Jak na pewno pamiętacie, przez długi czas Mały Biały podróżował z nami, jeżdżąc na tylnym siedzeniu. Ponad rok temu urodził się jednak Mały Człowiek i to spowodowało, że pojawiła się potrzeba zmian – ciężko jeździ się z dzieckiem w foteliku i psem na tylnej kanapie. Nałożyło się to na zmianę auta, no i powstał dylemat – jak zapewnić Małemu Białemu komfortową podróż, jednocześnie nie zmniejszając widoczności kierowcy i nie blokując sobie całej przestrzeni bagażowej? Z wielu rozwiązań wybraliśmy jedno. O nim przeczytacie poniżej.
Długa droga do pomysłu
Mój tok myślenia był bardzo prosty: potrzebujemy transportera do bagażnika. W międzyczasie pomyślałam jeszcze, że Mały Biały mógłby jeździć na przednim i obecnie wolnym siedzeniu, na specjalnej macie i przypięty krótko smyczą, jednak to rozwiązanie nie spodobało się naszemu kierowcy i ostatecznie ja sama też przyznałam, że z jego ekscytacją (np. w drodze na szlak w górach) mogłoby się go źle skończyć. A kierowca ma się skupić na drodze.
Od razu odpadła też myśl o kracie w bagażniku i zostawieniu psa upiętego, ale nadal luzem. To rozwiązanie nie przemawia do mnie zupełnie i nie chciałabym, aby Mały Biały biegał po bagażach, gdy jedziemy gdzieś dalej. Ostatecznie stwierdziłam, że najwygodniejszy będzie transporter, który będzie można wyjąć w razie potrzeby i wykorzystać np. na miejscu. I tutaj zaczęły się kolejne schody: co wybrać, aby miało to sens?
Na początek jednak trzeba było wybrać nowy samochód. Być może Was rozbawię, ale pod rozwagę braliśmy – właśnie z uwagi na psa, a w przyszłości może i powiększone stado – tylko modele combi albo minivany. Jeśli więc nie znaliście nikogo, kto kupowałby samochód pod psa – to już znacie 😉
Dlaczego transporter aluminiowy Trixie?
Przeglądałam sporo różnych stron i moimi faworytami były transportery przygotowywane specjalnie na wymiar do bagażnika samochodu. Niestety, zabierały one zbyt dużo przestrzeni jak na auto, które miałoby być samochodem rodzinnym, a do tego były nieprzystosowane do demontażu i… no cóż, drogie. Choć ja najchętniej kupiłabym modele polecane w crash testach, to jednak dopóki nie dorobimy się drugiego samochodu specjalnie na wypady z psami – taka opcja jest niedostępna. Klatki materiałowe odpadły od razu z uwagi właśnie na materiał – za mało chroniłby on psa nawet w razie gwałtownego hamowania. Zwykła klatka metalowa, czyli kennel, który mamy w posiadaniu zbyt chwieje się w posadach nawet teraz, aby wypróbowywać go w samochodzie. Pozostał wybór czegoś, co byłoby bardziej wytrzymałe od metalowej klatki, a jednocześnie łatwe w demontażu i w dostępnej granicy cenowej. Został transporter aluminiowy Trixie.
Jeszcze słówko o wspomnianych crash testach – są one dość niepopularne w Polsce, co przekłada się niestety na jakość podróżowania z psem. Przepisy nie wymagają od nas niczego poza zabezpieczeniem psa tak, aby nie stanowił zagrożenia dla kierującego pojazdem. Na dobrą sprawę jestem zdania, że jakiekolwiek zabezpieczenie zamiast siedzenia z psem na tylnej kanapie i trzymania go za obrożę czy szelki będzie rozwiązaniem dobrym. Najbardziej chwalone są transportery montowane na stałe do bagażników – bo mówię teraz o takich rozwiązaniach, te do kabiny pasażerów mnie nie interesowały. Niemniej transportery aluminiowe (w tym te z aluminiową ramą) nadal pozostają wyżej w klasyfikacji od klatek materiałowych, plastikowych klasycznych metalowych kenneli.
Transporter aluminiowy Trixie – wymiary
Na potrzeby nasze i Małego Białego wybraliśmy najmniejszy transporter aluminiowy Trixie w rozmiarze S. Jest on idealny dla niego, co zresztą widzicie na zdjęciach z podróży (robionych na ślepo z telefonem w wyciągniętej ręce!). Rozmiar jest na tyle dobrze dopasowany, że Mały Biały w transporterze śpi również w nocy, gdy jesteśmy gdzieś na wyjeździe; oczywiście, wtedy transporter aluminiowy Trixie robi za klatkę kennelową w domu.
