Przy okazji nabycia nowej Flexi przyszedł mi do głowy pomysł na notkę, która byłaby wspaniałym wstępem do tego, co o Flexi planujemy jeszcze napisać, nagrać i… no, to już tajemnica 🙂 Niemniej, zapraszam do mojego punktu widzenia o smyczach automatycznych.
Gwoli wyjaśnienia: nie wszystkie smycze automatyczne to Flexi, choć wszystkie Flexi to smycze automatyczne. Niemniej, w tym tekście będę używała tych dwóch terminów zamiennie, ponieważ nie znam w Polsce dobrego zamiennika dla marki Flexi.
Narzędzie szatana?
Przed napisaniem notki zajrzałam na forum internetowe i kilka blogów oraz artykułów, aby poznać opinię ludzi na temat Flexi. Jedni uważają ją za świetne urządzenie i umieją jej używać; inni nadal chwalą Flexi pod niebiosa, choć z obsługą u nich znacznie gorzej; jeszcze inni uważają, że Flexi jest tak samo zła jak co najmniej kolczatka, przy założeniu, że kolczatka jest bardzo, bardzo zła. Prawie jak broń palna.
Ja natomiast uważam Flexi za objawienie i geniusz twórców, ale… jedynie w określonych okolicznościach. Otóż do obsługi Flexi potrzebne są dwie strony: pies i człowiek. I zanim pies nauczy się z Flexi korzystać, to takiej samej nauki powinien zaznać człowiek.
“Czy wiesz, że tu jest taki przycisk?”
Tak tak, to jest prawdziwe pytanie, które – przyznam, nie bez ironii – zadałam znajomej. Dlaczego je zadałam? Otóż, znajoma puszczała psa na całą długość Flexi, a potem próbowała go przywołać ze skutkiem miernym… no i tyle. Nie myślała, aby go zatrzymać przyciskiem (“Bo szarpnie”), ani żeby zablokować smycz w ogóle na krócej, skoro idzie chodnikiem (“Po to mam Flexi, żeby miał miejsce”). No i jestem w stanie zrozumieć ludzi, których mierzwią właściciele używający Flexi i puszczający swoje psy na całą jej długość.
Powiem Wam jeszcze jedną historię, której świadkiem byłam wraz z przyjaciółką we Wrocławiu. Pani szła z przepięknym wyżłem weimarskim, cudo nie pies. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że szła jedną stroną deptaka, a pies szedł drugą właśnie na Flexi, chyba 5-cio albo 7-metrowej. Pies zaglądał sobie do otwartych drzwi sklepów i barów, obsikiwał uliczne witryny. Na zwrócenie uwagi zareagowała oburzeniem, że przecież ONA MA PRAWO.
No i jak nic – wina Flexi! Bo daje się rozciągać, bo pies może chodzić gdzie chce, a człowiek biedny z psem szarpać się nie może, zresztą skoro ma prawo tak iść, to kto bogatemu zabroni 😉 A teraz coś dla przeciwwagi. Wracam ostatnio ze sklepu krokiem niespiesznym, idę górą wału przy ulicy. Dołem, przy samej jezdni, na wąskim kawałku chodniczka idzie pan z psem na zwykłej smyczy. Pan idzie przy wale, pies idzie przy stronie ulicy, do momentu, gdy zauważa innego psa po drugiej stronie ulicy. Oczywiście – staje, napina smycz i stoi. Z jednej strony idzie jakaś pani, no i w tej sytuacji nie ma jak się minąć z przeszkodą, aby pozostać nadal na chodniku. Co robi właściciel? Mówi “Pimpek*, zejdź, bo pani idzie!”. Pimpek ma wezwanie dokładnie w pimpku, nadal wpatrując się w drugiego psa po drugiej stronie ulicy. Pani więc zeszła na ulicę, aby ich minąć. Czego to dowodzi? Że bez Flexi też się da!
