Średnio raz w tygodniu (a jesienią i wiosną – przynajmniej trzy razy) dostaję od Was e-maile i wiadomości na FB z pytaniem, jak ogarnąć wszechobecną, psią sierść. Każdemu staram się odpowiedzieć, jednak po jakimś czasie nie jest to proste, a nie lubię przeklejać tej samej wiadomości różnym osobom. Dlatego postanowiłam stworzyć wpis, dzięki któremu być może jeszcze szybciej znajdziecie sposób na opanowanie psiej sierści w swoim domu.
Oswój tę myśl
Na początek pewnie będzie banał, ale wiecie – podejście jest ważne. Zapewniam Was, że im mniej będziecie się zżymać na widok psiej sierści wszędzie, tym zdrowsi będziecie. Mały Biały jest u nas od prawie 7 lat i na pewnym etapie przestałam już walczyć o to, żeby utrzymać perfekcyjną czystość. Pewnie by się udało – bez psa w domu. Albo w sytuacji, gdybym biegała cały dzień z odkurzaczem i mokrą szmatą za biednym pieskiem.
Oczywiście, oswojenie myśli o tym, że psie linienie będzie towarzyszyło Wam prawdopodobnie przez całą resztę życia z psem nie oznacza, że trzeba się poddać i zarosnąć psimi kłakami. Na pewno nie byłoby to trudne – w przypadku Małego Białego wystarczyłoby nie odkurzać przez tydzień, nie wytrzeć nic na mokro i nie czesać psa w okresie linienia. Gwarantuję, że psią sierść znajdowalibyście nie tylko w przypadkowych, dopiero co otwartych puszkach z pomidorami czy świeżo zaparzonej kawie. Byłaby wszędzie, łącznie z akwarium dla rybek i przesyłką, którą właśnie odebraliście od listonosza 😉
Czesz jak najwięcej
Bardzo chciałabym przekazać Wam jakąś niezwykłą myśl i super sposób na to, aby zapanować nad psią sierścią raz na zawsze. Niestety, w przypadku gładziocha nie ma o tym mowy. Najprostszym sposobem na opanowanie sierści jest po prostu czesanie psa.
Jak często? No, to już zależy. W naszym przypadku poza sezonem linienia wystarczy raz w tygodniu, czasami dwa, jeśli wahania temperatur są znaczne. W okresie wymiany okrywy – zdecydowanie codziennie, czasem nawet dwa razy w ciągu dnia. Nie znaczy to, że musicie poświęcić na tę czynność godzinę dziennie. Wręcz przeciwnie – jeśli wejdzie Wam (i psu) w krew, to jedna sesja nie zajmie więcej niż pięć minut.
Czym czesać? Tutaj zdania są podzielone. Ja nieodmiennie polecam Furminator, i to ten oryginalny, bo mam porównanie z tańszą podróbką. U nas od kilku lat działa bez zarzutu, leży w łazience (nie zardzewiał i nic mu się nie stało). Wyczesuje tak samo skutecznie jak na początku. Dla pełnej skuteczności zazwyczaj po ostatnim przeczesaniu zwilżam dłonie i przejeżdżam nimi kilkakrotnie po psie. W ten sposób zbieram leżącą na nim sierść. Do tego zmuszam też przez to Małego Białego do otrząśnięcia się z wyrazem odrazy na pysku, co eliminuje leżące na psie resztki wyczesanego podszerstka.
Pytacie czasem, czy gumowe rękawice się sprawdzają. Do usunięcia tej sierści, która leży na psie – na pewno. Jako uzupełnienie czesania – z pewnością. Natomiast zdecydowanie, przy gęstym podszerstku, nie jest to dla nas metoda wystarczająca. Można przejechać psa taką rękawicą w celach estetycznych, gdy wiemy, że mają odwiedzić nas goście. Zalegającego w grubej warstwie sierści podszerstka w ten sposób nie wyczeszemy, przynajmniej u nas to nie działa.