Dokładnie wymiary, o które na pewno zapytacie, to:
- 48 cm szerokości;
- 57 cm wysokości;
- 64 cm długości na dole;
- 37 cm długości ze skosami (na górze).
Generalnie wymiary te, nie licząc skosów, są bardzo zbliżone do naszej klatki kennelowej, którą dysponujemy na co dzień w domu. Co więcej, transporter aluminiowy Trixie pozwala psu swobodnie siedzieć wewnątrz nawet pomimo skoków i 20 cm różnicy w głębokości.
Tych dziesięciu rzeczy NIGDY nie rób swojemu psu!
Transporter aluminiowy Trixie – zalety
Wybór transportera nie był oczywiście oparty wyłącznie na kryterium cenowym. Chodziło też o zalety, które przeważyły nad wadami, i które przekonały nas do wybrania tego modelu. Jakie to zalety? Między innymi:
- aluminiowa rama transportera – tak wzmocniona konstrukcja jest bardzo wytrzymała na rozmaite uszkodzenia, nie poddaje się łatwo działaniu sił przy zderzeniu, a przy okazji jest dość lekka i nie czyni transportera niemożliwym do podniesienia;
- skosy z przodu oraz tyłu transportera – to coś, co było jednym z argumentów, dla których wybraliśmy właśnie transporter aluminiowy Trixie; skos z tyłu pozwala ładnie dopasować transporter do kąta nachylenia tylnych siedzeń, zaś ten z przodu bez problemu umożliwia zamknięcie klapy bagażnika; co więcej, wydaje mi się, że taki model w razie hamowania czy zderzenia jest bezpieczniejszy od tego, którego tylna ściana ma kąt 90% z podłogą;
- pionowe pręty o odpowiednim rozstawie – zwłaszcza na przednich drzwiczkach; nie za wąskie, umożliwiające mi włożenie całej ręki do środka, by np. zapiąć psa na smycz w ekscytujących okolicznościach i nie ryzykować próbą ucieczki;
- dobra cyrkulacja powietrza – co wynika przede wszystkim z prętów, które znajdziemy w górnej części każdej ze ścianek; co więcej, dzięki rozmiarowi transporter aluminiowy Trixie ma spory odstęp do klapy bagażnika, co również ułatwia wymianę powietrza;
- łatwe zamknięcie – zamek jest serio prosty w obsłudze – do tego stopnia, że na początku nie byłam przekonana, czy działa… zrobiliśmy nawet próbę z szarpaniem (jedno trzymało transporter, drugie ciągnęło za zamknięte drzwiczki) – nie da się ich zdecydowanie otworzyć, za to obsługa ze strony człowieka jest właściwie bardzo prosta;
- prosty montaż – na spodniej (zewnętrznej) stronie dna transportera znajdują się duże rzepy, które przyczepiają się do obicia w bagażniku i unieruchamiają transporter.
Co do tego montażu – oczywiście, można wzmocnić konstrukcję specjalnymi taśmami montażowymi, w naszym przypadku to jednak odpada na większości tras, jeśli w bagażniku mają się zmieścić jeszcze… bagaże 😉 Niemniej, jest on tak zapchany, że nie ma mowy o jakimkolwiek przesunięciu czegokolwiek. Nawet mrówka nie wejdzie 😉 Z montażem jest jeszcze związana śmieszna historia – jako kobieta czynu postanowiłam zanieść transporter na parking i przymierzyć go do bagażnika. Oczywiście rzepy jakoś wypadły mi z głowy, więc otworzyłam bagażnik, włożyłam transporter, chciałam go przesunąć i… no i nic. Ani drgnie. Szarpię, napieram, ciągnę – nic, kompletnie nie chce się ruszyć. Naszła mnie myśl, że tak oto będziemy jeździć z otwartym bagażnikiem, a ja będę spać na tylnym siedzeniu auta, bo nie da się go zamknąć. Na szczęście dotarło do mnie po chwili, że to jednak tylko rzepy; ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że montaż jest raczej trwały 😉
Do zalet doliczyć mogę też fakt, że transporter aluminiowy Trixie, niezależnie od rozmiaru, posiada dopasowany do wymiarów dna materac/koc. Ma on właściwości termoizolacyjne, działa antypoślizgowo, dzięki czemu pies – nawet stojąc – nie przesuwa się we wnętrzu. Jest łatwy w utrzymaniu czystości, bo można prać go w pralce, na delikatnym programie rzecz jasna. Oczywiście my do wnętrza dorzucamy jeszcze drugi koc, w który Mały Biały wedle uznania się zakopuje – ale to już nasza fanaberia 🙂 Obecnie natomiast uszyłam również na próbę miękkie, ale nadal cienkie legowisko, dzięki któremu koc jest już niepotrzebny, a psu nawet na krótkich dystansach jest wygodniej.
