Do zrobienia tej notki zbierałam się już od pewnego czasu, bo to fascynujące, jak ludzie lubią sobie dopowiadać różne mądrości, a potem je upowszechniać. Niektóre z tych mitów słyszałam już jako dziecko i nieraz były powtarzane przez dobrze wykształconych, dorosłych ludzi, którym teoretycznie wstyd byłoby powtarzać głupoty. A jednak.
Kolejność mitów jest rzecz jasna przypadkowa – uzależniona od naszego domowego osądu względem tego, która z nich bije rekordy niedorzeczności.
1. Rottweilerom i dobermanom w wieku 3 lat przestaje rosnąć czaszka, a rośnie dalej mózg – dlatego ZAWSZE wówczas próbują pogryźć właściciela
Trudno jest mi powiedzieć, skąd ten mit się wziął, i dlaczego jest nadal powtarzany w społeczeństwie, gdzie posiadanie psa nie jest rzadkością. Można by powiedzieć, że dobermany i rottweilery to chodzące bomby zegarowe, które po przekroczeniu 3 lat zaczynają snuć dzikie teorie na temat tego, jak najlepiej zagryźć swojego pana i całe ludzkie otoczenie. Warto więc chyba przyznać – nikt nigdy nie udowodnił, aby to u tych właśnie ras spotykany był fenomen ucisku czaszki na mózg spowodowany jakimiś genetycznymi anomaliami. Ciekawe, że sprawa ta dotyczy dobermanów, a nie np. chihuahua, których budowa czaszki w niektórych przypadkach bardziej wskazywałaby na coś takiego – choć, rzecz jasna, nie wskazuje. To, czy pies będzie kogokolwiek atakował, zależy głównie od jego wychowania, doświadczeń i genów, dokładnie w tej kolejności.
2. Każdy owczarek niemiecki to samouczący się Szarik
Oczywiście, w miejsce owczarka niemieckiego z powodzeniem moglibyśmy wstawić popularnego “wilczura”. Skąd ten mit się wziął, to chyba wiadomo, bo każdy oglądał “Czterech pancernych i psa”. Szarik był tam nadpsem, i chyba trudno było komukolwiek zaakceptował, że nie był taki sam z siebie, tylko było to wynikiem treningów, kręcenia scen serialu w odpowiedni sposób i widocznych niekiedy, prostych metod zachęcania go do jakichkolwiek zachowań. Niemniej jednak dziś owczarki niemieckie – dla mnie – królują na liście rasy zniszczonej przez ludzkie dążenie do udziwnienia. Chodzi mi rzecz jasna o wygląd psów, ale nie tylko – właściwie prócz osobników pracujących mam do czynienia z psami sfrustrowanymi, zwykle pilnującymi posesji, nakręcającymi się na wszystko, co przebiegnie koło płotu i robiącymi kółka w geście fiksacji. Nie zmienia to faktu – że jak się wychowa, tak się ma, a pies sam nauczy się tylko tego, co dla niego wygodne, a nie tego, czego my od niego chcemy.
3. Labradory i goldeny to wspaniałe psy wychowujące dzieci
O micie goldenów jako psów familijnych pisałam względem niedawnych wydarzeń z tą rasą w roli głównej. Zapomina się chyba o tym, że labradory i goldeny, choć dziś są psami głównie do towarzystwa, przede wszystkim należą do ras polujących. W związku z tym ich przeznaczeniem była właśnie praca w terenie, a nie niańczenie dzieci. Ich łagodne usposobienie działa na ich niekorzyść, bo wiele osób decyduje się na wzięcie tych ras z nadzieją, że same idealnie wychowają się do tego, aby opiekować się gromadką ludzkich dzieci. I potem takie psy albo trafiają do schronisk, gdy okazują się wulkanami energii niszczącymi wszystko, co jest w ich zasięgu, albo są po prostu wyrzucane przy wielkim ludzkim oburzeniu, że odważyły się warknąć na dzieci, gdy te zabierały im jedzenie/ciągnęły za uszy/próbowały na nich jeździć/wsadzały patyki do oczu i uszu. Powtarzam – nie istnieje pies familijny, i choć dziecko i pies mogą mieć świetną relację, to potrzebny do niej jest dorosły, odpowiedzialny człowiek, który wychowa i zwierzę, i swojego potomka.