Twój nowy przyjaciel – odkurzacz
Będę z Wami szczera: lubię mieć czysto w domu i nawet w sumie lubię sprzątać. Najtrudniej jednak jest mi się zmotywować, zwłaszcza gdy pomyślę, że muszę najpierw wygrzebać odkurzacz z szafki, potem połączyć wszystkie elementy, siłować się z rurą, która regularnie się zacina, a na koniec przełączać wtyczkę do trzech różnych gniazdek, żeby odkurzyć całe cztery pomieszczenia… I w ten sposób mój zapał nagle gaśnie, a niestety kurz wraz z kotami z sierści nie chce zniknąć. Więc odkurzam – szoruję tą szczotą po podłogach (bez dywanów!), uparcie przestawiam przycisk na końcówce, żeby sto razy nie jeździć w tym samym miejscu. Na koniec bolą mnie plecy, a jak mam pecha, to dodatkowo zaczynam – jako alergik uczulony na roztocza kurzu – namiętnie kichać aż do momentu, gdy leki antyhistaminowe zaczną działać. A i tak, gdy zmęczona i zasmarkana usiądę na krześle, zobaczę na środku pokoju JEDEN farfocel, który przeleje czarę goryczy…
A gdyby tak jednak… Zrobić to inaczej? Łatwiej, szybciej, bez schylania, siłowania i kataru?
Dla tych, którzy szukają łatwiejszych rozwiązań świetnym wyborem będzie odkurzacz Electrolux Pure F9 Allergy. Marka znana i ceniona, na rynku elektroniki domowej znana już od praktycznie stu lat! I odkurzacz, który zawładnął moim sercem. Nie wymaga chowania i przełączania części, bo jest po prostu urządzeniem stojącym sobie spokojnie w kąciku na stacji ładującej i czekającym na swoją kolej. Nie wymaga podłączania, bo to model akumulatorowy. Sprzątniecie z nim nawet 180 metrów kwadratowych mieszkania bez konieczności ładowania.
Działa na trzech mocach. Ta najsłabsza, zapewniająca 60 minut pracy, będzie idealna, aby przejechać odkurzaczem po w miarę czystej, ale jednak zasierścionej i nieco zakurzonej podłodze. Średnia moc daje pół godziny odkurzania i świetnie poradzi sobie z wykładzinami i dywanami pełnymi psiej sierści. Na szczególnie trudne przypadki idealna będzie maksymalna moc, która daje 17 minut stałego odkurzania. To nadal dwa razy więcej czasu niż obecnie spędzam na odkurzaniu! A jeśli nie wiecie, jaką moc wybrać, zdajcie się na maszynę, która dobierze ją samodzielnie na trybie automatycznym.
I wiecie co? Przekonuje mnie, że wystarczy wziąć odkurzacz pod pachę, żeby ogarnąć samochód po podróży z psem… i dzieckiem. Bo akurat u nas jeden śmieci tylko na ograniczonej powierzchni bagażnika, a drugi opanował całe tylne siedzenie (ma spory zamach). I nie, nie musicie odkurzaczem manewrować ostrożnie na małej przestrzeni, bo Electrolux Pure F9 Allergy jest wyposażony w elastyczną, wysuwaną rurę, do której podłączyć można końcówkę z miękkim włosiem.
Moim problemem zawsze było to, że do sprzątania podłóg i odkurzania jestem zwyczajnie zbyt wysoka. W żadnym dotąd odkurzaczu nie udało mi się wyregulować rury tak, żeby sprzątać bez bólu kręgosłupa. Electrolux Pure F9 Allergy ma teleskopową rurę, którą dopasujecie łatwo i wygodnie do wzrostu, ale to nie wszystko. W końcu nie musicie się siłować z odkurzaczem, bo cały mechanizm umieszczony jest na tyle nisko, że w ręku odczuwacie ciężar niecałego kilograma. A to oznacza, że gdyby nie fakt, że musicie trzymać rączkę, moglibyście odkurzać nawet jednym palcem 😉
I na koniec rzecz, która jest dla mnie mega ważna. Wiele odkurzaczy dobrze zasysa kurz i śmieci, problem tylko w tym, że połowę tego kurzu oddaje z powietrzem wylatującym po filtracji. Na pewno znacie ten podmuch ciepłego powietrza wydawany przez tył odkurzacza. To stamtąd atakują Was roztocza kurzu i inne przyjemności. Dla mnie oznaczają zwykle konieczność brania leków – czasem nawet sterydów wziewnych. Dlatego ważne jest, aby odkurzacz miał odpowiednią filtrację. W przypadku Electroluxa Pure F9 Allergy mamy do dyspozycji pięciostopniowy filtr, który zatrzymuje prawie 99% drobnego kurzu. A dodatkowo można go łatwo wyczyścić pod bieżącą wodą!
