Dziś przedstawię Wam trasę, która jest z jednej strony teoretycznie krótsza aniżeli inne i łatwiejsza pod względem wyczynowym. W rzeczywistości, choć bardzo malownicza, droga na Batyżowiecki Staw wymaga przygotowania – głównie ze strony psiej. Ścieżka w całości jest kamienista, dlatego przy delikatniejszych psach może być problematyczna. Warto nią jednak przejść, mierząc siły na zamiary.
O wycieczce
Cała wycieczka odbywa się po słowackiej stronie Tatr, gdzie swobodnie możecie chodzić z psem. Przechodzić będziemy przez kilka obszarów ochrony ścisłej – smycz niezbędna, choć ja polecam osobiście psa na szelkach, lince amortyzującej i pasie biodrowym. To trasa średnio uczęszczana – w zasadzie podczas wejścia na Batyżowiecki Staw nie spotkaliśmy nikogo, potem parę osób na Tatrzańskiej Magistrali, ale pod Śląskim Domem było już tłoczno. Warto wyjść z samego rana, mimo że trasa nie należy do najdłuższych – właśnie po to, aby unikać tłumów.
Łącznie wycieczka to ok. 13 km samego chodzenia, z czego podejścia stanowią tylko ok. 1/3 całej trasy. Mowa tutaj o opcji, którą my wybraliśmy – czyli auto zostaje w Wyżnich Hagach, a my schodzimy w Tatrzańskiej Polance, skąd dojeżdżamy do naszego samochodu kolejką elektryczną. Trasę można rzecz jasna nieco pozmieniać, o czym potem. Nam przy dość ładnej pogodzie z przelotnymi opadami deszczu i dwóch dłuższych postojach całość zajęła 6 godzin i 30 minut. Łączna suma podejść to niecałe 900 metrów, a zejść – ponad 1000 metrów.
Trasą będziecie iść praktycznie cały czas, prócz ostatniego odcinka, w pełnym słońcu, z tego względu polecam wybrać dzień, który niekoniecznie będzie upalny i bezchmurny. Liczcie się również z tym, że praktycznie przez cały szlak podłoże jest bardzo kamieniste, dlatego realnie oceńcie szanse swojego psa i jego komfort podczas poruszania się tą drogą. Niezbędne będą spore zapasy wody i dobre, wysokie buty dla Was. Ja osobiście niekoniecznie zdecydowałabym się na tę trasę z psem, który jest duży i nieopanowany, czy to na smyczy, czy pasie biodrowym. Przy niektórych miejscach niezbędna jest słowna obsługa psa za pomocą komend. Pamiętajcie również o konieczności posiadania paszportu dla psa.
Jeśli macie taką możliwość, wyruszcie w drogę dość wcześnie, aby nie mijać tłumów na szlaku i w kolejce. Uwaga również na niedźwiedzie – zwłaszcza te z młodymi, które według ostatnich doniesień lubią sobie chodzić tamtejszymi dolinami.
Start: Vysne Hagy
Wędrówkę rozpoczynamy na Słowacji w Wyżnich Hagach (słow. Vysne Hagy). Na osiedlu tym mieszka ok. 200 osób. Dojedziecie tutaj samochodem albo specjalną kolejką elektryczną. Ta jeździ z Tatrzańskiej Łomnicy aż do Szczyrbskiego Jeziora – po drodze mamy kilkanaście stacji. Będziemy z niej korzystać w drodze powrotnej 🙂
Będziemy iść nieco ponad 4 km zanim dotrzemy nad Batyżowiecki Staw. Jest to droga w zasadzie przez cały czas odsłonięta, nasłoneczniona. Niezbyt szeroka ścieżka wiedzie w późniejszym czasie między kosodrzewinami, a przy intensywnych deszczach przecinana jest odnogami strumienia. Może to nieco utrudniać marsz; warto robić sobie postoje, zwłaszcza w słoneczny dzień, i nie zapomnieć o odpowiednim nawodnieniu – również dla psa. Nasz chętnie korzystał dodatkowo z opcji zanurzenia się w zimnych wodach potoku.
