Przy okazji tworzenia rozmaitych konstrukcji żywieniowych dla Małego Białego, postanowiłam napisać o temacie, który nieraz poruszacie w komentarzach, a mianowicie: pastach do KONGa. Może kilka przepisów pozwoli Wam na uruchomienie Waszej wyobraźni i stworzenie czegoś fajnego 🙂
Jaka musi być pasta do KONGa?
Dostępne są w sprzedaży pasty, które firmowo przystosowane są do zabawek KONG jako wypełnienie. Niestety, niełatwo jest je kupić, a dostępne – nie powalają ceną ani składem. Z tego powodu, kiedy uczyliśmy Małego Białego zostawania bez wycia i panikowania, musieliśmy wymyślić własną pastę do jego ukochanego KONGa. Co więcej, mieliśmy do wyboru ograniczone pole produktów, z wykluczeniem calutkiego drobiu.
Czasami pytacie, czy zamiast KONGa nie można zostawić psu gryzaków. Pewnie można, ale my tego nie robimy – nie znam psa, który choć raz w życiu nie dławił się gryzakiem, czy to z powodu jedzenia w pośpiechu, czy próby połknięcia zbyt dużego kawałka. Zwykle potrzebna jest wówczas interwencja człowieka, który psu pomoże pozbyć się kawałka, który utknął – z tego powodu nie daję gryzaków pod naszą nieobecność. Drugim powodem, dla którego woleliśmy zostawiać KONGa, było to, że pies wylizuje pastę – a lizanie jest czynnością uspokajającą dla czworonoga.
Ułożenie w KONGu
Istotną kwestią, zanim przejdziemy do samych past, jest ułożenie ich w KONGu. Mimo budowy idealnej do wylizywania wnętrza, zabawka nie daje psu dostępu do samego końca zabawki – nawet językiem. Z tego powodu istotne jest, aby ułożyć nadzienie w taki sposób, aby na żadnym etapie nie zniechęcało psa do korzystania z zabawki i zapewniało zapełnienie jak najdłuższego okresu podczas naszej nieobecności. Idealnym ułożeniem jest wsypanie na samo dno konga przez duży otwór np. suchej karmy, którą pies zjada, czy połamanych, ulubionych smakołyków. Następna warstwa to drobniejsze elementy, np. mniejsze kulki karmy, czy inny smak przysmaków, jeszcze drobniejszych albo podzielonych na malutkie kawałki. Na tę warstwę wkładamy pastę – nie da się przy tym nie pobrudzić 😉 Dobrze jest pastę po prostu upychać – nieco zmiesza się z niższą warstwą i pewnie wepchnie się między karmę czy kawałki smaków, ale o to nam chodzi. Pastą wypychamy praktycznie prawie do samej krawędzi; przy samej dziurze, której używa pies, robimy małe wgłębienie i wpychamy tam np. jedne większe ciasto, zwinięty w rulon kawałek mięsa albo sera.
Przydatne jest to, że KONGa w tej formie można nieco podmrozić – sama zabawka jest przystosowana do niższych temperatur. Dzięki lekkiemu zmrożeniu (ok. 10-15 minut w naszym przypadku) nawet luźniejsza pasta się “zwiąże” i będzie większym wyzwaniem dla psa.
Dodatkową porada – przy robieniu pasty warto pamiętać o dwóch rzeczach. Pierwsza to odpowiedni “aromat” – w celu jego uzyskania można dodać coś pachnącego do samej pasty, albo wepchnąć na początek zabawki i jej koniec coś, co łatwo wypadnie, i ciekawie pachnie, np. kawałek mięsa albo żwacza wołowego. Druga kwestia przy tworzeniu pasty to jej konsystencja. Lepiej, aby była gęstsza, niż bardziej wodnista. Ta druga będzie z KONGa wypływać, zbyt łatwo da się wylizać psu, a także, podczas mrożenia, przyjmie konsystencję wodnego loda.
