Jesteśmy świeżo po powrocie z gór, dlatego też chciałam Wam przedstawić TOP 10 tekstów, którymi ludzie zaszczycali nas podczas chodzenia! zarówno po górskich miejscowościach, jak również szlakach. Niektóre teksty zdarzyły się tylko jednokrotnie, jak niezrównany numer 1, a niektóre powtarzały się kilkukrotnie, jak równie doskonały numer 2. Sprawdźcie, czym nas raczono!
1. Już niedaleko, zobacz, piesek ma takie krótkie łapki i wszedł! – Ale on ma cztery łapki, a ja tylko dwie!
To jest mój numer jeden z poprzedniego roku – rozmowa odbyła się na jednym z prostszym szlaków między mamą a jej może 4-letnim synkiem. Synek był absolutnie rozwalający, bo dobrze przemyślał swoje słowa i wypowiedział je, słodko sepleniąc. I nie da się mu odmówić logiki rozumowania! Mały Biały, kochając dzieci, od razu stwierdził, że to na pewno było wołanie o merdanie – musiałam biedaka wyprowadzać z błędu 😉
2. O, biały piesek!
Tak, tak, moi drodzy. To jedno z najczęściej spotykających nas zdań, które wypowiadali turyści w naprawdę najróżniejszych miejscach. Biały pies jest najwyraźniej traktowany jak ewenement na skalę światową, bo obserwacji tych było zadziwiająco dużo. I są dziwnie pokrewne z “O, dwa pieski: biały i czarny!”, które spotykały mnie i Evel oraz nasze dwa psy podczas pobytu nad morzem już 3 lata temu.
3. To szczeniaczek, prawda?
Ponad 4-letni Mały Biały przez całe swoje życie uznawany jest za szczeniaczka. Poniekąd na pewno wynika to z białej sierści – ludziom się zdaje, że coś białego MUSI być szczeniaczkiem. Ale ja jestem zdania, że to efekt glizdy – jak tylko ktoś na postoju do niego mówił, to młody od razu kładł uszy po sobie, merdał zaciekle ogonem i wydawał z siebie piśnięcia, które mogły znaczyć jedynie “O bosze, jestem szczeniaczkiem, kochaj!”.
4. Ojej, on tam wszedł?!
To pytanie zadawały głównie panie, którym pot ściekał po plecach i kijkach do nordic walkingu. Co ciekawe, padało one na trasach niezbyt trudnych, na które bez problemu weszłaby większość osób, choć może z nieco dłuższym czasem niż my – np. do schroniska na Turbaczu. Nieodmiennie uważam, że Małemu Białemu jest prościej, vide punkt 1.
5. Mam w domu takiego samego, tylko że…
…czarnego/dużego/łaciatego/rudego/owczarka(?!) i tak dalej. Zaiste, znaczenie słów “taki sam” okazało się tak szerokie, że obejmuje zarówno małego, białego teriera, jak również dużego, czarnego owczarka z podpaleniami. Ale cóż ja tam wiem.
6. A jaka to rasa?
Tak, to pytanie jest całkiem zrozumiałe. Choć u kilku osób działało w inną stronę: “To kundelek, prawda?” – a gdy odpowiadałam, że nie, i mówiłam, że to jack russell terrier, to ludzie z politowaniem mi przytakiwali, a ich wzrok mówił “Ot, wymyśliła!”. Niestety, ponieważ rasa jest z angielska, a co za tym idzie, dla wielu okazała się trudna do wymówienia i zapamiętania – mówiłam, że to taki piesek jak z “Maski”. Wtedy słyszałam “No tak, wygląda tak samo!” albo “Ma takie samo spojrzenie!”. Ta druga uwaga wyraźnie powodowała moje przerażenie 😉
7. A jak ta suczka ma na imię?
Brak jajek u Małego Białego widoczny jest najpewniej w oczach, bo ludzie nieodmiennie pytają o imię tej suczki. I są bardzo zdziwieni, gdy mówię, że to pies – czasem wręcz zaglądają mu pod podwozie. Nieobecność zwisających jajek zdziwiła kiedyś również jedną panią weterynarz. Niemniej, ludzie zawsze zakładają, że skoro psy się nie gryzą, to nasz musi być suczką. A potem w panice zabierają swoje czworonogi, z którymi podeszli bez pytania, gdy słyszą, że jednak nie – co najmniej jakby uświadamiało to ich psom, że powinny natychmiast rzucić się na naszego.
8. Zobacz, piesek się uśmiecha!
W najbardziej upalne dni dyszenie Małego Białego zdecydowanie brane jest za uśmiech. Wybaczam jednak tę niewiedzę, jako że słowa te pozwoliły kilku matkom na opanowanie ich płaczących wniebogłosy dzieci, jest to więc ogólne polepszenie jakości życia w przestrzeni publicznej i ulga dla matek. Mam nadzieję, że dzieci nie zapamiętają, że dyszący pies się uśmiecha, bo potem, gdy dorosną i podejdą do takiego “uśmiechającego się” pieska mogą się bardzo zdziwić. Co najmniej jak niektóre wolontariuszki w schroniskach, które dyszenie przerażonego psa uznają za uśmiech, a potem się dziwią, skąd te dziury w ręce.
9. No chodź tutaj! <cmok cmok> <mlask mlask> E, jakiś dziwny…
Wołanie psa chyba każdy z nas przerabiał – i często jest to bardzo irytujące, zwłaszcza gdy nasz pies reaguje. Mały Biały jest jednak wołany tak często i na tak dziwne sposoby (nie uwierzylibyście, jakie dźwięki potrafią wydawać z siebie ludzie!), że to po prostu zaczął olewać, co najmniej jak celebryta idący w tłumie rozhisteryzowanych dziewcząt piszczących o jego uwagę. I wtedy brany jest za dziwnego i z pewnością niekulturalnego psa.
