Co najmniej raz dziennie czytam na różnych grupach albo w mailach od Was, że pies nie chce jeść – zazwyczaj karmy, którą przygotował mu właściciel. Wśród psów, tak jak i wśród ludzi, zdarzają się niejadki. Sporo jest jednak też psów, którym do regularnego spożywania posiłków trzeba jakiegoś bodźca. Albo ograniczenia.
Co to znaczy, że pies nie chce jeść?
Na początek określmy, jak opiekunowie rozumieją to, że ich pies nie chce jeść. Mamy tutaj do czynienia głównie z dwiema opcjami:
- pies regularnie odmawia posiłków i kręci nad nimi nosem;
- pies nagle przestał jeść.
Oczywistym jest, że to drugie zachowanie powinno natychmiast wzbudzić Twoją czujność. Jeśli pies nie chce jeść, choć dotychczas jedzenie było w większym albo mniejszym stopniu sensem jego życia, to pierwsze kroki musisz skierować do gabinetu weterynaryjnego. Zwłaszcza jeśli nie możesz powiązać tej odmowy z faktem, że wczoraj Twój pupil zjadł przypadkiem kilogram kradzionego mięsa albo nagle zmieniłeś mu ukochaną karmę.
Co jednak zrobić w przypadku, gdy pies nie chce jeść po prostu – co jakiś czas kręci nosem nad miską z karmą, nie zjada do końca swoich posiłków albo wręcz niektórych całkowicie odmawia? Oczywiście, dróg postępowania jest wiele i napiszę o nich za chwilę. Najpierw jednak chciałabym zaznaczyć, że jeśli Twój pies jest wybredny, ale nie ma to wpływu na pogorszenie jego zdrowia i formy (czyli na przykład nie chudnie), a do tego zjada mniej więcej posiłek w ciągu doby – wszystko jest w normie. Wiem, trudno to nam pojąć, zwłaszcza jeśli sami jemy pięć posiłków w ciągu dnia. Przypominam jednak, że psy to nie ludzie, niezależnie od tego, jak często opiekunowie nazywają je swoimi dziećmi.
Dlaczego pies nie chce jeść?
Jest kilka powodów, dla których Twój pies może nie chcieć zjadać swoich posiłków. Niektóre są prozaiczne, inne nieco skomplikowane, a wiele z nich to po prostu ogólne teorie, dlatego warto obserwować swojego psa. I zrobić to nieco bardziej obiektywnie niż z punktu widzenia opiekuna płaczącego nad faktem, że miska znów stoi pełna.
Pies może nie chcieć jeść, bo:
- jest chory – zwykle utrata apetytu jest nagła i występują dodatkowe objawy;
- ze względu na wiek i związany z nim stan zdrowia;
- ma jedzenia po dziurki w nosie;
- nie jest „żarty”, czyli nie należy do zagorzałych fanów jedzenia samego w sobie;
- jedzenie kojarzy mu się z bólem albo stresem;
- pozostaje w stanie długotrwałego stresu;
- jest… znudzony karmą;
- sama czynność jedzenia go nudzi;
- ma nieregularne posiłki;
- jego miski stoją w złym miejscu;
- ma taki „moment” w swoim życiu;
- je zupełnie normalnie.
Tak, ten ostatni punktu odnosi się do tego, co pisałam wyżej – czyli pies zjada normalne posiłki zgodne ze swoimi potrzebami, za to w głowie opiekuna głodzi się na znak protestu.
Gdy jedzenie jest związane z chorobą…
Jeżeli Twój pies nagle przestał mieć apetyt albo stopniowo odmawia części posiłków, chudnąc przy tym, tracąc wigor – wizyta u lekarza weterynarii jest niezbędna. Jestem zwolenniczką profilaktyki, dlatego uważam, że nawet jeśli pies widzi weterynarza raz w roku podczas szczepienia – powinien mieć wykonane wtedy przynajmniej morfologię i ocenę stanu uzębienia. O badaniu osłuchowym, palpacyjnym i zaglądaniu w paszczę nie wspomnę, bo to standardowo powinno być wykonane przed szczepieniem, podobnie jak pomiar temperatury. W przypadku choroby kilka dni lekkostrawnej diety i odpowiednie leki zwykle pomagają. Jeśli schorzenie jest przewlekłe, zmiana diety na specjalistyczną może być konieczna.
