Jedną z głównych teorii, które zabraniają przeciągania się z psem jest to, że gdy pies “wygra” taki pojedynek, to uzyska w swoim mniemaniu wyższą od nas pozycję w stadzie, co sprawi, że będzie próbował nas dominować. Czyli teoria ta zakłada, że pies dąży do osiągnięcia władzy nad swoim właścicielem i jest na tyle mało inteligentny, że nie jest w stanie zrozumieć, iż jest to zabawa. Na pewno poniekąd, w przypadku niektórych psów, może być w tym ziarnko prawdy. Z pewnością psy między sobą mogą w ten sposób ustalać hierarchię. Na tym jednak polega mądra, kontrolowana zabawa z psem, że pies wie, kiedy się bawimy – o tym nieco dalej. Gdyby zabawa z psem w przeciąganie oznaczała, że pies ten nad nami dominuje (czyli de facto nie chce wykonywać więcej naszych poleceń, bo jest “wyżej”), to większość psich sportów, z IPO czy agility na czele, nie miałaby żadnego sensu.
Przeciąganie z psem, czyli temat – rzeka
Przeciąganie z psem to jedna z tych zabaw, które nabawiły się rozmaitych, bardziej bądź mniej potwierdzonych, opinii. My z małym białym się przeciągamy, w sposób kontrolowany rzecz jasna, choć nie powiem, było to dla nas trudne, ponieważ nie zaczęliśmy robić tego od razu tak, jak się powinno. Ale najpierw trochę teorii.
Warto zaznaczyć, że intensywne zabawy w przeciąganie mogą być szkodliwe dla szczeniąt, które są w trakcie wymiany zębów – mogą wręcz przesuwać, zmieniać zgryz, co potem bywa niewygodne dla samego psa, a na pewno szkodzi w karierze wystawowej. Czyli standardowo: wszystko z głową i umiarem.
Co do samego przeciągania, jestem zdania, że jest to zabawa jak każda inna, i przeprowadzona w fajnych, określonych warunkach może przynieść wiele dobrego. Przede wszystkim, pies musi wiedzieć, ze to, co robimy, to zabawa – najlepiej więc jak najczęściej samemu ją inicjować, ale i również samemu kończyć, zawsze w taki sam sposób. Druga sprawa – pies musi mieć świadomość, że do zabawy służy jedynie zabawka. Nie ma opcji szarpania za nogawki, narzutę, buty czy ręce i nogi – za to jest korekta czy co tam sobie ustalimy (może być też np. koniec zabawy). Gdy pies zna te zasady, jest nam o wiele prościej uczyć siebie i jego fajnej zabawy. W przeciąganiu pies musi rozumieć, że zabawka do przeciągania jest najbardziej atrakcyjna wówczas, gdy znajduje się w rękach opiekuna (do tego celu, tzn. oddawania zabawki, warto opracować sobie komendę przynoszenia i puszczania – a najlepiej dwie niezależne). Musi też wiedzieć, że zabawa sama w sobie jest bardzo fajna, czyli że da się wygrać – z tego powodu dajemy psu wygrywać, ale też nie zawsze; uważam, ze zawsze jest dobrze skończyć zabawę właśnie “wygraną” naszego psa. Niektóre psy (np. małe białe) nie przepadają za przeciąganiem – tzn. fajnie jest im upolować zabawkę i ją “dobić”, ale szybko tracą zainteresowanie, jeśli sama zabawka tez nie jest atrakcyjna, np. rzadko widziana, nietypowa.
W naszym przypadku schemat zabawy wygląda tak, że sami tę zabawę rozpoczynamy i sami ją kończymy (słowem “dość” i zabraniem zabawki, pies to zna i się wycisza). W trakcie zabawy wydajemy przeróżne dźwięki (obcy ludzie mogliby nas posądzić o opętanie, jak tak sobie o tym teraz pomyślę), aby być bardziej atrakcyjnymi dla psa; dodatkowo, uciekamy również z zabawką, poruszamy nią, żeby była jak najciekawsza. Wygrywać dajemy, mniej więcej fifty-fifty. Zachęcamy psa do oddania nam zabawki (staramy się nie sięgać po nią sami) werbalnie i fizycznie – np. uciekając właśnie. Dodatkowo, małe białe ma opracowane komendę “puść” (która różni się od komendy “zostaw”, bo dla wielu to jest jedno i to samo), czyli ma puścić daną zabawkę. Najczęściej za to nagrodą jest… zabawa tą zabawką, w końcu nic tak nie motywuje psa do wykonywania poleceń niż możliwość dostania tego, co puścił 😉 Nie pozwalamy na zbyt długie bawienie się samodzielnie zabawką, bo pies musi być zmotywowany na przeciąganie się z nami, a nie na zabranie zabawki i pójście sobie w cholerę.
Do zabawy używamy najróżniejszych rzeczy – gumowego ringo (które lata świetności ma już za sobą), sznurka z piłką z lanej gumy (radzę się przyjrzeć piłce, gdyby ktoś uważał, że JRT to nie mają siły wcale a wcale) czy po prostu zwykłego szarpaka. Zabawek dobrze jest używać na zmianę, aby były dla psa zwykle nowością.
Co daje przeciąganie? Według mnie pomaga w nawiązaniu więzi z psem, bo jednak jest to jedna z bardziej charakterystycznych zabaw “razem”, gdzie i człowiek, i pies stanowią istotny element tandemu. Druga sprawa – pozwala opanować emocje. Może to niezrozumiałe, ale pies, który jest w stanie puścić zabawkę w trakcie przeciągania się na komendę i jej nie ruszyć, jeśli nie dostanie pozwolenia, to pies super opanowany, o wiele zdrowszy, i wiele można z nim zrobić. Jest to też super sposób na nagrodzenie psa i uświadomienie mu, że przyjście z rzuconą zabawką do właściciela może oznaczać super zabawę, wiec warto wracać i przynosić tę zabawkę.
Teoretycznie z każdego psa da się zrobić psa “przeciągającego” się, tylko nie jestem przekonana, czy zawsze warto, gdy pies dobrze motywuje się na inne rzeczy. Niemniej – warto spróbować, to nic nie kosztuje 😉
Pies to temat rzeka:)
I tak oto okazało się że mamy super opanowanego psa 🙂 Nasze szurnięte półroczne umie jeszcze niewiele, ale zabawę w przeciąganie umie perfekcyjnie. Przynosi, puszcza, kocha to 🙂 Był tylko problem z zabawą na dworze, ale według wskazówek – zabaweczki zostały pochowane na jakiś czas, spróbujemy zabrać je od razu na spacer teraz 🙂
Pingback: Nasze TOP 10 psich produktów - Biały Jack