Jako że zaczęliśmy górski urlop, przygotowujemy dla Was również materiały z naszych wędrówek. Niestety tym razem sam początek urlopu był bardzo deszczowy, a trasy w związku z tym – niezwykle błotniste. Oczywiście nie przeszkodziło nam to wyjść na trasę i pokonać ponad dwadzieścia kilometrów w chmurach, mgle, deszczu na rozmytych, błotnistych szlakach tylko po to, aby zdobyć Radziejową – tutejszy najwyższy szczyt. Sprawdźcie, gdzie byliśmy tym razem 🙂
O wycieczce
Praktycznie cała wycieczka miała miejsce na terenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego, który odwiedziliśmy już w zeszłym roku. Szlaki są tutaj dość rzadko uczęszczane, zwłaszcza jeśli idziemy gdzieś dalej od popularnych miejscowości czy po prostu wychodzimy wcześnie – my spotkaliśmy w kiepską pogodę może 10 osób na całej trasie, z czego większość przy samej Obidzy, gdzie są kwatery wypoczynkowe.
Trasa jest dość długa, bo liczy ponad 20 kilometrów – niestety nasze Endomondo odmówiło współpracy i szlak się w całości nie zapisał. Trzeba jednak brać pod uwagę, że podejścia, zwłaszcza w kierunku Radziejowej, są dość ostre i trzeba iść na nie odpowiednio przygotowanym: z dobrymi, najlepiej wyższymi butami, wygodnymi skarpetkami i zapasem wody. My przy braku słońca wypiliśmy sporo ze zmęczenia, a jako że idzie się częściowo odsłoniętymi terenami, to w słoneczną pogodę będziecie potrzebować jeszcze więcej picia. Warto mieć też jakieś przekąski, bo coś porządniejszego będziecie mieli zjeść w Obidzy, ale o tym za chwilę. Oczywiście, zabieramy ze sobą również mapę albo/i GPS – my mieliśmy obie te rzeczy i faktycznie się przydały, bo momentami szlak jest kiepsko, sporadycznie oznakowany.
Nie należy zapominać o tym, że pies powinien być na smyczy albo pasie biodrowym, abyście mieli wolne ręce, by w razie poślizgnięcia czy potknięcia się nimi podeprzeć. Wzdłuż szlaków wiodą ostoje głuszców i rezerwat, zaś w lasach spotyka się wilki, rysie czy niedźwiedzie – puszczanie psów zdecydowanie niewskazane i nierozsądne.
Cała wycieczka zajęła nam 8 godzin z krótką przerwą na postój, a ciągnęła się na ok. 24 km. Szliśmy dość sprawnie, szybkim marszem.
Start: Rezerwat Biała Woda
Początek trasy to oczywiście Rezerwat Biała Woda – kilkadziesiąt metrów przed jego początkiem swobodnie zostawicie samochód na sporym parkingu usytuowanym przy prywatnej posesji, po lewej stronie asfaltowej drogi. Schodzimy w to samo miejsce, więc tak będzie zwyczajnie najwygodniej. Po wyjściu z auta (parking płatny obecnie – lipiec 2016 – 10 zł za cały dzień, przy wyjeździe) kierujemy się w stronę Rezerwatu Biała Woda. Gdy dochodzimy do zamkniętej obecnie budki z kasami i początku parku skręcamy ostro w lewo, kierując się szlakiem czerwonym, prowadzącym na Radziejową. Po kilku minutach po lewej mijamy skałkę bazaltową, która jest od lat 60. XX wieku pomnikiem przyrody nieożywionej. Szlakiem czerwonym będziemy szli ostro pod górę, a potem – tylko nieco mniej pod górę; praktycznie przez większość drogi na Radziejową szlak wiedzie bardziej i mniej stromo w górę.
Początkowo szlak wiedzie halami, na których odbywa się wypas owiec i koni – należy uważać na psa, jeśli spotkamy stado owiec, bo możliwe, że pilnują ich psy pasterskie. Nie należy też zbliżać się do ogrodzonych pastwisk końskich, które są często pod napięciem.