Czasami starsze psy odmawiają jedzenia, bo po prostu nie są tak bardzo głodne i nie mają takiego zapotrzebowania kalorycznego jak niegdyś. Dodatkowo mogą też mieć problem z przyjmowaniem pokarmu – na przykład cierpieć na ból dziąseł, zębów czy stany zapalne. Kondycja starszego psa powinna być pod lupą cały czas, zwłaszcza ze strony opiekuna. Czasem wystarczy umówić psa na usuwanie kamienia i zepsutych zębów, a potem przestawić na półwilgotną karmę – i to pomaga. A niekiedy po prostu wybrać lekkostrawny pokarm albo zmniejszyć dawkę tego podawanego dotychczas – bez szkody dla masy ciała albo zdrowia psa.
Rzadko, ale jednak, zdarza się, że pies ma ukryte problemy zdrowotne związane z układem pokarmowym albo konkretną karmą. Może zdarzać się, że na przykład cierpi na niestrawność, co nie jest zauważalne dla opiekuna, zwłaszcza tego nieobecnego przez większość dnia. Nie pojawiają się wymioty ani biegunki, a pies większość objawów przesypia. Gdy jednak przychodzi do kolejnego karmienia, odmawia jedzenia – bo związek przyczynowo-skutkowy już działa. Pies wie, że jeśli zje, to poczuje się gorzej, dlatego stara się nie jeść, jeśli instynktownie nie czuje, że już koniecznie musi. Jeśli dzieje się tak bez zmiany karmy – warto pójść do weterynarza, zwłaszcza że pies prawdopodobnie będzie odmawiał też części innych posiłków. Jeśli karma była zmieniona – warto wrócić do poprzedniej albo wybrać inną i sprawdzić, czy nie będzie poprawy.
Stres nie jest partnerem do kolacji
Ludzie na stres reagują dwojako: albo go zajadają, albo nie jedzą nic. U psów spożywanie posiłków związane jest bardziej z instynktem, co nie znaczy, że stres nie ma tutaj nic do powiedzenia. Ma, bo to reakcja niezależna od psa i taka, nad którą nie jest w stanie zapanować bez pomocy opiekuna. Psy przebywające w przewlekłych sytuacjach stresowych mogą odmawiać jedzenia choćby dlatego, że mają po nim… biegunki. Właśnie takie na tle stresowym. Czasem zaś po prostu stres blokuje instynkt i pies przestaje jeść, bo emocje biorą górę. Nie ma wówczas innej recepty niż wprowadzenie terapii, dzięki której wyeliminuje się przyczynę stresu albo przynajmniej zminimalizuje jego objawy.
Psy lękliwe często mają problem z jedzeniem w ogóle. Nie podejmą pożywienia w sytuacjach, gdy bodźców wokół jest więcej, co wynika z reakcji chemicznych w organizmie – pozostają w stanie ciągłego napięcia, przygotowane od ewentualnej ucieczki albo obrony. W przypadku takich psów bardzo ważne jest to, aby zagwarantować po pierwsze: rutynę, a po drugie: bezpieczeństwo i ciszę na czas posiłków. Wybierz stałe pory podawania miski i pilnuj się ich. Stały program dnia sprawi, że pies będzie wiedział, na co może liczyć, a to nieco wyciszy jego stres i lęk. Dodatkowo ruchliwa kuchnia nie zawsze jest idealnym miejscem do ustawienia misek. Zrób psu stanowisko do jedzenia w odosobnionym miejscu – może być nawet gdzieś, gdzie psa będziesz po prostu wpuszczać na ten krótki czas. Niech ma okazję nasycić się w ciszy, bez ludzi chodzących mu nad głową, dzieci zaglądających do miski czy innych zwierząt próbujących ukraść smaczne kąski.
