Jak wiecie, Mały Biały z wielu powodów zjada suchą karmę, ale nie jest to jedyny sposób żywienia czworonoga – i sami zachęcamy do wyboru takiej diety, która będzie dla psa najlepsza. Jedną z alternatyw jest między innymi dieta RAW. Budzi ona obecnie wiele sprzecznych emocji, i choć żadna metoda żywienia nie jest idealna dla każdego psa, to jednak zdecydowanie dieta RAW jest warta rozpatrzenia. O tym sposobie żywienia opowie nam dziś specjalistka – w teorii i praktyce – Marta Tomala. Zapraszamy na wpis!
Kilka słów wstępu
Czym właściwie jest dieta RAW, bardziej znana w Polsce pod nazwą BARF? Słyszała o niej już chyba większość właścicieli psów, ale nie każdy wie, na czym to polega. W dużym skrócie, jest to nurt żywienia polegający na powrocie do diety psich przodków, opierający się na obecnej wiedzy naukowej, która wyraźnie wskazuje, że układ pokarmowy psa i jego metabolizm jest typowy dla drapieżnika, a sam pies domowy to w dzisiejszej systematyce podgatunek wilka szarego. Dieta RAW polega na żywieniu psa mięsem, kośćmi mięsnymi i podrobami uzupełnianymi naturalną suplementacją, oraz opcjonalnie niewielką ilością (do 20%) owoców, warzyw i ziół. Tak wygląda Barf w wersji PMR (Prey Model Raw). Wcześniej w Polsce bardzo popularna była wersja RMB (Raw Meaty Bones) Iana Billinghursta, zakładająca podawanie również produktów mlecznych oraz znacznie większej ilości kości – obecnie uznana za przestarzałą, często szkodliwą dla psów.
Czy nie zaszkodzę psu/nie przebiałkuję go, podając mu tyle mięsa?
W świetle dzisiejszej wiedzy naukowej przebiałkowanie mięsożercy białkiem zwierzęcym jest mitem. Układ trawienny psa domowego jest identyczny z wilczym, a pożywienie wilka stanowi niemal wyłącznie pokarm pochodzenia zwierzęcego – udział pokarmów roślinnych nie przekracza w nim kilku-kilkunastu %. Dieta RAW nie polega też na karmieniu czystym chudym mięsem, a więc białkiem – energię psy czerpią w dużej mierze z tłuszczu. Psi metabolizm jest doskonale przystosowany do wykorzystywania tych składników pokarmowych w procesie wytwarzania glukozy. Objawy uznawane za przebiałkowanie w rzeczywistości są wywoływane najczęściej albo przez niezdiagnozowaną alergię na białko występujące w danym gatunku mięsa, albo przez problemy z metabolizowaniem białka roślinnego o niskiej wartości biologicznej, na którym opierają się tanie karmy niskiej jakości, jak również za którego pomocą podbijany jest % białka ogólnego w wielu karmach droższych, wysokobiałkowych.
Czy pies może przeżyć, nie jedząc pokarmów roślinnych?
Jak najbardziej, żywy przykład mieszka u mnie w domu. Jest to 5-letnia suka rasy staffordshire bull terier, która właśnie odchowuje miot, gardząc już całkowicie jakimikolwiek pokarmami roślinnymi. Jedyne produkty takiego pochodzenia to niewielka ilość alg morskich podawana jako suplementacja jodu. W czwartym tygodniu laktacji czuje się świetnie – nie wychudła mimo karmienia dużego miotu, ma ładną sierść. Jeśli same pokarmy pochodzenia zwierzęcego wystarczyły, aby pokryć zapotrzebowanie jej organizmu podczas produkcji mleka potrzebnego do wykarmienia ośmiu szczeniąt, to tym bardziej z powodzeniem wystarczą do zaspokojenia potrzeb bytowych przeciętnego dorosłego psa. Udział pokarmu roślinnego może oczywiście być wskazany – np. u psów chorych, które mają problemy z perystaltyką jelit.
Czy poradzę sobie ze zbilansowaniem diety?