Zanim dojdziemy nad Batyżowiecki Staw, nasz żółty szlak łączy się z czerwonym szlakiem Tatrzańskiej Magistrali. Stąd już niedaleko – około kwadransa, zależnie od tempa wędrówki – do głównego punktu naszej wycieczki. Droga momentami wiedzie ostro pod górę, cały czas bez osłony, pod koniec po dość dużych, śliskich kamieniach, na których warto zachować szczególną ostrożność. Mały Biały radził sobie tutaj momentami zdecydowanie lepiej niż my 😉
Batyżowiecki Staw
Batyżowiecki Staw jest jednym ze stawów tatrzańskich, które są usytuowane w bardzo malowniczy sposób. Leży w Tatrach Wysokich, u stóp Gerlachu i Kończystej – takie sąsiedztwo robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza że Gerlach, liczący sobie 2655 m. n. p. m., jest najwyższym szczytem Tatr. Warto dodać również, że Gerlach należy do Korony Europy.
Batyżowiecki Staw leży w środkowej części Doliny Batyżowieckiej, na wysokości 1884 m. n. p. m. Jezioro ma charakter polodowcowy i głębokość prawie 9 metrów przy powierzchni prawie 3,5 hektarów. Z samego jeziora wychodzi Potok Batyżowiecki i opada kaskadami w dolne części doliny, tworząc przepiękne Batyżowieckie Wodospady.
Nad samym stawem znajdziecie kawałek zagospodarowanego terenu z ławeczkami, na których można przysiąść. Alternatywnie – tę opcję wybraliśmy my – jest tam pełno sporych kamieni, na których możecie odpocząć po dość długim marszu w górę. Niedaleko jeziora na jednym z kamieni przybita jest pamiątkowa tabliczka na cześć zmarłego na zboczach Kończystej Ernsta Gottlieba.
Magistralą do Śląskiego Domu
Po odpoczynku opuszczamy Batyżowiecki Staw – czas iść dalej. Mamy tutaj kilka alternatyw, o których potem – opiszę Wam trasę, którą przeszliśmy sami. Teraz będziemy kierować się zgodnie z biegiem Magistrali Tatrzańskiej (czerwony szlak) aż do hotelu/schroniska Śląski Dom (słow. Sliezsky dom). Przed nami ok. 3,5 km, które pokonuje się dość sprawnie, jeśli tylko nie jest mokro. Jedynie na początku, przy odejściu od stawu, oraz na końcu, przy podejściu pod schronisko, czeka nas nieco stromizny. Poza tym będziemy iść płasko, czasem kierując się w dół, znów po kamienistej drodze.
Rozciąga się stąd piękny widok po naszej prawej stronie, na okoliczne doliny oraz przyległe tereny. My przy średnich warunkach pogodowych – wchodziliśmy czasami w chmury mgły i drobnej mżawki – dotarliśmy do celu po ok. godzinie, pokonując w tym czasie lekko ponad 4 km.
Po drodze, lekko przed połową tego odcinka, natrafiamy na skrzyżowanie Magistrali Tatrzańskiej z żółtym szlakiem. Skrzyżowanie to znajduje się pod Suchym Wierchem Batyżowieckim – szczytem widocznym znad Batyżowieckiego Stawu po skrajnie prawej stronie. Suchy Wierch jest stosunkowo łatwy do zdobycia z uwagi na swój charakter, aczkolwiek nie wiedzie na niego żadna trasa. Niegdyś regularnie przechodzili tędy myśliwi.
Śląski Dom i Wielicki Staw
Po ok. 45-50 minutach marszu na wprost ukazuje się naszym oczom dach Śląskiego Domu. Dojdziemy tam dość prostą, szeroką, kamienistą ścieżką, po lewej w pewnej chwili mijając Wielicki Staw (słow. Velicke Pleso), zwany kiedyś Wielkim Stawem. Tutaj możemy bardzo wygodnie odpocząć.
Wielicki Staw niegdyś zwany był Wielkim Stawem. Leży na wysokości ok. 1664 m. n. p. m., ma rozmiary lekko ponad 2 hektarów i głębokość dochodzącą do 4,5 m. Nie jest stawem jednym w Wielickiej Dolinie, ale na pewno największym i najczęściej oglądanym z uwagi na swoje malownicze położenie. Po przeciwległej aniżeli hotel stronie znajduje się ostra ściana doliny zwana Mokrą Wantą (czyli mokrą skałą) bądź Granatnicą (niegdyś w ścianach tych znajdywano granaty) z tworzącą się na niej Wielicką Siklawą.