4. York to idealny pies-maskotka do domu z małymi dziećmi
Jestem w stanie zrozumieć, że dla wielu osób mały pies nadaje się dla małych dzieci, co jest tłumaczone wielkością… i jest oczywistym mitem. Małe dziecko często nie jest do końca skoordynowane ruchowo i może zrobić różne dziwne rzeczy, których robić nie powinno. O ile rzucenie drewnianym klockiem w dużego psa do najwyżej spowoduje jego zaskoczenie i westchnienie, o tyle małego psa może poważnie uszkodzić. Co więcej, yorki nie są zaliczane do psów do towarzystwa – to teriery, dodatkowo stworzone jako rasa polująca, a więc uparte, zacięte, aktywne i dość impulsywne. Wbrew obiegowej teorii również mają zęby, których chętnie użyją również na małym dziecku, bo przez swój rozmiar wszystko inne postrzegają jako sporo większe. Znam kilka tych psów, a gronie moich znajomych czworonogów była i typowa przedstawicielka rasy – zawzięta, uparta, inteligentna, bardzo aktywna, kochająca piłeczki i… przez długi czas próbująca atakować dzieci z byle powodu. York to pies, który nadaje się dla ludzi inteligentnych, ceniących sobie ruch i pewną dozę indywidualizmu w psim charakterze.
Warto tutaj dodać, że ta sama sprawa dotyczy jamników, które uznawane są za wesołe i leniwe parówki, a w rzeczywistości często bywają krnąbrne, mają potrzebę ruchu oraz mogą po prostu wytresować sobie mieszkańców za pomocą terroru. A ich parówkowatość wcale nie jest zaletą, tylko wadą prowadzącą często do poważnych chorób.
5. TTB mają gen agresji i 3 tony uścisku w szczękach
Tak, to musi iść w parze. Nieraz widuję ludzi, którzy amstaffa wskazują palcami, mówiąc, że to “TEN pies”. Co gorsza, mówią też tak o bokserach, bullterierach, staffikach i części molosów, a także miksach, bo mało kto wie, jak “TEN pies” powinien wyglądać. I nikogo się nie przekona, że to jednak nie jest “TA rasa”, bo przecież racja jest jak dupa – każdy ma swoją. Warto jednak zapoznać się choćby z historią powstania rasy i tym, do czego była przeznaczona, oraz dlaczego osobniki agresywne do ludzi od razu eliminowano w sposób mało humanitarny, jeśli można tak powiedzieć. Co więcej, tony zacisku w szczękach (rosnące wprost proporcjonalnie do przerażenia, niewiedzy i bezmyślności mówiącego) to mit jakich mało. O rasie można poczytać tutaj, a w różnych źródłach podaje się – tym razem według badań, a nie wymysłów – że uścisk szczęk dinozaura wynosił prawdopodobnie około 4 ton, krokodyla – ok. 1,4 tony, rekina – 700 kg, lwa – ok. 300 kg, owczarka niemieckiego – 108 kg, zaś pitbulla, uważanego za najbardziej “krwiożerczego” – 107 kg. Czyli mniej od inteligentnego i samoszkolącego się Szarika.
6. Grzywacz chiński nie uczula (podobnie jak york/maltańczyk…)
W to miejsce wstawić by można wszystkie rasy popularnie określane jako psy posiadające “włos”, a także wszystkie rasy nagie. Logika jest bardzo prosta, bo według wielu, jeśli pies posiada włos (oczywiście, na pewno taki sam, jak ludzki), to nie ma sierści, a to przecież sierść uczula. Jeśli jest w ogóle nagi, to nic nie uczula, co jest jeszcze lepszym rozwiązaniem. Szkoda tylko, że to tak nie działa, i pudel czy grzywacz we wszystkich wersjach okrywy mogą uczulać dokładnie tak samo jak owczarek niemiecki. Polecam zapoznać się z notką o psie dla alergika – którą stworzyłam jako alergik i astmatyk z wieloletnim stażem.
