Przez wiele lat, prowadząc dom tymczasowy dla szczeniąt, słyszałam na temat naszej działalności różne opinie. Najbardziej niesprawiedliwą z nich było stwierdzenie, że idziemy po najmniejszej linii oporu, bo dawanie DT szczeniętom i szukanie ich domu jest “najłatwiejsze” w psim światku. Niezmiennie dziwiłam się, skąd bierze się taki osąd, bo mnie o wiele łatwiej było znaleźć sensowny dom dla psa dorosłego albo choćby psiego podrostka.
Zainteresowanie – faktycznie większe?
Prócz psów, które były bezpośrednio pod naszą opieką w DT, mieliśmy pod swoją opieką również psy dorosłe, siedzące w innych domach tymczasowych, schroniskach czy hotelikach. Czy zainteresowanie psem wynikało z jego wieku? Nie, przede wszystkim było zależne od wielkości (im mniejszy pies, tym większe zainteresowanie), unikalnego czy “rasowego” wyglądu (im bardziej się wyróżniał, tym większe było zainteresowanie) oraz… jakości zdjęć. Ludzie “kupują” wszystko oczami, nie inaczej jest w przypadku ogłoszeń adopcyjnych, o których zresztą kiedyś pisałam.
Bywały, owszem, szczeniaki, których adopcje mogłyby pójść błyskawicznie (czy poszły – o tym za chwilę). W niektórych przypadkach ludzie zainteresowani adopcją potrafili dzwonić do mnie o 6 rano albo o północy, wysyłali SMS-y z oczekiwaniem kontaktu przez całą dobę i narzekali, że nikt im nie odpowiada. Bywały jednak i takie psy, w przypadku których trudno mówić o większym zainteresowaniu. Do takiej grupy należy również Skip.
Skiper przeszedł już długą drogę pomimo swoich 5,5 miesięcy. Został zaadoptowany z wsi pod Poznaniem. Po adopcji okazało się, że opieka nad psem, a szczególnie wymagającym szczeniakiem jest jednak dość absorbująca, więc zdecydowaliśmy się przyjąć chłopaka pod swoje skrzydła. Od tego czasu stracił dom tymczasowy 2 razy i 1 raz dom stały. Powód – “ma adhd, nie mam warunków na takiego psa”…
Chętny nie znaczy odpowiedni
Dlaczego uważam adopcję szczeniąt za trudną? Bynajmniej nie jest to spowodowane większym czy mniejszym zainteresowaniem, a jakością tego zainteresowania. Szczeniaki są dla społeczeństwa słodkie i nieporadne. Wyglądają zwykle jak małe kuleczki, przewracają się o własne łapy, fascynuje nas sposób, w jaki uczą się świata dookoła. Jednocześnie niestety często zapominamy o tym, że te małe kuleczki mają też jakieś wymagania względem otoczenia. Czasem trzeba je przetrzymać w domu i wytrzymać ich załatwianie się na podłogi. Niekiedy nauka czystości trwa kilka miesięcy, a nie, jak sobie wymarzyliśmy – kilka dni. Zdarza się, że w naszym zafascynowaniu szczeniakiem zapominamy o tym, że trzeba go wychować.
Nagle w Fundacji Rasowy Kundel, w moim domu, przez który przewinęło się dużo czworonogów, ale w zasadzie żadne szczeniaki, pojawił się ON – huragan… A u mnie 6 innych psów żyjących w zupełnie zgranym stadzie. I się zaczęło. Co najpierw? Klatka kennelowa na 100%. Skip trafił do kennela. Na początku mocno protestował. Dziś bardzo szybko się w niej wycisza i w końcu odpoczywa, śpi spokojnie. Przesypia całe noce. Dodatkowo zaczął poznawać kolejne psiaki z mojego stada. Regularnie uczą go jak kontaktować się z psami – Skip tego nie umie. Chce się zaprzyjaźniać nawet jeśli drugi pies sobie tego nie życzy. Kontakty muszą być pod kontrolą. Psy, z którymi Skip powinien się komunikować muszą być bezwzględnie stabilne. No i zaczęliśmy od wprowadzania codziennego rytuału ćwiczenia komend: ‘siad’, ‘waruj’ – umie bezbłędnie 🙂 Gorzej z wytrwałością w komendzie i np. z ‘zostań’. Jednak to kwestia czasu i systematyczności przewodnika.
