mały biały

Dwanaście lat Małego Białego – co się zmieniło?

Dwanaście lat to dużo, a jednocześnie mało dla psa niewielkiej rasy. Niektóre JRT potrafią żyć nawet dwadzieścia lat! Co więcej, w przypadku Jaxa nikt do końca nie wie, w jakim on jest wieku. Przyczyna jest prosta – jest biały, więc nie widać siwizny. Co więc się zmieniło?

Jak się mają stawy?

Jedną z rzeczy, którą mamy pod kontrolą u Jaxa od wielu lat, są stawy. Zaczęło się od prostego podrzucania tylnej łapy. Rzeczy, o której tak wiele osób pisze, że jest „normalna” dla JRT. Pamiętajcie – diagnostyka to podstawa. Nawet jeśli miałaby potwierdzić, że nie ma powodów do obaw, to warto ją wykonać. U nas była bardzo długa, a ostatecznie okazało się, że problem nie leży w łapie, a w… kręgosłupie. Bo o ile zwyrodnienia stawu biodrowego z jednej strony wykryto, gdy Jax miał może kilka lat, o tyle kręgosłup zaczął dawać jakiekolwiek dodatkowe objawy dopiero niedawno.

Ostatecznie Mały Biały dostał leki, które są bardzo ostrożnie i uważnie dobierane. Ostatnio z części zrezygnowaliśmy na rzecz olejku CBD, który faktycznie daje podobny efekt. Problemy ze stawami są bardziej widoczne, gdy jest zimno i wilgotno. Jax dostał swoje posłanie ortopedyczne i raczej już nie uprawia skoków. Ma też ograniczone zabawy z Rushem, który jest od niego prawie trzy razy cięższy i mógłby go łatwo uszkodzić. Nadal jednak chętnie wychodzi na długie, choć o wiele spokojniejsze spacery po łatwym terenie – w końcu rozbudowana tkanka mięśniowa świetnie sprawdza się jako element profilaktyki przy schorzeniach stawów i kręgosłupa. Jax jest pod stałą opieką specjalisty, lekarza ortopedy, a w przychodni traktują go trochę jak swojego.

Co ta tarczyca…

Zaczęło się od tego, że podczas jednego z badań Jax miał niskie tętno. Bardzo niskie tętno jak na małą rasę, która właśnie była obmacana przez lekarza. W związku z tym, po sprawdzeniu, czy żaden lek nie daje takich efektów, dostaliśmy dwa zalecenia: panel tarczycowy oraz wizyta u kardiologa. Na tej drugiej nie wyszły żadne nieprawidłowości związane z sercem i układem krążenia samym w sobie. Została więc tarczyca.

A tutaj wyniki były w bardzo dolnej normie. Albo już poza nią. Pomimo tego nie chcieliśmy ładować w Jaxa od razu tony leków i spróbowaliśmy suplementów, które przy lekkiej niedoczynności mają szansę się sprawdzić. Po jednym cyklu odstawiliśmy, bo wyniki się poprawiły. Od tamtej pory badaliśmy krew pod kątem tarczycy co kwartał i właśnie kilka dni temu okazało się, że wynik jest znów zbyt niski – i ma tendencję spadkową. Więc suplementy weszły na powrót do porannego posiłku. I wiecie co? Po kilkunastu dawkach efekt jest bardzo widoczny, bo Jax zrobił się żywszy i chętniejszy do zabawy i aktywności. Czas pokaże, czy zostaniemy przy suplemencie, czy przejdziemy na leki do końca życia.

Jestem odkurzaczem

Powiedział kiedyś Jax – tego jestem akurat pewna. W ostatnich latach w jego menu pojawiły się ciastolina, masa solna (obie oddane po prowokacji wymiotów), niezliczone okruszki, samodzielnie otwarty worek karmy (przegryzł się do środka). W ciągu ostatnich trzech dni podjął próby przegryzienia się przez pudełko i opakowanie do karmy (znów), zjedzenia chusteczki higienicznej, którą Maks wycierał buzię po zjedzeniu serka homogenizowanego (udaremnione) i połknięcia plastra słoniny ze skórą (wyjęłam z gardła przy akompaniamencie lamentu).

A musicie wiedzieć, że pies w kondycji i stanie zdrowia Jaxa nie może przytyć. Pilnujemy wagi bardzo, bardzo uważnie. Mamy dozwolony zakres ok. 30 dekagramów, czyli od 5.25 do 5.55 kg i ani grama więcej lub mniej. Rano dostaje mokrą karmę wysokomięsną (bo przy samej suchej wychodziły mu wyniki na granicy odwodnienia – bardzo nie lubi pić), wieczorem lekko rozwodnioną suchą. Obie z lekami. Przysmaki w trakcie? Owszem, w formie pasków mięsnych, żwaczy. Czasem kong, ale wtedy obcinamy dawkę jedzenia.

A co z aktywnością Małego Białego?

Nad tym ubolewam najbardziej. Wiecie, że Mały Biały zawsze był aktywny i dziś widać, że gdy czuje się dobrze, też tej aktywności potrzebuje. Chodzi tylko na szelkach (z uwagi na kręgosłup), ma problemy ze skakaniem (odbijaniem się od podłoża). Góry w tej sytuacji odpadają, chyba że mówimy o lekkim, trawiastym wzniesieniu, które jest w miarę przyjazne dla łapek. Na co dzień Mały Biały chodzi na flexi albo bardzo długiej, lekkiej lince. Czekamy, aż zrobi się cieplej, żeby zacząć trochę pływania. Nadal jednak ćwiczymy sztuczki i trochę fitnessu, żeby utrzymać psa w dobrej kondycji fizycznej, bo to przekłada się na lepsze samopoczucie.

Oczywiście fakt choroby kręgosłupa sprawia, że zabawy z innymi psami, zwłaszcza z bardzo mało delikatnym Rushem, są znacznie ograniczone. Jax nadal zachęca inne psy do wspólnych harców, ale też znacznie szybciej je przerywa.

Wychodzi z niego charakterek…

Mały Biały zawsze miał dobre podejście do świata. Nie był agresywny, dogadywał się z 99% psów, nawet tych kiepsko do niego nastawionych. Zawsze stawał w obronie jedzenia (domyślnie każde uznawał za swoje) i był anielsko cierpliwy. I to się właśnie zmieniło. Stał się bardziej niecierpliwy, ma po prostu krótszy lont i szybciej oraz dobitniej daje znać, że ma dość kontaktu z innymi zwierzętami. Co więcej, na ulicy potrafi nawet obszczekać innego psa (a raczej szczeknąć w stylu szeryfa, jak dwa psy obszczekują siebie…) i stał się totalnym zalotnikiem. Podrywa każdego psa, który wpadnie mu w oko. Dosłownie każdego – pokazał to, gdy hotelował przez trzy dni, otoczonymi innymi czworonogami. No i potrafi warknąć na innego psa, który nie respektuje jego granic albo warczy, mimo sygnałów, na niego.

O autorze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
x  Powerful Protection for WordPress, from Shield Security
This Site Is Protected By
Shield Security