Dziś będzie test produktu – to jeden z tych produktów, które wydają się fajne, ale człowiek się zastanawia, czy warto wydawać tyle pieniędzy. No więc powiem Wam, że patrząc na zastosowanie i zdrowie czworonoga – warto. Choć może nie jest to oczywiste na pierwszy rzut oka 😉
Northmate Green, czyli aktywizujący karmnik dla psa, to rozwiązanie dość rzadkie na polskim rynku zoologicznym. Jest to karmnik, który dzięki odpowiedniej budowie wymusza na psie wolniejsze jedzenie i nieco myślenia przy okazji spożywania posiłku. Zacznijmy od kwestii technicznych.
Opis ogólny
Całość zrobiona jest z plastiku – jest to jednak plastik dobrej jakości, jak zapewnia producent, wolny od substancji, które dla naszego czworonoga mogłyby być szkodliwe np. przy lizaniu produktu. Karmnik waży nieco ponad 70 dag, jest tak zbudowany, że nawet silny pies nie jest w stanie go w jakikolwiek sposób przewrócić, bo się zwyczajnie nie da (próbowałam ja, jako zwierz ;)). Wypustki są różnej długości, od 5 do 10 cm; nie są ostro zakończone, mają na końcach łagodne łuki, które nawet w styczności z psimi zębami czy dziąsłami nie robią żadnej krzywdy – przetestowane na żywym produkcie. Swoją drogą, przy tej okazji dowiedziałam się również, jak długi język ma Mały Biały. Bardzo długi.
Cały karmnik jest sztywny – mówię to, bo myśmy mieli wrażenie, że te “źdźbła” lekko się uginają. Nic podobnego, całość jest sztywna, więc na noc radzę chować pod łóżko czy do szafy, żeby sobie nie zrobić nagłego masażu stóp, gdy będziemy zaspani iść do łazienki. Niemniej Mały Biały staje sobie przednimi łapkami na tych źdźbłach i chyba jest mu tak wygodnie – jego łapki mieszczą się też w niektóre miejsca pomiędzy źdźbłami, choć tego spróbował tylko raz i potem zrezygnował z tego pomysłu.
Wymiary
Karmnik ma 40 cm długości i prawie 30 szerokości. Nada się zarówno dla małego, jak i dużego psa. Wypustek w formie “źdźbeł” jest 43. Dodatkowo, całość jest profilowana, tzn. środek jest nieco niżej niż brzegi, dzięki czemu psu można podać tutaj też wodę (choć nie widzę sensu) oraz płynniejszy pokarm (tutaj już widzę sens).
Zastosowanie
Według producentów, głównym zastosowaniem karmnika ma być stymulacja umysłowa psa, który grzebiąc za żarciem nieco się faktycznie męczy psychicznie. Dla mnie jest to na pewno plus, jednak widzę również inne, bardzo przydatne z mojej perspektywy zastosowanie tego karmnika.
Część z Was na pewno ma styczność z psami ze schroniska, które wprost rzucają się na jedzenie, pochłaniają je zbyt szybko, a potem np. wymiotują – co jest reakcją naturalną, choć na dłuższą metę na pewno niekorzystną dla psa. Uważam, że taki karmnik w doskonały sposób uczy psa wolniejszego jedzenia, czy nawet go w pewien sposób do tego wolniejszego pochłaniania pokarmu zmusza. Plusem jest również to, że pies praktycznie każdego chrupka, którego zdobędzie z karmnika, gryzie – Małemu Białemu zdarza się jeść szybciej i połykać chrupki w całości, tutaj zaś 99% chrupek zostało dokładnie pogryzionych. Młody chyba się po prostu delektował wygraną za każdym razem 😉
Taki karmnik przyda się myślę również tam, gdzie uczymy psa zostawania samemu – zwłaszcza, gdy jest łasy. Doskonale zastąpi nie tylko miskę na co dzień, ale również zajmie psa na parę chwil i pozytywnie skojarzy mu nasze wyjście, a dodatkowo zmęczy na tyle, że pies po prostu położy się, aby chwilę odpocząć. Oczywiście, jest to założenie idealistyczne, bo do walki z lękiem separacyjnym trzeba o wiele więcej, ale przy zwykłej nauce zostawania – może to być fajne rozwiązanie.
