Jak wiecie, sporo podróżujemy z Małym Białym i zanim doczekaliśmy się własnego samochodu, najczęściej jeździliśmy pociągami. Za każdym razem jednak istotne były dla nas trzy aspekty: aby podróż z psem była bezpieczna, wygodna dla naszej trójki i komfortowa dla wszystkich wokół. Łącznie z komfortem służb drogowych i celnych podczas rozmaitych kontroli.
Mały Biały od małego przyzwyczajony był do zmiany miejsc co jakiś czas i podróżowania nawet przez kilkanaście godzin – i chyba to przyzwyczajenie i wyrobienie dobrych nawyków sprawiło, że wszystkie podróże wspominamy raczej pozytywnie. Warto jednak pamiętać o tym, że prócz samej kwestii podróżowania i przyuczenia psa do jazdy na różne odległości oraz rozmaitymi środkami, istotny jest również sprzęt, jakiego podczas podróży używamy. Dlatego też tym razem właśnie o sprzęcie napiszemy kilka słów.
Podróż z psem – pociąg
Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż podróż z psem pociągiem. Teoretycznie nie ma – w praktyce bywa różnie. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że podróż pociągiem to nie zawsze możliwość zajęcia przedziału rowerowego czy komfort jazdy np. z jednym pasażerem w tym samym, sześcioosobowym przedziale. Często to również spore skupisko osób, zapachów i dziwnych zachowań ze strony innych pasażerów. Warto więc stawiać na praktyczne dodatki do podróży i podstawowy sprzęt, który jest od nas wymagany. Oczywiście istotna jest smycz, bo pies w pociągu na smyczy być musi; powinien również posiadać kaganiec. Z własnego doświadczenia dodam, że lepiej wybrać klasyczną smycz aniżeli tę automatyczną, zwłaszcza jeśli podróżujecie również z dodatkowym bagażem. W ten sposób musicie mieć dla psa bilet (prócz promocji w niektórych liniach) oraz możecie jechać tylko z jednym czworonogiem pod opieką jednej osoby.
W przypadku małych psów możecie zainwestować w niewielki transporter, dzięki czemu pies pojedzie za darmo; w przypadku większych psów to rozwiązanie również się sprawdzi, ale pod warunkiem, że w pociągu jest albo przedział dla rowerów, albo po prostu jest to pociąg bezprzedziałowy, a my jedziemy w kilka osób, aby zająć siedzenia i między siebie wcisnąć klatkę. To rozwiązanie jest wygodne, bo możecie jechać wtedy z kilkoma psami nawet pod opieką jednej osoby. W przypadku dużej klatki musicie uiścić opłatę za bagaż.
Jeśli pies jedzie bez klatki, to dobrze jest mieć dla niego kocyk, aby rozłożyć go na własnych kolanach albo pod siedzeniem – ten drugi sposób polecam w przypadku większych psów, które mają mieć spokój od ciumkania w podróży. Za przewóz psa na siedzeniu (często nawet na kocu) możecie dostać sowity mandacik; wszystko oczywiście zależy od konduktora. Pomijam kwestię jedzenia czy miski z wodą – wszystko zależy od tego, jak daleko jedziecie.
Podróż z psem własnym autem
W Polsce w zasadzie nie ma żadnych przepisów regulujących przewożenie psów w samochodach osobowych prócz tego, który mówi, że nie mogą one stanowić zagrożenia dla kierowcy. Jak więc nie przewozić psa? Na pewno nie luzem, co niestety jest bardzo często praktykowane. Nie powinno się też pozwalać psu na wystawianie całej głowy za okno, bo nie ma to nic wspólnego z bezpieczeństwem.
