Jak większość z Was już wie, nasza rodzina już niebawem powiększy się o ludzkiego członka rodziny. W związku z tym pojawia się w naszym otoczeniu wielu doradców i myślicieli, oczywiście niechcianych, a chętnie przedstawiających swoje zdanie, opinie czy punkt widzenia w kwestiach medycznych (jakby było to zależne w ogóle od czyjejś opinii).
Wiele z tych haseł to zabobony, część z nich wynika z przekazywanych sobie z pokolenia na pokolenie stereotypów. Właściwie nie spotkałam żadnych, które byłyby zgodne z obecnym stanem medycznym czy wiedzą naukową. Wiele z nich wynika po prostu z źle pojętej troski, dlatego zanim będziecie autorami któregoś z tych haseł, zastanówcie się, czy ktoś w ogóle chce ich słuchać. Bo zwykle… nie 😉
UWAGA! Wpis zaktualizowaliśmy, gdy Maks miał ponad dwa lata, Mały Biały – osiem, a w domu pojawił się drugi pies. I dedykujemy go ponownie bliskim nam psiarom, które obecnie czekają na swoje człowiecze szczenię 🙂
1. Jak dziecko się urodzi, to pies na pewno będzie zazdrosny!
Słyszałam to od wielu osób, zaczynając od tych z mojej rodziny (rzecz jasna – starsze pokolenie), a kończąc na zupełnie obcych ludziach, przekonanych o potrzebie przekazania nam tej mądrości życiowej. Niestety, bardzo często są to ludzie, którzy posiadanie psa ograniczają do karmienia go i wychodzenia z nim na spacery (najlepiej trzy dookoła bloku). Co ciekawe, to jedna z najczęstszych przestróg również w stosunku do innych ciężarnych. Podczas przygotowywania tego tekstu znalazłam informacje o tym, że pies miałby być zazdrosny o karmienie piersią (tak, dokładnie o tę czynność), o noszenie na rękach, zabieranie na spacery.
Z tego jasno wyłania się pewien obraz: wszyscy, którzy to mówią, uważają, że gdy pojawi się dziecko, pies będzie wychodził na spacer raz dziennie, a właścicieli zobaczy przez kraty kojca. A w tym odpowiedzialnego właściciela głowa, żeby psu zapewnić nadal spacery i czas – i tak, jest to możliwe. Potwierdza to wiele przykładów z mojego otoczenia i nie tylko.
2. Nie dawaj psu lizać się po brzuchu, bo dziecko będzie miało znamię!
Ten mit funkcjonuje na tej samej zasadzie, co wszystkie inne mity dla ciężarnych. Jakie? Przykładowo, jeśli się przestraszysz, to nie łap się za brzuch, bo dziecko będzie miało znamię. Albo – nie chodź do ZOO i nie patrz na małpy, bo dziecko urodzi się całe owłosione. Chyba nie muszę tego zabobonu komentować, ale przyznam, że bardzo poprawia mi humor 😉
3. Ale jak to śpisz z psem? Przecież się czymś zarazisz!
Tak, wiem, kociary w tym względzie mają gorzej. Ale jeśli jesteś psiarą w ciąży, to na pewno usłyszysz, że spanie z psem jest niezdrowe. Jaki będzie tego powód? Potencjalne zarażenie pasożytami i zarazkami. Oczywiście, całowanie psa pod ogonem możecie sobie odpuścić (niezależnie od bycia w ciąży, jeśli mam być szczera). Podstawą jest odrobaczanie oraz szczepienie psa – chyba nie muszę tego powtarzać, a w przypadku, gdy ma pojawić się nowy członek rodziny, zwłaszcza odrobaczanie powinno być wykonywane regularnie.
Przeczytaj o uczłowieczaniu psów i tym, komu to przeszkadza!
Jeśli jednak masz zdrowego psa, który nie ma kontaktu z podejrzanymi zwierzakami, a dodatkowo dotychczas spałaś z psem – nie zarazisz się niczym nowym. Powiem więcej – prawdopodobnie nie zarazisz się w ogóle niczym. A kontakt z psem pozytywnie wpłynie na Twoje rozluźnienie i zdecydowanie zminimalizuje stres. A co z wizją spania z dzieckiem i psem? O tym nieco niżej, w punkcie 8.