Po 6 km, które zajęły nam ok. 2 godzin, docieramy do pierwszego rozwidlenia na Litawcowej, na którym zaczynamy się kierować szlakiem niebieskim. Do tego miejsca jeszcze wrócimy, dlatego od tego momentu trasa jest powtarzalna.
Na Radziejową
Pierwszym szczytem, który zdobędziemy jeszcze przed Radziejową, jest Wielki Rogacz. Kierujemy się na niego przez Mały Rogacz od opisywanego wcześniej rozwidlenia, na którym zmieniamy szlak na niebieski. Z Litawcowej na Wielki Rogacz będziemy iść jedynie ok. 1,5 km, przy czym jest to podejście pod górę o wysokości 200 metrów, które my w normalnym tempie pokonaliśmy w 45 minut.
Następnie z Wielkiego Rogacza wspinamy się przez kilkaset metrów szlakiem czerwonym, aby za chwilę zacząć schodzić w dół do Przełęczy Żłobki. Tutaj możemy podziwiać dość rozległy krajobraz, przy dobrej widoczności zdecydowanie ciekawy dla fotografów. W Przełęczy Żłobki dochodzimy do kierunkowskazu; na prawo droga jest zamknięta, bo prowadzona jest tam wycinka drzew. My kierujemy się szlakiem z Wielkiego Rogacza przez kolejne 1,5 km, które zajmuje nam ok. 40 minut. Tutaj podejście jest krótkie, ale dość ostre i ciężkie zwłaszcza w błotnistą pogodę. Podejście to ok. 150 metrów, gdy już zejdziemy do przełęczy.
Radziejowa
Po tym marszu – w sumie lekko ponad 10 kilometrach – dochodzimy na Radziejową. Na szczycie znajdziemy tablicę informacyjną oraz obelisk postawiony jeszcze w tym roku. Jest tutaj także ok. 20-metrowa wieża widokowa, na którą wchodzenie nie jest wskazane dla osób mających lęk wysokości czy przestrzeni; boki są dość mocno odsłonięte, a schody strome. Szczyt Radziejowej jest zalesiony, dlatego zrobienie zdjęć z góry wieży to jedyna szansa na złapanie panoramy rozciągającej się z tego najwyższego szczytu Pasma Radziejowej.
Sam szczyt liczy 1266,6 m i jest najwyższym szczytem nie tylko Pasma Radziejowej, ale i Popradzkiego Parku Krajobrazowego oraz całego Beskidu Sądeckiego; zaliczany jest również do Korony Gór Polski.
Na Przełęcz Obidzką
Tak jak zostało napisane, częściowo wracamy tym samym szlakiem, którym dotychczas szliśmy. Schodzimy więc na Wielki Rogacz, a dalej na Litawcową; uważać należy jedynie na zejście z Radziejowej, które jest dość strome i niebezpieczne, zwłaszcza w deszczu. Na Litawcowej odbijamy w stronę Obidzy i Przełęczy Gromadzkiej. Teraz będziemy kierować się przez ok. 1 km nietrudnym podejściem do rozwidlenia na Obidzy; zajmie nam to ok. kwadransa szybkim marszem. Stąd, jeśli chcemy udać się na Przełęcz Gromadzką i do bacówki na Obidzy, musimy zejść z głównej trasy; zajmie nam to ok. 10-15 minut. Należy uważać, bo na pewnym odcinku trasa jest kiepsko oznaczona. Dochodzimy do wsi, skąd rozciąga się piękny widok na okolicę. Kierując się betonowym chodnikiem w dół, po kilku minutach po lewej mamy bacówkę na Obidzy.
W bacówce można usiąść zarówno w budynku, jak i na zewnątrz, co polecam, jeśli tylko nie pada; mamy widok na okolicę oraz pasące się niedaleko czarne owce oraz kuce. W schronisku możemy podbić książeczkę GOT oraz kupić znaczek turystyczny – polecam jedno i drugie w ramach ciekawego hobby połączonego z wędrówkami i zwiedzaniem.