7. Pudle są głupie
Moja przyjaciółka ostatnio nabyła pięknego, dużego pudla w kolorze morelowym, jak ja to określam – rzecz jasna, pies obecnie jest jeszcze szczeniakiem. Powiedziałaby wiele niecenzuralnych słów na temat tego, jaki on jest, ale przyznać musi, że jest niezwykle inteligentny i łapie w lot rozmaite rzeczy, czy to dobre, czy też złe. Również według książki Stanley’a Corena “Inteligencja psów”, pudel znajduje się na wysokim, drugim miejscu względem kryterium inteligencji użytkowej i posłuszeństwa. Skąd więc pomysł, że jest głupi? Najpewniej z powodu wyglądu, a konkretniej sposobu cięcia sierści w przygotowaniu – obecnie – na wystawy. Warto jednak wiedzieć, że ten sposób tworzenia “fryzury” był wykorzystywany już wtedy, kiedy pudel sprawdzał się tylko jako pies na polowania – charakterystyczne pompony na stawach chroniły go po prostu przed zimną wodą i poprawiały wydajność pracy. Cóż można poradzić ludziom, którzy wierzą w ten mit? Chyba tylko pozostaje powtórzenie znanego przysłowia – nie oceniaj książki po okładce.
8. Jack russell terrier rodzi się z umiejętnością robienia sztuczek
Musiałam napisać coś o mojej ulubionej rasie, bo niestety – popularność w programach, reklamach, na okładkach i w filmach wcale tej rasie nie pomaga. Powstaje wiele hodowli, które powstać nie powinny, bo jedyne, co je nakręca, to biznes. I oczywiście JRT są promowane jako najlepsze na wszystko: mądre, sprytne, aktywne, doskonałe dla dzieci. Ale najważniejsze, że z mlekiem matki wysysają wiedzę na temat tego, jak robić cyrkowe sztuczki o najróżniejszych stadiach trudności. Efekty tej mody są widoczne już teraz, kiedy coraz więcej JRT szuka domu i coraz większa rzesza ich właścicieli szuka pomocy, gdy okazało się, że psa trzeba jednak wychować, i to często twardą ręką.
9. Husky nie nadaje się do bloku
Oczywiście, że się nie nadaje, i powie Ci to, drogi Czytelniku, co drugi właściciel psa tej rasy i każdy uznający się za “znafcę”. Tak samo jak powie, że Twój pies mieszkający w bloku to nie husky, bo ma takie same oczy, i do tego brązowe. Husky nie może mieszkać w bloku, bo będzie niszczył wszystko, co znajdzie na swojej drodze, wył całymi dniami. No i oczywiste jest, że pies, który mieszka w bloku, ma mało ruchu, bo wychodzi na trzy spacery po kwadransie każdy, a pies w domu jednorodzinnym to ciągle ma ruch! Przecież ma podwórko i może biegać po nim w kółko! Trudno jednak rzec, skąd biorą się w takim razie husky, które nie tylko uciekają przez podkopy i przełażą nad siatką, ale również realizują inne rozrywki, np. polowania na zwierzęta domowe i dzikie. Prawdą jest natomiast, że psy te potrzebują aktywności i ruchu, i doskonały byłby dla nich właściciel, który będzie wraz z nimi uprawiał canicross czy bikejoring, albo jedną z wielu innych, podobnych dyscyplin. A potem wróci na odpoczynek do mieszkania, czy to w bloku, czy w domu.
10. Kundelki są najmądrzejsze, najwierniejsze, najzdrowsze i kochają najbardziej
Ja wiem, że miało być zestawienie ras, no ale musiałam to tutaj wstawić. Bo zwykle, gdy dochodzi do mówienia o jakiekolwiek rasie i problemie z rasą, to pojawia się mędrzec wyjawiający prawdę objawioną o wyższości kundelków nad resztą świata. A to są najwierniejsze i najmądrzejsze, bo chodzą ciągle luzem, ba! nawet same się wyprowadzają! I ciągle żyją. A to najzdrowsze, bo to wymiksowane różne rasy, a z pewnością genetyka bierze z każdej to, co najlepsze, i przekazuje dalszym pokoleniom. I, oczywiście, kochają najbardziej ze wszystkich psów, nawet bez porównania do wstrętnych rasowców, którym w życiu zawsze było dobrze. I nie trzeba ich niczego uczyć, bo z wdzięczności za przygarnięcie same wszystkiego się naumią. Cóż mogę rzecz… zapraszam do notki o tym, dlaczego kundelek wcale nie jest lepszy, ale i… nie gorszy.
Słyszałam wszystko, oprócz “mądrości” z punktu pierwszego :D.