4. Sprzątasz w ciąży po psie? Na pewno będziesz chora! vs Ciąża nie zwalnia Cię ze sprzątania po psie!
Spotkałam obie te wersje. Sprzątam po psie, bo to jest mój obowiązek. Nie sądzę, aby w jakimkolwiek stopniu ciąża zwalniała mnie z tego sprzątania, choć nie oszukujmy się – z rosnącym brzuchem jest coraz trudniej się schylić 😉 I nie, sprzątając w ciąży po psie, zachowując podstawy higieny – niczym się nie zarazisz. Ja sprzątam przez woreczek, te bardziej ostrożne mogą dodatkowo zaopatrzyć się w specjalny sprzęt, który zupełnie ograniczy kontakt z odchodami. Po powrocie do domu ze spaceru wystarczy umyć ręce, jak zawsze, gdy wracamy do domu, a dotykaliśmy różnych powierzchni w miejscach publicznych.
I od razu dodam, bo straszona byłam również toksoplazmozą. Jako dziecko jadłam warzywa wprost z babcinego ogródka, jestem wielbicielką tatara z surowym żółtkiem, bawiłam się z bardziej i mniej bezdomnymi kotami, a przez 10 lat pałętałam się po różnych schroniskach, zajmując się psami i kotami bezdomnymi. Jak to w ciąży, miałam robione badania – i nie przechodziłam toksoplazmozy. Trafiłam też na rozsądnego, mądrego lekarza, który jasno powiedział, że największe ryzyko zarażenia toksoplazmozą mamy po spożyciu niemytych warzyw i owoców.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Dzień dobry, kocham Cię! <3 #jrt #jackrussellterrier #lovingdog #doglovin #instadog #dogs
5. To co, jak dziecko się urodzi, to oddacie psa?
Odpowiedź jest tylko jedna: tak, oddamy psa. A jak urodzi się drugie dziecko albo weźmiemy drugiego psa, to oddamy to pierwsze dziecko. W końcu tak robią odpowiedzialni ludzie, idealni jako przyszli rodzice dający przykład swoim pociechom.
6. Nie boisz się, że pies zagryzie dziecko, skoro bawi się piszczącymi piłkami?
Mój hit, który słyszałam już kilka lat temu. I niestety, jest to coś powtarzanego przez ludzi, którzy pozornie znają się co nieco na szkoleniu psów. Teoretycznie ma mieć to związek z pobudliwością psów i generalizacją zachowań – czyli pies, który usłyszy coś piszczącego, automatycznie chce to zaatakować. Tak się składa, że Mały Biały piszczące zabawki uznaje za najlepsze na świecie. Miał też kontakt z dziećmi. Słyszał też płaczącego przeraźliwie noworodka (którego, jeśli miałabym porównywać, porównałabym raczej do miauczącego kota aniżeli piszczącej piłki). Oczywiście był zainteresowany, to naturalne. Zajrzał do wózka, pomerdał ogonem i… stracił zainteresowanie.
Serio, wierzę co nieco w psią inteligencję i to, że pies jest w stanie odróżnić dziecko od piłki. Jak i wierzę, że odpowiedzialni rodzice nie zostawią dziecka (zwłaszcza noworodka) w towarzystwie psa bez żadnej kontroli.
7. Och, jaka szkoda, to teraz nigdy nie będziecie mieć drugiego psa!
Taaak, to teraz w drugą stronę. Sytuacja, gdy rodzina się powiększa, jest – przynajmniej w naszym wieku – czymś zaplanowanym i bardzo oczekiwanym. Choć rzecz jasna dla osób postronnych może to być wizja najgorszego niszczenia sobie życia – różni ludzie bywają. Ale skąd pomysł, że posiadanie dziecka wyklucza posiadanie drugiego psa? I skąd to magiczne słówko „nigdy”? I tak, mamy drugiego psa!
8. Pies nie powinien spać w pokoju, w którym jest dziecko!
To jest coś, z czym spotkałam się w poradach rozmaitych pseudo-znawców, czasami niestety z wykształceniem medycznym (i mówię tutaj zwykle o osobach, dla których katar u dziecka = alergia i konieczność wywalenia za drzwi każdego zwierzęcia). Nie wiem, co mają zrobić ludzie mieszkający w kawalerce! Nie ma żadnych powodów, dla których pies nie powinien spać w pokoju dziecięcym. Co jednak, gdy pies dotychczas spał z Wami w łóżku, a Wy chcecie spać docelowo z dzieckiem, przynajmniej przez pierwsze miesiące? No cóż, pozostaje Wam go po prosto nauczyć spania u siebie. Decyzja o spaniu z dzieckiem jest bardzo indywidualna, ale warto zaplanować to wcześniej, aby pies nie kojarzył nagłego wyrzucenia z łóżka z pojawieniem się dziecka. Jeżeli nie macie jeszcze sprecyzowanych oczekiwań – najlepiej byłoby nauczyć czworonoga bezwzględnej komendy „zejdź”, która w naszym przypadku od dawna jest podstawą.
