Znów zaczyna się okres, kiedy coraz więcej osób decyduje się na spacery z psem w lesie. Co ja na ten temat sądzę, to na pewno wiecie. Nie to jednak mnie najbardziej zdziwiło czy może – zaszokowało.
Wszyscy oczywiście komentują okrucieństwo myśliwego i fakt, że biedny właściciel stoi w roli ofiary. Ja mam na ten temat zdanie nieco odmienne. Oczywiście, myśliwy czy kto to tam, posiadający broń palną, nie miał prawa odstrzelić psa. Nie i już, jest to niezgodne z prawem, sumieniem, rozsądkiem. Gdyby obcy pies skakał mi wokół auta, na pewno bym do niego nie strzelała – ale nie mam powodu, aby zakładać, że dany, obcy pies jest łagodny. Pies ma właściciela, który ma sprawować nad nim kontrolę. Tego tu zabrakło. Co nadal nie zmienia faktu, że myśliwy postąpił źle. Ale ja nie o tym.
Golden bez zębów
Czytając oryginalny tekst z Gazeta.pl, dotyczący właśnie tego zdarzenia, co innego przykuło moją uwagę. Mianowicie były to dwie wzmianki, które mnie szczególnie zszokowały. Pierwsza z nich dotyczyła tego, że trudno wyobrazić sobie agresywnego psa będącego golden retrieverem…
Cóż to bowiem oznacza? Moje wnioski są następujące:
– wypowiedział te słowa człowiek, który pojęcia o psach, kynologii nie ma, i przy swoim wyrażaniu opinii karmił się wyłącznie tym, co przekazują media – że goldeny to psy, które rodzą się jako psy dla dzieci…
– golden retrievery nie są psami, względnie – nie posiadają zębów, więc nie ugryzą;
– golden retrievery (WSZYSTKIE) mają taki sam charakter, który sprawia, że psy te nie są agresywne.
Oczywiście, jak zakładam, jest to wszystko bzdurą. Czy możemy założyć, że wszystkie psy jakiejś rasy mają określoną cechę, bo są danej rasy? Przypomnieć należy, że goldeny nie zostały wyhodowane z myślą o dogoterapii, tylko polowaniach. Jest to rasa zaliczana do aporterów, płochaczy. W ich wzorcu (podkreślam – wzorcu) jest napisane, że pies ten z założenia powinien cechować się energicznością, wytrzymałością oraz łagodnością. Jest to jednak tylko wzorzec. Ile znacie owczarków niemieckich, które powinny być karne, a nie są? Ile znacie yorków, które w założeniu powinny być nieagresywne, a są małymi furiatami? Ile znacie labradorów bez umiejętności aportowania? Wszystko jest kwestią ułożenia. Abstrahując od tego konkretnego przypadku, czy możemy powiedzieć, że pies jest nieagresywny, bo jest goldenem? To tak, jakby powiedzieć, że żaden kot nie może na stopie przyjacielskiej z psem. Albo, że każde dziecko wychowane w atmosferze miłości będzie miłe, uprzejme i pełne empatii.
Prócz rasy, pies posiada również indywidualne predyspozycje. To sprawia, że w miocie jednej rasy mogą być psy bardziej i mniej odważne; bardziej i mniej przystosowane do pracy z dziećmi. Nie bez powodu dla psów dogoterapeutycznych wykonywane są rygorystyczne testy, których nie przejdzie każdy pies. Pies, aby miał jakąś określoną cechę, potrzebuje odpowiedniego prowadzenia, treningu, szkolenia, nadzoru właściciela oraz dodatkowo jeszcze – predyspozycji zapisanych w charakterze i genach. I golden nie będzie nieagresywny tylko dlatego, że to golden.
Pies może gonić zwierzynę
Wychodzi również na to, że jest inaczej, niż przestrzegano nas, i niż zapisano w prawie. A przynajmniej – że przepisy prawa mają różną interpretację, zależnie od tego, jakie kto ma własne przekonania. Okazuje się bowiem, że człowiek, który jest związany z ochroną zwierząt, stwierdza, że golden jest psem tropiącym, a nie myśliwskim, a także to, że goni zwierzynę, nie oznacza, że jest dla niej zagrożeniem.
