Czas na drugą część notki na temat lęku separacyjnego. Dziś zapoznam Was bliżej z tym, co przydaje się przy zwalczaniu lęku separacyjnego u naszego psa.
Wiemy już, czym jest lęk separacyjny oraz na jakiej podstawie budzi się on w psie. Wiemy, że spowodować mogą go konkretne wydarzenia, jak również zmiany hormonalne, choroba. Zdajemy sobie sprawę, że przypadki lęku niekoniecznie muszą się pokrywać; pies nie będzie piszczał czy wył zawsze, tak samo jak nie będzie zawsze niszczył. W tym leży trudność walki z lękiem separacyjnym. Dziś przedstawię to, co – według mojej wiedzy i doświadczenia – przydaje się w walce z tą przypadłością.
Ograniczona przestrzeń
Jak na pewno wiecie, pies, który jest zaniepokojony, może chodzić w kółko, biegać po mieszkaniu, przebiegać od jednego punktu do drugiego. W oczywisty sposób ograniczona przestrzeń nie pozwala mu na takie zachowania, a także daje możliwość znalezienia sobie miejsca, w którym można się wyciszyć. Co więcej, w ograniczonej przestrzeni pies ma o wiele mniej miejsca na niszczenie rzeczy dookoła, co również jest istotne – niszczące psy potrafią zjadać kawałki drewnianych mebli, wypruwać wnętrze tapicerowanych mebli czy nawet wyrywać gniazdka ze ściany. To wszystko jest groźne dla zdrowia i życia psa, a i my nie będziemy zachwyceni przymusowym remontem.
Moim zdaniem warto ograniczyć psu przestrzeń według konkretnych kryteriów. Przede wszystkim musi to być miejsce, które pies zna – jeśli zwykle nie pozwalamy mu wchodzić do łazienki, to będzie on zaniepokojony faktem zamknięcia go w niej. Co więcej, pies w lęku separacyjnym może załatwić się w domu, jeśli problem jest poważny. Warto zabezpieczyć odpowiednio podłogi, a także najlepiej nie pozwolić psu, aby wszedł np. na pościel. Przyznam szczerze, że ja miałabym duży problem z wyznaczeniem psu miejsca, w którym mógłby bezpiecznie i bez stresu zostać; ten sam problem mieliby właściciele mieszkań niewielkich albo opartych na otwartej przestrzeni. Z tego powodu wszystkim polecam klatkę.
O klatce wypowiadałam się szerzej już kilkukrotnie, przedstawiając jej zalety i zdejmując z niej demoniczne brzemię aresztu i miejsca, w którym pies czuje się jak w schronisku. Klatka sama w sobie nie jest oczywiście rozwiązaniem cudownym – musimy poświęcić czas, aby psa do niej przyzwyczaić i przekonać. W przypadku niektórych czworonogów będzie to kilka dni – w przypadku innych nawet kilka tygodni. Podstawą jest praca, cierpliwość oraz dostosowanie metod przyzwyczajania oraz jego kroków do konkretnego psa.
Coś do lizania i memłania
Tak, zdaję sobie sprawę, jak to brzmi 😉 Niemniej tak właśnie jest – pies musi mieć coś, co może lizać i memłać. My rozładowujemy napięcie przez słuchanie muzyki, spotkania z przyjaciółmi czy inne aktywności. Pies sam z domu nie wyjdzie, muzyka niekoniecznie go interesuje – ale emocje i stres nadal w nim rosną. Musimy dać mu szansę na rozładowanie ich, aby przekierował swoją uwagę na coś, co będzie mu służyło i pomoże uporać się ze wszystkim, co odczuwa.
Zdecydowanie nie polecam zabawek lateksowych oraz wszystkich rzeczy, które pies może zjeść bez naszej kontroli. Wspominałam już, że niejednokrotnie widziałam psy dławiące się kawałkiem gryzaka albo próbuję zjeść kawałek lateksowej zabawki. Są o wiele lepsze, zastępcze rozwiązania w takim przypadku.