A czy radzisz sobie z takim żywieniem siebie, aby utrzymać się przyzwoitym stanie zdrowia? Czy bilansujesz codziennie z kalkulatorem i wagą jubilerską dietę swoich dzieci? Żeby odżywiać psa prawidłowo, nie trzeba mieć doktoratu z dietetyki zwierzęcej. Nie trzeba też bilansować składu każdego posiłku pod kątem zawartości wszystkich składników odżywczych – bilans ma się zgadzać na przestrzeni 1-2 tygodni. Warto poświęcić na początku trochę czasu na poczytanie o diecie, skorzystać z pomocy osób bardziej doświadczonych – ale nie jest to taki ogrom informacji i tytaniczny wysiłek, jak wydaje się na początku. Właściwie po miesiącu robimy to automatycznie, intuicyjnie, a w razie wątpliwości lub jeśli mimo wszystko nie mamy zacięcia dietetycznego i nie chcemy brnąć przez ten temat sami, zawsze można się zwrócić do kogoś o radę. Tym bardziej, że nie ma jednej recepty dla wszystkich psów – do każdego należy dopasować dietę zależnie od reakcji jego organizmu czy szczególnych wymagań. Warto zaznaczyć, że prawdziwa dieta RAW opiera się właśnie na możliwości dopasowania składu pokarmu w każdym szczególe do indywidualnych potrzeb psa, co jest niemożliwe w przypadku żywienia jakimikolwiek gotowymi pokarmami, czy będzie to sucha karma, czy gotowe mrożonki.
Skoro powinienem robić psu na surowej diecie badania krwi, czy nie jest to ryzykowny sposób karmienia?
Prawda jest taka, że każdemu psu raz na jakiś czas należałoby zrobić profilaktyczne badania krwi, a psom nieco starszym również usg jamy brzusznej – niezależnie od systemu żywienia. Psy żywione suchą karmą czy odpadkami ze stołu nie są mniej narażone na choroby niż psy żywione dietą surową, podobnie zresztą z niedoborami czy nadmiarem pewnych składników. Karma gotowa bilansowana jest według jednego schematu, podczas gdy zapotrzebowanie psa, poziom przyswajania różnych składników diety jest indywidualny – widzę to po moich psach, w przypadku których ta sama dawka wapnia w pożywieniu dla jednego była za niska, a dla drugiego zbyt wysoka. Badanie psów żywionych barfem wynika bardziej z troski właścicieli o ich stan zdrowia i świadomości na temat profilaktyki, aniżeli z większego ryzyka problemów zdrowotnych.
Skoro DIETA raw jest idealnym żywieniem, to skąd w niej tyle suplementów?
Po pierwsze – czy naprawdę aż tyle? Podstawowa, absolutnie niezbędna suplementacja zdrowego psa to źródło kwasów omega 3 w postaci oleju z łososia lub krylu, drożdże piwne oraz algi. Wszystkie inne suplementy podajemy w razie potrzeby, w konkretnych wskazaniach, przy niektórych schorzeniach. Po drugie – jeśli ktoś ma możliwość żywić psa całymi tuszami zwierząt żyjących w warunkach naturalnych, nie potrzebuje żadnych suplementów. Wymieniona wyżej suplementacja wyrównuje braki związane zarówno z trudnym dostępem do wielu części składowych zwierzęcia (moje psy na przykład nie mają przyjemności regularnego spożywania mózgowia, bardzo bogatego źródła kwasów omega 3, stąd posiłkujemy się krylem) oraz te związane z dzisiejszymi realiami przemysłu mięsnego. Mięso zwierząt z intensywnego chowu, a takie stanowi przytłaczająca większość tego dostępnego na rynku, jest uboższe w wiele składników od mięsa ich dzikich pobratymców. Zwierzęta hodowlane nierzadko przez całe swoje krótkie życie nie mają styczności ze światłem słonecznym, a ich pasza wytwarzana jest z roślin uprawianych równie intensywnie, na wyeksploatowanej glebie. W naszej żywności powszechne są niedobory jodu czy zły stosunek kwasów omega – zbyt duża przewaga omega 6 nad omega 3. Coraz więcej mówi się o tym w kontekście ludzkiej dietetyki, ale tak samo dotyka to naszych czworonożnych przyjaciół, stojąc u podłoża wielu zaburzeń zdrowotnych, coraz powszechniejszych w naszych czasach.
Czy kości są niebezpieczne?