Ten pierwszy to akurat w moim otoczeniu nie-psiarzy jest powtarzany do spółki z mitem ogólnym o psach – “Takim psom to nie wolno dawać mięsa surowego, bo jak poczują krew, to potem mogą zagryźć kobietę”. Szczerze przyznam, ze byłam zażenowana samym słuchaniem takich rzeczy 😀
a tam surowego, ugotowanego też nie można! Sąsiadka widząc, że karmiłam psa mięsem, a nie tylko suchą karmą, prawie zawału dostała. Ponoć moja psinka miała dorosnąć, zagryźć najpierw nas, a potem wszystkich ludzi z naszej dzielnicy. Jednak nie wyszło. Przez cały swój żywot był moim przytulasem, a nie mordercą 😉
A nie mówili, że jak będziesz miała miesiączkę, to pies poczuje krew i na pewno Cię zabije? 😀
hahahahah. Słyszałam, że skoro pies, to w te dni będzie się próbował dobierać hahahahahahha 😀
Ta, potem jeszcze wykąpie się w krwi a flaki sobie zasuszy – na zimkę 🙂
Już wiem czemu jeszcze nie skolonizowaliśmy Marsa skoro ludzie swojej kreatywności używają do tworzenia tego typu bzdetów.
Również nie słyszałam o “mądrośći” nr 1, ale jak to mówią, człowiek uczy się przez całe życie 😉 Niestety takich mitów, to i ze sto, jak nie jeszcze więcej można by wyliczyć. Też mnie to zastanawia, dlaczego ludzie tak głęboko w nie wieżą, baa spróbuj takiemu “mędrcy” wyperswadować i wytłumaczyć, że jego tok myślenia jest błędny, to jeszcze z Ciebie głupka zrobi. Ojjj, znam to z autopsji 😉
Pozdrawiamy,
Ola i Habs
habsterski.blogspot.com
Tak, tacy przekonujący do swojej racji ludzie są osłabiający, ale ja przestałam już się tym irytować, jak to było jeszcze kilka lat temu, bo wychodzę z założenia, które przytoczyłam w tekście – racja jest dupa, każdy ma swoją 😀 Co jest ciekawe, choć wydawałoby się, że to na wsi jest jakieś takie “zacofanie” kynologiczne, to według moich doświadczeń tego typu teksty powtarzają ludzie z miasta. Ci ze wsi pukają się w głowę, ale za to mają swoje mity, więc nie wiem, co gorsze 😀
Ja słyszałam o wszystkich, niestety. Aż głowa boli od takich bzdur… Nawet ONków nie oszczędzili. Hahaha i myślą, ze jakąkolwiek komendę wypowiedzą to pies to od razu, bez zająknięcia, obcej osobie wykona. Nie ma to jak znawcy…
W ogóle przekonanie ludzi, że pies zna wszystkie słowa i po jednej komendzie zrobi wszystko, co uroi się w ludzkiej głowie, jest niezwykłe 😀
Albo jak pies ma czarne podniebienie, to na pewno jest agresywny, a guz na głowie to niezbity dowód na mądrość psa 😉 matko i córko! Średnio raz w tygodniu słyszę własnie od jakiegoś zaczepialskiego przechodnia: “ze schroniska? takie są najwierniejsze i najmądrzejsze.” Kiedyś odpowiadałam, że wcale nie, bo znaczna część ma problemy behawioralne, bo sporo przeszły, że na bank doceniają to, że mają co jeść i ciepłą kanapę, ale wątpię, żeby były “wdzięczne”, szczególnie Bohun, który dopiero po 3 latach łapie klimat “hej fajnie, że w ogóle jesteście”, ale już mi się nawet nie chce, za dużo tego 😉
Zapomniałaś wspomnieć o czarnym podniebieniu, które jak wiadomo oznacza, że pies-agresor pożre właścicieli w nocy! 😀
Nie nie, to pamiętam – ale tym razem było o mitach dotyczących konkretnych ras 🙂
Jak ktoś ma daną rasę psów i mówi, że jego rasa jest najwspanialsza to jest OK. Jak ktoś ma kundla i mówi, że kundle są najlepsze to nagle wszyscy posiadacze rasowców są oburzeni. To chyba normalne, że każdy chwali to co ma i lubi?