W sumie to jest bardzo smutne. Wydawać by się mogło, że ktoś, kto zajmuje się zwierzętami, powinien wiedzieć na ich temat co nieco. Golden retriever, według przeznaczenia, z którym go wyhodowano, a także wzorca rasy jak najbardziej jest psem myśliwskim. Co więcej, jest również zaliczany do płochaczy, co znaczy, że miał za zadanie płoszyć zwierzynę do strzału dla myśliwego. Oczywiście – o ile został odpowiednio wyszkolony.
Bardzo żałuję, że w naszym kraju miłość do jednego gatunku zwierząt nie przekłada się na choć szacunek dla drugiego. Czy w takim razie mój terier może gonić sobie sarnę, bo był hodowany do wykurzania z nor lisów? Czy parson może pogonić młodego łosia, skoro hodowany był na dzikarza? W końcu biegnie za zwierzyną, ale przecież nie znaczy to, że jest dla niej zagrożeniem. Co z tego, że sarna opuści np. swoje małe, albo padnie w końcu na zawał, co zdarza się dość często. Co z tego, że pies, który ma w kłębie 30 cm, może rozorać sarni brzuch bez żadnego większego kłopotu, jeśli trafi na zwierzę młode czy słabsze, które po prostu dogoni. Przecież możemy fundować dzikim zwierzętom stres pogoni przez nasze psy, bo to, że psy je gonią, nie znaczy, że stanowią zagrożenie. Może się tylko bawią.
Zawsze, gdy dochodzi do takich zdarzeń, jest mi bardzo smutno. Najbardziej zawsze szkoda jest mi psa, który nic nie zawinił wobec tego, że myśliwy okazał się zwyrodnialcem, który strzela do psa, mając – jako człowiek dorosły – wiele innych narzędzi, od obtrąbienia psa, do poczekania na właściciela czy po prostu odstraszenia czworonoga w jakikolwiek inny sposób. Według prawa pies powinien być odłapany i zawieziony do schroniska, i to byłoby uczciwe wyjście wobec braku właściciela w danej chwili. Właścicieli jest mi zwykle szkoda o wiele mniej, aczkolwiek wyobrażam sobie ból po stracie zwierzaka i tego bólu im najserdeczniej współczuje. O ile jednak jestem w stanie zrozumieć sytuację tragiczną, gdy myśliwy zastrzelił psa na lince, tyle że dla niego niewidocznej, czy strzelił do psa w obszarze zabudowań, bo miał taką fantazję; o ile mogę zrozumieć, że czasem zawiedzie sprzęt, że pies ucieknie, przestraszy się czegoś, zerwie smycz… O tyle trudno mi zrozumieć pretensje osób, które sami łamią przepisy, puszczając psa na terenie, na którym według prawa nie mogą tego robić. I myśliwy – według tego samego prawa – nie mógł zastrzelić psa. W tej sytuacji jednak, pomijając niedopuszczalne zachowanie myśliwego i nieodpowiedzialność, zaskakuje mnie postawa ludzi, którzy powinni wiedzieć cokolwiek na temat, na który się wypowiadają. Np. o tym, że golden to pies myśliwski, a każdy pies mający zęby może zrobić krzywdę, niezależnie od rasy. Albo o tym, że pies absolutnie nie ma prawa gonić zwierzyny w jej własnym domu, tzn. w lesie. Ale widać, logika jest niczym w zderzeniu z emocjami i “popularną” sprawą…
Dodam na sam koniec, że te wypowiedzi zbulwersowałyby mnie tak samo, gdyby dotyczyły amstaffa, kundelka, JRT czy jakiegokolwiek innego psa. Oburza mnie, że w sytuacji emocjonalnej zaburzone zostają fakty i realizm, aby tylko pokazać winę tego, kto faktycznie jest winny. A podobno – tylko winny się tłumaczy…
Temat do ktorego sie odnosisz przemilczałam mimo iż wlasnie mam psa mysliwskiego. Zgadzam się ze jest wiele niejasnosci w tym wszystkim. Psa mysliwy nie mial prawa zastrzelic i pies pewnie byl blisko własciciela itp itd.
Jako wlascicielka setera bardzo czesto slysze ze przeciez setery to takie łagodne psiaki i nikomu nic nie zrobią, nie ugryzą (jak goldeny) i tylko by się bawiły. Nie wiem skąd takie zdanie. Jest tych psów mało wiec mało mowi sie o tych agrsywnych. Mają zęby i mogą ugryźć. Jesli ktos probuje ze mną dyskutować w ten sposob to po prostu albo pokazuję mu zęby Berka podnosząc fafle i pytając czy ładne i czy duże… albo mowię ze sama nie bylabym az taka tego pewna, mnie nie ugryzł, ale….