Nacisk na psychikę
Kiedyś usłyszałam teorię, według której nacisk (czy może raczej – napięcie), który powoduje Flexi, może wywoływać w psach wszystko, od agresji, przez lęk, aż po doprowadzenie do nerwicy. Agresji, bo Flexi z natury jest napięta, chyba że jest zablokowana i luźna. Tyle że tak działa praktycznie każda smycz, a jeśli zależy nam na tym, aby pies szedł przy nodze – Flexi wystarczy zablokować i tego chodzenia psa nauczyć. Nie wierzę również w tajemnicze, powodujące nerwicę napięcie – występujące nawet u lękowych psów. Wyjątkiem są chyba tylko sytuacje, kiedy pies jest bardzo mały – wtedy być może jest to faktycznie wyczuwalne jako nieprzyjemne napięcie. Trudno mi zauważyć coś podobnego u Małego Białego, a już w ogóle u np. psa wielkości owczarka czy doga niemieckiego.
Z drugiej strony smycze Flexi polecają w sklepach zoologicznych np. dla szczeniąt. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, że to złe – tzn. na pewno jest złe, jeśli chodzi o normalne używanie Flexi, takie jak robią to ludzie zazwyczaj (czyli źle). Natomiast poniekąd zablokowana Flexi może pełnić po prostu rolę zwykłej smyczy, zwiększanej w miejscach, gdzie pies może połazić po trawie, a skracanej przy nauce chodzenia na luźnej smyczy przy nodze. Czy jest to wygodne? Tak i nie. Mnie pewnie byłoby wygodniej ze zwykłą smyczą.
“You do it wrong!”
Hitem hitów jest Flexi w połączeniu z dławikiem albo kolczatką. O ile obrożę półzaciskową od biedy można wyregulować tak, aby stanowiła normalną obrożę (choć następuje pytanie, czy nie można kupić po prostu zwykłej obroży?), to jednak dławik ma za zadanie zwisać luźno, a jedynie przy działaniu właściciela w celu korekty – zaciskać się. Przy Flexi nie ma opcji, aby tak było, bo cała smycz polega na nacisku i napięciu. Kolczatka powinna zostać nałożona “na sztywno” tuż za uszami, a prócz niej – musimy mieć psa zapiętego na drugą obrożę. Kolczatka to nie obroża spacerowa, tylko konkretne narzędzie służące do korekty. Na Flexi tej korekty nie można zrobić, chyba że znów – Flexi jest zablokowana, a w drugiej ręce mamy drugą smycz. Ale jaki jest sens?
Dlaczego lubię Flexi?
No właśnie – ja jestem fanką Flexi jeszcze z czasów, kiedy mieszkaliśmy w dużym mieście. Jest tam trochę trawników, a niestety nie zawsze można puścić psa luzem czy na lince. Podobnie sprawa się ma w przypadku, gdy idziemy cześć drogi przez miasto – gdzie pies musi być przy nodze – a potem pojawia się skwerek, gdzie pies może mieć nieco więcej swobody, ale nadal nie może być luzem.
Podstawą jednak do używania Flexi jest umiejętność jej stosowania. Trzeba obsługiwać Flexi ze wszystkimi guzikami, z którymi jest w zestawie. A Flexi posiada dwa guziki – jeden odpowiedzialny za stopowanie psa na chwilę, a drugi odpowiedzialny za stałe zablokowanie smyczy. Ich obsługa naprawdę nie jest trudna, wystarczy dotknąć ich kciukiem i wykonać minimalny nacisk! Zasadą jest też – gdy idziemy od strony trawnika, pies może mieć więcej swobody. Gdy idziemy chodnikiem, albo od strony ulicy – pies idzie na krótkiej smyczy. To chyba też zdaje się być oczywiste?
Czy Flexi jest zła?
Stwierdzić, że Flexi jest zła, to tak jak powiedzieć, że samochody są złe, bo zabijają ludzi. Albo – że noże kuchenne są złe, bo można nimi kogoś zadźgać. A w delikatniejszym przykładzie: że BARF jest zły, bo pies może zadławić się kością. We wszystkich przypadkach o tym, czy coś jest złe, decydują dwie rzeczy: przypadek oraz człowiek. W kwestii Flexi w zasadzie nie spotkałam się ze smyczą, w której nagle, bez ostrzeżenia, popsułby się mechanizm – poza tym smycze mają gwarancję. Zwykle w stosowaniu smyczy automatycznej zawodzi czynnik ludzki, czyli właściciel psa, który nie umie/nie chce się nauczyć obsługi dwóch prostych przycisków. Czy jednak oznacza to, że cała Flexi jest zła jako idea i jako produkt, czy może po prostu jak zwykle człowiek zwala winę na wszystko dookoła?