Najlepiej, według crash testów, przewozić psa w specjalnych, rozbudowanych klatkach o konstrukcji dostosowanej do modelu samochodu; klatki takie mocowane są w bagażniku, często za dodatkową kratką. Przyznajmy jednak szczerze – takie rozwiązanie jest możliwe jedynie w samochodach większych, bo nie każde auto ma ku temu techniczne możliwości. Drugą sprawą jest to, że psy powinno się wozić w specjalnym transporterze, który przeszedł crash testy i jest odpowiednio przypięty do tylnego siedzenia samochodu. Dotyczy to zwłaszcza psów mniejszych, bo zwiększa bezpieczeństwo zarówno czworonoga, jak i ludzi, oczywiście w razie wypadku. Niestety, w Polsce wybór takich transporterów jest stosunkowo niewielki.
Z tego powodu wybraliśmy, jak na nasze warunki, rozwiązanie pośrednie. Podróż z psem nigdy nie odbywa się luzem czy w obroży. Zawsze jest w szelkach, możliwie zabudowanych, bo takie dają większe szanse na przeżycie w razie wypadku. Szelki są dodatkowo przypięte regulowanym pasem w taki sposób, aby pies mógł się swobodnie położyć czy usiąść – pas jest wpięty jak każdy inny w gniazdo na tylnej kanapie. Mata, którą posiadamy, bardziej chroni wnętrze przed sierścią niż pełni funkcję bezpieczeństwa – dlatego, jeśli ktoś Wam powie, że ma matę i to wystarczy, popukajcie go w głowę.
Często pytacie, dlaczego Mały Biały jeździ z tyłu zamiast na kolanach u mnie czy u Michała, zależnie od tego, kto kieruje. Powodem jest właśnie zbyt duże ryzyko i dla nas, i dla psa – w razie wypadku nikt nad psem nie ma kontroli, a poduszka powietrzna może go po prostu uśmiercić. Zawsze za to jeździ przypięty za fotelem kierowcy, aby móc go ewentualnie zobaczyć w tylnym lusterku, ale nie oglądać się na tylne siedzenie.
Pies w samolocie – jak może podróżować?
Podróż z psem samolotem wciąż budzi wiele kontrowersji. Część tanich linii lotniczych, które oferują zarówno przeloty krajowe, jak i międzynarodowe, nie pozwala w ogóle na obecność czworonoga na pokładzie. Raczej nie zdarza się, tak jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu, aby w samolocie nie mógł lecieć człowiek z psem przewodnikiem. Mniejsze zwierzęta, najczęściej takie do 8 kg, mogą lecieć na pokładzie samolotu, w kabinie pasażerskiej, choć zwykle nie w pierwszej klasie. Zazwyczaj muszą być w transporterze. Większe czworonogi zazwyczaj mogą lecieć jedynie w luku bagażowym, do którego właściciel nie ma dostępu w trakcie podróży.
W większości linii pies musi być we wspomnianym transporterze, i to nie byle jakim. Transporter powinien spełniać normy IATA, czyli Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (ang. International Air Transport Association). Rozmiary transporterów stosowanych w kabinie pasażerskiej są zwykle jasno określone przez konkretne linie. W luku bagażowym takich ograniczeń wielkościowych nie ma – czasem jest jednak ograniczenie, aby całość, czyli pies z transporterem, nie ważyła więcej niż 75 kg. W skrócie, według norm IATA, transporter:
- musi pozwalać psu na swobodne stanie, położenie się i obrócenie wokół własnej osi;
- musi mieć z trzech stron otwory wentylacyjne;
- musi wewnątrz posiadać miski na wodę i pokarm – puste;
- nie może być wykonany jedynie z siatki drucianej (choć tutaj jest wyjątek w przypadku ras niebezpiecznych, których klatki, np. według Lufthansy, muszą być dodatkowo obudowane);
- nie może mieć przypiętych kółek;
- musi być wodoszczelny, czyli np. zabezpieczony podkładem czy kocem na dnie;
- musi być zamykany, np. na kłódkę.
Oczywiście to normy ogólne, bo wiele firm transportowych ma swoje własne ograniczenia dotyczące transporterów czy dodatkowych opcji. W niektórych przypadkach psy ras niebezpiecznych nie mogą być przewożone w ogóle.