Co do pogodni – Berek raz gonił sarnę po polu i nie odpuścił na wołanie bo sarna zwalniała i po chwili stanęła. Berek zaczął ją wąchać i się gapić. W końcu odwołałam go od stojącej sarny. Podobnie kiedys bylo z bazantem w krzakach – Berek czekał koło niego i nic mu nie robił, choć ten byl unieruchomiony. Nie dam głowy za to ze nic zwierzynie nie zrobi i nie chce sprawdzać, ale zwykle pies nie rzuca się na wszystko co się rusza…
Bardzo ciekawy wpis!
Co do pierwszej kwestii – ja też zawsze mówię, kiedy ktoś pyta, czy pies gryzie, że owszem, no zęby ma. Każdy pies ma zęby. Ba! Nawet bezzębny staruszek może próbować odstraszyć swoimi gołymi dziąsłami. Nie wiem, skąd wrażenie, że niektóre rasy nie mają zębów. Kotom już nadwrażliwi właściciele usuwali chirurgicznie pazury, żeby nie drapały obić na drogich kanapach. Myślisz, że zaczną usuwać psom zęby i karmić papkami, żeby nie gryzły? Bo głupota ludzka to nie zna granic…
Co do drugiej kwestii – wszystko zależy tak naprawdę od psa i wychowania w zakresie tego, że pies nie rzuca się na wszystko, co się rusza.Są psy tak pobudliwe (i tu głównie mam na myśli kundelki, bo z nimi jednak mam najwięcej kontaktu), że jak tylko coś się poruszy, to nie myślą i dają w długą. Chyba nawet nie chodzi o to, ze pies może w końcu dopaść do tej zwierzyny i faktycznie coś zrobić, jak o fakt samej pogoni. Długo trwało, zanim wypracowaliśmy odwołanie właśnie w sytuacjach, gdy “coś” wyskakuje i zaczyna biec – a i dotąd w psie, choć się odwoła albo w ogóle zrezygnuje z pościgu, chodzi każdy mięsień. Swego czasu współpracowałam z organizacją we wschodniej Polsce, która zajmuje się m.in. dzikimi zwierzętami, ma dla nich ostoję. Mieli np. sarnę, której domowe psy na spacerze zagryzły matkę i wygryzły jej samej (młodej) oko, łącznie z pogryzieniem pyska, zanim właściciele zdążyli je odciągnąć. Zwłaszcza w okresie, kiedy teraz jest mniej pożywienia, a także w okresie rozrodu nawet pościg moze się skończyć tragicznie – oddaleniem matki od młodych, wyczerpaniem, zawałem. Zresztą, ludzie są tacy oburzeni, ze nikt nie zrobi nic z dzikimi zwierzętami buszującymi np. w śmietnikach, bo one przecież naruszają ich przestrzeń i bezpieczeństwo – a sami robią dokładnie to samo w lesie. Nie jestem za specjalnymi ograniczeniami, wręcz przeciwnie – chętnie bym chodziła po lesie z psem. Jednak boję się – myśliwych, sideł – dlatego zwykle chodzimy na pasie, robiąc marszobiegi. Ale w wielu Parkach Narodowych nie można wejść z psem właśnie z powodu ludzi, którzy puszczają czworonoga ze smyczy. O ile jakoś mogę zrozumieć lasek pod miastem, to już Park Narodowy wymaga pewnego zachowania… Ech, zresztą, długo by mówić. Dużo jeździmy po takich miejscach i zawsze musimy wybierać te, gdzie z psem można, a jest ich coraz mniej…
Ciekawy temat do dyskusji, niejednokrotnie spotykam wałęsające się psy,a ich właściciele są daleko za nimi. Spuszczane psy ras myśliwskich (ale nie tylko) w lasach to jest po prostu masakra. Zero uszanowania dla przyrody. Wszystko zależy od tego jak wychowany i odwoływalny jest pies, ale zawsze trzeba brać pod uwagę procent ryzyka – że akurat się nie odwoła i pójdzie…..a potem wszystkiemu winni tylko i wyłącznie strzelający myśliwi.