Bardzo – jeśli nie przestrzegamy zasad bezpiecznego ich podawania. W innym wypadku to naturalny i bardzo wartościowy element psiej diety. Jak podawać psu kości, żeby nie zrobić mu krzywdy? Po pierwsze – kości podajemy tylko surowe. Te poddane obróbce termicznej, zwłaszcza gotowane, pozbawione są większości cennych składników odżywczych, za to są trudniejsze do strawienia. Po drugie – nie podajemy nigdy gołej kości, jak w wieczorynce o Reksiu. Kość powinniśmy podać z przynależnym do niej mięsem, np. całą ćwiartkę kurczaka, a nie obrany z mięsa gnat. Po trzecie – wielkość kości. Dla yorka już kość z indyczego uda jest za duża i zbyt ciężkostrawna, natomiast karmienie owczarka kaukaskiego szyjkami z kurczaka może grozić zadławieniem, jeśli pies nie umie jeść spokojnie, tylko będzie próbował połknąć takie maleństwo w całości. Po czwarte – nie podajemy kości nośnych (utrzymujących ciężar ciała) pochodzących z dużych zwierząt: nóg czy miednicy wołowej, wieprzowej, końskiej. Są bardzo twarde (wszak utrzymują ogromną masę swojego właściciela), przez co trudne do pogryzienia i strawienia. Kolejna, bardzo ważna rzecz – podawanie kości psom żywionym suchą karmą czy gotowanym pokarmem z wypełniaczem jest co najmniej dyskusyjne, żeby nie powiedzieć – szkodliwe. U takich psów soki żołądkowe są często zbyt mało kwaśne, żeby poradzić sobie z przetrawieniem kości – a od tego prosta droga do uszkodzenia jelita czy poważnego zaparcia. I ostatnie – według aktualnej wiedzy czysta kość powinna stanowić niewielką część dawki pokarmowej, zaledwie ok. 15%. To o wiele mniej niż w popularnym jeszcze kilka lat temu w Polsce systemie RMB (Raw Meaty Bones). Wiele psów uznano za nieprzystosowane do surowej diety właśnie z powodu dużej ilości kości rekomendowanej w tamtym systemie żywienia – podczas gdy dieta RAW oparta głównie na kościach wcale nie jest zgodna z tym, co jedzą w naturze dzikie psowate, które chwytając dużą zdobycz, zawsze zjadają najpierw mięso i wnętrzności, pozostawiając większość kości, zwłaszcza kończyny.
A co jeśli mój pies nie może jeść kości?
Pytanie, czy na pewno nie może. Podanie kości, w dodatku nie spełniającej opisanych wyżej kryteriów, psu jedzącemu na co dzień suchą karmę lub gotowane jedzenie z wypełniaczem, bardzo często kończy się sensacjami żołądkowymi – i nie ma w tym nic dziwnego. Kości wprowadzamy dopiero po 7-10 dniach surowej diety, początkowo opartej tylko na mięsie, aby dać czas na obniżenie pH soku żołądkowego do takiego poziomu, który będzie odpowiedni do strawienia kości. Wówczas do dalszych części przewodu pokarmowego trafia kość już wytrawiona z soli mineralnych, elastyczna, pozbawiona ostrych krawędzi. Jeśli jednak faktycznie z jakiegoś powodu kości są dla naszego psa przeciwwskazane (nawet mielone), jak u jednego z moich psów, który z powodu zwyrodnienia kręgosłupa ma osłabioną perystaltykę jelit – możemy skorzystać z którejś formy suplementacji: węglanu wapnia (w postaci mielonych skorup jaj czy formie syntetycznej) lub cytrynianiu wapnia. Szkoda jednak rezygnować z kości bez wyraźnego powodu – są najlepiej przyswajalnym, najbardziej naturalnym źródłem wapnia i fosforu, oraz najlepszym mi znanym gryzakiem czyszczącym zęby z osadu; stanowią też dla psa formę rozrywki, zajęcia.
Ile to kosztuje?
Wiele zależy od źródła zaopatrzenia. Kupując mięso w sklepach przeznaczonych dla ludzi, nie szukając specjalnie promocji, wydamy na wyżywienie psa kwoty porównywalne jak przy zakupie suchej karmy z wyższej półki. Jeśli jednak będziemy korzystać z grupowych zakupów mięsa w niższych cenach, np. zamawianych przez kogoś z ubojni lub hurtowni dla większej liczby osób, koszty żywienia znacznie zmaleją. Na facebooku łatwo można znaleźć grupy zrzeszające właścicieli zwierząt korzystających ze zbiorowych zamówień w danym regionie.
Czy barf nadaje się dla alergika?
Jak najbardziej. Jest o tyle korzystny w takiej przypadłości, że mamy większą kontrolę nad tym, co je nasz pies. Odpada mozolne studiowanie składu karmy w poszukiwaniu alergenów ukrytych pod zagadkowymi pozycjami typu „proteiny zwierzęce”, nie musimy martwić się o uczulenie na substancje dodane do pokarmu przez producenta surowca, a których producent samej karmy nie ma obowiązku wymienić w składzie czy też o alergię na roztocza magazynowe. Natomiast nie jest to cudowny lek na każdą alergię i sama dieta RAW nie sprawi, że każdy pies zostanie magicznie uleczony z tego schorzenia. U wielu psich alergików zmiana diety na surową faktycznie powoduje ogromną poprawę zdrowia, ale nie oszukujmy się, jeśli pies jest uczulony na białko mięsa kurzego, to na barfie nadal będzie i należy wykluczyć je z diety, podobnie zmiana systemu żywienia może nie mieć żadnego wpływu na reakcje naszego psa na alergeny środowiskowe, takie jak pyłki roślin czy kurz.