Co jest więc istotne? Na początek, aby sprawdzić, jakie są przepisy w danych liniach lotniczych. Potem, aby przyzwyczaić psa do zostawania w transporterze w najróżniejszych warunkach. Następnie należy powiadomić obsługę przed wylotem, że leci z nami zwierzę, co pozwoli przygotować właściwe środowisko. Bezpieczne transportery dla psów pozwalają na czas poruszania się po lotnisku przymocować kółka. Warto wybrać to rozwiązanie, bo znacznie ułatwia poruszanie się, zwłaszcza z bagażem. No i trzeba pamiętać, że za przewóz zwierząt nawet w luku musimy zapłacić – często tym więcej, im większy jest “bagaż”, czyli pies w transporterze.
Pies na rowerze – koszyki i dodatki
Na koniec temat rowerowy. Większość z Was psa przy rowerze puszcza luzem (co trzeba dobrze przemyśleć), część jeździ ze smyczą w dłoni, aby ją w razie potrzeby puścić i nie wylądować na twarzy. Niektórzy przypinaną psa na specjalnych wysięgnikach przy siodełku (pies biegnie obok nas) albo przy kierownicy (pies ciągnie, zwykle w sledach). A co z psami, które nie dadzą rady biec koło roweru (np. z uwagi na choroby czy zaawansowany wiek) w sytuacji, gdy dla nas podróż z psem jest bardzo istotna (bo np. jedziemy rowerem na działkę)? Pozostają nam w takim przypadku rozmaite koszyki.
Kiedyś czytelnicy pytali mnie, jakie koszyki do przewożenia psów na rowerze polecam. Szczerze? Nie używam, nie przepadam specjalnie za jazdą na rowerze, więc i nie mam doświadczenia. Skontaktowałam się jednak z kilkoma osobami, które takie koszyki posiadają, więc przedstawię Wam swoje wnioski z tych rozmów.
Przede wszystkim mamy do wyboru dwie opcje: przewóz psa na rowerze (w koszyku) albo za rowerem (w przyczepce). Z oczywistych względów ta druga opcja sprawdzi się na równym terenie i zwykle jest uskuteczniana przez osoby, które mają dzieci. Wtedy dzieci z psem grzecznie jadą w przyczepkach. Częściej jednak kupowane są rozmaite koszyki. W takim przypadku warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
- lepszy jest koszyk montowany przy kierownicy niż na bagażniku, bo mamy wgląd w to, co robi akurat pies. Możemy w każdej chwili zareagować bez konieczności niebezpiecznego odwracania się do tyłu i zerkania na psa;
- koszyki z oczywistych względów sprawdzą się u psów mniejszych i lżejszych; zwykle mają ograniczenia wagowe, na które warto zwracać uwagę;
- dobrze jest mieć w koszyku podwójne zabezpieczenie (tj. miejsce do przypięcia np. pasa oraz zamykanie koszyka). W razie upadku koszyk może się otworzyć (zwłaszcza przy prostych haczykach), a dzięki zapięciu pies nie ucieknie; z kolei pies tylko zapięty w razie upadku może wypaść z koszyka bez zamknięcia i zrobić sobie krzywdę;
- psa w koszyku, jeśli jest przypięty, warto wozić na szelkach, a nie na obroży.
Oczywiście zawsze warto jest dopasować warunki i oczekiwania do wybranego koszyka. Jeśli pies większość drogi biegnie i rzadko potrzebuje odpoczynku w koszyku, nie musimy inwestować w bardzo rozbudowane modele. Z kolei przy bardzo dobrym zapięciu (np. na klamry) można zrezygnować z zapięcia wewnątrz. Jak to mówią – wszystko jest dla ludzi 🙂
Super przydatny wpis! My też dużo podróżujemy z psem także temat dla mnie bardzo ciekawy 🙂 Dzięki!!!!