Dla wielu osób konieczność poświęcenia czasu na codzienne trenowanie z psem to zbyt wiele – mimo, że to przecież my odpowiadamy za jego wychowanie. O ile dorosły pies jest już w niektórych aspektach ogarnięty, o tyle szczenię chłonie jak gąbka wszystkie nasze błędy i wykorzystuje dosłownie każdą słabość. Co więcej, według wielu osób to, co łatwo przychodzi w przypadku psa dorosłego – na przykład zainwestowanie w klatkę kennelową – w przypadku szczeniaka jest niepotrzebnym wydatkiem, ale i wręcz stoi na krawędzi unieszczęśliwiania psa. Nawet, jeśli temu psu pomaga.
Ja wiem lepiej!
Znacie tę sytuację, gdy drogą doświadczeń i własnych prób oraz błędów, często okupując sprawę ogromną ilością zasobów czasowych, nerwowych i rzeczowych, dojdziecie do jakiegoś rozwiązania, a potem pojawia się ktoś, kto ma za nic Waszą poradę? To teraz wyobraźcie sobie, że otwieracie swój dom dla szczeniaka, którego nikt w konkretnym stanie nie chciał. Bo aktywny, bo cały w śmierdzących odchodach, bo ledwie się rusza i jest niemrawy, bo taki chudy, że nie wiadomo, czy warto w niego w ogóle inwestować. Chuchacie na niego, dmuchacie, leczycie, poświęcacie czas na pracę z nim, wizyty u weterynarza, wydajecie mały majątek i organizujecie wszystko pod psa. Doprowadzacie do tego, że jest ogarnięty, na doskonałej drodze do bycia świetnym, dorosłym czworonogiem – o ile tylko ktoś będzie zaangażowany w jego wychowanie i pójdzie za Waszą radą. I nagle, podczas rozmowy adopcyjnej, gdy rzetelnie informujecie chętnego o psich zachowaniach i tym, co warto robić, aby je wyeliminować – czyli, co działa – słyszycie: paaaaani droga, ja tyle psów miałam, co to dla mnie szczeniak/no w moim domu na pewno tak nie będzie/proszę pani, mnie interesuje piesek towarzysz, a nie szkolona zabaweczka. I co wówczas robicie, gdy wiecie, że Wasze rady zostaną na pewno zignorowane, a dom wydaje się mimo wszystko bardzo dobry?
Skip ma niebywałą umiejętność węszenia. Na dworze używa tylko nosa, niestety słuch najczęściej wyłącza. Niezbędna jest również codzienna dawka gryzienia, memłania gryzaków – to bardzo go wycisza. Wyciszająco działa również delikatny i wolny masaż.
Ja z zasady psa do takiego domu niestety nie wydaje. Bo szczeniak jest tak naprawdę jak niezapisana kartka – i całą moją kilkutygodniową pracę może zniszczyć kilka dni folgowania i olewania. I owszem, teoretycznie wtedy problem ma właściciel. W praktyce problem mam ja, bo szczenię wraca, i to ono jest najbardziej poszkodowane.
Skip szuka mądrego domu. Dotychczas miał dużo zmian a mało zasad i brak planu pracy z nim.
Dlaczego to ważne?
Z własnego doświadczenia wiem, że adopcja szczeniąt uważana jest za prostszą, podobnie jak i ich tymczasowanie. Chętnych na ładne szczeniaczki jest więcej aniżeli chętnych na psy dorosłe. Co więcej, wygląd potrafi zaślepić do tego stopnia, że ktoś kieruje się wyłącznie nim, zapominając zupełnie o tym, że pies to przede wszystkim charakter. Z tego powodu właśnie do swojej dzisiejszej notki wplotłam historię Skipera – jako psa, nadal szczeniaka, któremu szuka się domu właśnie biorąc pod uwagę zgodność charakterów przyszłych właścicieli. Bardzo popieram odpowiedzialne szukanie domu psu i wiem jednocześnie, że jest ono naprawdę znacznie trudniejsze – zwłaszcza, gdy szczerze przedstawiamy wady i zalety psa. Ale pamiętajcie – nie istnieje pies, który jest bezproblemowy. Jeśli ktoś Wam to wmawia, to zdecydowanie kłamie, bo to, co nie jest problemem dla niego, może być ogromnym kłopotem dla Was. Ten, kto adoptuje Skipera, musi brać pod uwagę jego temperament. Z tego powodu
Skip poszukuje domu, który będzie go mądrze kochał i wykorzysta jego potencjał do pracy.