Jednym z tych rozwiązań, które szczerze polecam, jest KONG. Można kupić do niego odpowiednią pastę albo zrobić jakąś samodzielnie – nie jest to wbrew pozorom trudne. Oczywiście, zabawkę trzeba dopasować do naszych potrzeb – u nas sprawdził się ten w rozmiarze M, a także w wersji Extreme, czyli super twardej. Po psich zębach nie ma na nim nawet najmniejszego śladu, a służy nam już od ponad dwóch lat. Pies, wylizując KONG, odpręża się – u nas Mały Biały nawet chwilami przymykał oczy, rozluźniał mięśnie, a jak tylko skończył – usypiał natychmiastowo. Dobrze napchany KONG potrafił zająć mu niecałe dwie godziny.
Drugie rozwiązanie, które polecam w niektórych przypadkach, to węzełek ze sznura – im większy, tym lepiej. Chodzi o to, aby pies nie zjadł go i nie załatwił w pięć minut. Gryzienie i memłanie również będzie działało odstresująco, aczkolwiek nie jestem przekonana do tego rozwiązania u psów bardzo łatwo nakręcających się na zabawkę.
Ćwiczenia z samokontroli i crate games
O emocjach przeczytacie w niejednej naszej notce, a także ostatnio u Zuzanki i Raven. Niestety, bardzo silne i powtarzające się emocje mogą mieć swój efekt nie tylko w zachowaniu psa, ale również w przypadku jego zdrowia. Tutaj należy pamiętać o tym, aby ćwiczyć z psem emocje, nie wygaszając zupełnie motywacji – o tym już przygotowujemy notkę, mamy nadzieję, że uda się ją ukończyć w tym miesiącu.
Pies, który cierpi z powodu lęku separacyjnego, nie radzi sobie z emocjami. Częściowo wynika to z jego charakteru – pies pobudliwy częściej będzie miał ten problem niż pies z natury spokojny. Czasem jest to kwestia zaburzonych proporcji pomiędzy aktywnością fizyczną a psychiczną psa – jeśli pies bardzo dużo jest pobudzany fizycznie do aktywności i kolejnych zadań, a nie ćwiczymy z nim niczego, co zmęczyłoby go psychicznie, to wkrótce otrzymamy po prostu frustrata. Często jednak pies po prostu nie umie zapanować nad swoimi emocjami, i zadaniem człowieka jest nauczenie swojego czworonoga, jak może odpocząć i się zrelaksować. My też czasem musimy nauczyć się, jak zrelaksować się w danej sytuacji czy po stresującym dniu – psu trzeba dokładnie tego samego.
Samokontrola pośrednio wpływa na problem lęku separacyjnego, choć w większości pozwala po prostu na wypracowanie z psem pewnych zależności – czyli rzeczy, które pies może zrobić zamiast tego, co chciałby zrobić. Jest to poniekąd zmiana psich nawyków i utrwalenie pewnych zachowań. W notce o crate games dowiecie się więcej na temat tego, z jakiego powodu “gry klatkowe” pomagają nie tylko przy oswojeniu klatki, ale również przy nauce samokontroli.