Różnica jest oczywista. Ja mówię, ze dla mnie JRT jest najlepszą rasą, a nie – rasą najmądrzejszą i najwierniejszą w ogóle. Rasy nie da się ująć w generalną kategorię, bo każdy osobnik jest inny. Jeśli ktoś mi mówi, że kundelki są najmądrzejsze i najwierniejsze, bo są kundelkami – to dokładnie tak, jakby mówił, że labradory są najlepsze dla dzieci.
Rozumiem chwalenie tego, co się ma i lubi, aczkolwiek nie rozumiem polecania jakiejś rasy każdemu, bo się ją ma i lubi, i jest najlepsza ze wszystkich. A kundelki są tak polecane, oczywiście nie przez wszystkich, bo mam sporo znajomych z kundelkami (pewnie więcej niż z psami rasowymi), którzy tego nie robią, ale jednak się to zdarza, zwłaszcza w środowiskach około fundacyjnych.
Podsumowując: ja nie mówię, że JRT jest najfajniejszą rasą na świecie, mówię, ze mój pies jest idealny dla mnie. Dlatego nie trawię, gdy ktoś mówi, ze kundelki są najzdrowsze, najwierniejsze i najmądrzejsze (bo to nieprawda zwyczajnie), ale rozumiem, że dla kogoś czyjś pies jest najlepszy i najmądrzejszy. Tak samo, jak nie trawię, gdy ktoś mówi, że labradory są najlepsze dla dzieci/owczarki niemieckie najmądrzejsze itd.
Mam nadzieję, że dość zrozumiale – po raz kolejny już – przedstawiłam tę kwestię.
Ludzie wymyślają przeróżne głupoty o psach. Jakich to się można rzeczy dowiedzieć o rasie, a tylko spróbuj takiemu powiedzieć, że z prawdą się mija 😛
Zły PR bullom robią niestety człeczynki, które najczęściej decydują się na psa w tym typie – osiedlowe dresiki, pretendujące do miana gangsterów. Na ulicach to częsty obrazek – banda łysych z TTB. Oni też niestety najczęściej zamieniają swoje psy w te stereotypowe potwory – tak więc, gdy spaceruję z moim Gniewkiem po parku i widzę z daleka stado kretynerio spod znaku nike, z biegającym dookoła amstaffobodobnym – realnie się boję i wycofuję się, jak najdalej.
Według mnie jak ktoś powie komuś ten uwierzy i powie dalej. Inni ludzie wymyślają takie rzeczy sobie i opowiadają. Inni twierdzą że są najmądrzejsi i twierdzą swoje. Niektóre psy np.te ,,niby” złe okazują się albo złe albo grzeczne jak baranki zależy również od właściciela czy chce go uczyć ,,posłuszności” czy nie ale to już co innego.
Rzeczywiście te mity w większości są po prostu śmieszne. Nie zgadzam się jednak z Tobą jeśli chodzi o jamniki, bo sama mam psa w typie tej rasy, wcale nie jest krnąbrny i nie jest też parówką, lecz psem. Wydawało mi się, że nazywanie psów kabanosami, parówkami i serdelkami to cecha małych dzieci, ale widać nie tylko. Jeśli z jamnikami jest związany jakiś mit, to tylko i wyłącznie o tym, że są złośliwe i wredne. Każdy, kto choć raz miał jamnika wie, że są to kochane psiaki o jedynym w swoim rodzaju charakterze. Przykro patrzeć, jak osoba, która powinna kochać wszystkie psy dyskryminuje jedną z ras nazywając ją mięsem. 🙁
O proszę, a skąd takie święte oburzenie? 😀 Parówką nazywam każdego psa, niezależnie od rasy, jeśli jest upasiony. Myślę, że pies ten się nie obrazi, bo pewnie też by wolał być szczupły. Ja tam bardzo lubię jamniki i była to jedna z ras, które rozpatrywaliśmy, zanim trafił do nas Mały Biały.
Dla mnie złośliwe i wredne jamniki nie są, ale owszem – bywają krnąbrne. W ten sam sposób, w jaki bywają wszelkie znane mi teriery i wszystkie psy, które mają w sobie nieco myśliwego i niezależnej natury. Nikt nie powiedział, że to wada 😉
Proponuję nie brać wszystkiego do siebie i pozyskać nieco dystansu do słowa pisanego. Zwłaszcza pisanego z ironią.
