Istnieje wiele systemów żywienia i na pewno część z Was zna przynajmniej trzy podstawowe: suchą karmę, mokrą karmę oraz żywienie surowymi składnikami. To, który system wybierzecie, zależy od Waszych preferencji, oczekiwań i możliwości, a także tego, na co dobrze reaguje pies. Z tego powodu nigdy nie namawiam Was do żadnego modelu i apeluję o zachowanie w tym aspekcie rozsądku. Dziś chciałam przedstawić wam whole prey – model, który jest… wielowymiarowy.
Czym jest Whole Prey?
Generalnie ten rodzaj diety większości osób kojarzy się z żywieniem surowym mięsem. Dlaczego jednak dla wielu barfiarzy jest on tak kontrowersyjny? Ano dlatego, że „whole prey” oznacza „cała ofiara”, czyli nasz domowy piesek (choć częściej – kotek) zjada w całości to, co mu damy (ewentualnie zostawiając wedle własnego uznania konkretne elementy). Jako że trudno, aby zjadł w całości krowę, zwłaszcza gdy jest niewielki, podaje się zazwyczaj oseski królicze, szczurze, ale również jednodniowe pisklęta. W całości. Młode zwierzęta są jednak głównie urozmaiceniem diety, nie jej podstawą. W przypadku psów podaje się również dorosłe szczury, myszy, różne gatunki ptactwa czy króliki.
Oczywiście, co ważne – nie podaje się ich od czapy. Są to zwykle zwierzęta z tak zwanych hodowli karmowych, czyli takich, które prowadzone są głównie po to, aby zapewnić tego typu pożywienie na tak zwaną „karmówkę”. Zwierzęta są usypiane albo przerywa się im rdzeń kręgowy, a następnie zamraża. Do naszego psa taki posiłek trafia już po rozmrożeniu, z pewnego miejsca, gdzie jest przebadany pod kątem pasożytów czy chorób.
Czy whole prey jest okrutny, czy… naturalny?
To właśnie powód, dla którego ta metoda jest tak kontrowersyjna – moralność. Często w formie hipokryzji, bo pies czy kot potrzebują w swojej diecie mięsa. Jeśli kupujemy je w sklepie mięsnym albo rzeźni – jest to nadal mięso, czyli martwe zwierzę. Nie inaczej jest w przypadku żywienia whole prey.
Rzecz jasna razić może widok króliczego oseska albo pisklaka, bo zwykle młode zwierzęta raczej nas rozczulają. Z drugiej strony psy czy koty – a zwłaszcza te drugie – również nadal mają instynkt myśliwego. Kot potrafi polować głównie dla rozrywki, długo zamęczając ofiarę i podrzucając ją – półżywą albo i nie – opiekunowi.
Jest jednak różnica: w przypadku, gdy Twój pies albo kot poluje, to w dużej mierze przetrzebia lokalną faunę. Koty uważane są przez ornitologów za jedną z plag dla małych gatunków polskich ptaków. Co więcej, zwierzęta lubią sam proces polowania, przez co jest on z naszego, moralnego punktu widzenia bardziej okrutny niż podanie gotowego pokarmu. I w końcu: jedząc karmówkę, zwierzę dostaje zdrowy, przebadany składnik. Łapiąc mysz w garażu może się otruć, jeśli ta sama mysz chwilę wcześniej zjadła trutkę, którą wystawił sąsiad.
Dlaczego whole prey staje się popularny?
Przede wszystkim dlatego, że odwzorowuje „naturalny” sposób żywienia zwierząt. Gdyby nasz pies zgubił się w dziczy i musiał przeżyć, prawdopodobnie próbowałby polować. Jeśli to by mu się udało, zjadłby ofiarę w całości. Dzikie zwierzęta tak właśnie robią – i tym samym dostarczają do organizmu wszystkich niezbędnych składników odżywczych.
Whole prey w formie surowej ma za zadanie dostarczać zwierzętom naturalnych witamin i składników mineralnych, aby możliwe było ograniczenie suplementacji. Oczywiście, zakładając, że zwierzę zjada tylko taki typ surowego pokarmu, co w praktyce jest trudne z uwagi na dostępność składników i ich cenę.
Whole Prey™ w żywieniu suchym? Tak!
Być może ten znaczek kojarzycie z dwiema dość popularnymi karmami suchymi, które dostępne są również w Polsce. Są to oczywiście Orijen i Acana – ale nie tylko, bo podobny schemat żywienia, choć inaczej nazwany, dostępny jest też w przypadku innych marek.
W przypadku karm suchych WholePrey™ to przede wszystkim proporcje składników, czyli do 85% mięsa, do 15% organów i do 10% szpiku oraz chrząstek. Czym różni się to od „składników pochodzenia zwierzęcego” i „resztek poubojowych”? W przypadku tych karm przede wszystkim tym, że wszystkie elementy w składzie pochodzą z osobników przeznaczonych do spożycia przez ludzi, czyli o klasę (czy nawet dwie) wyższych niż te resztki poubojowe. Drugą istotną kwestią są właśnie zachowane proporcje, czyli nadal na pierwszy miejscu mięso.
Jaką takie żywienie pełni rolę w życiu psa? Jeśli zwrócicie uwagę na obecność dodatków dietetycznych, to na pewno zauważycie, że w większości karmy obu tych marek jest to jeden do dwóch składników. Zwykle cynk. W porównaniu do innych produktów suchych, nawet z podobnego pułapu finansowego, zdecydowanie widać różnicę.
Dieta whole prey w wersji surowej budzi wiele kontrowersji, dlatego jeśli nie jesteście przekonani do tego rodzaju żywienia albo w ogóle do podawania wyłącznie surowizny, odpowiednia sucha karma dla psa może być bardzo pomocna. Pamiętajcie, aby czytać składy i to, co o samych półproduktach pisze producent – to da Wam większą wiedzę niż wiele opinii przeczytanych na forach czy w serwisach społecznościowych.