Ze swojej strony polecałabym Skipa przede wszystkim osobom, które stawiają na aktywność z psem połączoną z pracą bezpośrednią z człowiekiem, na którego Skipek jest zorientowany, i zajęcia związane z węszeniem. Skip jest w mojej ocenie psem o bardzo przyjemnej budowie ciała – zgrabny, szczupły, przy odpowiedniej masie mięśniowej będzie świetnie sprawdzał się we wszystkich sportach szybkościowych, gdzie istotna jest również zwinność i kondycja.
A dobry DT…
Wiele razy zaznaczałam Wam, jak ważny jest dobry dom tymczasowy. Nadal jestem zdania, że dobry DT jest doskonałą szansą dla domu stałego na uzyskanie psa, który nauczony jest pewnych zasad, nadal ma fajny charakter, ale również radzi sobie z własnymi emocjami. Oczywiście, podstawą jest to, aby dom stały nadal z psem pracował – inaczej adopcja po prostu nie ma sensu. Co więc zmieniło się u Skipka (bo takie imię stanowczo woli od poważnego Skipera) po trzech tygodniach w domu tymczasowym?
A po 3 tygodniach… Skip przeszedł totalna metamorfozę: wchodzi do klatki sam, zaczął chodzić a nie tylko biegać jak w amoku… umie siad, waruj i gleba, co oznacza pokazanie brzucha
Umie już wyciszyć się poza klatką. Sypia spokojnie. Coraz ładniej chodzi na smyczy. Kontakty z psami są zdecydowanie bardziej poprawne Wszystko to dzięki codziennej systematycznej pracy z komendami, z użyciem węchu, z ciągłą kontrolą. Wszystko, żeby Skipa wyciszyć i pokazać, jak może być. Zobaczył nowe rozwiązania. Dostał obrożę z feromonami, która pozwala mu się uspokoić, a codziennie ma dawkę węszenia, memłania i gryzienia. Dom stały będzie miał zadanie – kontynuować pracę ze Skipem. Efektem będzie przyjaciel na wiele lat!
Rany, rany, z opisu jak moja Loca. I też trzeba było postawić na kennel, na szkolenie… Skip pewnie byłby świetny na dogtrekkingu 🙂 Trzymam kciuki, żeby znalazł najfajniejszy dom na świecie:)
Poruszasz bardzo fajny temat. Również jestem zdania, że dla szczeniaka dużo ciężej jest znaleźć ODPOWIEDNI dom. No bo zainteresowanie ogromne, szkoda tylko, że często podjęte pod wpływem impulsu, bo “boże jaki słodziak”, bez świadomości czego taki szczeniak oczekuje. I jak tu z 1000 domów wybrać właśnie TEN? Z dorosłymi psami jest inaczej, odrobinę bezpieczniej – tutaj częściej decyzja jest przemyślana, a i pies nie sprawia już tylu kłopotów (zazwyczaj), więc nie ma obustronnych rozczarowań.
Mi się wydaje, że każdego psa trudno ”wyadoptować”. Najtrudniej na pewno psy starsze i chore, ale tak czy inaczej oddanie psa obcym ludziom zawsze wiąże się z pewnymi problemami. No, może nie zawsze, ale zazwyczaj. Stres na pewno jest w każdym przypadku 🙂
Identyczny piesek jak nasza adoptowana Kaja 🙂 https://uploads.disquscdn.com/images/e3e65fb4f14d1ec4c804c743c820af5af42e1591e51e67d4a36d1647b4aeb600.jpg
Pingback: Rok 2017 w pigułce – Biały Jack
*linii najmniejszego oporu