9. Musisz kupić lalkę i udawać przed psem, że to dziecko!
Ta porada to dla mnie kosmos, serio. Nie wiem, kto wymyślił taką ideę oraz czemu ma ona sprzyjać. Nie wiem, jak realistyczna musiałaby być ta lalka, żeby pies mógł przenieść to porównanie na noworodka. Powiem więcej – jestem w stanie się założyć, że przed Małym Białym mogłabym nosić tę lalkę i tydzień, a on niekoniecznie by zauważył, że cokolwiek noszę 😉 Za uzasadnione uważam natomiast przynoszenie do domu np. ubranka dziecięcego ze szpitala, aby zapoznać psa z zapachem.
10. Dziecko pewnie będzie uczulone na sierść – i co wtedy?
Tak, w przypadku, gdy rodzice mają alergię, faktycznie – istnieje zwiększone ryzyko zachorowania u dziecka. Nie, nie istnieje coś takiego jak alergia na sierść. Czy jest to powód, aby w ciąży pozbyć się zwierzaka? Zdecydowanie nie! O ile nierozsądnym byłoby pozwalanie psu czy kotu na spanie w łóżeczku albo wózku dziecięcym, o tyle chorobliwe sprzątanie każdego włoska i zasuwanie na szmacie dla samej zasady jest… bezzasadne 😉 A jak to jest z ryzykiem alergii? Generalnie choroba alergiczna u jednego rodzica zwiększa ryzyko wystąpienia jej u dziecka o ok. 30%.
Jednocześnie amerykańskie badania prowadzone przez towarzystwa alergologiczne (o tym więcej w osobnym wpisie) wskazują, że obecność psa w okresie ciąży zmniejsza o 30% ryzyko pojawienia się AZS u dziecka oraz o 20% ryzyko wystąpienia astmy. Problem pojawia się, gdy ciężarna musi brać leki – w ciąży u około 30% objawy alergii nasilają się (ale u kolejnych 30% – łagodnieją). Na szczęście mamy tutaj dwa pozytywy: istnieją leki, które można brać (a nawet trzeba, bo alergia czy astma zagrażają i matce, i dziecku) w okresie ciąży, no i ryzyko, że uczula Was pies, który z Wami mieszka, jest naprawdę znikoma.
Mamy parsona i dziecko w drodze także będzie się ciekawie czytać 😉
Czy słyszałaś może o wywiezieniu psa z domu chwilę przed pojawieniem się dziecka tak, by ten po powrocie czuł już zapachy dziecka w domu. Jako alternatywa do przywożenia śpioszków, itp?
I oczywiście mówię o psie przyzwyczajonym do zostawania u tej osoby dzień lub dwa, więc nie byłby to dla niego żaden szok czy nowość.
Szczerze mówiąc nie słyszałam o tym i nie widzę żadnej zasadności, jeśli jedyną przyczyną ma być łatwiejsza adaptacja, a nie np. brak czasu na zajęcie się psem przez te dni. W zasadzie dla mnie zdrowo wychowany pies akceptuje wszystkie stworzenia, które do domu wniesie właściciel, to jedna sprawa. Po drugie – przy psie pobudliwym obawiam się, że ekscytacja byłaby znacznie większa.
https://uploads.disquscdn.com/images/8402fc16de793f60d79a25ed6fbb130eee8c417a7b946f2e69f8000156f91762.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/a02656ead92baddd1dec9cda65a96959f51cfb6d553a56c6c44e8f94c2ca9d6b.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/70d960ec708267510ea56184baefce10216bf6df6ff85611f068e108b7165971.jpg
Z tym karmieniem to faktycznie przez pierwsze 3,5 miesiąca nie było opcji żeby Demon nam nie towarzyszył, czasami wykonując przy tym kosmiczne wygibasy. Wydaje mi się, że po prostu chciał być blisko, a nie był zazdrosny. Śpi z nami nadal, bobas też. Czasem jest konflikt o miejscówkę to z pomrukiem niezadowolenia schodzi z łóżka. Jak BB zakwili jest przy niej pierwszy, a gdy się ociągam z przybyciem na ratunek (zazwyczaj będąc w łazience) przychodzi do mnie z miną “serio nie słyszysz, że płacze?”
Jedyny problem jaki mam to, że uwielbia ją podlizywać 😉 i czasem kończy się to pobudka
Ah No i AZS też jest… Pani dermatolog zaleciła “separate the dog” no więc taaaaak… kupiliśmy nowy bezprzewodowy odkurzacz 😉 i jest lepiej!
