Dziś, przy akompaniamencie padającego za oknem, ulewnego deszczu, mamy dla Was pierwszą notkę z wyjazdu. Będzie o szlaku, który leży blisko miejsca, gdzie jeździmy od lat, a pomimo to nigdy wcześniej nim nie szliśmy. Doskonale sprawdzi się zarówno dla początkujących, jak i wprawionych wędrowców, a co ważne – przede wszystkim dla wędrowców z psem.
Popradzki Park Krajobrazowy
Niestety, polskie parki narodowe nie są przyjazne ludziom z psami, choć w wielu przypadkach psiarze są sobie sami winni. Ponieważ Pieniński Park Narodowy zabrania wejścia na szlak z psem, my wybraliśmy się trochę w górę na mapie Polski – do Popradzkiego Parku Krajobrazowego.
Popradzki Park Krajobrazowy leży w obszarze Beskidu Sądeckiego, usytuowany w głównej mierze nad Krościenkiem oraz Szczawnicą. Pozwala na wchodzenie na jego teren z psem – pod warunkiem, że ten jest na smyczy. Jest to bardzo istotne, ponieważ w wielu miejscach parku znajdują się ostoje rzadkich dzikich zwierząt, których tropem pies mógłby pobiec. Szanujmy naturę i ograniczmy więc psu wolność i możliwość biegania luzem – aby kolejny park nie został zamknięty dla psiarzy z powodu ich głupoty i poczucia, że mają oni same prawa.
Park ten uznawany jest za jeden z najpiękniejszych parków krajobrazowych w całym kraju; ponad 70% jego powierzchni obejmują lasy, dzięki czemu wędrówka jest bardzo przyjemna. Gdzieniegdzie lasy poprzecinane są polanami, co sprawia, że nawet zapalony fotograf znajdzie moment, aby zrobić zdjęcie widokowe. W południowej części parku ze szlaków widać bowiem nie tylko Pieniny, ale przy dobrej widoczności również i Tatry.
Przygotowanie do drogi
Warto dobrze przygotować się do wędrówki z psem. Podstawą dla wędrowca i jego czworonoga jest woda – warto mieć przynajmniej półtora litra, a dla psa również miskę. Dla człowieka najistotniejsze są chyba wygodne buty – trasa po deszczu jest dość śliska i wymaga pewnych kroków.Najwygodniejszy na szlaku jest pas biodrowy przyczepiony do psich szelek – wówczas zyskujemy równowagę i wolne ręce, co może się przydać, ponieważ częścią szlaku płynie woda, zwłaszcza po bardziej deszczowych dniach. Dobrze jest również mieć ze sobą mapę, ponieważ szlak nie jest tak dobrze oznakowany, jak byśmy tego chcieli – należy uważnie zwracać uwagę na często słabo widoczne oznakowanie szlaków, a także wiedzieć, którędy one prowadzą oraz z jakimi innymi szlakami się łączą. Oznakowanie naszego szlaku często zmienia się w oznakowanie drogi dla kilku szlaków, co może być mylące dla początkujących wędrowców.
Przehyba
Przehyba, zwana również Prehybą, to góra leżąca w Paśmie Radziejowej – najwyższej góry Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Góra liczy sobie ok. 1175 m. n. p. m. (źródła nie są zgodne co do tej wysokości). Niegdyś nazwa brzmiała ‘Perehyba‘, co obejmowało przede wszystkim halę, gdzie mieszkańcy Rusi Szlachtowskiej (obecnie – wsi Szlachtowa) wypasali owce. Dziś nazwa została spolszczona, choć w starszych źródłach nadal widnieje Prehyba, dlatego szukając informacji o górze i szlaku należy o tym pamiętać.
Na Przehybie znajduje się schronisko turystyczne PTTK, które pozwala na przebywanie w nim turystów z psami. Należy uważać jedynie na psich mieszkańców tego przybytku – my spotkaliśmy wielkiego, czarnego psa w typie nowofundlanda, który ogłosił naszą obecność doniosłym szczekiem.
Na Przehybę można dostać się trzema sposobami. Jeden to droga prowadząca ze wsi Gaboń – tutaj można wjechać samochodem, choć nie każde auto przejedzie przez szlabany oraz dość ciężką drogę. Drugi sposób to wjazd rowerowy. Przehyba jest świetnie dostępna z wielu miast, m.in. Szczawnicy, Krościenka nad Dunajcem, Gabonia czy Piwnicznej-Zdroju. Na wycieczkę rowerową warto wybrać się jednak z dobrym rowerem posiadającym amortyzatory, a także lepiej wybierać dni poprzedzone słoneczną pogodą. W innym przypadku będziemy spotykać liczne, błotne drogi, po których trudno iść, a co dopiero jechać rowerem. Trzeci sposób, który wybraliśmy i my, to wędrówka piesza. Na terenie tego pasma po niektórych szlakach można poruszać się również konno.
Droga na Przehybę
Oto opis naszej trasy, którą szliśmy. Postaram się go jak najbardziej uszczegółowić, ponieważ trudno mi było znaleźć na ten temat jakiekolwiek informacje.
Wystartowaliśmy spod Karczmy Czerda, położonej w górnej części Szczawnicy, w dzielnicy zwanej Sewerynówka. Aby tutaj dojechać, należy minąć centrum miasta i drogę prowadzącą do Szczawnicy-Zdroju, po czym skręcić przy jednym z mostów w lewo, kierując się cały czas pod górę. Przy karczmie droga się kończy i nie ma możliwości dalszej jazdy samochodem. Trzeba jednak pamiętać, że taki punkt wyjścia będzie oznaczał, iż musimy wrócić trasą podobną do tej, którą wchodzimy; w innym przypadku powrót zielonym szlakiem oznacza zejście do wsi Szlachtowa i pójście ładnych kilka kilometrów średnio bezpiecznym pobocznej wąskiej, lokalnej, asfaltowej drogi.