Kamera
Oj, nawet nie pomnę, ilu ludzi – wielbicieli psów – pukało się w czoło czytając, że zostawiam z psem włączoną kamerę w laptopie. Dla mnie jest to bardzo przydatne i na dobrą sprawę przyspieszające proces radzenia sobie z lękiem separacyjnym rozwiązanie. Dlaczego? Tak naprawdę nie wiemy, czy nasz pies wyje albo niszczy, gdy zostaje sam. Możemy słyszeć narzekania sąsiadki (ale czy nie wyolbrzymia ona tego, że pies wyje ciągle?), możemy widzieć efekty niszczenia (ale czy pies niszczy ciągle i zaczyna od razu), możemy w końcu widzieć zanieczyszczoną podłogę czy meble (ale nie wiemy, kiedy pies się załatwił). Kamera pozwala nam na obserwowanie naszego psa i spokojną analizę jego zachowania. A wtedy na jaw wychodzą bardzo różne rzeczy…
Pies znajomej ciągłe wył – według relacji sąsiadów. Zaczęła mieć z nim poważne problemy, bo sąsiedzi zaangażowali w spór dzielnicowego. Gdy zostawiła kamerę, okazało się, że sąsiad – po ok. godzinie od jej wyjścia z domu – podchodzi do drzwi i puka w nie oraz woła psa. Pies się nakręca, skacze na drzwi i szczeka, a jak już się nakręci – to potrafi wariować bardzo długo, bo trudno się wycisza. Okazało się, że państwo po prostu nie lubią psów i przeszkadza im to, że sąsiadka ma jednego. Po pokazaniu nagrania przy dzielnicowym zaprzestali swoich praktyk, co było widać na kolejnych nagraniach. Pies był czujny, ale nie szczekał i nie wariował, gdy słyszał ruch na klatce…
W innym przypadku okazało się, że pies po około godzinie nieobecności właścicielki zaczyna pić bardzo dużo wody i chodzić niespokojnie po mieszkaniu. Musicie wiedzieć, że kompulsywne picie wody jest również jedną z oznak stresu, podobnie jak ślinienie się. Pies biegał po całym mieszkaniu kłusem, zatrzymując się przy misce i cicho popiskując. Następnie załatwia się na środku dywanu, po czym widać było, że czuje się ogromnie niekomfortowo – i na miejsce, gdzie się załatwił, przynosi m.in. swój koc, aby zakryć “zbrodnię”. W tym przypadku pomogło ograniczenie przestrzeni do jednego pomieszczenia oraz zostawianie niewielkiej ilości wody. Pies zachowywał się znacznie spokojniej, a trochę treningu – również z klatką kennelową – sprawiło, że pies zostawał zupełnie sam bez żadnych problemów.
Nam również kamera bardzo pomogła w opanowaniu problemu, łącznie z tym, że po jej wprowadzeniu zdecydowaliśmy się na zakup klatki i dopiero ona – po dłuższym treningu – pozwoliła na znaczne zminimalizowanie lęku.
Cierpliwość i konsekwencja
Oto dwie rzeczy, których potrzebują właściciele – cierpliwość i konsekwencja. Choć oba te czynniki są trudne do osiągnięcia, to jednak zauważyłam, że o wiele gorzej jest z konsekwencją. Wiele razy pogłębienie problemu z lękiem separacyjnym było wywoływane właśnie brakiem konsekwencji, czyli: pies zaczyna zachowywać się lepiej, a my odpuszczamy sobie to, co dotychczas robiliśmy, bo stwierdzamy, że “już mu przeszło”. Lęk separacyjny pozostaje w psie praktycznie na zawsze, i trzeba tego psa doprowadzić do poziomu normalnego funkcjonowania, ale nigdy nie lekceważyć wroga, czyli strachu. Cierpliwość natomiast przydaje się wówczas, gdy sąsiedzi znów się złościli o wyjącego psa albo mamy kolejne zniszczenia w domu – mamy ochotę ukarać psa za to, co robi. Nie jest to jednak jego wina, a nasz powrót i wściekłe zachowanie tuż po nim w żaden sposób nie pomogą psu na radzenie sobie z lękami.
