Istnieje wiele rzeczy, których – mimo najszczerszych chęci – nie jestem w stanie zrozumieć. Zapewne do wymienienia wszystkich nie starczyłoby mi palców u rąk. Ostatnio jednak zadziwia mnie ludzka duma z tego, że pies niszczy.
W zasadzie nie interesuje mnie, jak ktoś wychowuje swojego psa, póki nie próbuje tego – błędnego według mnie – sposobu propagować. Tymczasem wątki na forach dotyczące niszczących psów rosną w siłę i liczebność, a za nimi pojawiają się albumy na FB. I nieodmiennie budzą one we mnie sprzeciw i ogromne zdziwienie.
Dlaczego pies niszczy?
W zasadzie ile psów i właścicieli, tyle może być powodów, dla których czworonóg niszczy mieszkanie. Zazwyczaj niszczenie wynika przede wszystkim z braku odpowiedniej aktywności (celowo nie mówię – za krótkich spacerów, bo nie tylko o to chodzi) bądź stresu związanego z czymś, co regularnie dzieje się w życiu psa albo stało się bardzo nagle. Z tego powodu najczęściej niszczą psy, które cierpią z powodu lęku separacyjnego – odreagowują one zdenerwowanie i nagły bądź stały stres za pomocą niszczenia tego, co znajdą na drodze. W grę wchodzi cały arsenał zadań, od obsikiwania pościeli i ubrań właścicieli, aż po wyjadanie ścian, wygryzanie futryn czy wyjmowanie i zjadanie różnych rzeczy z szafek kuchennych.
Niszczenie to nic strasznego…
…o ile jest w porę zauważone przez właściciela, który przejmie się sprawą, w rezultacie czego samo niszczenie trwa krótko. Chyba każdy pies w swoim życiu zniszczył coś, co do zniszczenia nie było przeznaczone (czyli nie liczymy zabawek). Zazwyczaj niszczenie występuje w okresie wymiany zębów, bo pies po prostu potrzebuje jakoś wyżyć się z powodu swędzących dziąseł. Drugi moment to czas, kiedy do głosu dochodzą po prostu hormony – wtedy w psie coś się przestawia, następuje reset i właściwie od nas zależy, czy wcześniej dobrze wgraliśmy dane i szybko uda się je odzyskać. A potem niszczenie może występować z różnych przyczyn, np. zmiany miejsca zamieszkania, zmiany opiekunów, wprowadzenia nowego zwierzaka, pojawienia się ludzkiego członka rodziny. I wszystkie te sytuacje, które przejawiają się niszczeniem, trzeba możliwie szybko – przynajmniej w moim mniemaniu – rozwiązać.
Co mnie dziwi?
Dziwi mnie, że ktoś, kto wraca do domu i zastaje istne pobojowisko, ma na tyle nerwów/poczucia humoru/opanowania/uzależnienia od innych, aby pójść po aparat, zrobić zdjęcie zniszczeń i pochwalić się nim np. na forum czy FB. Ale powiedzmy sobie szczerze – ludzie są różni, może kogoś to bawi, może komuś sprawia przyjemność oglądanie takiego bajzlu. Przejdźmy więc dalej.
Dziwi mnie, że są ludzie, których psy niszczą notorycznie, i jedyne, co oni robią – to zdjęcia, aby się pochwalić przed znajomymi i nieznajomymi zniszczeniami poczynionymi przez psa. A takie osoby naprawdę są, bo niejednokrotnie je widywałam, i są to ludzie młodzi, starsi, bardziej i mniej doświadczeni w posiadaniu psu. Choć trudno mówić o jakimś doświadczeniu, jeśli czyimś celem życiowym jest chwalenie się tym, że pies niszczy.
Dziwi mnie też, że wiele osób stwierdza, że niszczenie w wykonaniu ich psa jest… urocze. Tak, tak, właśnie urocze. Dlaczego? Ponieważ to dowodzi, że pies tak sobie ukochał swojego pana, że z tęsknoty rozwala pół chałupy. Dla mnie raczej notoryczne niszczenie jest dowodem na to, że pies ma problem, z którym sobie nie radzi. A chwalenie się niszczeniem – że nie chodzi w tym wszystkim o komfort psa.