Owszem, oburzyłam się, bo moim zdaniem trudności wychowawczych sprawianych przez jamniki nie można nazwać terrorem z ich strony. A o krnąbrności terierów słyszy się znacznie rzadziej, można powiedzieć że wręcz sporadycznie…
Mój pies jest bardzo szczupły, a i tak nazywają go kabanosem, jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek długość kręgosłupa zaliczał do zalet jamników, zresztą większość jest utwierdzona w przekonaniu, iż one nie mają zalet, szkoda 🙁
Przepraszam, że na Ciebie naskoczyłam, po prostu moim zdaniem użyłaś zbyt mocnych słów.
Każdy ma prawo do własnego zdania – dla mnie moje słowa nadal nie są zbyt mocne.
Cechą jamników jest długi kręgosłup, a nie mówi się o tym jako o zalecie pewnie dlatego, że u wielkiego grona jamników powoduje problemy w starszym wieku. Co nadal nie zmienia faktu, ze jest jamniczą cechą rozpoznawczą 😉
Nie wiem, czemu rażą Cię tak słowa o terrorze czy krnąbrności – nie znam psa, który by tego w domu nie próbował, choć zwykle człowiek sobie nazywa to inaczej, może lżej. To tylko słowa 🙂 O nieposłuszeństwie, krnąbrności i terrorze terierów mówi się bardzo wiele, zwłaszcza wśród ich posiadaczy – zapraszam do notki o Jack Russell Terrorze 😉
Myślę, że popularność jamników i prawie-jamników jest ogromna, i nie potrzebują obrony jako rasa – widać to na ulicach. Widziałam to też, gdy po moich podopiecznych – jamniki właśnie – dzwoniono w sprawie adopcji. I kiedy problemem było to, ze wszyscy widzieli tylko ich zalety, a nie chcieli widzieć wad – bo uważali, że jamnik wad nie ma, a to, ze czasem warknie/zniszczy/obszczeka/nie sprawdzi się z dziećmi to słodka, przekorna z jego strony, mało ważna cecha indywidualna. Co nadal nie znaczy, że są na świecie normalni właściciele i normalne jamniki – pewnie w takim samym odsetku, jak właściciele i przedstawiciele innych ras 🙂
Mój dziadek miał dobermankę Sabę, i aż się dziwię, że kiedy szłam z nią na smyczy [ mając 7-8 lat] nikt nie powiedział mi że TEN POTWÓR zaraz mnie zagryzie [ oczywiście nie chodziłam sama, tylko z dziadkiem ;]
Może bali się podejść, bo skoro nie zagryzła Was, to może czepić się obcych 😀
Nie wiem chociaż była sobie babka z ratlerkiem, małym strasznym potworem, przez którego Saba miała pogryzione łapy i pysk, kiedy my i ona staraliśmy się ignorować szczura ona i jej zwierz podchodzili do nas i babka krzycząc oh jak się pięknie bawią przysuwała się bliżej i w końcu doberman o stalowych nerwach nie wytrzymał i przegonił ratlerka kłapnięciem i warknięciem i tak u tej babki Saba dostała etykietkę pt. Pies Morderca, o bosze on[ jakby wszystkie dobki były płci męskiej] panu zagryzie to dziecko
Ciekawe, czy pani sobie uświadamiała, że jej ratlerek to trochę mini-dobek 😀
nie sądzę,ale fakt dobki pochodzą od ratlerów a właściwie pinczerów
Mój ojciec swojego czasu jak sprzedawał szczeniaki dobermanów, dostał telefon od zmartwionej Pani, która chciała się dowiedzieć czy to prawda, że w dniu kiedy doberman kończy 7 lat, całkowicie traci rozum, wariuje i trzeba go uśpić, bo inaczej może zagryźć wszystkich domowników.
Dog niemiecki też nie nadaje się do blogu, bo jak on taki duży w małym mieszkaniu, ON SIĘ TAM MĘCZY- słyszę. Nie odpowiadam. Bajka jest szczęśliwa, wybiegana i totalnie kanapowa. Zdaje mi się, że ten jamnik z dołu, z bruszkiem przy samej ziemi, męczy się bardziej, ALE jamnik, tosz to wszyscy wiedzą, że to pies na kanapę…..
,,uścisk szczęk dinozaura wynosił prawdopodobnie około 4 ton” Głupie pytanie. Jakiego dinozaura?
