W ankiecie padło pytanie o to, czy łatwo przyszło mi bycie konsekwentną. Nikt z nas nie jest idealny i bycie zawsze konsekwentną bywa niełatwe – ja sama też miewałam z tym okresowe problemy. Trzeba jednak powiedzieć jedno: konsekwencja w wychowaniu psa była dla mnie doskonałym treningiem do tego, aby właśnie tę cechę przekładać również na pozostałe dziedziny życia.
Dlaczego konsekwencja jest ważna?
Na początek zastanówmy się, czym w ogóle jest konsekwencja? Jako sama w sobie jest po prostu efektem naszego działania. Dla nas ważna jest jednak konsekwencja w działaniu, czyli taka praca, która odbywa się regularnie według ustalonego planu, w sposób spójny i prowadzący do określonego celu. Krótko mówiąc, jest po prostu drogą do osiągnięcia konkretnego celu, który postawiliśmy przed sobą.
Dlaczego jest ważna w wychowaniu psa? To proste: dzięki konsekwencji nie tylko my jesteśmy w stanie łatwiej dojść do konkretnego efektu pracy z psem, ale również pies o wiele korzystniej funkcjonuje w świecie, w którym panuje konsekwencja w egzekwowaniu konkretnych zasad. Konsekwentne zabranianie psu wchodzenia do kuchni będzie skutkować tym, że w końcu nauczy się on, że musi pozostawać najdalej na dywaniku przed progiem tego pomieszczenia. Złamanie zasady konsekwencji jest zwykle kiepskie w skutkach, bo pies stwierdzi, że skoro raz mógł złamać zasadę, to może robić to i kolejny raz.
Inny przykład: konsekwentne odkładanie psiego gryzaka na koc, na którym chcemy, aby pies jadł swój posiłek – zamiast na naszym łóżku – skończy się zapewne tym, że z kolejnym gryzakiem po pewnym czasie od razu pobiegnie na koc. W innym przypadku będzie jadł go gdziekolwiek, bo w końcu może – więc czemu nie?
Kiedy zwykle się łamiemy?
No dobra, nikt nie jest idealny – dzięki sporej praktyce w tymczasowaniu szczeniąt i pracy z innymi czworonogami szukającymi domu bardzo łatwo jest mi wskazać takie cechy psów, które sprawiają, że zwykle im odpuszczamy. Najłatwiej jest nam złamać zasadę konsekwencji w stosunku do psów:
- mniejszych;
- młodszych – zwłaszcza szczeniąt;
- o słodkim wyglądzie;
- o smutnej, ciężkiej przeszłości.
Krótko mówiąc, im bardziej “roztkliwiamy się” nad psem, tym większa szansa, że nie będziemy konsekwentni w jego wychowaniu. Statystycznie jednak najgorsze chyba efekty braku konsekwencji można zauważyć u szczenią, gdzie jednocześnie najłatwiej o złamanie własnych zasad postępowania.
Oczywiście, do tego dochodzi nasza osobista sympatia do psa – bo tego uniknąć się nie da. Warto jednak pamiętać, że taką sympatię można pokazywać nie tylko poprzez bycie niekonsekwentnym, ale również poprzez taką pracę nad pewnymi zasadami, która będzie satysfakcjonowała obie strony.
Dlaczego brak konsekwencji u szczeniąt jest zły?
Widziałam i czytałam o przynajmniej kilkuset sytuacjach, gdy konsekwencja uważana była u szczeniąt za “zbyt surową”. Jednocześnie, gdy szczenię przestawało być szczenięciem, okazywało się, że właściciele są niezadowoleni z zachowania, które nie przeszkadzało im wcześniej, a przeszkadza teraz, u psa dorosłego. I w przynajmniej kilkudziesięciu mi osobiście znanych sytuacjach wychodziło na to, że właściciele są sami sobie winni.