Po pozostawieniu auta przy karczmie warto zejść kilkadziesiąt metrów niżej do bardzo ładnego Wodospadu Zaskalnik. Wodospad liczy sobie około 5 metrów wysokości i znajduje się na Sopotnickim Potoku, którym będziemy mieli okazję iść przy okazji dalszej drogi. Trudno jest jedynie zejść nad sam brzeg, aby zrobić dobre zdjęcie – zejście jest bardzo strome i śliskie.
Wodospad leży na wysokości 550 metrów, i możemy uznać go za punkt wyjściowy. Naszym punktem docelowym na drodze w górę jest Przehyba wraz ze schroniskiem, leżąca – jak pisałam – na wysokości 1175 metrów. Musimy więc wspiąć się około 650 metrów w górę.
Przy wyjściu ze startu trasy skręcamy w prawo, na szlak niebieski. Od tej pory czeka nas według oznaczeń około 3 godzin wędrówki w górę, aż do miejsca połączenia kilku szlaków. W rzeczywistości my pokonaliśmy tę odległość znacznie szybciej. Idzie się głównie lasem, dzięki czemu nawet w upalny dzień droga nie jest uciążliwa. Po deszczach szlakiem turystycznym płynie woda, dlatego należy mieć odpowiednie obuwie z podeszwą o dobrej przyczepności. Po około 2 kilometrach wędrówki trasa nagle skręca w las, co bardzo łatwo jest przegapić – wchodzi się po lewej na polanę, a oznaczenia są widoczne dopiero po dobrym przyjrzeniu się. Droga kilkukrotnie łączy się ze szlakiem rowerowym, którym częściowo będziemy wracać. Teraz idziemy jednak w górę – po około 5 kilometrach znajduje się połączenie kilku szlaków, m.in. zielonego prowadzącego ze Szlachtowej. Tam kierunkowskaz pokazuje tylko 20 minut do schroniska na Przehybie – czas ten jest jednak przeznaczony chyba dla rowerzystów, bo idzie się nieco dłużej. W pewnej chwili wychodzimy na tereny wycinki i zrywki drzew, a z początku odsłoniętej od tej pory trasy widać wieżę przekaźnikową i dach znajdującego się obok schroniska. Czeka nas jeszcze ponad kilometr drogi wędrującej w górę i w dół, i niestety – odsłoniętej. W upalny dzień jest tutaj bardzo duszno, a i widoki nie są specjalnie atrakcyjne, biorąc pod uwagę ścięte drzewa.
Przy wieży przekaźnikowej skręcamy w prawo i kierujemy się do schroniska. Fani robienia zdjęć mogą wybrać się na dwa punkty widokowe – jeden znajdujący się tuż przy schronisku, drugi zaś znajdujący się za wieżą. W schronisku można wypić napoje zwykłe i alkoholowe, dostać wrzątek czy zamówić ciepłą potrawę. My raczyliśmy się szarlotką na ciepło z cynamonem i bitą śmietaną. W schronisku możemy również podbić książeczkę GOT, tak jak i my to zrobiliśmy. Do kupienia są również różne pamiątki, m.in. magnesy. Droga do schroniska zajęła nam nieco ponad 2 godziny i 6,5 km.
Droga powrotna będzie nas wiodła w większości szlakiem niebieskim; my za połową drogi skręciliśmy również w bardzo szeroki trakt przeznaczony teoretycznie dla rowerzystów, ale przy obecnym warunkach trudny do przejechania. Dystans powrotny tą droga jest dłuższy – prawie 7,5 km, jednak pokonuje się go znacząco krócej – 1:45 godziny, wraz z postojami na pojenie psa. Idziemy tą samą trasą, którą szliśmy wcześniej. Po pokonaniu ok. 3,5 km nie skręcamy jednak w niebieski szlak kierujący się w lewo, ostro w dół, a pozostajemy na szlaku rowerowym, oznaczonym na pomarańczowo za pomocą oddzielnych tablic. W ten sposób idziemy nieco szerszą i łagodniejszą, acz dłuższą drogą, zakończoną przy kaplicy na Sewerynówce. Stąd już tylko kilkadziesiąt metrów do zaparkowanego auta.
Alternatywne drogi
Na Przehybę z okolic, z których wychodzimy, możemy dostać się jeszcze na kilka sposobów. Jednym z nich jest kierowanie się zielonym szlakiem, wychodzącym ze Szlachtowej. Druga opcja to szlak żółty z Jaworek. Dwie kolejne opcje to wejście żółtym szlakiem przez Bereśnik aż na Dzwonkówkę, a następnie skręcenie na Dzwonkówce w szlak czerwony, prowadzący na Przehybę. Ostatnia z opcji to wejście czerwonym szlakiem z Krościenka nad Dunajcem, również przez Dzwonkówkę.
Choć nie w okolicy, warta wymienienia jest dość długa i wymagająca trasa z Piwnicznej-Zdroju, wiodąca szlakiem żółtym na Niemcową, a następnie szlakiem czerwonym przez Pasmo Radziejowej i samą Radziejową aż do Przehyby.
Świetny wyjazd.
Też planujemy pod koniec wakacji pojechać w góry z naszym beaglem.
Świetny wyjazd. Również myślimy nad jakimś wyjazdem w góry z naszą Happy.
Pozazdrościć…
https://beagle-happy.blogspot.com/
Pingback: Góry z psem: ze Szczawnicy na Dzwonkówkę - Biały Jack
Pingback: Góry z psem: Biała Woda - Radziejowa - Obidza – Biały Jack
Pingback: W góry z psem - opisy tras [PORADNIK] – Biały Jack