Karmnik przyda się również tam, gdzie jest kilka psów, które nie są zaborcze przy jedzeniu, ale jednak robią zawody – kto zje szybciej. Jest to dla wielu psów zachowanie naturalne w grupie, żeby zjeść szybciej swoją porcję i ewentualnie podskubać tę sąsiada, czy po prostu obronić swoją przed zjedzeniem. Tutaj pies nie ma możliwości szybkiego zjedzenia tego, co mu dano, dlatego bardziej skupia się na samej czynności zdobycia jedzenia niż na tym, aby je po prostu jak najszybciej skonsumować.
I w końcu – jest to też dobry pomysł dla psów, które lubią mieć zajęcie. Pewnie większość z Was zna takiego psiego pracusia, którego trzeba było nauczyć odpoczywania, ale jednocześnie – trzeba mu zapewniać nieco aktywności psychicznej i rozrywki. Prawda jest taka, że w idealnym świecie psom poświęcalibyśmy cały możliwy czas, którego by potrzebowały. Niestety, w rzeczywistości jest nieco inaczej i czasami np. musimy odebrać pilny telefon w połowie sesji szkoleniowej psa. Wówczas można psu po prostu dać wyzwanie i wrzucić trochę chrupek do karmnika – gwarantuję, że ich wyjęcie zajmie mu dość długo, zaś po będzie wyciszony i skory do odpoczynku.
Technika wydobywania chrupek
Techniki zasadniczo są dwie: pies może pomagać sobie językiem na całej powierzchni karmnika albo łapką przy zewnętrznych “źdźbłach”. Mały Biały łączy obie te techniki, choć o wiele chętniej posługuje się tą pierwszą. Co więcej, nauczył się również wyprowadzać językiem chrupki ze środka karmnika do brzegu, aby wygodniej mu było je zjeść, co również uważam za ciekawa obserwację.
Higiena i czystość
Zdawać by się mogło, że taki wielki karmnik z tyloma zakamarkami będzie trudno umyć, ale nic bardziej mylnego. My stosujemy technikę prysznica, czyli po prostu nastawiamy silny strumień wody i kierujemy go z bliska na karmnik, po czym zostawiamy go do wyschnięcia. Jest jednak jeszcze inna metoda, na pewno przydatna dla tych, którzy karmią płynniejszym jedzeniem… zmywarka! Tak, karmnik można włożyć do zmywarki i po prostu zmyć go razem z innymi naczyniami, wcześniej ewentualnie spłukując resztki psiej śliny.
Estetyka i wytrzymałość
Każdy z produktów, które mamy, staram się poddawać kilku testom. Karmnik zniósł owe testy bardzo dobrze: jest wytrzymały, krawędzie nie odpryskują się nawet przy upadkach, postawiony do góry nogami nie łamie się. Jest dość sztywny, ale jednocześnie na tyle trwały, że nie pęka – zrobiony naprawdę solidnie!
Nasza ocena? Na plus! Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie dla praktycznie każdego psa – a dodatkowo nie niszczy się łatwo, więc można powiedzieć, że jest wydatkiem jednorazowym dla wielu czworonogów. Czy jest niezbędny? To już zależy od psa, właściciela i… funduszy 🙂 Oceńcie sami, czy Małemu Białemu się podoba 🙂 Dodam, że na filmiku (skróconym) młody je pół swojej porannej porcji (ok. 15-20 g) przez prawie 8 minut; na końcu zaś możecie zobaczyć przy okazji mycia karmnika, że jest pojemny i wyprofilowany, a dodatkowo… łatwo się myje 😉 Zapraszamy!
Głównodowodząca załogą Białego Jacka i przyjaciół. Obecnie opiekunka dwóch terierów – JRT i teriera irlandzkiego. Zawodowo copywriterka i redaktorka. Prywatnie żona i matka. Wielbicielka mleka z kawą, soczystych, kwaśnych jabłek i świętego spokoju. Osiem lat temu postanowiła utrudnić sobie życie, biorąc pod dach pierwszego teriera. Jak widać po liczebności stada, nie uczy się na błędach. Jedyna przedstawicielka płci żeńskiej w pięcioosobowej rodzinie.
Do prawidłowego funkcjonowania naszego bloga wykorzystujemy ciasteczka według naszej polityki prywatności. Kliknij przycisk, aby schować ten pasek i zaakceptować ciasteczka.
Jakoś nie widzę shih tziaka przy tym karmniku, ale żecz naprawdę fajna.