Co jeśli mój weterynarz odradza barf?
Pomóż mu się do niego przekonać. Weterynarz jest po prostu lekarzem, a nie dodatkowo, jak wielu właścicieli psów lubi oczekiwać, dietetykiem, behawiorystą i sędzią kynologicznym w jednej osobie. Podawanie kości kojarzy się dobrze mało któremu z nich – to oni leczą psy z zaparć, zadławień i perforacji powstających po bezmyślnym podaniu wygotowanych gołych gnatów z zupy pupilowi, który na co dzień żywi się mielonym mięsem z ryżem. Na studiach medycyny weterynaryjnej nie ma miejsca na wielogodzinne wykłady z dietetyki zwierzęcej, w dodatku obejmującej wszystkie modele żywienia, bo nie temu służy ten kierunek. Lekarze mają znać anatomię, fizjologię, wszelkie patologie i postępowanie z nimi u różnych zwierząt domowych, nie tylko psów. Dobry lekarz, który dodatkowo z pasji zajmuje się żywieniem to skarb, ale nie ma takich wielu. Poza szeroko zakrojoną wiedzą dietetyczną nie oczekuj też od lekarza entuzjazmu na temat takich wynalazków, jeśli nie zna Twojego poziomu wiedzy na ten temat, zaangażowania i nie ma żadnej pewności, że nie zaszkodzisz psu. Zrób to jak należy, zapoznaj się z zasadami, na których bazuje dieta RAW, wprowadź ją w rozsądny sposób, a wygląd i stan zdrowia psa z czasem sam przekona Waszego lekarza.
Zainteresowanym mogę zaoferować naukę podstaw diety surowej wraz z wprowadzeniem jej u psa pod moją opieką, z bieżącymi konsultacjami reakcji psa i dopasowaniem żywienia do jego indywidualnych potrzeb.
Kontakt na stronie hodowli
Całkiem dobry wpis o BARF 🙂 Nasza Legion ostatnio miała robione badania i wyniki są w normie, a nie stosowaliśmy żadnej suplementacji. Także nie zawsze jest potrzebna.
Organizm nie zawsze zareaguje na niedobór niektórych substancji od razu i w sposób widoczny w wynikach badaniach krwi 😉 bezpieczniej jednak stosować chociaż podstawową suplementację tego, czego wiemy, że w naszym pokarmie brakuje, np. kwasów omega 3.
Ok, zapomniałem – stosujemy tłuszcz z łososia jako suplementację 🙂
Badania robiliśmy po 6 miesiącach od rozpoczęcia BARF i będziemy je kontynuować w przyszłości 🙂
Jako lekarz weterynarii mówię 3xTAK dla tego artykułu, szczególnie zaś doceniam końcówkę :-D. Do której dodałabym jeszcze jeden aspekt. W tym środowisku bycie dobrym w chirurgii, dermatologii, rozrodzie czy innych dyscyplinach klinicznych daje Ci szacunek i realny zarobek. Z żywienia nie ma ani satysfakcji zawodowej ani pieniędzy(bo mało kto chce płacić za rozbudowaną poradę czy układanie diety oraz jej modyfikowanie).
BARF kusi. Mam jednak “zgryz” z kośćmi. Mój psiak dostawał w ramach gryzaka kości suszone-wędzone z zoologa. Teraz wiem, ze to był błąd, zwłaszcza że skończyło się na prześwietlaniu psa, bo istniało podejrzenie, ze kawałek mu utkwił gdzieś. Ja od tej pory nie dałam nic kościstego, bo się boję. Po artykule znów mnie wzięło, że w sumie właśnie – mogę bez kości, póki sama nie dorosnę. 😉
W razie wątpliwości polecam kontakt z Martą, naprawdę można uzyskać wiele cennych i popartych nauką rad. Co do kości – nasz regularnie dostaje m.in. kręgosłupy królicze czy kości duże, ale zawsze pilnujemy jedzenia. Na początku, gdy jadł łapczywie, po prostu trzymaliśmy drugi koniec 😉
Pingback: Czy pies może jeść… | cz. 3 – Biały Jack
Pingback: Czy pies może jeść...? Sprawdź! | Cz. 5 – Biały Jack