Niebawem planujemy dla Was ciekawą akcję, mam nadzieję, że się ona powiedzie – wypatrujcie!
Fajnie, że pojawiła się taka notka, ostatnio właśnie zastanawiałam się nad przydatnością smyczy automatycznej dla naszego planowanego szczeniaczka. Wahania pomiędzy automatyczną, a szelkami, ale chyba jednak na szelki zdecyduje się jak będzie już starszy. A przez Twojego bloga zaczęłam zauważać jak głupi są ludzie. Zwracam na to uwagę w swoim mieście, choć wcześniej tego nie widziałam poza atakami agresji wobec własnych zwierząt na co ostro reagowałam za każdym razem.
A czemu między automatyczną a szelkami? Na jakim poziomie je porównujesz? 🙂
Miałam do czynienia z obydwoma. Kusi mnie automat właśnie ze względu na możliwość wyboru długości smyczy, czyli wygoda dla mnie i psa, ale z drugiej strony dobrze dobrane szelki eliminują krztuszenie się przy mocniejszym szarpnięciu i ogólny komfort przy chodzeniu. Najlepiej byłoby to powiązać ze sobą, ale nie umiem sobie wyobrazić połączenia tych dwóch, a Ty co o tym myślisz? 🙂
I jeszcze przy okazji, gdzieś pod jakimś postem pytałam o wychodzenie ze szczeniakiem. Nie pamiętam już całego pytania, ale nurtowało mnie czy wychodzić przed czy po jedzeniu, bo przykazań co do wychodzenia jest kilka (po przebudzeniu, po piciu, po zabawie itd) Może jeśli odpisywałaś to kojarzysz pod ktorym postem to było, bo nie mogę znaleźć 😀
Pytałaś pod zestawieniem z monoproteinowymi, bezzbożowymi karmami 🙂
Dla szczeniaka nie decydowałabym się na automat, przynajmniej dopóki nie nauczysz go chodzenia na smyczy – luźnej, przy nodze. Potem Flexi faktycznie może być wygodnym rozwiązaniem. U nas młody chodzi na szelkach i flexi, jest to do połączenia – ale nie łączyłabym tego na szczeniaku 🙂
Co do szelek – są różne opinie na ich temat, ja jestem zdania, że warto zacząć od obroży i na niej uczyć chodzenia – wtedy krztuszenie się jest sporadyczne, bo pies umie poruszać się na smyczy.
Dzięki za rady, masz rację 🙂
Moim zdaniem prawidłowe uzywanie flexi jest bardzo trudne. Nie wyobrazam sobie na przykład nauczenia szczeniaka nieciągniecia na smyczy jelsi uzywałabym flexi. Warto jest tez dopasowywać smycz do psa-niektore swietnie sobie radza na flexi, inne czują sie pogubione.
No ze szczeniakiem tak jak pisałam – smycz musiałaby być ciągle zablokowana, czyli pełnić na dobrą sprawę rolę zwykłej smyczy, tylko bardziej niewygodnej 😉
Zdaje mi się, że kwestia pogubienia to też trochę sprawa przyzwyczajenia psa. Ale jeśli trafi się osobnik, który faktycznie kiepsko reaguje, no to trzeba sie zastanowić. Najlepiej najpierw popróbować z flexi znajomych 😉
Na początku byłam bardzo sceptyczna, ale oczywiście życie mnie nauczyło :). Teraz najczęściej używam flexi, bo jest wygodna i można używać jej jak zwykłej smyczy (naprawdę nie rozumiem, dlaczego ogarnięcie dwóch guzików to takie wyzwanie dla niektórych…). Właśnie zamówiłam drugą (dłuższą, 8m), bo taśma w pierwszej gdzieś nam się ostatnio przetarła i coraz bardziej się rozdziera :(.
Ale jeśli flexi, to TYLKO z szelkami. Raz miałam akcję, gdy pies wyrwał się za dzieckiem na deskorolce. Nie chcę być odpowiedzialna za jego urazy kręgosłupa, nie mówiąc już o ogólnym dyskomforcie podduszania na szyi.