Dziwi mnie też, że ludzie nie widzą w niszczeniu problemów. Przecież pies może w końcu, namiętnie niszcząc ścianę czy sprzęt RTV, przegryźć kabel – a kiedy potrąci go prąd, nie będzie przy nim właściciela ani nikogo, kto udzieli mu pomocy. Pies może też w końcu pogryźć coś, co postanowi zjeść, a czego jeść nie powinien zdecydowanie, np. opakowanie kakao, czekoladę, opakowanie foliowe po jedzeniu czy cokolwiek innego. W końcu, jeśli nawet efekt nie będzie “ostateczny”, to przecież może dojść do zatrucia, uszkodzenia dziąseł czy układu pokarmowego i wielu innych rzeczy. Oczywiście, rozsądny właściciel będzie temu zapobiegał na wszelkie możliwe sposoby, pracując nad psem, ograniczając mu przestrzeń do niszczenia, starając się ulżyć jego psychice i wypełnić wszystkie jego potrzeby. Wychodzi jednak na to, że ci, którzy nazywają się wielbicielami zwierząt, wcale nie mają potrzeby spełniania ich potrzeb i zapewniania bezpieczeństwa.
Ostatecznie, dziwi mnie też, że ludzie, którzy angażują się w pomoc zwierząt bezdomnych, przodują w tym zbiorze ludzi chwalących się niszczącymi wiecznie psami. Niestety, to również potwierdza moje przekonanie o naprawdę niskiej świadomości kynologicznej, która skutkuje choćby tym, że ludzie coraz mniej chcą adoptować zwierzę, które ma “ukryte” problemy (np. niszczenie), a wolą sobie kupić psa, którego wychowają od szczeniaka.
Oczywiście, możecie powiedzieć, że czepiam się szczegółów. Pewnie by tak było, gdyby nie fakt, że niszczenie jest objawem tego, że pies potrzebuje jakiejś zmiany, pomocy ze strony właściciela, opanowania emocji, które sprawiają mu problem. A może przestało już chodzić o psy?
Ja tak jak Ty nie rozumiem tego chwalenia sie. I nam zdarzyło się, że pies w okresie szczenięcym zniszczył kabel czy klapka, ale w takim momencie miałam ochotę go zatłuc niż robić zdjęcia.
Co do przyczyny- tu nie wchodziłam bym tak głęboko, bo często ludzie po prostu na to pozwalają, a nieraz przyczyna leży gdzieś głębiej, z czym nawet świadomi właściciele sobie nie radzą.
Hejt hejt hejt 😀 Nie rozumiem chyba tego najbardziej 😀 Kiedyś lubiłam ten blog właśnie za to, że poszedł w kierunku typowo psiarskiego bólu dupy i lania żółci, którego ja nie obrałam całkiem świadomie 😀 A teraz jak czytam, że komuś przeszkadza… właściwie co? Że ktoś wszedł do domu, zobaczył sajgon i nie załamał się na miejscu? Robię zdjęcia różnych momentów życia swojego i swojego psa – żeby było po latach co wspominać. Także te chwile 😀
Jak mi pies rozniósł śmietnik to też udokumentowałam – dla siebie. Przecież płakac nie będę, szkoda mi zdrowia, żeby się denerwować czymś co już sie nie odstanie, że trzeba pracować(i zabezpieczyć kubeł) wiadomo 😀 A tak zawsze można postraszyć przyszłych sympatyków rasy jaki bajzel potrafi zrobić jej reprezentant, niech się dobrze zastanowią czy mają nerwy to sprzątać. Jak nie mają może lepiej przemyśleć decyzję o psie ogólnie ;3
Nadal proszę o uważne przeczytanie notki. Ja tam tych ludzi nie hejtuję, tylko dziwię się ich zachowaniem. I rozumiem zrobienie foty, jak pies raz coś zniszczy – ja np. psa nagrywałam, gdy zostawał sam, aby porównać zachowania, aczkolwiek tym się nie dzieliłam, bo to żaden powód do dumy czy dzielenia. Natomiast – owszem, notoryczne (np. trwające rok czy dłużej) robienie zdjęć, wrzucanie i czekanie, aż ktoś napisze “Ale demolka”, żeby odpowiedzieć “To jeszcze nic” – sorry, jest głupotą, przynajmniej dla mnie. Na szczęście mam do tego prawo 😀
Ja też tego nie rozumiem ;/ Ja raz zrobiłam fotkę mojej suce, jak wróciłam do domu a suka zamknięta w kennelu wciągnęła do klatki przez kraty kilka rzeczy i gdy zobaczyła mnie odwróciła głowę ”ale to nie ja, to samo się zrobiło” ;P Ale nie zamierzam tego nigdzie wstawiać, ot, zdarzyło się. Znaczy kiedyś zdarzało się codziennie i nieraz musząc wyjść z domu 3 razy po powrocie za kazdym razem rozwalone było coś innego.. Nie było mi wtedy do śmiechu.. Ale praca, praca i jeszcze raz praca oraz wymyślanie coraz to nowych sposobów na zajęcie psa (nawet rozrzucanie smaków garściami po podłodze ;P) sprawiły, że zniszczenie czegoś zdarza się bardzo rzadko, a jak widzę że suka ma jakąś nową zajawkę (np. ostatnio wymyśliła sobie znoszenie wszystkich butów na łóżko) to od razu reaguję (np. chowam przez kilka dni buty w miejsce niedostępne) i daje więcej bonusowych zajęć psu, gdy wychodzę i po kilku dniach mogłam już spokojnie zostawić buty na podłodze i nie zastać ich na łóżku, gdy wrócę. Niszczenie nie jest zabawne, słodkie ani nic z tych rzeczy, po pierwsze sygnalizuje psi problem, a po drugie kto, do cholery, lubi wracać zmęczony po całym dniu w pracy czy na uczelni i sprzątać zdewastowane mieszkanie?