Równowaga i rutyna
O tym, czy rutyna jest potrzebna w życiu psa, już pisaliśmy. Generalnie – rutyna przydaje się w walce z lękiem separacyjnym. Im bardziej regularne zachowania, tym łatwiej jest zazwyczaj psu się do nich przyzwyczaić. Jednocześnie, może to być pułapka, o której pisałam we wspomnianej notce. Pamiętajmy jednak o dwóch rzeczach. Po pierwsze, rutyna nie musi objawiać się w całym planie dnia. Może dotyczyć elementów, np. przygotowania KONGa, po którym pies wie, że zostanie sam, ale dostanie też coś pysznego! W naszym przypadku pies sam wchodził do klatki i czekał tam na swoją zabawkę z pastą, nie zwracając nawet uwagi na to, że wychodzimy. Po drugie – rutyna nie oznacza nudy. Nie możemy przyzwyczajać psa do tego, że wszystko dzieje się tak samo, ponieważ jeśli nagle coś stanie się inaczej – pies poczuje panikę, szczególnie jeśli jest wrażliwy. Socjalizacja psa, poznawanie z nim nowych rzeczy, zmienianie tras spacerów, rytuałów wychodzenia – to wszystko pozwala psu na spokojnie i pod kontrolą właściciela, któremu on ufa, zapoznać się z nowymi rzeczami. Każda sytuacja potencjalnie lekko stresowa dla psa – taka, że stres nie zaślepia jego zachowania – i oswojona sprawia, że z każdą kolejną pies będzie traktował spokojnie i bez napięcia.
No i równowaga – o niej już wspominałam. To fajnie, że chcemy zapewnić psu przed naszym wyjściem aktywny spacer, aby pies “się wybiegał” – nie znoszę tego sformułowania. Samo “wybieganie się” jest jednak dla aktywnego psa mało męczące. Co z tego, że pies pobiega? Zapewne nie zmęczy się tak samo jak podczas 20-kilometrowego dogtrekkingu. Co więcej, aktywne zabawy typu aportowanie mogą psa dodatkowo pobudzić – tak że do domu przyprowadzimy istną bombę emocji i aktywności. Taki pies prawie na pewno będzie wył czy niszczył. Podstawą jest zapewnienie psu regularnego wysiłku, pozwalającego na utrzymanie jego kondycji, ale również danie mu szansy na zmęczenie psychiczne. Zabawy węchowe, tropienie, posłuszeństwo, kształtowanie, nawet same sztuczki – zmęczą psa bardziej, a dodatkowo go nie nakręcą. We wszystkim trzeba więc utrzymać odpowiednią równowagę.
Na pewno jest jeszcze kilka rzeczy i aspektów, o których nie wspomnieliśmy. Każdy z nas musi wypracować własny schemat postępowania z konkretnym psem przejawiającym lęk separacyjny. Warto jednak korzystać również z rozwiązań, które już ktoś sprawdził 🙂
Już się nie mogę doczekać trzeciej części 🙂
My pracowaliśmy z szczeniakiem od samego początku, aby przyzwyczaić go do samotności. Pracuję razem z żoną w domu, więc szczeniak zawsze nas ma. Jednak niewiadomo co przyniesie przyszłość, więc uczyliśmy tak czy inaczej. Najpierw wychodziliśmy na 5 minut, potem coraz dłużej. Aktualnie psiak zostaje sam, ale czy chętnie i czy wytrzyma cały dzień? Nie mamy sposobu sprawdzenia 8h rozłąki (bo gdzie miałbym pójśc? 🙂 )
Ja nie mam już siły na tę szczekliwość( już kiedy wchodze po schodach zaczyna) kiedy wracam do domu 🙁
Witam 🙂 mam pytanie odnośnie lęku separacyjnego Mamy 1,5 rocznego psa z rodzaju terierowatych Mieliśmy już do czynienia z tą rasą i nie przewidywaliśmy aż takich problemów … Nasz pies zaczął ostatnio cierpieć na lęk separacyjny i to chyba w najgorszej postaci…niszczy wszystko co znajdzie w zasięgu łap i pyska …Ograniczyliśmy mu przestrzeń poprzez pozamykanie drzwi na klucz ale …skończyło się na tym że mamy totalnie zniszczone 4 pary drzwi do tego stopnia że przegryzł się na drugą stronę I to w zaledwie 8 godzin Oczywiście kupiliśmy klatke i go przyuczamy (oporny jest hahaha) Ale co z tym zrobić tak na bieżąco ? przecież musimy chodzić do pracy … Psikanie drzwi różnymi odrażającymi specyfikami, długie wyczerpujące spacery rano, zabawki ze smaczkami, kości do gryzienia …wszystko wypróbowaliśmy i nic… POMOCY !!