Ja jestem sceptyczna względem flexi – dałam się przekonać kilka lat temu, że flexi “powoduje napięcie” i zarzuciłam ten typ smyczy. Fajnie poczytać o jej pozytywach 🙂
Bardzo fajny tekst! Kiedyś bałam się flexi, obawialam się że nie ogarne psa na niej, tymczasem okazuje się że na flexi mój pies chodzi zdecydowanie lepiej ni na zwykłej smyczy!jednakże nie ulega żadnej wątpliwości iż pies musi nauczyć się chodzić na tej smyczy a człowiek jej obsługi.
A proszę napisac czy ta smycz nadaje się jako pierwsza smycz dla szczeniecia? I jak można nauczyc psa chodzić na niej, zeby wszystko było ok?
Jak napisałam w notce – moim zdaniem do nauki chodzenia na smyczy dla szczeniaka najlepiej nadaje się zwykła, dość lekka smycz. Automat ma jednak to napięcie, które u dorosłego psa nie jest tak odczuwalne, a dla szczeniaka już może być.
A skad pewność ,ze nie jest odczuwalna, ostatnio “testowałem” takie smycze z zoologicznym, hmmm trosze trzeba tej siły jednak przyłozyć by rozwinąć tą smycz. Wszędzie mimo wszystko uczą aby smycz lekko zwisała między psem i właścicielem, bo łatwiej skupić uwagę psa na sobie i pies się wtedy nei zapiera w odruchu przeciwwdziałania (?) piszą nawet o tym w książkach z zakresu szkolenia psów. Czy jak naucze szczeniaka chodzic ” na luzie” to czy on się nie oduczy tego na flexi? Mam 10 miesięcznego labradora. Sporo sie czyta o tych smyczach różnych opinii.
Proszę o czytanie ze zrozumieniem – nie jest TAK odczuwalne. W powyższej notce, którą wystarczy przeczytać, aby znaleźc odpowiedzi na wszystkie pytania, napisałam jasno: są psy, które na to napięcie reagują. Są i takie, które w ogóle nie zwracają na nie uwagi. Nie widzę powodu, aby pies, który umie chodzić na smyczy i jest sterowalny głosem, nie miał chodzić na flexi. Wystarczy, że nie będzie chodził wyłącznie na niej, a wprowadzimy odpowiednie komendy do chodzenia przy nodze. U nas np. pies w szelkach ciągnie, a na obroży nie, bo jest związane z uwarunkowaniem danego sprzętu do konkretnego zachowania.
Czytam ,czytam 🙂 Ale mam wrazenie że Pani też nie do konca rozumei co ja chce przekazać. Nie interesuje mnie smycz zablokowana bo wtedy faktycznie działą jak zwykła, jednak raczej interesuje mnie moment rozwinięcia. czy jest Pani w stanie odwołąć swojego psa kidy smycz jest maksymalnie rozwinięta a pies biegnei z przysłowiowym kotem? Przecież smycz to sposób kontrolowania psa? Komenda nie zawsze skutkuje. jak dla mnie w Pani wypowiedziach jest brak merytoryki i zbyt wydumana i ogólna teoria ale życze sukcesów szkoleniowych. Nie przekonała mnie Pani, chyba jednak posłucham mojeego trenera, on ma bardziej konkretne argumenty poparte wynikami badań etologicznych i behawioralnych, myślałem ,ze Pani również ma uzasadnienie oparte o konkretne wyniki badawcze zwłaszcza w kwestii napiecia smyczy. Polecam zapoznanie się z literaturą z zakresu kynologii i szkolenia psów, bo są znaczne sprzeczności z tym co Pani pisze a co piszą specjaliści, moze to kwestia subiektywnych odczuć. Mam wrażenie, że Pani sam sobie troszkę przeczy. Dla mnie idealna smycz to smycz uniwersalna i lekka flexi z pewnościa taka nie jest, Początkowo wydawała mi się ona atrakcyjna jednak wolę tradycję i prostotę:) Dziękuję za poświecony czas dało mi to wiele do myslenia.