10. Zobacz, jaki biedny!
Tak, to też nam się zdarzało. W sytuacjach różnych – a to siedząc pod schroniskiem na słońcu, podczas gdy Mały Biały wyciągał się na boczku; a to wracając z Doliny Chochołowskiej, kiedy akurat chłodził się w strumyku; a to podczas karmienia na postoju, gdy spożywał swoje paski mięsne; a to podczas samej wędrówki, gdy ciągnął jak osioł na amortyzatorze przypiętym do mojego pasa biodrowego. Najwyraźniej każdy pies, który musi siedzieć na słońcu, jeść, iść czy brodzić w wodzie jest biedny. Najpewniej wiele osób uważało również, że jest za chudy, ale parówki za sobą po górach ciągnąć nie będę, bo musiałabym zatrudnić dodatkowo weterynarza 24/7.
Kończąc to zestawienie chciałam Wam powiedzieć, że rozpoczęliśmy nowy cykl, który zwać będziemy “Piesków sto!”. Dlaczego tak i o czym to będzie? Nazwa wzięła się z odpowiedzi na proste pytanie, które powtarzam często, czyli “Co?”. Powtarzam je w różnych momentach, głównie gdy mój ukochany mąż mówi do mnie coś, podczas gdy ja wykonuję tysiąc różnych rzeczy naraz. Jego odpowiedź nie jest jednak wulgarna, a brzmi zwykle “Piesków sto!”.
A co będzie w cyklu? Znajdziecie tutaj sytuacje, które dotknęły nas osobiście – zdarzenia z naszej codzienności, powiązane w większym i mniejszym stopniu z psami. Mogą tutaj znaleźć się sytuacje ze spacerów z Małym Białym czy naszej rzeczywistości w życiu codziennym, ale również takie zdarzenia, których byliśmy świadkami, a które powiązane są z czworonogami. Będzie tu też miejsce na nasze polecenia oraz rozmaite notki, które tylko w pewnym stopniu dotyczą czworonogów. Mamy nadzieję, że się Wam spodoba – postaram się publikować notki z tego cyklu dość regularnie. A to tylko początek nowości, które szykuję 🙂
Mam mopsa- więc mało jest ludzi, którzy nie pociumkają, nie zawołają, nie pogłaszczą bez pytania, o zgrozo! Na szczęście, ci sami ludzie najczęściej uczą swoje pociechy, że warto skonsultować interakcję z pieskiem z pańcią. I tu zawsze uśmiecham się na Twoje słowa- chciałabym czasem, aby mój mops był pitbullem 😉 może trzy razy by się zastanowili nim rączki poszły by w ruch. Pytanie o to, czy jest szczeniaczkiem równie częste co pytanie czy to miniaturka 🙂 Mimo szelek w moro i pokaźnych jajek widać ten mój mops wygląda też na babę 😉
Pozdrawiamy i dzięki za tego cudnego bloga, z którego wiele się nauczyłam i wiele radości przyniósł. Oby tak dalej!
PS Bezcenne spotkanie z panem na rowerze. Pan: -To mops? Ja: Tak, jak najbardziej. P: – Ale chyba bez rodowodu? J: -Z rodowodem, rasowy 100%. P: – Bo taki za ładny ma kolor na mopsa. -I odjechał.
My mamy boston terriera najczęściej słyszymy: miałem takiego samego boksera…, zobacz to buldog francuski(…), o! jaki ładny mopsik(…) ale hitem jest: zobacz jak ten kot ładnie na smyczy chodzi(…) a potem… eee to pies(…).
Ze spotkań z innymi psami i ich właścicielami najczęściej zdarza się, że pies swojego właściciela ciągnie do naszego i właściciel mówi do swojego psa “dobrze przywitaj się.. tylko grzecznie! wtedy wiem, że będzie akcja.
Ooo. Nie ma na liście panów opluwających patyki i wrzeszczących “Dawaj mała!”, na których zawsze obie, i ja i suczka reagujemy absolutnym zdziwieniem. Bo co jest atrakcyjnego w ślinie?
Nasz Lego jako JRT też budzi ogólny zachwyt i ciężko z nim gdziekolwiek przejść, żeby nie usłyszeć – “o patrz, milo”, “to ten piesek z maski?”, “jaki śliczny kundelek” – to ostatnie działa na mnie jak płachta na byka 🙂 A wołanie mojego psa przez obce osoby przyprawia o pianę na ustach… Przechadzając się wiosną po Krupówkach, gdy Lego miał 3 miesiące miałam ochotę za każde podejście i pogłaskanie pobierać po 5zł zgodnie ze zwyczajem zakopiańskim 🙂
U nas nawet pokaźne jajka nie pomagają i Milo jest brany za sukę ;). A wołanie mojego psa przez obcych ludzi doprowadza mnie do białej gorączki. W moim bloku mieszka facet, który za każdym razem wydaje serie dziwnych dźwięków, które chyba mają spowodować, że Milo się zainteresuje. Kilka razy powstrzymałam się przed rzuceniem w niego woreczkiem z kupą, ale nie wiem jak długo wystarczy mi samozaparcia by go dalej ignorować 😉
Pozdrawiamy!
https://psiakowe.blogspot.com
Kiedy kolejny cykl? 🙂
Jest nawet taka śląska piosenka “dwa biołe psy, jeden bioły, a drugi blank bioły” (blank tzn. całkiem). Polecam w wersji bluesowej Maccarona i Rico ? (na co dzień godom po ślonsku)