Korzystając z ładnej, ale niezbyt upalnej, porannej pogody, postanowiliśmy pójść na psi spacer, zwany również psacerem. Młody ucieszony z dawno nie widzianych kolegów biegał z nimi za piłkami, nawet grzecznie się zachowywał i reagował na komendy. Miał małe spięcie z yorczką, dość charakterną, typową suką, jak mówi o niej właścicielka – raz jedno dostało zębami, raz drugie, wszystko z okazji bitwy o piłeczkę. Widać, że Mały Biały już dorósł i nie jest siuśmajtkiem, który pozwala innym psom na wszystko. Jednocześnie jednak jest bardzo pozytywny w stosunkach z psami, nie okazuje agresji, nie wyrywa sam – i tak oto upada jeden z mitów o tym, że dorosły jack na pewno będzie miał problem z akceptacją innych psów. Spotkaliśmy kilka innych psów – swoją drogą plagą są tutaj psy, które ewidentnie nienawidzą innych zwierząt; praktycznie każdy spotkamy pies prócz jednego jamnika próbował młodego ugryźć albo choć zaatakować, rzucając się z warkotem i szczekaniem. Młody na moje szczęście zupełnie nie reaguje na takie zaczepki i nie wchodzi w pyskówki, czemu towarzyszy moje “nie!” oraz potem “doooobry piessssss!”. No, ale najważniejsze, że młody wybiegany 🙂 A! I przyszła do nas piłeczka do testowania z RopeBalls – będziemy testować w najbliższym czasie i zdamy relację! Póki co pierwsza zabawa wywołała ogromny entuzjazm 🙂