Myślę raczej, że jest to kwestia oceny swojego psa i jego możliwości. Jeśli ktoś nie potrafi odwołać psa od pościgu za kotem, to powinien nad tym pracować – bo to przydaje się nie tylko na smyczy zwykłej, ale również, gdy pies jest luzem czy na lince. Czy idąc z psem luzem, czy na lince, czy na smyczy flexi, czy na zwykłej, komunikuję się z nim komendami właśnie – mówię “tędy”, kiedy skręcamy, “stój”, kiedy mamy się zatrzymać, “idziemy”, kiedy ruszamy. Mówię nawet “wróć się”, gdy pies mi się o coś oplącze 😉 Smycz na tym etapie służy nie tyle do kontrolowania psa w sensie, że pokazywania mu, gdzie idziemy – tylko zapobiegania sytuacjom, że nagle coś go przestraszy i wbiegnie do auto albo spełniania mojego obowiązku trzymania psa na uwięzi. I tutaj flexi sprawdza się nam super, gdy wychodzimy z psem w teren, gdzie ludzi jest niewiele, sporo zieleni, ale nadal jest to centrum miasta ze wzmożonym ruchem samochodowym – pies może iść kilka metrów ode mnie trawnikiem, ale ja mam go na nadal na smyczy. W zasadzie chodzenie przy nodze jako takie stosujemy tylko przy chodzeniu w kontakcie, zwykle wymagam tylko, aby pies nie próbował zamieniać się w pociągowca, gdy ma na sobie obrożę 😉 Szelki natomiast stosujemy w ogóle inaczej, ale o tym też już było pisane.
Nigdzie nie twierdzę, że flexi nie wywiera “nacisku” na psa – w końcu pracuje na mechanizmie, który sam się zwija. Na podstawie obserwacji różnych psów mogę jednak stwierdzić, ze niektórym ten “opór” smyczy sprawia dyskomfort, i zwykle są to psy malutkie, szczeniaki czy psy ogólnie lękliwe, a niektóre nic sobie z tego nie robią – i to dotyczy większości znanych mi dorosłych psów, zarówno rasowych, jak i kundelków, również psów schroniskowych.
Podsumowując – flexi nie jest urządzeniem zamiast zwykłej smyczy, tylko opcją dla niektórych właścicieli i psów jako dodatek 😉
A na sam koniec proszę jednak o kulturę wypowiedzi.
Pingback: Flexi Vario System | Gadżety
hmmm, no właśnie mi się niespodziewanie zepsuł mechanizm zwijający, a obsługę smyczy mam opanowaną i zdaję sobie sprawę z istnienia przycisków…smycz po prostu przestała się zwijać nagle i tyle, nie bardzo wiem o co chodzi, ale jadę z reklamacją..:-)
sprężyna strzeliła 😉 sam to naprawiałem kilka razy w modelach po gwarancji – jeśli pies dobrze dobrany, to powinni uznać reklamację
szczerze, przy obecnym psie jeszcze nie zdecydowałem się na zakup flexi – na spacerach w lasach i miejscach, gdzie psów puszczać luzem nie wolno korzystamy z 10 metrowej liny treningowej, natomiast coraz bardziej zastanawiam się nad jej wymianą na flexi o tej samej dlugości, głównie dlatego, że moje ręce po każdym spacerze z liną są wybitnie brudne 🙂 nie ma złych wynalazków, jest tylko ich złe zastosowanie 😉
Może kiedyś się skusimy, miałam kiedyś małego pieska, który całe życie chodził na flexi i był zadowolony. Mieliśmy go od szczeniaka i rodzice (ja miałam 9 lat gdy do nas dołączył) dobrze wyszkolili jego i nas. Niestety z obecnym psiurem nadal mam dwa problemy na spacerach. Pierwszy to problem z ciągnięciem na smyczy do psów. Manu pięknie idzie, nagle stop, merdanie ogonem i pęd. Za psem to w ogóle nie jesteśmy w stanie iść i żadne smaczki, zabawki nic nie pomoże. Jak się zatrzymuję to on też i piszczy za psem! Komenda, spokój, pies przed nami znika z oczu, ale nie z pamięci. Ruszam i fru! Pociągowy husky w ciele 10 kg kundelka. Pomaga jedynie zmiana kierunku lub pozwolenie na przywitanie się. Nie z każdym psem można się jednak witać i nie zawsze chce się zmieniać kierunek lub jest taka opcja. Drugi problem, nad którym już panujemy w 90% to zjadanie odpadków. Manu teraz skończył rok, mamy go 3 miesiące, a zanim trafił do schroniska to nie wiadomo co z nim było. Schronisko zgarnęło go z ulicy w za ciasnej, kociej obroży (tak na dwumiesięcznego psa) i z poranioną łapą (co teraz myślę mógł być wynik alergii – drób i wołowina). Pierwsze dni to chciał zjeść każdy chleb, kartofel, skórkę pomarańczy, że o kościach nie wspomnę, a że na moim osiedlu ludzie wspaniałomyślnie dokarmiają koty wyrzucając każde możliwe resztki z balkonu, to taka flexi i tak byłaby zablokowana na krótkiej długości, bo chodziłam z nosem niemal przy psim nosie. Żwacze i różne urozmaicacze karmy tu akurat pomogły, choć i tak muszę wlepiać oczy cały czas w psi pysk. Jeden plus że teraz zanim się “poczęstuje” patrzy gdzie jestem, a na “wypluj!” reaguje, bo choć to mało pozytywne wie, że będzie miał otwieraną japę jeśli zdecyduje inaczej. Na szczęście to są prawie, że jedyne problemy jakie mamy, piesek jest pojętny, a ja chętna do pracy (za wszystkie wskazówki znalezione na blogu dziękujemy) i już widzę przez te 3 miesiące znaczne postępy, więc jestem dobrej myśli, że i w kwestii chodzenia na smyczy uda nam się osiągnąć sukces i kto wie może będziemy świętować przez zakup flexi.