Gdy pies się nudzi…
…to często nie chce jeść. Zwłaszcza, gdy jedzenie jest nudne. I zwłaszcza, gdy stoi cały dzień w misce. Pomyślcie, że ktoś stawia przed Wami codziennie ten sam posiłek i zostawia go na całą dobę w dostępnym dla Was miejscu. I tak przez dwa-trzy miesiące. Po ilu dniach przestalibyście zjadać to z chęcią? A po ilu odmówilibyście jedzenia? No właśnie.
Jak pisałam, psy działają trochę instynktownie. Gdy mają wyznaczona porę jedzenia, a miskę dostępną przez jakiś czas, to wiedzą, że to jest moment, w którym mogą się najeść. I po prostu jedzą. O ile są „żarte”, czyli jeść po prostu lubią. Jeśli nie, to i wtedy pojawia się problem, który jednak możesz łatwo rozwiązać, oferując jedzenie w nieco innej formie. Przyda się wtedy zabawka interaktywna, piłka wypychana smakołykami albo KONG. Pamiętaj tylko, że jedzenie ma owszem, być przygodą i wyzwaniem, ale nie nazbyt trudnym i frustrującym, bo to tylko pogorszy podejście psa do jedzenia. Dobrze sprawdzają się maty węchowe, które dodatkowo pozwalają psu trochę pomyśleć.
Czasem zdarza się i tak, że psy po prostu nie chcą już jeść konkretnej karmy. Choć akurat Mały Biały jest psem, który z jedzeniem kłopotów nie ma, to w przypadku jednej z karm z dziczyzną stanowczo odmówił dalszego spożywania posiłków. W takiej sytuacji masz kilka wyjść. Możesz używać dodatkowych „zachęt”, na przykład w formie żwaczy w proszku czy oleju z łososia, które pozytywnie wpłyną na zdrowie pupila, nie dodadzą zbyt wielu kalorii, a przy tym sprawią, że pies znów zacznie jeść. Sprawdzi się to w przypadku psów, które np. z powodu alergii pokarmowej mają ograniczony wybór karm. Nie polecam dorzucania kiełbasy czy dolewania zupy – są to rzeczy przyprawione, niezdrowe dla psa i gwarantuję, że i tak wybierze smaczniejsze kąski, a karmę zostawi. Alternatywą jest oczywiście zmiana karmy. Ja i tak zmieniam psu karmę regularnie, kilka razy w roku, z uwagi na zmienną przyswajalność składników odżywczych.
Uzupełnij dla nas anonimową ankietę dotyczącą bloga!
Pies nie je, ale to opiekun jest winny
A oto i sytuacja najczęstsza, w której to właściciel – ten biedny, zmartwiony psim niejadkiem – jest całym winnym. Dlaczego? Bo psi żołądek ma ograniczoną pojemność, a większość psów nie je dla samej przyjemności jedzenia (tej reszty temat niejedzenia nie dotyczy…). Nie dziw się, że Twój pies nie chce jeść suchej karmy, skoro dostaje codziennie kotleta, resztki z obiadu, kawałki kanapek, wędlinkę i miliard innych rzeczy na zasadzie „tylko troszeczkę”. Z troszeczek robi się całkiem pokaźna góra żarcia.
Czy to znaczy, że dokarmianie psa jest złe? Ogólnie – tak. Dawanie psu jedzenia nie dla psa „bo tak” jest złe – dla jego zdrowia, dla jego nawyków i z wielu innych powodów. Pies to nie śmietnik i nie ma znaczenia, że on „bardzo chce”.
A co ze smakołykami? Wiele osób stosuje przysmaki podczas treningów. No i spoko, warto wybrać kilka, które mają dla psa różną wartość, aby nagradzać nimi w różnych warunkach, przy większych i mniejszych rozproszeniach. Warto też zadbać, aby były zdrowe – lepiej raz w tygodniu czy dwa razy w miesiącu poświęcić czas na upieczenie psu ciastek albo ususzenie mięsa niż wydać kilka złotych na kilogram przysmaków o bardzo, bardzo kiepskim składzie. Które bardzo, bardzo zatkają Twojego psa, nie dając mu praktycznie nic wartościowego w zamian.