A odnośnie Goldenów jakieś 6 lat temu byłam świadkiem rzucenia się Goldena na szkoleniowca na podstawowym kursie szkolenia psów. Psu temu nie trzeba było wielkiego powodu do ataku, był zasadniczo agresywny, a przy nieasertywnej, nieświadomej właścicielce zwyczajnie niebezpieczny. Trener ucierpiał, ale wiedział jak psa unieruchomić, a co zrobiłby Kowalski na ulicy????
Pies każdej rasy (rasowy czy nie) może być agresywny – świetny tekst!
Zdaje się, że w Poznaniu na jednym z wydarzeń na otwartym terenie same byłyśmy świadkami, jak łagodne są retrievery, w tym przypadku były to labradory zdaje się. Łagodne, usłuchane i w ogóle…
W zyciu nie puscilam Berka luzem w parku narodowym. I doprowadza mnie do szalu gdy ludzie to robią. Kiedys mieszkalam pod puszcza kampinowska i notorycznie widywalam ludzi z psami luzem spacerujacych po lesie. Kampinos (jak kazdy park) to SKARB i gdzie te zwierzeta maja mieszkac jak nie w swoim “domu”? Jak napisalas – sami sie ludzie tam pchają a potem mają pretensje. Nie zawsze wszystko da sie przewidzieć (np Berek pogonił tą sarnę co pisalam w poprzednim komentarzu), ale trzeba się starac i mysleć.
Miałem takie samo wrażenie co do opinii właścicielki oraz “eksperta”, że skoro do golden to juz w ogóle pluszak i tyle.
Bardzo ciekawy wpis, poruszający trudne tematy.
Podpisuję się rękami, nogami – własnymi i psa. W sumie nic więcej do dodania – trafiłaś w samo sedno.
Brawo, brawo, brawo! W końcu mogę przeczytać coś “normalnego” na temat Goldenów. Sama jestem posiadaczką Goldena, którego adoptowałam z Fundacji ratującej psy tej rasy, gdzie z resztą działam do tej pory. Ilekorć nasłuchałam się, że Goldeny nie gryzą, są świetne do dzieci, miłe, oddane, posłuszne, karne, do głaskania i tulenia, no i cud miód, malina, że ohh i ahhh… Szkoda, że ludzie mają obraz psa z reklamy, czy filmu, gdzie ta rasa wznoszona jest prawie do miana bóstwa. Niestety, czy stety Goldeny, chociaż wiem, że dla niektórych może się to wydać niewiarygodne, są psami. Tłumaczę to ludziom spotkanym na spacerach, potencjalnym domom stałym, które chcą adoptować super, wspaniałego psiaka i częstokroć patrzą na mnie, co najmniej jak na wariatkę, która odpowiada niestworzone rzeczy. Niestety znam wiele historii, gdzie GOLDEN, tak właśnie ten wspaniały, bezzębny pies został oddany, bo ugryzł. Szkoda, że ludzie powtarzają “ludowe” opowieści, zamiast sięgnąć do literatury, poczytać o pochodzeniu, wzorcu i pomyśleć logicznie, a nie tylko bezmyślnie powtarzać schematy, usłyszane od innych.
Pozdrawiamy,
Ola i Habs
Ja znałam swego czasu parę osób działających w goldenich fundacjach, i ich psy – goldeny wszak – były takimi samymi psami, z takimi samymi zachowaniami i wadami jak wszystkie. Już bardziej mogę zrozumieć, że ktoś nie uważa yorka za psa, zwłaszcza tego zminiaturyzowanego w typie, który przypomina małą froterkę bez emocji i aktywności, ale golden to jest duże stworzenie! Przecież przed bernardynem nikt się nie kładzie w nadziei, że skapnie mu trochę alkoholu z baryłki, która NA PEWNO jest ukryta pod sierścią 😉
Goldeny mają tak bardzo przerąbane przez mit “idealnego psa dla dzieci”, że głowa mała. Słyszałam nawet, że goldena dziecko może spokojnie ciągnąć za ogon i uszy, i on nic nie zrobi, a inny pies to by zrobił. Odparłam, bardzo niegrzecznie, że po pierwsze, to raczej cecha osobnicza niż rasowa, a po drugie rodzic, który pozwala swojemu dziecku na takie ekscesy jest debilem, który nie powinien mieć ani psa, ani dziecka. Niech się zaopatrzy w nieparzące żelazka, nieżrące płyny czyszczące, gniazdka bez prądu i tak dalej, skoro nie potrafi zająć się dzieciakiem.