Oczywiście, że to nie jest powód do dumy. Zanim przywiozłam szczeniaka do domu, naczytałam się że posokowce to psy-demolki. Byłam przygotowana – pochowane kable i buty, kupiona bramka ograniczająca przestrzeń (pies miał do dyspozycji tylko kuchnię gdy zostawał sam) i od samego początku nauka bezproblemowego zostawania w domu. Gdy pies poruszał się po całym mieszkaniu miałam go na oku i gdy tylko pakował w paszczę to czego nie chciałam mówiłam stanowcze NIE i zajmowałam ząbki zabawką. Connor szybko nauczył się, że nie opłaca mu się broić. Teraz ma trzy lata, ze zniszczeń odnotowałam tylko poobgryzane nogi kuchennego stołu z okresu wymiany zębów. Uważam, że TO JEST POWOD DO DUMY, bo przyjmując szczeniaka pod swój dach moja wiedza o psach była zerowa. Mam też suczkę ze schroniska i ona nie zniszczyła NIC, a moje psy codziennie przez większość dnia zostają same w domu.
Też zauważyłam tą dziwną modę, zarówno na “niszczącego psa”, jak i “nieposłusznego psa” (inaczej zwanego “psem uciekającym”). Dawniej chodziło o super więź z psem i jego dobre wychowanie, teraz chyba o to, żeby pies był jak najgorszym diabełkiem, takim mega problematycznym, nad którym pracować trzeba caluuuuśkie jego życie….
Pozdrawiamy,
https://miczelski.blogspot.com
Ja się mogę pochwalić tym, że mój pies NIGDY mi niczego nie zniszczył, również w okresie wymiany zębów i wg mnie to jest właśnie powód do dumy. Po prostu nigdy nie miał ku temu okazji.
Natomiast co do zdjęć pobojowisk to sama zrobiłam je po powrocie do domu, kiedy terierka, która była u mnie tymczasowo poszatkowała mi naprawdę porządny koc, który wciągnęła przez pręty klatki do środka, gdzie stara poduszka w środku była nieruszona. Zrobiłam to m.in. po to, żeby pokazać co potrafi ta diablica tym, którzy przekazali mi psa na DT, a także tym, którzy nie wierzyli, że tak mały pies może wyrządzić tak ogromne szkody. Aż się boję pomyśleć co bym zastała, gdybym nie zostawiła jej w klatce.
Jak z mamą wracałam do domu i widziałyśmy, że znowu listwy (nigdy nie zniszczyła nic innego oprócz listw) są poodrywane od ścian ostatnie co nam przyszło do głowy to robinie zdjęć…. Z pomocą nam przyszły zabawki zostawiane psu pod naszą nieobecność.