Zakładam, że przybieganie na dziecięcy płacz do nas również będzie, skoro pies przybiega, jak tylko któremuś dzwoni telefon w drugim pokoju 😀 Mały Biały nigdy nie był specjalnie zazdrosny o kontakt z człowiekiem, nawet z nami, w stosunku do innych ludzi czy psów, więc o to się akurat nie martwię. Aczkolwiek są psy, które bardzo o to zabiegają i są w tym temacie konkurencyjne, ale w takim wypadku ja bym reagowała dużo wcześniej zanim pojawi się dziecko, bo to zwyczajnie niezdrowe 😉 Nie wykluczam jednak, że będzie mościł się obok nas, choć brak pozycji leżącej w karmieniu może mu nieco przeszkadzać w tym względzie 😉 Podlizywanie – tak, to jest jakaś możliwa opcja, choć wiadomo, zależnie czy ma kontakt. A niestety AZS często występuje u dzieci do 1 roku życia, a potem zanika, czego i Wam życzę, bo to strasznie uciążliwa rzecz. Zawsze jak czytam takie rady lekarzy to cieszę się, że ja trafiłam na dobrego specjalistę w kwestii mojej alergii i astmy 😉
Ubranka dziecięcego z przedszkola? Po co psu zapach obcego dziecka? Chyba miało być ze szpitala 😉
Tak, oczywiście masz rację, dzięki za czujność 🙂
Warto też wiedzieć jak przyzwyczajać psa (i nie tylko psa) do nowej sytuacji i nowego członka rodziny, jedna rada została już udzielona – nie zaprzestawać spacerów z psem (a mogą się one wręcz zwiększyć i wydłużyć 😉
Temat na następny wpis?
Tak, będzie o tym wpis zdecydowanie, tylko bardziej z praktyki aniżeli teorii 🙂
W ostatnim czasie do kilku znajomych doszlusowało dziecko i z tego co widzę i słyszę w żadnym przypadku nie spowodowało to żadnych komplikacji — zdrowotnych, mentalnych (no może troszkę organizacyjnych, ale to chyba wina dziecka nie psa 😉
Dziękuję Ci za ten wpis! Ktoś kiedyś zadał mi krzywdzące pytanie (mam dwie mopsie córeczki) “A co jeśli dziecko będzie miało silną alergię na psy?”. Nie mam jeszcze dzieci, ale już teraz wiem, że przyjście na świat dziecka w rodzinie, która szczerze kocha swoje psy zmienia tyle, że.. jest nowy członek rodziny, a to się równa z jeszcze większą porcją miłości dla wszystkich. Alergia? Leczyłabym. Na pewno nie oddałabym córeczek za żadne skarby. W końcu która matka porzuca swoje dzieci?
Ludzie w Polsce jeszcze nie do końca rozumieją więź, która istnieje pomiędzy stworzeniem a opiekunem. Gdy mówisz o zwierzęciu jak o normalnym członku rodziny, doszukują się w Tobie jakiejś choroby, ewentualnie wolą myśleć, że żartujesz. Nie wspominam już kupowania dla zwierzów wysokojakościowych produktów.. o stara, wtedy masz przerąbane. 😉
Buziaki dla Białego i dla reszty rodziny!
Dobry artykuł Wam wyszedł!!! Jestem zaprzeczeniem pkt 7. Miałam 2 psy jak pojawił się syn, a teraz czekamy na córkę i jest ich 7!!!???
Co do “SPRZĄTASZ W CIĄŻY PO PSIE? NA PEWNO BĘDZIESZ CHORA! ” to “odpsią” “wersją” toksoplazmozy jest toksokaroza 🙂
Super że zostało wspomniane o domniemanych alergiach,szkoda,że nadal jest to najczęstsza wymówka do wywalenia psa :/
Z tą toksoplazmozą i toksokarozą to tak nie do końca. Toksokaroza to zakażenie glistą zarówno psią jak i kocią, także nie jest ona “odpsią” wersją toksoplazmozy. Niemniej jednak oba pasożyty wywołują u mnie ciarki… . Brrr… .
We mnie wszystkie pasożyty wywolują ciarki 🙂 Niemniej w schroniskach bywałam i kontakt z bezdomnymi kotami i psami mam od 10 lat, jako dziecko zdarzyło mi się zjadać marchew wprost z ziemi, a obecnie jestem fanką tatara – i w ciąży miałam 3 badania w kierunku tokso. Każde ujemne zarówno IgE, jak i IgG. Zaś koleżanka, która zwierząt nie posiada i nie lubi – dodatnie. Myślę więc, że pasożyta da się złapać w wielu innych okolicznościach, odmiennych od posiadania psa i kota 🙂
Pingback: Mały człowiek i mały pies - czy coś się zmienia? – Biały Jack