Bieszczady z psem: Chata Wędrowca w Wetlinie

Jeśli trafiamy podczas swoich wyjazdów na psiolubne miejsca, zwykle staramy się o nich chociaż wspomnieć. Tym razem poświęcimy jednemu z miejsc całą, dość długą notkę; nie dość, że było psiolubne, to jeszcze ogromnie nam się spodobało i na pewno tam wrócimy!


O Chacie Wędrowca w Wetlinie słyszał chyba każdy, podobnie jak każdy z jej klientów wie, że naleśnik z jagodami, zastrzeżony zresztą znakiem towarowym, jest jedną z najpyszniejszych rzeczy na świecie. Ale – wszystko po kolei.

O karczmie

Karczma generalnie otwarta jest przez nieco więcej, niż cały sezon. Zamknięta jest niestety w zimie, więc jeśli planujecie zimowy wypad w tamte rejony, raczej jej nie odwiedzicie. Tymczasem jednak – warto wybrać się tutaj w wakacje, choćby po to, aby spędzić jedno popołudnie w Chacie Wędrowca. Na górze karczmy znajduje się restauracja, na dole zaś Pijalnia Piw Słowackich i Czeskich. Do tego ogródek z zadaszeniem, idealny nawet na wietrzne dni dzięki ściankom, przez które widać świat, ale jednak nie wieje. Kilka dodatkowych miejsc znajduje się też na słońcu, bez zadaszenia, oraz na górnym tarasie. Miejsca w bród, a mimo to przy pierwszej, wieczornej wizycie ledwo udało nam się zmieścić i zajęliśmy miejsce w środku. Tak, dobrze czytacie – zajęliśmy z psem miejsce w środku, w restauracji 🙂

Slow food… tasty food!

Karczma generalnie wyróżnia się na pierwszy rzut oka. Z ulicy nie zobaczymy wielkiego budynku w nowoczesnym stylu – możemy zobaczyć co najwyżej wysokie drzewa i dach. Do Chaty Wędrowca na początku kierują nas drogowskazy, a potem wielki, drewniany afisz, że to właśnie tutaj jest do zjedzenia znany chyba w całym regionie, pyszny – i w rozmiarze XXL – naleśnik z jagodami. Potem musimy jeszcze, zmęczeni wędrówką jak i my jednego dnia, przyczołgać się resztką sił przez żwirowy podjazd i wejść po kilku obrośniętych zielenią schodach. I oto jesteśmy!

W karczmie wszystko toczy się ‘slow’, oprócz obsługi. Obsługa jest rewelacyjna, czujna, szybko zapewnia i menu, i piwa, na które my, strudzeni wędrowcy, czekaliśmy z utęsknieniem – cały dzień o wodzie. Na jedzenie trzeba nieco poczekać, ale nie można oczekiwać, że dobre jedzenie zostanie podane od ręki – wtedy raczej nie byłoby już dobre. W karczmie nie jest głośno, ale i nie ma absolutnej ciszy; panuje tutaj miły gwar rozmów i śmiechów, taka intymna atmosfera, która sprawia, że nie chce się wprost stamtąd wychodzić. Wszyscy są dla siebie mili – każdy do każdego się uśmiecha. Nie ma tutaj podniosłej atmosfery, która nakazuje nam mówić szeptem i nie trzymać łokci na stole – jest to miejsce, gdzie każdy swoje małe poletko, czyli stolik, przy którym siedzi, może zagospodarować jak tylko zechce.
A jedzenie… jedzenie jest rewelacyjne! Jadłam kilka rzeczy, zarówno dań głównych, jak i przekąsek. Nawet gdybym bardzo chciała się do czegoś przyczepić, to bym nie mogła. Dania są sycące, większość w zestawie posiada dodatkowo sałatkę. Można zamówić różne dodatki, a co istotne – można zamówić również połowę porcji, albo jedną porcję na pół, na dwóch oddzielnych talerzach. To opcja dla tych, którzy chcą więcej spróbować, a wiedzą, że szybko najedzą się jednym daniem – bo nawet po wędrówce można się tutaj dobrze i syto najeść!  Dla mnie ważne było jeszcze to, że większość potraw robionych jest na bazie regionalnych produktów – smakują znakomicie i są doskonałym celem, który możemy sobie postawić podczas wędrówki, żeby mieć lepszą motywację 🙂

Sklepik, menu i karczma, która pomaga

No dobrze, miałam tego nie robić, ale jednak – menu muszę poświęcić osobny rozdział. Otóż… menu można sobie wziąć, zarówno z karczmy, jak i z pobliskiego sklepu! Jest istnym cudem samym w sobie – wielkie, kolorowe. Znajduje się tutaj wiele ciekawych informacji, którymi można zabić czas podczas czekania na jedzenie, jeśli nie mamy już siły rozmawiać ze współwędrowcami. W menu nie tylko znajdziecie informacje o daniach, o nie – są tutaj informacje o przewodnikach górskich, rozkład jazdy Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej czy numery telefonów do wypożyczalni rowerów albo na busy, którymi można podjechać do sąsiednich miejscowości. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, i przyznam, że jestem nadal szczerze zauroczona.