Pingback: Flexi Vario System – Psie ciekawostki, porady i fakty
Smycz Flexi Desing w rozmiarze M/L z przeznaczeniem do 50kg, użytkowana z psem o wadze 18kg, wytrzymała dwa miesiące. Użytkowana codziennie, ale bez nadwyrężeń (tj bez szarpania się psa na smyczy). Taśma parciana smyczy przestała się zwijać. Po rozebraniu okazało się że metalowa taśma zwijająca smycz ułamała się na końcu, przez co smycz nie wraca do stanu zwinięcia. Tak krótka żywotność smyczy dla mnie świadczy o bardzo kiepskiej jakości. Moja pierwsza i ostatnia smycz i rzecz firmy Flexi!. Zachwalany produkt o niby wielkiej wytrzymałości, zupełnie się nie sprawdził mimo użytkowania z psem o dużo mniejszej wadze niż maks wytrzymałości smyczy. Bardzo nie polecam Flexi na podstawie swoich doświadczeń. Być może to pech i feler danego egzemplarza, ale dla mnie zupełna porażka. Linka treningowa i klasyczna parciana smycz to dużo lepsze rozwiązanie jak dla mnie! Sprawdzone i niezawodne przez 8 lat użytkowania z ONkiem.
Myślę, że to kwestia wadliwości konkretnego egzemplarza – szkoda, że nie oddałaś na gwarancję, bo dostałabyś nowy egzemplarz i mogłabyś sprawdzić 😉 Nam się dotychczas żadna Flexi nie popsuła, ani z prywatnych, ani z tych schroniskowych, a różne psy na nich chodziły; nasze prywatne użytkujemy praktycznie codziennie przynajmniej na jednym spacerze. Smycz zwykłą zresztą też, podobnie jak i linkę – ale to w ogóle w innych okolicznościach 🙂
Tak… Miałam flexi….jakieś dwa tygodnie i się zerwała… Wyprowadzałam 2miesięcznego szczeniaka na zablokowanej smyczy, smycz przeznaczona do wagi 50 kg i się ZERWAŁA!!! Potem jakieś dwa miesiące walczyłam w sklepie o wymianę, bo przecież wyszło na to, że to psa wina bo szarpie…. 7 tygodniowy piesek….taki który naprawdę większość spaceru siadał co chwila bo łapki mu się męczyły… W międzyczasie byłam u weterynarza i w poczekalni inny piesek miał też smycz flexi, związana na supełek w tym samym miejscu w którym nam się zerwała, właściciele nie chcieli walczyć o reklamację, odpuścili. Mój małżonek nie odpuścił, po dwóch miesiącach wreszcie oddano nam pieniądze i mamy ZWYKŁĄ DŁUGĄ SMYCZ z której jesteśmy bardzo zadowoleni 😀
Pingback: Spacery z psem - tego nie rób... | TOP 10 – Biały Jack
Pingback: Psia górska walizka - co zabieramy? – Biały Jack
Pingback: Powody, dla których ludzie nie lubią psiarzy | TOP 10 – Biały Jack
Pingback: Psie rzeczy: nasze TOP 6 produktów – Biały Jack