Czy widzę jakieś wady?
Tak, na pewno coś mogłoby być zrobione lepiej. Mówię tutaj o ściankach transportera, które częściowo stanowią aluminiowe pręty, w pozostałej jednak części – dość grube płyty MDF. Nie jest to najtrwalszy materiał, o którym można marzyć w przypadku tego rodzaju produktu. Z drugiej strony, aluminiowa rama daje na tyle duże bezpieczeństwo, że częściowe wykonanie ścian z płyt MDF lekko traci na znaczeniu. Droższe modele posiadają albo stalowe płyty, albo pręty na całej długości – ale ich wadą jest niestety cena 😉
Za częściową wadę brałam również fakt, że transporter nie do końca się otwiera w bagażniku. Jest to poniekąd nasza wina, bo zamontowaliśmy go w jednym z rogów, nie zaś na środku, co wynika z konieczności zapakowania m.in. wózka czy walizek. Niemniej po pierwszej podróży nie uważam tego już za wadę, zwłaszcza że otwarcie wystarcza do wpuszczenia czy wypuszczenia psa, a jednocześnie daje na tyle małe pole manewru Małemu Białemu, że z transportera nawet w stanie ekscytacji wyjmie go osoba, której po prostu nie słucha 😉
PROTIP – przed pierwszą podróżą…
No dobra, to teraz kilka porad dotyczących podróżowania z psem zamkniętym w tego rodzaju transporterze. Rzeczy oczywiste, o których wiele osób nie pomyśli, jeśli nie miało do czynienia z takim produktem.
- Jeśli przewozisz psa w jakimkolwiek transporterze w bagażniku – zdejmij półkę, która jest tam fabrycznie zamontowana. Inaczej będzie ona blokować psu dostęp powietrza, a w upalny dzień zrobi tam po prostu saunę.
- ZAWSZE przyzwyczaj psa do kennela PRZED podróżą. Gwarantuję, że w takiej sytuacji jest duże prawdopodobieństwo, że nie będziesz narzekać na jego piszczenie czy wycie. U nas Mały Biały o wiele spokojniej jedzie w transporterze aniżeli jeździł na tylnej kanapie.
- W upalne dni rób postoje – często, zwłaszcza gdy nie masz klimatyzacji. Podczas postoju daj psu wodę i wyprowadź go, aby mógł się załatwić. Wieszania wody w klatce podczas jazdy nie polecam z przyczyn czysto praktycznych.
- Jeśli podróż odbywa się w słoneczny dzień, a słońce świeci głównie w bagażnik – zaopatrz się w maty przyciemniające, które dadzą psu nieco wytchnienia.
- W przypadku psów, które kiepsko znoszą upał, wypróbuj maty chłodzące; powinny przynieść nieco ulgi.
- Przed każdą podróżą, zanim wsadzisz psa do transportera, sprawdź, czy ten jest dobrze przymocowany. Nie powinien się przesuwać i ruszać na boki. Jeśli ustawiasz go na środku bagażnika – rozważ użycie taśm mocujących.
- Jeśli odczuwasz ból duszy na myśl o psie wskakującym do bagażnika i rysującym zderzak, kup specjalne osłony na niego. Albo weź psa na ręce 🙂
- Dla starszych psów czy tych, które mają problemy z poruszaniem dobrym rozwiązaniem przy wsiadaniu i wysiadaniu może być rozkładana rampa. Zwłaszcza, gdy pies jest słusznych rozmiarów.
- Przy transporterze powieś tzw. smycz awaryjną, czyli taką, którą NA PEWNO wykorzystasz, gdy zapomnisz zabrać z przedniego siedzenia tą właściwą.
- Na dłuższe trasy nie zakładaj psu szelek do transportera, bo może być mu niewygodnie. Podobnie oszczędź mu kagańca, nawet fizjologicznego – aby mógł się wygodnie ułożyć w dowolnej pozycji.
Transporter aluminiowy Trixie już niebawem znajdziecie w sklepie Keko.pl w najróżniejszych rozmiarach – także w wersji dla dwóch psów.