W samej bacówce natomiast warto spróbować przysmaku pastucha – pysznego podpłomyka z kwaśną śmietaną (jedyne 7 zł, idealne na przekąskę).
Do Białej Wody
Z Przełęczy Gromadzkiej i bacówki wracamy się do rozwidlenia tras na Obidzy, idąc kawałeczek zielonym i czerwonym szlakiem. Następnie skręcamy w szlak niebieski, który nie jest trudnym podejściem – 4 km zajęły nam jedynie godzinę, a i to z uwagi na liczne rozlewiska błota, które utrudniały przejście ścieżkami.
Trasa wiedzie przede wszystkim przez lasy, aż do Przełęczy Rozdziela, gdzie wychodzimy na rozległe hale. Tutaj pasą się owce, krowy i konie, dlatego należy znów uważać na ewentualne psy pasterskie. Od oznakowania schodzimy żółtym szlakiem z powrotem do Rezerwatu Biała Woda, ale od jego końca; po kilkunastu minutach marszu w dół po śliskich trawach i błotach dochodzimy do pierwszej bacówki, gdzie można kupić oscypki. Dalej, ostro w dół, schodzimy przy samym końcu rezerwatu. Ok. pół godziny zajmie nam droga powrotna przez zwykle dość zatłoczoną przez turystów Białą Wodę.
Ciekawostki
Jeśli szukamy dłuższej trasy, możemy iść przez Radziejową dalej na Przehybę – zajmie nam to kolejne 5 km i 1,5 godziny. Z Przehyby możemy zejść opisanym przez nas szlakiem albo skierować się dalej, na Dzwonkówkę, i stąd zejść przez schronisko pod Bereśnikiem aż do Szczawnicy-Zdroju (albo skierować się trasą alternatywną, ale mniej ciekawą, z Dzwonkówki do Krościenka).
Bardzo ciekawa trasa i fajny sposób na to, by zabrać pieska na długi spacer. Jak piesek znosi takie wyprawy? Czy w czasie zwiększonego wysiłku też macie dla niego jakieś specjalne przysmaki uzupełniające kalorie podczas marszu?
Myślę, że przede wszystkim niezbędne jest przygotowanie psa do takiego marszu – mimo wszystko nie jest to odpowiednik długiego spaceru, bo pies nie ma możliwości biegania luzem (rezerwaty przyrody, parki krajobrazowe), musi być nauczony podstawowych komend (u nas: wolniej, stój, szybciej, góra itd.) i mieć jako taką kondycję. W trakcie długiego marszu regularnie podajemy wodę (choć często pije też po prostu ze strumienia, jeśli jakiś płynie), a na długim postoju, gdy pies odpocznie i nieco się zrelaksuje, dajemy też jedzenie (to, które podajemy na co dzień albo jakieś lepsze smaczki mięsne). Ważne, aby i przed, i po jedzeniu pies mógł odpocząć i nie szedł od razu – to mały pies, więc skręt żołądka raczej jest małym zagrożeniem, ale lepiej dmuchać na zimne. Dodatkiem do posiłków jest też preparat na stawy, dajemy już ok. 1,5 miesiąca przed wyjazdem. No i mokra karma, podawana w dniu, kiedy jest zwiększona aktywność. Ogólnie na wyjazdy zabieramy karmę wysokokaloryczną 🙂
Ale super wyprawa i piękne zdjęcia! Zaczynam śledzić bloga, świetny pomysł na temat i fantastyczny kompan podróży <3 🙂
Dzięki 🙂
Pingback: Góry z psem: Wąwóz Homole i Małe Pieniny – Biały Jack
Pingback: W góry z psem - opisy tras [PORADNIK] – Biały Jack
Ja też spaceruje z psem ale teren parków i rezerwatów jest wyłączony dla 4-ro nogów. Więc to co piszesz jest nie zgodne z prawem.
– psów nie wolno puszczać luzem w lasach (we wszystkich)
– i nie wolno wchodzić do parków i rezerwatów (nawet na smyczy).