Uśredniona siła uścisku szczęk Tyrannosaurusa to ok. 4 ton – rzecz jasna waha się w zależności od miejsca na szczęce, tył jest najsilniejszy (na podstawie badań biomechanicznych z 2012 roku – do nich udało mi się dotrzeć). Wcześniejsze badania wykazywały mniejsze wartości, ale były przeprowadzane według innych kryteriów. W dużej mierze były to związane z gigantyzmem osobników, jednak inne olbrzymie teropody miały już szczęki słabsze.
Dzięki 🙂
Dużo takich mitów narosło przez filmy. To “Beethoven” wmówił ludziom, że bernardyn to ciaptuś idealny do domu lub mieszkania dla dzieci – miałam 3 bernardyny i to naprawdę świetne psy, ale też i wymagające: zarówno dlatego, że żreć się daje takiemu psu w korycie, a uwalająca się po męczącym posiłku krowa zajmuje pół pokoju. Mają dużo zalet, ale to nie jest maskotka, chociaż tak wygląda. To ogromne zwierzę, z którego w okresie linienia można wyczesać drugiego psa. Druga sprawa, że owszem, bernardyn to cierpliwy i zwykle łagodny pies, ale to wciąż molos, który jest uparty jak osioł i niezależny. Źle wychowany może być niebezpieczny i takiego bernardyna też zdarzyło mi się spotkać – ogromnego, przepięknego psa, który atakował bez ostrzeżenia każdego obcego, którego spotkał.
O dalmatyńczykach w charakterze pieska na kanapę do spacerowania po parku i siedzenia na ławce z książką (vide: wiadoma bajka) nawet nie wspominam, bo każdy, kto miał wyżła wie, ile ten pies potrzebuje ruchu i jaki ma najczęściej charakter. Ludzie kupują psy idiotycznie, na wygląd – nie mają świadomości jakie wymagania ma konkretna rasa i jakie może sprawiać problemy. W schroniskach lądują labradory i goldeny – bo np. na spacerze są uciążliwe z powodu swojego zamiłowania do wody, berneńczyki – bo kopią doły w ogródkach, podhalany (na szczęście ta moda minęła) – bo o dziwo agresywne, kaukazy – bo się komuś popieprzyło z bernardynem (kij z tym, że ta rasa została wyhodowana w zupełnie innym celu, wygląda close enough). Sam york jest idealnym przykładem, bo mało kto kupuje tego psa z wiedzą, do czego rasa została stworzona. Chociaż nazwa “terrier” powinna coś podpowiedzieć w kwestii prawdopodobnego charakteru, to jednak najczęściej nie podpowiada i zdarza się, następuje szok, bo nieoczekiwanie wypieszczona Perełka jednak nie ma stylu bycia lhasa apso, tylko poluje na chomika syna. I nawet kokardka na łebku nie zmienia sytuacji.
Zabrakło mi tu jedynie border collie, bo to właściwie na nie pojawiła się ostatnio moda typu “chcesz coś robić więcej z psem? Tylko i wyłącznie border collie!”
Zabrakło pekińczyków – jak wszyscy “znafcy” wiedzą – wrednych i paskudnych psów, których się nie da niczego nauczyć. I złośliwych, i rzucających się na ludzi bez powodu. I na pewno mających problemy z oddychaniem, bo “tamten pekińczyk z podwórka, którego się bałam jak byłam mała, to jak akurat był na smyczy i nie mógł się rzucić na nas, to tak strasznie charczał, jakby nie mógł oddychać”. Słowa mojej mamy. Do dziś to podtrzymuje. Kazde warknięcie mojego szczeniaka-pekińczyka traktuje jako objaw agresji i mówi do swojej yorczycy: “uważaj, bo zaraz się na ciebie rzuci, to taka rasa”. A jak jej “yoreczka” próbuje się z zazdrości o coś rzucić na pekińczyka to jest tylko “ale ona przecież i tak nie ugryzie, te ząbki takie malutkie, przecież nic nie zrobią”. I jakoś nie dociera do niej, ze jak taki ząbek yoreczkowy albo łapeczka yoreczkowa z dawno nieobcinanymi pazurami (bo przecież kiedyś nie obcinało się psom pazurków tak często, więc chyba nie trzeba… bo jej pudel sam sobie kiedyś pazury obgryzał jak miał za długie…) natrafi na delikatne oko pekińczyka to nagle będzie problem…