Dodatkowo, Chata Wędrowca ma również własny mini-sklepik. Znajdziemy tam część piw regionalnych i ukraińskich, które można kupić na wynos, w butelkach. Są tu również mapy, regionalne wyroby, ciekawe gadżety – ja kupiłam na przykład bardzo wygodną, trwałą i urzekającą lnianą torbę z logo Chaty Wędrowca.
W karczmie zauważyłam również coś, co bardzo mnie poruszyło i ostatecznie do niej przekonało. Na każdym stoliku znajduje się informacja zachęcająca do wzięcia udziału w akcji Bardzo Dobre Maniery, organizowanej przez PCK na terenie całego kraju. Za pomocą prostego skrzyżowania sztućców na talerzu po posiłku przekazaliśmy 5 zł od każdej osoby na cele PCK – dostaliśmy nawet certyfikaty potwierdzające wzięcie udziału w akcji.

Psie miejsce marzeń!

No dobrze, to teraz o psach. Rozpisałam się, ale jeśli dotychczas nie przekonałam Was do odwiedzin Chaty Wędrowca, mam jeszcze lepsze wieści. W Chacie za każdym razem byliśmy z Małym Białym. Za pierwszym razem było zimno i lekko mżyło, bez przeszkód zostaliśmy zaproszeni do środka – oczywiście z psem. Mały Biały leżał między nami tak cicho, że jedna z obsługujących nas pań, Pani Ania (którą serdecznie z tego miejsca pozdrawiamy!) powiedziała, że zapomniała, że jest z nami pies. Cóż, takie było moje założenie – psa w takich miejscach nie ma być widać i słychać 🙂 Niemniej – już za pierwszym razem wielki plus za możliwość wejścia do wnętrza z psem.

Za drugim razem przyjechaliśmy z nieodległej trasy, zmęczeni ponad 16-kilometrową, przebytą dopiero co pieszo drogą. Pewnym zainteresowaniem cieszył się cały osprzęt, który z siebie zdejmowałam, tj. pas biodrowy – swoją drogą, świetny sprzęt, niebawem na pewno pojawi się recenzja! Pies zaległ w kącie, tuż po przywitaniu się z… suczką właścicieli karczmy 🙂 Przez większość czasu spał na deskach tarasu, potem przyszedł na kolana – i spał dalej. Nikomu nie przeszkadzał, co więcej, zdaje mi się, że większość osób go nawet nie zauważyła. Za to i tym razem, i przy kolejnej okazji – obsługujące nas panie nie szczędziły mu pochwał. A on nie szczędził odpowiedzi w formie przyjaznego merdania ogonem 🙂
Chata Wędrowca to jednak nie tylko karczma – to również kameralne noclegi, położone dokładnie 200 kroków dalej (zdaje się, że właśnie tyle głosiła tablica, którą spotkaliśmy kolejnego dnia). Również tam czworonogi są mile widziane – właściciele sami posiadają swoje psy. Więcej o noclegach możecie przeczytać tutaj.

 Garść praktycznych informacji

Karczmę znajdziecie w Wetlinie, pod numerem 113 – jadąc od strony Ustrzyk Górnych, wypatrujcie po prawej stronie wielkiego, drewnianego znaku (i po lewej, jadąc od Cisnej). Sklepik działa głównie w godzinach popołudniowych. W karczmie możecie płacić kartą, jak również podczas płacenia wyciągnąć gotówkę, co jest dość istotne, ponieważ najbliższy bankomat znajduje się jakieś 50 km dalej! Chata Wędrowca udostępnia wi-fi. Podczas płacenia za posiłki możecie jednocześnie kupić rzeczy ze sklepiku – nie jest to żaden problem. Możecie również zarezerwować stolik, jeśli obawiacie się, że nie znajdziecie miejsca po całym dniu wędrowania. Chatę Wędrowca znajdziecie również na FB.
DSCN6055
Dopisek z lutego 2016 – Chata Wędrowca ciągle się zmienia i rozwija, dlatego warto, abyście byli na bieżąco z ich stroną internetową – tutaj obejrzyjcie piękne zdjęcia prosto z Chaty 🙂

O autorze

2 thoughts on “Bieszczady z psem: Chata Wędrowca w Wetlinie”

  1. Pingback: Paczka dla pieska, a w niej... - Biały Jack

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
x  Powerful Protection for WordPress, from Shield Security
This Site Is Protected By
Shield Security