Po deszczowym weekendzie majowym nadszedł czas na ciepłe dni. Choć prognozy zapowiadają, że słońce nie zagości u nas zbyt długo, to jednak korzystamy z niego, jak możemy. Co więcej, zbliża się lato, wyjazdy, dlatego też warto wiedzieć, jak przygotować się na gorący dzień w mieście z psem – w końcu nie chodzimy jedynie po lasach, parkach i polach.
Podstawą oczywiście jest woda – warto mieć ją ze sobą albo sprawdzić, czy w okolicy, do której idziemy, nie ma jakiegoś jej źródła. Tutaj wszystko zależy od naszych preferencji i zakresu akceptacji – jeśli pozwalamy psu pić wodę z niezbyt czystego stawu czy rzeki, problemu zazwyczaj nie ma. Bywają psy, które z takiego miejsca się nie napiją – dla tych wybrednych bestii przyda się woda źródlana w butelce. Niekiedy w mieście są również rozmaite studzienki i ujęcia wody z adnotacją, że ta nadaje się do picia – można śmiało korzystać, warto tylko mieć coś, do czego można tę wodę złapać. Tutaj przyda się albo miska podróżna, albo… zwyczajny woreczek, rozłożony na kratkach. Z tego właśnie rozwiązania skorzystaliśmy jakiś czas temu – sprawdza się 🙂
Druga rzecz to odpowiednia pora spaceru. Najlepiej wychodzić wtedy, kiedy słońce jeszcze tak mocno nie grzeje – do południa albo z samego rana, a potem w późnych godzinach popołudniowych. Oczywiście, nie zawsze się tak da. Jeżeli musimy iść w pełnym słońcu, to starajmy się odpowiednio planować trasę – tak, żeby było w niej miejsce na odpoczynek, napojenie psa (zwłaszcza, jeśli idziemy dalej) i abyśmy choć jakiś fragment szli w cieniu. Czasami pies lubi się też schłodzić w wodzie – możemy na to pozwolić, tylko musimy pamiętać, aby nie był to organizmu zbyt duży skok temperatur.
Psy chłodzą się głównie przez ziajanie – jest to istotne szczególnie w gorący dzień. Dlatego, zanim założymy naszemu psu kaganiec, zastanówmy się, czy jest odpowiednio dopasowany. Większość kagańców metalowych czy w formie tuby sprawia, że pies nie może swobodnie otworzyć pyska. Jeżeli więc mamy psa, który w kagańcu z różnych względów chodzić musi, to postarajmy się, aby był on dla niego jak najwygodniejszy oraz najzdrowszy. Dobrym rozwiązaniem będzie tutaj kaganiec fizjologiczny.
Jeżeli upał trwa dłużej, a przebywamy w mieście i jesteśmy zmuszeni do chodzenia po asfalcie, uważajmy na psie opuszki łap! W tamtym roku, w okresie upałów wakacyjnych co najmniej kilka znanych mi psów cierpiało z powodu roztapiającego się i przyklejającego do łap asfaltu. Dotyczy to zwłaszcza psów ciężkich i większych, które siłą rzeczy mają mocniejszy nacisk na podłoże. Sami znamy z doświadczenia sytuacje, gdy chodzimy po ulicy, a ta po prostu się pod nami roztapia – pomyślmy, jak czulibyśmy się, gdybyśmy musieli chodzić po niej gołą stopą!
Uważać powinniśmy również wówczas, gdy nasz pies lubi zjadać na spacerach różne śmieci. Z racji na piękną pogodę, na dwór wychodzi bardzo wiele osób, które jednak zapominają o tym, że śmieci się po sobie zbiera. Co więcej, nierzadko w miejscach publicznych organizowane są również grille, pikniki – a po nich zostają resztki jedzenia. Większość psu zapewne nie zaszkodzi, ale po co wyrabiać w nim złe nawyki?
Nawet w mieście uważać trzeba na kleszcze i zabezpieczyć psa w odpowiedni sposób. Na każdym miejskim spacerze powinniśmy mieć również ze sobą woreczki na odchody.
Ostrożnie również powinniśmy dawkować naszym czworonogom ruch, jeśli dotychczas, przez okres zimowy, miały krótsze i mniej aktywne spacery. Zaczynajmy od krótszych dystansów w nieco mniej upalnej porze dnia, a potem stopniowo je wydłużajmy. Zafundujmy naszemu psu różną aktywność: trochę spaceru na smyczy, trochę ćwiczeń z posłuszeństwa, nieco aportowania, ale również swobodne wąchanie czy zabawę z innymi psami. Jeżeli jednak nasz pies nakręca się na wszystko, to uważajmy, aby nie przesadził z aktywnością i studźmy zbyt duży zapał. Mały biały jest psem, który dobrą zabawę kocha ponad wszystko inne, dlatego nierzadko trzeba mu przypominać, że mógłby się położyć i odpocząć – wówczas szybko zasypia, a potem wraca do szaleństw ze zdwojoną energią 😉
I jeszcze jeden apel: nie zostawiajmy psów w samochodzie! Każdego roku setki psów chorują, a nawet umierają po takim pobycie w aucie.