Mam podobne zdanie jeśli chodzi o chwalenie się w internecie zniszczeniami poczynionymi przez psa, jednak szczerze powiedziawszy czasami sama mam ochotę chwycić po aparat (ale nie wrzucac tego na fb, bez przesady) kiedy mój psiak leży po środku sterty pluszakowych wnętrzności. Oczywiście nie zdarza się to często, może 2 razy do roku i pewnie dlatego wywołuje to u mnie raczej uśmiech niż zdenerwowanie. 🙂
ej, wszystko spoko, ale chyba autorka lekko się spięła i tekst wyszedł w mojej opinii troszkę zbyt po bandzie. “Choć trudno mówić o jakimś doświadczeniu, jeśli czyimś celem życiowym jest chwalenie się tym, że pies niszczy” – serio? Wrzucone na społecznościówkę zdjęcie zwłok jakiegoś kapcia wyznacza początek i koniec czyichś horyzontów, tudzież życiowych celów? 😀 Ja rozumiem, że podjaskrawienie zawsze używane jest w celu podkręcenia zasadności tezy (albowiem gdy pies niszczy, to generalnie jest kiepsko i “ze psem” i “ze właścicielem”) – ale nadal, może warto, kolokwialnie mówiąc – poluzować gumę w majtach. Albo, mówiąc już ładniej, warkoczyk! 🙂 bo choć zgadzam się absolutnie, że opinie, że pies niszczy “bo mnie tak kocha i bidulek tęskni” to wyraz nawet nie tyle ignorancji, co zaawansowanej głupoty, to wciąż – mocno oceniające definiowanie czyichś życiowych celów i w ogóle prowadzenie retoryki w tonie (sorry!) nadętego zniesmaczonego znawcy (za pomocą nadużyć i przejaskrawień nieco uwłaczających inteligencji czytelnika) – w mojej opinii świadczy niestety o… “wylewających się” kompleksach piszącego. A szkoda, bo bloga lubię i sądziłam, że jakościowo jest naprawdę niezły. Pozdrówki, Justyna PS. mój nudny piez oprócz szczenięcych wybryków (m.in. przewrócone doniczki, wielokrotnie nadgryziona ulubiona wycieraczka i spektakularne kupsko w pańci wyjściowym trzewiku) nic mi nie zeżarł. ani nie zniszczył. najwyraźniej ani mnie nie kocha, ani za mną nie tęskni. 😉
No i właśnie, to jest problem słowa pisanego. Odpowiem raz jeszcze, mam nadzieję, że po raz ostatni 😉 Absolutnie nie mam nic przeciwko zdjęciom kapci, wrzuconych na FB jako rozryweczka – niech sobie kto chce, wrzuca. Sama swojego psa nagrywałam, do dziś opowiadam, jak dokonał jedynego w swoim życiu, acz imponującego zniszczenia. Jasno więc napiszę, o co mi chodzi: chodzi mi o powstające albumy zdjęć, w których jest napisane “Masz psiego niszczyciela? Pochwal się zdjęciami!”. Owszem, normalny człowiek zrozumie, że niszczenie wcale dobre nie jest, ale wiele osób niestety stwierdzi, że to świetna okazja do pochwalenia się. I o ile u kogoś niszczenie się zdarza, u innych jest ono nagminne, a na forach wręcz znalazłam kilka wątków, w których ludzie się prześcigają w tym, czyj pies może być określony jako najbardziej niszczący. I zdjęcia, posty, są np. z okresu roku czy półtora. I tu już luźna gumka w majtach nie pomoże, bo mnie to zwyczajnie mierzwi, w odróżnieniu od foty, że piesko znalazł sobie zabawę, i – ha ha, hi hi – ale trzeba coś z tym zrobić 😉
Też myślę, że wrzucone gdzieś zdjęcie psa, który coś pogryzł lub zniszczył, to ni złego o ile jest to sporadyczne. Nie spotkałam się jeszcze z nikim, kto by się tym notorycznie chwalił, że nie umie wychować psa 😛 A co do tematu, może warty popracować nad sygnałami uspokajającymi u psów? To takie moje wtrącenie do tematu. Więcej na ten temat jest tu: http://www.mojpies.com/porady/sygnaly-uspokajajace-u-psow
A jak ma się artykuł na temat sygnałów uspokajających do tego, że pies niszczy? Właściciel, który w niszczeniu nie widzi problemów, nie będzie chciał widzieć w tym kłopotu z samouspokojeniem u psa. Poza tym, jeśli pies niszczy pod nieobecność, trudno mówić o sygnałach uspokajających stosowanych jako takich – dotyczą one zwykle kontaktu z człowiekiem czy psem.
Hmmm.. Chodzi Ci o dogshaming? Niektóre są faktycznie mało śmieszne, ale kilka mnie rozbawiło 😛