Kiełkuje w nas przenoszone z innych czasów przekonanie, że jakikolwiek “trening” psa powinien być rozpoczynany dopiero wtedy, kiedy skończy on pół roku/rok/półtora roku itd. Skutkuje to praktycznie brakiem jakichkolwiek zasad wychowania psa, poza tym, że ma po prostu nie sikać na dywan i najlepiej nie gryźć ulubionej sofy. Tymczasem nie tylko to składa się na całokształt życia z psem. Ile razy widzieliście szczeniaczka, który np. obszczekiwał inne psy, a właściciele go do tego zachęcali, bo “taki dzielny”? Ile razy obiecaliście sobie, że nie weźmiecie psa do łóżka, a potem jednak braliście “bo tylko na jedną noc”, a on “tak bardzo płacze”? Jak często za zabawne uważaliście szarpanie się z psem Waszymi kapciami albo skarpetami, a potem krzyczeliście na dorosłego czworonoga, że zjadł Waszą ulubioną parę skarpetek w kotki? Na pewno nie wszystkim Wam się to zdarzyło – i chwała Wam za to. Niemniej, zdarza się bardzo często, że szczeniętom się po prostu odpuszcza, bo są za małe na naukę – podczas gdy nauka zasad z zachowaniem pełnej jej konsekwencji powinna odbywać się od samego początku.
Jak było u nas?
Na pewno nie było tak ciężko, jeśli chodzi o okres szczeniaczkowy – z dwóch powodów. Po pierwsze, Mały Biały miał już pół roku, gdy do nas trafił, więc większość “słodyczy” nas ominęła. Po drugie – w dużej mierze tymczasowanie szczeniąt oduczyło nas użalania się nad nimi, aczkolwiek nigdy nie mówię nigdy 😉
Mnie prywatnie bycie konsekwentną przyszło nieco łatwiej głównie ze względu na… specyfikę mojej pracy zawodowej. Teoretycznie niewiele ma to wspólnego, a w praktyce moja praca wymaga ode mnie zawsze rozplanowania zajęć, dużo samodyscypliny i konsekwencji w działaniu. Do wychowania psa podeszłam więc trochę jak do kolejnej sprawy, którą trzeba wykonać według planu. I dobrze mi to zrobiło, bo udało mi się ustrzec przed typowymi błędami, które potem odbijają się na codziennym życiu z psem – pod tym względem nie mam sobie nic do zarzucenia. Myślę, że świetnie poradził sobie też Michał, który w pewnym okresie (odzwyczajania psa od przychodzenia do nas na noc i chodzenia za nami, gdy jeszcze nie od razu można było zamknąć go w kennelu) budził się konsekwentnie w nocy i blokował próbny Małego Białego w dostaniu się na nasze łóżko.
Jedyne, czego chciałabym sobie życzyć więcej, to konsekwencja w realizacji planów długofalowych z psem, na przykład takich, jak start w zawodach. Tutaj z nauką problemu jako takiego nie mamy, choć teraz, gdy spotkaliśmy przeszkodę pod nazwą “aport formalny”, zaczynają się schody, a mnie brakuje i konsekwencji, i pomysłów.
W dużej mierze pomogło nam w naszej konsekwencji też to, że widzieliśmy, jak Mały Biały zachowuje się, gdy jej zabraknie. Widać to głównie na przykładzie naszych rodzin, nieco inaczej nastawionych na posiadanie psa – nawet jednorazowy brak konsekwencji w ich wydaniu kończy się totalnym olewaniem ze strony psa. Nie słucha ani słowa, nie reaguje na żadne nakazy i zakazy – podczas gdy wydane przez nas kończą się natychmiastową reakcją. I to właśnie jest aspekt, którym zawsze się wspieram, gdy czuję, że moja konsekwencja się łamie. Dotychczas działa 🙂
Ćwicz konsekwencję!