Pomysły na pasty
Pasztetowe co nieco
Pierwszy pomysł jest dość stary, stosowaliśmy go od czasu do czasu przy epizodach największych nawrotów lęku separacyjnego. Nie jest to przepis najzdrowszy dla psa, ale jestem zdania, że przy podawaniu go w rzadkich odstępach czasu nic się psu nie stanie, a walka z problemami lękowymi jest ważniejsza od nieco niezdrowego wypełnienia.
– pasztetowa wieprzowa;
– oliwa z oliwek/olej z łososia;
– sucha karma;
– ciastka dla psów – mogą być domowego wyrobu;
– ser żółty.
Robimy pastę z pasztetowej, dodajemy nieco oliwy z oliwek, pokruszonej suchej karmy. Na dno wysypujemy połamane ciastka dla psów, na to – karmę; następnie wykładamy pastę. Na szczycie umieszczamy kawałek sera żółtego – tak, aby wystawał.
Zdrowo z siemieniem
Teraz dla odmiany pasta z tych zdrowszych dla psiego organizmu – stosujemy ją również jako osobny posiłek.
– zaparzone siemię lniane (ok. 1 łyżeczka);
– ugotowana marchewka (pół na jedną porcję, albo jedna mała);
– łyżka oliwy z oliwek;
– sucha karma – namoczona i sucha.
Dno wypełnienia KONGa stanowi sucha karma. Wcześniej gotujemy marchewkę, zaparzamy łyżeczkę siemienia lnianego (u nas mielonego) połową szklanki gorącej wody i mieszamy do uzyskania “gluta”, a następnie studzimy. Suchą karmę zalewamy ciepłą wodą – im lepszej jakości karma i im mniej będzie mieć wypełniaczy, tym gorzej będzie mięknąć i pęczeć. Robimy pastę: 3 łyżeczki przestudzonego siemienia mieszamy w misce z ugotowaną na miękko marchewką i miękką karmą. Lekko uganiatamy widelcem, aby całość się rozpadła i dobrze połączyła. Na koniec dodajemy oliwę. Całość zatykamy czymś, co pies lubi – np. kawałkiem mięsa.
Mięsna przekąska
– 10-20 dkg mięsa;
– łyżeczka masła;
– warzywo – pietruszka, marchewka, seler (do wyboru).
Możemy zrobić też coś dobrego z mięsnym wypełnieniem. Mięso (wybrany gatunek, aczkolwiek drób nadaje się tutaj najlepiej) gotujemy, odcedzamy, część kroimy na drobne kawałki, część pozostawiamy w większych. Warzywa gotujemy i kroimy na drobne kawałki. Robimy pastę: drobne kawałki mięsa mieszamy z lekko rozpuszczonym masłem i ugotowanymi na miękko warzywami; w razie potrzeby, gdyby całość była zbyt “stała”, możemy dodać oleju.
Pamiętajmy też, że pastę można zrobić z wielu różnych owoców. Najlepszym “łącznikiem” do pasty jest banan. A doskonałym przyjacielem każdego, kto przygotowuje tego rodzaju pasty – blender 🙂
Czy KONG to dobre rozwiązanie na codzień? Typowa sytuacja, mieszkanie w bloku, ok 6-7h przerwy w samotności w ciągu dnia od rana. Czy w takiej sytuacji KONG powinien być codziennością czy może np. co drugi dzień? Wiem, że to też zależy dużo od psa itd. ale na razie to pytanie otwarte 🙂
To zalezy od psa, czy jest nauczony zostawania samemu w domu i jak to znosi. Ogolnie sprawa indywidualna.
My na poczatku dawalismy codziennie, zdazalo sie nawet, ze dwa razy dziennie w zaleznosci ile i na jak dlugo wychodzilismy z domu. Kong napewno nie zrobi psiakowi krzywdy a jest napewno czyms milym kiedy nas nie ma w domu.
Ja rowniez nie wkladam do konga codziennie bananow czy pasztetu, po prostu kupuje puszke dobrej karmy i nia wypycham kongo.
Zamiast konga zostawiam mu poprostu surowa marchewke 🙂
Pozdrawiam
Pingback: Czy pies może jeść... | Część 1 - Biały Jack