Więcej o funkcjonalności odkurzacza Electrolux Pure F9 przeczytacie tutaj.
A co z kąpaniem psa?
Wiem, że tutaj zdania zdecydowanie są podzielone. Dla wielu osób kąpanie psa jest niepotrzebne, chyba że zaczyna być go „czuć” albo usmaruje się niemiłosiernie czymś trudno zmywalnym bądź bardzo śmierdzącym. Ja do tego podchodzę nieco inaczej.
Kąpiemy Małego Białego obecnie średnio co 2-3 miesiące. W okresie rzutu alergii – zazwyczaj jesienią – kąpiele są częstsze. Powód jest prosty: zmywamy po prostu alergeny, zwłaszcza z psiego podwozia. Oczywiście, zdarza się nam również wykąpać psa dodatkowo, bo usmaruje się w czymś, co nie chce odpaść samo albo po prostu poszarzał.
Czy kąpiel jako taka pomaga w problemie z sierścią? Na pewno zaniedbana skóra będzie bardziej zrzucać z siebie sierść. Z pewnością też porządna kąpiel w dobrym szamponie pomoże nieco pobudzić krążenie i usunąć ten podszerstek, który zalega tuż przy skórze. Nie ma co jednak przeceniać siły kąpieli – wystarczy utrzymać psa w dobrej kondycji.
Żywienie ma znaczenie
Z Twojego psa sierść leci niczym z choinki mimo czesania? A może dodatkowo uporczywie się drapie? Zastanów się nad tym, czy pies jest dobrze żywiony. I nie chodzi tutaj o to, że BARF to w ogóle jest mega najlepszy dla każdego psa albo konkretna karma sprawdzi się najlepiej i koniec, kropka. Chodzi raczej o dopasowanie żywienia do potrzeb konkretnego czworonoga. Sucha karma jest o tyle „łatwa”, że wystarczy poszukać takiej, która ma dobrą jakość, a potem dobrać idealny rodzaj dla psich potrzeb. W przypadku innych form żywienia jest trudniej i często suplementacja jest wręcz konieczna. Dotyczy to zwłaszcza osób karmiących gotowanym.
Jeśli pies się drapie i leci z niego sierść, to prawdopodobnie chodzi o coś więcej niż tylko złe przyswajanie – być może alergię albo chorobę skóry. Tutaj diagnostyka jest konieczna (pamiętajcie – najpierw zeskrobina ze skóry, potem dopiero steryd, nigdy odwrotnie). Jeśli generalnie pies nie wykazuje niepokojących objawów i tylko linieje na potęgę, sprawa jest prostsza. Czeka Was albo zmiana karmy, albo uzupełnienie jej np. o olej z łososia, który pozytywnie wpłynie na kondycję skóry i sierści.
A na koniec – co z innymi zabrudzeniami?
Tutaj patentów jest kilka. Na kurz, piasek wiele nie poradzimy – można psie łapy zmyć prysznicem bez użycia dodatkowych kosmetyków. My zazwyczaj po spacerze w warunkach terenowych albo w deszczu po prostu łapki i podwozie wycieramy ręcznikiem. Pomimo tego kurz i piasek na pewno pojawią się w domu, ale z tym poradzi sobie odkurzacz albo miotła (jeśli ktoś woli wersję analogową).
Plamy zostawiane przez suki w cieczce są trudniejsze do wyeliminowania, bo tutaj pozostaje albo pilnowanie suki, aby w „te dni” omijała nasze meble, albo założenie jej odpowiednich majtek. Zarówno tego typu zabrudzenia, jak i plamy po moczu zmyć można odpowiednimi preparatami dostępnymi w sklepach zoologicznych. To ważne, aby usuwały zarówno zapach, jak i ślad po plamie – a przy tym były bezpieczne dla psów.
Właściciele psów „faflaniastych”, czyli śliniących się i z entuzjazmem tę ślinę rozdzielających na ściany polecają po prostu… zmywalne farby. Co z oczu, to z serca 😉
A jakie Wy macie sposoby na utrzymanie czystości w domu, w którym mieszka pies?
Ten artykuł powstał we współpracy z marką Electrolux. Cała wiedza w nim zawarta praktykowana jest przez nas w domu 🙂
Przy moim goldenie sierść jest wszędzie, ale wiedziałam o tym, biorąc psa. Na szczęście mam jeszcze pomocnika w postaci roomby 😀