Pamiętaj: porcję codziennego pożywienia zawsze pomniejszaj o ilość smaczków, które pies zjadł.
„Spalanie miski” – tak, ale…
Generalnie spalanie miski, czyli podawanie całej porcji karmy wyłącznie z ręki, ma swoich zwolenników i przeciwników. Chyba jak wszystko w psim świecie, łącznie z obrożami czy gwizdkami. Spalenie miski ma sens w wielu przypadkach, gdy chcemy wesprzeć relację z psem, zachęcić go do treningu. Nie sprawdzi się jednak zawsze i warto mieć tego świadomość. W przypadku psów bardzo nerwowych, lękliwych podawanie posiłków z ręki może być po prostu zbyt stresujące, dlatego warto albo odpuścić sobie takie działanie, albo wprowadzać je stopniowo. Niektóre psy przyzwyczajone do schematów i ceniące sobie je będą sfrustrowane, gdy miska o stałej porze przestanie się pojawiać. Warto wtedy opracować system mieszany.
Jeśli chcesz spalić miskę po to, aby pies lepiej pracował na jedzenie, to pamiętaj o jednym: jeśli będzie nadal dokarmiany w domu przez Twoją rodzinę czy przyjaciół, to niewiele to da. A właściwie wyjdzie prawie na jedno. Pies nadal będzie najedzony, więc jedzenie z ręki, zwłaszcza w formie suchej karmy, będzie dla niego nieatrakcyjne. Ważne jest też, aby porcję karmy na cały dzień odliczyć, zanim zaczniesz napychać sobie nią jedzenie czy saszetkę, którą nosisz na spacerach.
Są też psy, które nie chcą pracować na jedzenie, bo wystarczy im inny rodzaj nagrody – motywuje je sama praca z człowiekiem. Są to jednak wyjątki. Są i takie, które „na głodnego” nie będą pracowały z uwagi na poziom ekscytacji sięgający zenitu: „o boshe, masz tam żarło, DAWAJ!”. Znów – trzeba opracować odpowiedni system.
Czy pies może się zagłodzić?
Czyli standardowe pytanie osób, które dotychczas dawały psu swobodny dostęp do jedzenia, a teraz słyszą, że mają wprowadzić miskę z żarciem tylko dwa razy dziennie przez krótki czas.
Zdrowy pies nie zagłodzi się, bo działa instynkt. Co więcej, jednodniowy post jeszcze nikomu nie zaszkodził. Ale jeśli Twój pies odmówi dwóch posiłków, a Ty dasz mu za to wędlinkę, bo jest biedny – następne podejście potrwa jeszcze dłużej. Bo pies będzie pewien, że dasz mu coś dobrego, nawet jeśli długo nie będzie jadł.
Czy bycie głodnym jest dla psa groźne? Głód jest jedną z potrzeb, którą pies instynktownie zaspokaja. Jednorazowa głodówka na pokaz, której celem jest wprowadzenie zdrowych nawyków i nakłonienie psa do zjadania porcji, nie zaszkodzi dorosłemu, zdrowemu psu. Ostrożniej należy podejść do szczeniąt, którym generalnie jedzenia do pewnego stopnia nie należy limitować (co nie oznacza stałego dostępu!), psów w złym stanie zdrowia, ras miniaturowych i olbrzymich.
Nie należy zapominać o zapewnieniu psu stałego dostępu do wody.
Pamiętajmy też o innej rzeczy: niektóre psy „głodzą się” same z siebie. Mowa na przykład o suczkach w cieczce – wiele z nich ma w zwyczaju jeść o wiele mniej podczas okresu płodności. Również w upale część psów odmawia zjadania standardowej ilości pożywienia.
Czy warto zmienić sposób żywienia?