Nie wiem, czy wiedzieliście, ale konsekwencję jako cechę działania można po prostu wyćwiczyć. Dlaczego zwykle nie jesteśmy konsekwentni? Bo nie patrzymy na nasze działanie jako składnik długoterminowego dążenia do celu. Często nie czujemy się odpowiednio zmotywowani, aby być konsekwentnymi. Czasami brakuje nam sensu działania. To wszystko można zmienić.
W przypadku pracy z psem najlepiej, aby konsekwencja weszła nam w nawyk. Z tego powodu bardzo gorąco polecam rozpisywanie większych treningów z psem. Na pewno wyda Wam się głupie, że ktoś mówi Wam, że macie zaplanować naukę komendy “siad”, tymczasem nie ma w tym nic głupiego. Warto zaczynać od rzeczy prostych do osiągnięcia, bo to motywuje nas do dalszego utrzymania pewnej dyscypliny pracy z psem. Jeśli rozpiszemy plan (nawet na tydzień do przodu) i zawrzemy w nim czas, który codziennie poświęcamy psu, a także to, czego chcemy go nauczyć – nie tylko łatwo osiągniemy efekt, ale pewnie i szybko nauczymy się konsekwentnego realizowania swoich zadań.
Ale co jednak w przypadku codziennych sytuacji? Na mnie zawsze najlepiej działa myśl, która jest jak zimny prysznic. W naszym przypadku to właśnie wspomnienie zupełnej niesubordynacji Małego Białego względem osób, które nie oferują mu konsekwentnych i jasnych reguł. Uzbrój się w cierpliwość – Twoja konsekwencja wcale nie musi sprawić, że pies po dwóch powtórzeniach zacznie robić to, czego oczekujesz albo przestanie robić to, co jest dla Ciebie zachowaniem niechcianym. Czasem trzeba powtórzyć i 20 razy (zdarzało nam się, oj, zdarzało), aby pies doszedł do wniosku, że FAKTYCZNIE i OSTATECZNIE nie chcemy, aby coś robił, i nie, nie zmienimy zdania. Ale motywacją powinna być wizja psa, którego zachowanie nie będzie dla nas powodem do wstydu, odczuwania dyskomfortu i źródłem problemów.
U mnie największy problem jest z innymi domownikami. Co z tego, że ja chcę wprowadzić jakąś zasadę, jeśli inni nie będą jej przestrzegać? “Babciu, karma i tylko karma, on niedawno chorował, ma jeść karmę” “Ale Lenko, on tak lubi paróweczki i tak na mnie spojrzał, no przecież jak ja wychodze z domu to on liczy, że ja mu co dam, no to jak mam mu nie dać”…
Pozdrawiam
8lap1ogon.blogspot.com
Tak to już jest, jak się wyprowadzisz będziesz decydowała o wszystkim.
Poza tym pies nie powinien jeść wyłącznie karmy.
No, bez przesady – jeśli domownicy są dorosłymi ludźmi, to wierzę, że da się jakoś – prośbą czy groźbą – dojść do porozumienia. Przerabiam to z każdą wizytą w moim domu rodzinnym i w przypadku niektórych osób pomogło ładne poproszenie, dla innych przedstawienie rachunku od weterynarza do zapłacenia.
Co do jedzenia wyłącznie karmy – każdy typ jedzenia (sucha, mokra, surowe, gotowane) potrzebuje innego pH. Karmienie psa pół na pół jednym i drugim może – od razu u wrażliwszych psów i po jakimś czasie u innych – spowodować niemiłe konsekwencje. Po prostu obciąża układ pokarmowy. Oczywiście, do karmy można dołączać np. parówkę w niedużej ilości, w formie fajnego motywatora do wspólnej pracy, czy gotowaną marchewkę jako urozmaicenie. Natomiast jeśli pies jest żywiony suchą karmą, to owszem, powinna stanowić podstawę jego żywienia. I wbrew temu, co mówią producenci – karmy dobrze jest regularnie zmieniać, bo różne posiadają różne składniki odżywcze, które przyswajają się w rozmaitym stopniu.