Na pewno, goszcząc w tych stronach pierwszy raz, waszą uwagę – niekoniecznie w pozytywny sposób – zwrócił Ślaski Dom. Jest to w istocie dziwny widok, bo choć wiele osób nazywa ten budynek schroniskiem, to jednak w istocie jest to hotel górski, i to dość luksusowy. Wewnątrz znajdziecie nowoczesne łazienki, pokoje noclegowe (które trzeba wcześniej rezerwować za dość wysoką opłatą) oraz rozmaite udogodnienia. Z psem usiądziecie przede wszystkim na zewnątrz schroniska – choć jest ono zatłoczone, to miejsca raczej nie zabraknie, bezpośrednio na dziedzińcu albo nieco za mostkiem, przy potoku.
Nazwa hotelu, co ciekawe, jest polska – pierwsze schronisko w 1895 roku wybudowało tu bowiem Towarzystwo Karpackie z Sekcji Śląskiej we Wrocławiu. Aż do 1962 budynek był rozbudowywany i unowocześniany (pierwotnie mieścił tylko 10 osób), potem jednak spłonął. Obecny budynek ustawiono w 1968 roku. W schronisku znajdziemy m.in. izbę pamięci poświęconą Janowi Pawłowi II, który przybył tutaj w 1995 roku podczas pielgrzymki.
Powrót: Wielicka Dolina
Po odpoczynku kierujemy się zielonym szlakiem cały czas w dół. Najpierw przechodzimy przez mostek, a następnie idziemy za kierunkowskazami do Tatrzańskiej Polanki (słow. Tatranska Polianka). Zejście jest dość monotonne pod względem krajobrazów, miejscami bogato zalesione, a gdzieniegdzie przetrzebione wiatrołomami. Przy ładnej pogodzie odcinek ten zajmie nam ok. 90 minut.
Początkowo kierujemy się drogą w otoczeniu kosodrzewin. Po ok. 10 minutach marszu w lewo odchodzi szlak żółty do Starego Smokowca, dalej schodzący się również ze szlakiem niebieskim z Tatrzańskich Zrębów. Dalej kierujemy się szlakiem zielonym, idąc głównie lasem, aż do przejścia nad Wielickim Potokiem. W tej okolicy nasza droga połączy się odcinkami znów ze szlakiem żółtym, który mijaliśmy, idąc Tatrzańską Magistralą, a także z… drogą asfaltową. Jest to niestety minus tej trasy – choć nasz szlak będzie asfalt jedynie przecinał, wiodąc przez dawny las (obecnie wiatrołomy), to jednak psuje to ogólny widok. Oczywiście asfaltem można dojechać, wykupując miejsce parkingowe przy Śląskim Domu albo poruszając się rowerem, od Tatrzańskiej Polanki do samego schroniska.
Pod koniec drogi dochodzimy do zabudowań. Tutaj musimy przekroczyć główną drogę asfaltową (zwaną Drogą Wolności) i dojść do stacji kolejki w Tatrzańskiej Polance.
Kolejką do Wyżnich Hagów
Tatrzańska Polanka to niewielkie osiedle, w którym pierwsze zabudowania pojawiły się w latach 80. XIX wieku. Stacja kolejki znajduje się nieco poniżej drogi w białym, urzekającym (przynajmniej mnie osobiście) budynku. Wewnątrz znajdziemy kasę oraz informację, spokojnie dogadamy się po słowacku czy polsku. Warto przedtem w sieci sprawdzić godziny odjazdów kolejki, aby mieć pewność, że załapiemy się na którąś z nich; my wracaliśmy w środku tygodnia ok. godziny 15 i kolejką poruszało się sporo osób. Musimy przejechać tylko kilka przystanków, co zajmie nam ok. 15-20 minut.
Tatrzańskie Koleje Elektryczne obejmują w zasadzie dwie trasy. Jedna z nich liczy sobie 29 km i obejmuje trasę, którą będziemy się poruszać. Druga jeździ 6-kilometrową trasą ze Starego Smokowca do Tatrzańskiej Łomnicy. Obiema mieliśmy okazję jechać. Dzieci do lat 6 zwykle jeżdżą za darmo, uczniowie, studenci, emeryci itd. mają zniżki po okazaniu odpowiedniego dokumentu, zaś osoby po 70 roku życia zapłacą 25 eurocentów. Z bagażem podręcznym czy wózkiem dziecięcym pojedziemy bez dodatkowych opłat, jednak za rower zapłacimy ok. 1,5 Euro. Na przewóz psa musimy wykupić bilet za połowę opłaty biletu normalnego na danej trasie; pies musi posiadać kaganiec i być na smyczy. Można też przewieźć go w odpowiednim transporterze za darmo, co z oczywistych względów jest tutaj niemożliwe.