W kwestii gonienia zwierzyny przez cokolwiek, to już dawno ręce mi opadły i nie mam nawet czego załamywać. Husky (ekhm… taki za czysta zeta) koleżanki regularnie ganiał sarny i bażanty, w czym nikt nie widział problemu, ho,ho, taka super zabawa.
Sama chętnie spuściłabym moją psicę w lesie – suka nie poluje, sarny, zające, bażanty i wszystko inne co zrywało się jej na polu sprzed nosa traktuje z wyniosłą obojętnością – ale trudno. Nie będę ryzykować jej utraty.
Bardzo lubię Twoje podejście do wielu spraw – w końcu ktoś patrzy dalej, niż na czubek własnego nosa.
Mnie się po prostu wydaje, że podstawową zasadą wspólnego życia z jakimkolwiek stworzeniem (czy to dziecko z psem, czy człowiek z naturą) jest obustronny szacunek. Pies nie może kraść zabawek dziecka, a dziecko nie może znęcać się nad psem, nawet jeśli według rodzica to “niewinna zabawa”. Zresztą, do nas czasem przychodzą ludzie z dziećmi i twierdzą, że z Małym Białym można dziecko zostawić samo. Ja tak nie uważam – bo skoro on w zabawie, zupełnie niechcący, może złapać mnie za rękę tak, że zrobi mi dziurę, co zdarzyło się kilka razy w życiu (choć od razu puszcza, no ale myslał, że złapał zabawkę), to kilkuletniemu dziecku z powodzeniem połamie zębami palce. A on jest mały – co niechcący może zrobić golden? Nie uważam rzecz jasna, ze trzeba dzieci izolować, tylko – nadzorować kontakt. Ale czasem mam wrażenie, że jestem odosobniona w tym twierdzeniu 😀
Rozumiem, ze ten Twoj piesek cale zycie spedza na smyczy, oczywiscie z wyjatkiem bardzo spotradycznych miejsc w ktych wolno spuszczac psy ze smyczy?
Przestancie juz chrzanić o tych sarnach. Niech się trzymają z daleka i tyle. A pies musi mieć wolność. Zapytajcie się ludzi czy wolą żeby psy chodziły bez smyczy po ulicy czy wolą żeby chodziły bez smyczy w lesie (jedno muszą wybrać)
Witam jestem MYŚLIWYM i to co ten MORDERCA zrobił mnie przeraża. JEST MI ZA NIEGO WSTYD!! Brak jakichkolwiek znajomości kynologij, Strzelił psa myśliwskiego – powinien znać jego zachowanie. Każdy PRAWDZIWY myśliwy kocha psy!! Ja osobiście mam dwa i nigdy bym nie zrobił psu krzywdy to jest wspaniały kompan w polowaniu i życiu codziennym. Nie wolno strzelać z auta, nie ma zagrożenie życia i zdrowia jeśli ktoś siedzi a aucie. Prawo jest prawem i jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć że sztucer jest takim samym narzędziem jak łopata to nie powinien polować !!!
Abstrahując od tego, że golden retriever jest psem, a nie pluszakiem i może ugryźć, to fakt, że myśliwy przewozi naładowaną broń w samochodzie jest niezgodne z prawem. Oczywiście media przedstawiają tę sytuację jak im się podoba. Nie wiemy (i pewnie nigdy się nie dowiemy) jak było naprawdę: czy pies faktycznie szczekał, czy odszedł od właścicielki na kilka minut, czy też złapał trop i puścił się za zwierzyną. Niestety poznałam trochę środowisko myśliwych i uważam, że są to osoby, które po prostu lubią zabijać.
Pingback: TOP 10 - mity na temat ras psów - Biały Jack
O to wasi wspaniali myśliwi –
https://www.facebook.com/pages/Ludzie-Przeciw-My%C5%9Bliwym/325356154277382?fref=photo
Proszę zacząć czytać ze zrozumieniem i przestać spamować.
Proszę sobie zobaczyć do czego są szkolene psy myśliwskie. A normalne psy zabijają.
Pingback: TOP 10 - mity na temat ras psów - Biały Jack