Jeśli pozwolisz to dodam od siebie jeszcze kilka informacji dotyczących przewożenia psów samolotem. Nie tylko należy powiadomić obsługę przed wylotem, że leci z nami pies, ale zawsze warto jak najwcześniej wykupić bilet, a co za tym idzie zgłosić pobyt psa na pokładzie liniom lotniczym. Chodzi mi tu o sytuację kiedy wahamy się czy brać psa ze sobą czy też nie. Dlaczego jak najwcześniej? A no dlatego, że większość linii lotniczych pozwala na pobyt tylko 1 psa na pokładzie. Także lepiej wcześniej niż później aby nikt nas nie ubiegł ze swoim czworonogiem 😉 Warto również wiedzieć (a w przypadku wątpliwości dopytać jak sytuacja wygląda w danych liniach lotniczych), że podana dopuszczalna waga przewożonego psa odnosi się do psa wraz z transporterem. Czyli musimy znaleźć taki transporter aby wraz z naszym psem ważył 8kg 🙁 (są linie lotnicze np Alitalia, które dopuszczają wagę 13kg). No i często w przypadku czarterów można z linią lotniczą “negocjować”. Jeśli waga psa przekracza ich limit o 1-2kg to z reguły nie ma problemu aby wziąć psa na pokład (ale tak jak napisałam – tyczy się to czarterów, nie samolotów rejsowych – chociaż w tych też bywa że przymkną oko na te 0,5-1kg więcej ;). I moja ostatnia rada i chyba najważniejsza, zawsze warto poprosić kogoś z rodziny lub przyjaciół aby na lotnisko z nami pojechali w przypadku gdyby linie lotnicze jednak z jakiegoś powodu odmówiły nam wzięcia psa na pokład, a my musielibyśmy lecieć. Wtedy pies pozostaje pod opieką zaufanej osoby 🙂 Przepraszam za przydługi wpis, ale mam nadzieję, że komuś się te informacje przydadzą 🙂
Bardzo przydatne, dzięki za uzupełnienie!
Nie lubię podróżować, więc i mój pies robi to jak najrzadziej. Do samochodu mamy pasy. Czy się sprawdzają? Na pewno jest to wygodniejsze od trzymania psa w czasie jazdy na smyczy (jak robiliśmy kiedyś), przede wszystkim dlatego, że teraz mogę siedzieć obok kierowcy a psiak rządzi się sam na tylnej kanapie.
Często za to jeździmy komunikacją miejską albo PKSem. Na szczęście, Pimpek potrafi się wyciszyć i spokojnie przespać całą podróż. Kładzie się pod fotelem i udaje, że go nie ma.
Pas bezpieczeństwa dla psa… obawiam się, że ten pas ma dwa końce. Grzeczny i spokojny pies — nie ma tematu; gorzej z psem, który się wierci, kręci, wstaje, kładzie, etc. Może dojść do pozawijania się taśmy wokół łapek czy grzbietu — przy mocnym szarpnięciu będzie więcej problemu od samego pasa.
Stosowaliśmy taki psi pas przez jakiś czas, ale psinka urosła, skończyła się długość.
https://czasopismo.legeartis.org/wp-content/uploads/2015/09/pies-pas-bezpieczenstwa.jpg
Jak zawsze, podstawą stosowania jakiegokolwiek sprzętu jest nauczenie psa odpowiedniego zachowania w danym miejscu. U nas pies w aucie nie kręci się, nie wierci, po prostu idzie spać albo siedzi i wygląda.
Ale jak już wstanie i sobie popatrzy, to zawsze kładzie się w taką stronę, żeby taśma się nie owinęła mu wokół ciała?
W sumie tak, na samym początku był z tym ze dwa razy problem, a teraz się kładzie tak, żeby się nie zaczepić 😉
Sprytne, muszę spróbować młodą tego nauczyć 🙂
A jak sprawić, żeby piesek przestał bać się jeździć samochodem? Adoptowałam 3-letniego mieszańca JRT i Papillon i mam problem, ponieważ boi się wchodzić do samochodu, wręcz od niego ucieka, muszę go wnosić. Wiem, że przejechał samochodem trasę z UK do PL, może to wznieciło w nim traumę? Chciałabym zacząć z nim podróżować, dlatego szukam sposobu aby przestał się bać. Ciasteczka, koce ani zabawki nie zdają egzaminu. Będę wdzięczna za pomoc