Alternatywne trasy
Jest kilka alternatywnych tras, które możecie pokonać. Przede wszystkim możecie przejść trasę w drugą stronę, jeśli mieszkacie w którejś z miejscowości turystycznych przy kolejce elektrycznej. Tego nie będę omawiać – zajrzyjcie po prostu w rozkład jazdy.
Znad Szczyrbskiego Jeziora możecie wejść czerwonym szlakiem do Popradzkiego Jeziora, i dalej tą samą Magistralą pójść prosto do Batyżowieckiego Stawu. To 5,5 km dodatkowej drogi i ok. 2 godziny marszu.
Aby nieco skrócić zejście do Tatrzańskiej Polanki możecie z Magistrali skręcić na żółty szlak przy Suchym Wierchu Batyżowieckim. Zejście będzie prowadziło przez 5 km i ok. 3 godziny, z czego częściowo będzie wiodło szlakiem rowerowym. Ominie w ten sposób Śląski Dom.
Ze Śląskiego Domu do Hrebenioka dojdziecie w dodatkowe półtorej godziny i niecałe 5 km – Magistralą Tatrzańską, czyli czerwonym szlakiem. Stąd w pół godziny i ok. 2 km w dół zielonym szlakiem dojdziecie do Starego Smokowca. Tam możecie również dotrzeć, kierując się najpierw w dół Doliną Wielicką i zielonym szlakiem, a potem na pierwszym rozejściu skręcając na żółty szlak. To zajmie Wam niecałe 4 km i ok. 75 minut.
Ciekawostki
Zarówno Wyżnie Hagi, jak i Tatrzańska Polianka to w istocie osiedla tatrzańskie należące do miasta Wysokie Tatry. Obie miejscowości nie mają w sobie zabudowań turystycznych, a jedynie uzdrowiskowe. Nadal są to aktywne uzdrowiska, w których leczone są przede wszystkim choroby płuc.
Warto dodać, że Dolina Batyżowiecka ta niegdyś, z uwagi na brak cieku wodnego, nazywana była Doliną Suchą; obecnie przebiega przy niej Sucha Woda Batyżowiecka. Podobnie jak sąsiednie doliny, również i ta służyła głównie polowaniom.
W 2004 roku w zbocza Tatr Wysokich uderzył huragan Velka Kalamita. Wiatr wiał z prędkością 170 km/h. Połamał drzewa, odciął od prądu kilka osiedli, a nawet zmusił mieszkańców do ewakuacji. To właśnie ten huragan jest odpowiedzialny za wiatrołomy w obszarze Doliny Batyżowieckiej i Wielickiej.
Magistrala Tatrzańska to jeden z najbardziej znanych szlaków tatrzańskich, którego początki datuje się na lata 30. XX wieku. Co ciekawe, możemy przejść ją w całości, co zajmie nam ok. 3-4 dni, zależnie od pogody i rozplanowanych noclegów. Łącznie liczy sobie 72 km.
Warto wiedzieć, że przez Mokrą Wantę niegdyś prowadzono bydło, z czasem rezygnując z tego rozwiązania jako zbyt ryzykownego i przynoszącego straty w stadach. Spływający Wielicką Siklawą potok Wielicka Woda wypływa z położonego wyżej stawu oraz płynie przez tzw. Wielicki Ogród – ta rówień służyła wypasowi bydła.
Niedaleko Śląskiego Domu znajdowało się jeszcze inne schronisko Hunfalvyego, którego fundamenty przy ładnej pogodzie możemy spostrzec z Magistrali Tatrzańskiej.
Niegdyś uważano, że istnieją trzy Wodospady Batyżowieckie, dlatego też nadano im nazwy: Zakwefiony, Perlisty i Sznurowy. W rzeczywistości nawet bez większej wiedzy będziecie w stanie zauważyć, że jest ich więcej; nazwy się nie utrzymały i trudno dziś powiedzieć, gdzie jest granica między poszczególnymi kaskadami.
Strasznie chciałam Wam podziękować, bo tym artykułem u mnóstwem innych dotyczących chodzenia w górach z psem, zachęciliscie mnie do poznania Tatr Słowackich. Co prawda na początek wybraliśmy inna trasę ze względu na upały i zagrożenia burzowe, ale okazało sie, ze jak mamy psa to jednak po Tatrach chodzić możemy:) no i Tatry Słowackie okazały sie przepiękne i niesamowite:)
Strasznie dzięki za wszystkie tak dokładne informacje.
Pingback: Rok 2017 w pigułce – Biały Jack
Pingback: W góry z psem - opisy tras [PORADNIK] – Biały Jack