7 psich rzeczy

7 psich rzeczy, do których wracam podczas zakupów

Każdy z nas ma takie rzeczy dla psów, do których regularnie wraca. Nie inaczej jest w naszym przypadku – i przyznam, że dotyczy to zwłaszcza karmy mokrej dla Jaxa, do której przyczepiłam się niczym rzep do psiego ogona! Wszystko ma jednak swoje powody. Dlatego chciałam Wam zaprezentować siedem pewniaków, po które sięgam od dłuższego czasu.

Uwaga! Ten wpis nie jest sponsorowany przez żadną markę – te produkty faktycznie kupujemy dla naszych psów. Jeśli jednak zdecydujesz się kliknąć w jeden z nich, wspomożesz utrzymanie bloga – to link polecający do systemu Ceneo.

Pełną listę produktów – w najkorzystniejszych cenach – znajdziesz tutaj.

Żwacze wołowe

O żwaczach wołowych pisałam niejednokrotnie i nadal jest to coś, co Jax dostaje w miarę regularnie. Decyduję się zwykle na cięte żwacze, bo zależy mi na małych kawałkach (i tym, żebym sama nie musiała ich dzielić…). Dlaczego akurat żwacze? Bo są dostatecznie miękkie dla zębów Jaxa (a on nie ma już pełnego uzębienia), a dodatkowo nie ma po nim sensacji żołądkowych. To świetna przekąska psiego alergika! Minus? Zapach! Ale to, co jest minusem dla człowieka, jest zaletą dla psa.

Kurze łapki

Jako że Jax ma uczulenie na kurczaka, kurze łapki trafiają do paszczy Rusha. Dlaczego akurat one? Są dostatecznie chrupiące, aby przypadły mu do gustu, a dodatkowo niewielkie i idealne na krótką przekąskę albo nieco bardziej rozbudowaną nagrodę. Dzięki temu Rush nie warczy na Jaxa, gdy ten przechodzi obok jego klatki – a tak się działo, jak przekąska była trwalsza i jej zjedzenie zajmowało więcej czasu. Co więcej, z psich rzeczy to właśnie kurze łapki idą u nas najszybciej. Wybieramy konkretną firmę, bo przetestowałam już produkty wielu marek i część albo była bardzo połamana, albo po dwóch dniach miała piękne, pełzające larwy w środku.

Mokra karma Slow Dog

Nikt mi za tę reklamę nie płaci (a może powinien…?), ale ta karma jest z nami od kiedy weterynarz kazał dawać Jaxowi przynajmniej na jeden posiłek mokre jedzenie. Dlaczego akurat ona? Po pierwsze, to polska marka, co zawsze jest plusem. Po drugie, te mokre karmy mają świetny skład – krótki i czytelny. Po trzecie, jedna puszka 410 g może stać do 4 dni w lodówce. W efekcie Jax zjada dokładnie jedną na cztery dni, bo to tylko część jego posiłków. Dodam, że mają specjalne wieczka, idealnie dopasowane do puszek. I w końcu po czwarte – firma ma świetną obsługę klienta. Serio. Gdy miałam wrażenie, że coś zmieniło się na minus w jakości puszki, natychmiast dostałam odpowiedź na swoją wiadomość, zapewnienie, że to się nie powtórzy (nie powtórzyło!), wyjaśnienie, dlaczego tak było (testowanie nowego dostawcy) i… kod rabatowy. Dlatego te puszki w różnych wersjach jeżdżą z nami wszędzie. A kaczka nie uczula Jaxa 🙂

Greenwoods – karma sucha z indykiem

Jedyna karma sucha, która spełnia dwa założenia: Rush nie ma po niej biegunek i ma ochotę ją jeść nadal po tygodniu. Skład jest niezły, karma zawsze świeża, jakością nie zawiodłam się jeszcze nigdy. Z tej samej firmy kupowałam też inne smaki, ale jednak indyk podchodzi Rushowi najlepiej. Ma sensowne dawkowanie, a kupy po niej są zwarte i łatwe w zbieraniu. Pokonała m.in. Brita Care czy Wiejską Zagrodę (po której oba psy dostały strasznej biegunki, a która była nam wielokrotnie polecana…).

Worki na psie kupy Lalazoo

Pierwsze, w których zapach lawendy nie sprawia, że natychmiast po zebraniu kupy mam mdłości. Są całkiem spore, naprawdę bardzo trwałe, czyli nie przerywają się w najmniej oczekiwanym momencie. Na rolce jest 15 sztuk, ja kupuję zwykle po 32 rolki. Mieszczą się do dozowników hand made, saszetek z okienkiem oraz pojemnika na woreczki z Flexi. Dodatkowo, co dla mnie ważne w przypadku psich rzeczy, woreczki są ekologiczne. Nie zawierają plastiku, mają tekturowe opakowanie, są oksybiodegradowalne, czyli rozkładają się w okresie maksymalnie dwóch lat. Polecam i kupuję od kilku lat!

Enzymatyczna pasta do zębów

Zarówno Jax, jak i Rush mają myte zęby pastą i szczoteczką. Zapobiega kamieniowi nazębnemu, a dodatkowo rozkłada substancje organiczne odpowiedzialne za tworzenie się osadu (z którego potem powstaje kamień). To pasta enzymatyczna, dlatego w teorii nie wymaga szczotkowania – jednak stomatolog naszych psów zalecił, żeby jednak szczotkować, jeśli psy pozwalają. Ma smak kurczaka, więc wiadomo, dlaczego pozwalają 😉 Schodzi nam w różnym tempie, bo nie jestem ultra dokładna w dawkowaniu, ale kupujemy ją regularnie i faktycznie widzę efekty.

Kamień trymerski

To dotyczy głównie opiekunów piesków szorstkowłosych. Kamień trymerski pomaga przy trymowaniu, usuwa zabrudzenia z sierści i wspomaga samo usuwanie włosa. Dodatkowo dba o skórę i robi jej jakby peeling. Minus? Wymaga regularnego wymieniania i dodatkowo odpowiedniego zabezpieczenia dłoni podczas pracy z nim. Krwawo się o tym przekonałam 🙂 Niemniej jest mega przydatny i nie wyobrażam sobie trymowania i pielęgnacji sierści Rusha bez niego.

To już wszystkie rzeczy, które kupujemy regularnie i do nich wracamy. A jak wygląda Wasza lista psich rzeczy?

O autorze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
x  Powerful Protection for WordPress, from Shield Security
This Site Is Protected By
Shield Security