To temat-rzeka, którego szczerze nie znoszę. Nie ma jednej, idealnej formy żywienia psa. Sucha karma jest najprostsza, bo jest skondensowana, nie wymaga wiele miejsca i specjalnych warunków do przechowywania, a przy tym jest zbilansowana. Warto ją zmieniać, aby mieć pewność, że składniki odżywcze dobrze się przyswajają.
Mokra karma jest mniej wygodna, bo trzeba jej podać stosunkowo więcej niż suchej, w przeliczeniu na codzienną porcję. Przez to wychodzi drożej, zwłaszcza gdy wybierzemy pożywienie bytowe, a nie uzupełniające, czyli takie, które jest zupełnie zbilansowane i może być podawane jako podstawa posiłków.
Gotowanie czy BARF/RAW mają wiele zalet, jeśli masz czas i miejsce do przechowywania składników, umiesz zbilansować dietę i zdecydować, jak ją suplementować. Gorzej z wyjazdami, gdzie żywienie surowizną czy gotowanymi posiłkami jest niewygodne.
Niech każdy wybierze, co chce. Niemniej teksty w stylu „tylko BARF/RAW”, „jak nie gotujesz, to nie dbasz” i „sama jedz suche kulki” uważam tak samo na miejscu jak stanie nad świeżo upieczoną matką i ruganie jej za dawanie dziecku butelki z mlekiem modyfikowanym albo za „wywalanie cyców” na widok publiczny. Albo ruganie mężczyzn za to, że sikają na siedząco…
Jak postępować z psim niejadkiem?
Od razu mówię – nie ma uniwersalnej recepty. Ale jest garść porad, które warto sprawdzić, bo mogą okazać się celne. Z punktu psów, z którymi miałam do czynienia, poleciłabym:
- wyeliminowanie dokarmiania domowym jedzeniem;
- odliczanie smaczków od dziennej porcji i podawanie ich tylko w formie nagrody za wykonanie wymagającego zadania;
- wyeliminowanie stale dostępnej, pełnej miski;
- wprowadzenie regularnych, przestrzeganych pór posiłków;
- dostępność miski „na jedzenie” tylko w tych porach, przez krótki czas (na przykład pięć minut) i zabieranie jej po jego upływie bez względu na to, czy pies zjadł, czy nie.
Wszystko to połączyłabym w przypadku psa wybrednego ze zmianą karmy na nową, bo skojarzenie związane z zapachem dotychczasowej może przeszkadzać w procesie kształtowania zdrowych nawyków.
Co działa u nas?
Mały Biały ceni sobie rutynę i jest dzięki niej o wiele spokojniejszy, dlatego swoje jedzenie dostaje dwa razy dziennie, co dwanaście godzin, poza wyjątkowymi sytuacjami. Nawet jeśli są to dwa-trzy chrupki, bo resztę zjadł w innej formie.
Dawkę dzienną oceniamy w oparciu o ilość ruchu, temperaturę i masę ciała psa, a także kaloryczność samej karmy – dlatego jest ona zmienna. Codzienną porcję sypiemy do osobnego, zamkniętego pojemnika. Z niego wydzielamy poranną porcję (nawet jeśli mamy potem trening, to dostaje coś na zabicie głodu, bo nie jest w stanie pracować całkiem bez jedzenia). Porcja poranna i wieczorna mają wielkość opartą o to, czy planujemy trening (czyli, czy dostanie suszone mięso) oraz czy mamy w zamiarze dawanie np. gryzaka.
Co do spalania miski – obecnie nie praktykujemy tego w pełnej formie, tylko tak jak wyżej. Czasem dostaje część suchej karmy, gdy ćwiczymy coś mało wymagającego w domu – ale on generalnie lubi jeść. Dużo, chętnie i prawie wszystko 🙂
Świetny artykuł! Mój pies jest strasznie wybredny, przerobiliśmy mnóstwo mokrych karm, ale ostatecznie wygrały te od Animal Island. Totalnie szaleje na punkcie wołowiny i marchewki 🙂 Zresztą wcale mu się nie dziwię, mnóstwo mięsa i warzyw – to musi smakować 🙂