Przywykliśmy sądzić, że nasze czworonogi nie są za bardzo skomplikowane. Zazwyczaj stres objawia się tylko oblizywaniem, zaś biegunka znaczy, że pies zjadł coś, czego jeść nie powinien, ewentualnie nabawił się jakiegoś wirusa. Obecnie jednak uważa się, że nie jest to do końca takiego proste, jak byśmy tego chcieli.
W przypadku ludzi nierzadko psychika połączona jest z fizycznością. Gdy jesteśmy zestresowani, cierpimy nieraz na rozmaite problemy ze strony naszego organizmu: ból brzucha, nudności, uczucie zimna, drżenie, pocenie się dłoni, w cięższych przypadkach nawet napady paniki czy problemy z oddychaniem. Dlaczego więc psy miałyby nie mieć podobnych objawów w sytuacjach, które je stresują czy które są dla nich problematyczne? Skoro zauważamy takie elementy, jak np. oblizywanie się, dyszenie, to oznacza, że psychika ma jednak wpływ również na ciało – w tym przypadku musi mieć, bo pies musi się przecież jakoś porozumiewać z resztą świata. Kto natomiast miał do czynienia z psami lękowymi czy zdziczałymi, na przykład bez dobrej socjalizacji, ten wie, jak ich organizmu reagują na człowieka. Taki pies potrafi załatwić się pod siebie, zupełnie nie panując nad własnym odruchami ciała. Znałam również psa, który w obliczu bardzo dużego zagrożenia i sytuacji stresowej tracił przytomność. To wszystko świadczy o tym, że psychiczna sytuacja psa wpływa na jego fizyczność.
Oczywiście, podane wyżej przypadki są skrajne. Jednak trzeba zastanowić się, co faktycznie wywołuje takie problemy? Przede wszystkim, zależy to od psa. Psy wrażliwemu potrzebny jest mniejszy bodziec bądź krótsza na niego ekspozycja, aby zaistniała jakaś reakcja. Nawet jednak psy, które mają twardą psychikę, choćby jak teriery, skoro to jack russell terrier jest tutaj tematem przewodnim, mogą w końcu dojść do momentu, w którym emocje będą musiały mieć jakieś ujście.
Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że wiele osób zdaje się takich rzeczy nie zauważać. Coraz więcej jest przypadków psów np. z chronicznymi problemami układu pokarmowego, którym badania wychodzą nieźle, ale które cały czas uznawane są za “chore”. Oczywiście, nieliczni weterynarze przeprowadzą taki wywiad, aby nie pakować w psa kupy leków i drogiej karmy weterynaryjnej – niestety, zbyt często psiarze spotykają się z całkowitą ignorancją psiej psychiki jako “wymysłu” współczesnych czasów. Dlatego, jeśli ze strony weterynaryjnej naszemu psu nie ma lekarz nic do zarzucenia, a leki nie działają i dolegliwości wracają, trzeba się zastanowić nad innymi przyczynami schorzeń. Do dwóch najczęściej występujących przykładów wpływu psychiki na ciało psa można zaliczyć chroniczne wylizywanie i wygryzanie części ciała (najczęściej łap) i biegunki.
Zaczniemy od końca, czyli od biegunek. Nawet w przypadku małego białego mieliśmy z tym styczność, choć obecnie nie jest to już odczuwalne. U niego miało to formę bardzo delikatną – w związku z jego pobudliwością i naszym brakiem panowania nad tym na samym początku, mały biały na wszystkie sytuacje pobudzające i rzadkie (np. spacer w nowym, ciekawym miejscu) reagował lekko luźną kupą. Nie była to biegunka, ale występowało praktycznie zawsze. Obecnie udało się to wyciszyć do tego stopnia, że pojawia się niezwykle rzadko – i zauważyliśmy, że przy tym również komfort psychiczny psa wzrósł, ponieważ jego mowa ciała mówi nam, ze jest spokojniejszy i bardziej zrelaksowany. Jednak nie zawsze przybiera to tak delikatną formę. Niekiedy tego typu objawy są o wiele mocniejsze. Znam co najmniej kilka psów, które biegunkę mają praktycznie zawsze, a co za tym idzie – ich masa ciała również jest zbyt niska. W przypadku większości tych psów właściciele nie przyjmują do wiadomości, aby psa wyciszać; nie uważają, że owa biegunka wynika z psychiki i zachowania psa. Tymczasem weterynarze rozkładają ręce, bo psy te mają idealne badania. Pomaga jedynie dieta weterynaryjna, składająca się z wysoko przetworzonej oraz bardzo dobrze przyswajalnej karmy. W jednym przypadku właściciel postanowił popracować nad psem – po kilku miesiącach pies “cudownie” wyzdrowiał. Psy mające takie problemy zazwyczaj są bardzo pobudliwe, trudno jest je uspokoić, byle bodziec powoduje wysoka pobudliwość. Są to też zwykle psy szczekliwe, raczej nie do końca opanowane przez właścicieli, którzy widzą jedynie “radochę” w dalszym nakręcaniu psa.
Wylizywanie i wygryzanie łap (czasami też ogona, brzucha) to kolejny z często występujących problemów u psów z zaburzeniami natury psychicznej. Bardzo często pojawia się on u psów, które na pierwszy rzut oka nie mają żadnych problemów z zachowaniami. Niekoniecznie jest spowodowany stresem. Niekiedy wystarczy zbyt mała dawka ruchu, nerwowa sytuacja w domu, bodziec, któremu pies ulega przez dłuższy, nieprzerwany czas. Zwykle wówczas właściciel udaje się z psem do weterynarza, bo nierzadko widzi jedynie efekt zachowania, czyli prawie łyse łapy, nie dostrzega natomiast samego zachowania – dlatego też jest to częsta przypadłość psów, które doświadczają lęku separacyjnego. Weterynarz w takim przypadku od razu często daje steryd – tutaj apel do właścicieli psów – nie dopuszczajcie do podawania sterydu w wyniku diagnozy “na oko”! Zaburza on nierzadko możliwość trafnej diagnozy. Najpierw powinny być pobrane zeskrobiny, zrobione ew. testy alergiczne.
Oczywiście, fizycznych oznak psychicznych problemów może być o wiele więcej. Warto z tego powodu dokładnie przyglądać się zachowaniom psa i w razie potrzeby zasięgnąć opinii osoby obiektywnie patrzącej na sprawę. I nie ufać do końca weterynarzom, zwłaszcza, gdy leczenie podejmowane jest bez dokładnego przeprowadzenia badań.