Zorientowałam się, że używam tego terminu dość często, a chyba dotąd go nie wyjaśniłam. Jako, że jest to czynność bardzo przydatna i bardzo fajnie wpływająca na więź z psem, a zarazem uruchamiająca w psie myślenie, to wytłumaczę pokrótce “z czym to się je”, zanim zacznę przedstawiać kolejne sztuczki. Ktoś ostatnio zresztą zapytał mnie, jak zachęcić psa bodajże do wejścia na miskę przy nauce dostawiania takiej, jak my stosowaliśmy – i znów odpowiedzią jest kształtowanie.
Żeby zrozumieć, co to jest kształtowanie, trzeba wiedzieć, czym jest kliker. Kliker to takie małe pudełeczko, które po naciśnięciu blaszki wydaje odpowiedni dźwięk 😉 Zasadniczo można sobie ten dźwięk uwarunkować jakkolwiek, ale najwygodniej jest skorzystać z owego pudełeczka – chyba, że ktoś ma bardzo wrażliwego psa i nawet klikery z regulacją głośności są zbyt ekspresywne; wówczas pomaga… nakrętka od Kubusia czy innego soczku, która też robi po naciśnięciu “klik”. Jak pisałam, nie musi to być sam “klik” – znam osobę, która wydaje dźwięk po prostu sama, w sensie – ustami, i pies też na to działa. Płyną z tego jedynie dwa zagrożenia: dźwięk nie zawsze jest identyczny, co pies na pewno usłyszy, a także w momencie, gdy nagradzamy psa pluciem (tak, pluciem – plujemy w psa smakołykiem np. wówczas, gdy ćwiczymy skupianie na twarzy), to trudno jest robić dwie rzeczy jednocześnie. No i trudno jest równocześnie pochwalić i kliknąć, no ale to już zależy, jak kto szkoli.
Drugą kwestią jest poznanie specyfiki szkolenia klikerem. Czyli: jest to szkolenie stuprocentowo pozytywne, w którym jedynym negatywnym, a zarazem motywującym do działania aspektem jest brak nagrody. Szczególnie widoczne jest to właśnie – moim zdaniem – w kształtowaniu. A więc psa do niczego nie zmuszamy – jeżeli nie wie do końca, o co nam chodzi, to oznacza, że źle mu to tłumaczymy albo zbyt szybko chcemy osiągnąć pewien efekt.
Trzecia sprawa – kształtowania pies też musi się nauczyć. Generalnie niektóre psy łapią to w lot, a innym zajmuje to dłużej – podobnie jest z ludźmi. Ważne jest to, aby psu jasno pokazać, że jeżeli zrobi coś fajnie, to dostanie smaka, którego poprzedzi kliknięcie, pomagające w zaznaczeniu zachowania pożądanego. Niektóre psy początkowo bardzo się frustrują, bo nie wiedzą zupełnie, o co chodzi. U niektórych psów warto mieszać zasady, aby nie były zniechęcone – tak działa na przykład mały biały, u którego najlepszą dotychczas wypracowaną przez nas metodą jest kształtowanie połączone z delikatnym naprowadzaniem, głównie za pomocą gestów. Na sam początek dobrze jest wymyślić sobie coś łatwego dla psa, co go szybko nie zniechęci.
Kształtowanie to metoda szkoleniowa, w której nagradzamy każdą kolejny, choćby najmniejszy krok do przodu, który prowadzi w efekcie do osiągnięcia pewnego zachowania oraz skojarzenia go z daną komendą. Jako, że trudno jest tłumaczyć na teorii, wytłumaczę na praktyce – specjalnie ku temu nakręciliśmy filmik z kształtowania obiegania, co małe białe już kiedyś ćwiczyło. No, to jedziemy.
Etap 1
W tym etapie wykonujemy pracę drobnymi kroczkami, tzn. klikamy każde zachowanie, które oznacza zainteresowanie przedmiotem ćwiczeń ze strony psa. A więc będzie to najpierw spojrzenie, potem obwąchanie, dotknięcie nosem (tutaj przydaje się bardzo targetowanie, które też można zresztą psu kształtować na komendę). Gdy pies już ogarnie, że chodzi nam o coś z tym przedmiotem, zawężamy pole oczekiwanych i pożądanych przez nas zadań.
Etap 2
Na tym etapie za cel powzięłam sobie, aby zmusić małego białego do dotykania innej części butelki niż ta, którą ma ze swojej strony (a więc zmusić go de facto do ruchu), a dodatkowo również do tego, aby ruch ten występował w określonym kierunku. Małe białe po chwili załapało, o co chodzi, i dotykało butelki coraz dalej.
Etap 3
W naszym przypadku etap trzeci to już obiegnięcie butelki. Tutaj małe białe zostało zachęcone również lekkim naprowadzeniem (widać na początku gest ręką z mojej strony), a potem już załapało, o co chodzi. Gdy ten etap jest ogarnięty, wprowadzamy zwykle komendę, a po utrwaleniu usuwamy ze szkolenia kliker, zwiększamy rozproszenia, zmieniamy okoliczności – czyli szlifujemy komendę na złoto 🙂
Kilka uwag – tutaj filmik jest sklejony w całość, ale sesje były przerywane, tzn. nie trwały cały czas. Wszystko zależy w zasadzie od psa i jego metod pracy: małe białe przy pierwszych kształtowaniach “działało” lepiej, gdy miało krótkie (30-60 sekund) sesje szkoleniowe i parę dni przerwy między nimi. Obecnie już tak dobrze ogarnął kształtowanie i tak go to nakręca, że staram się to wykorzystywać – robimy sesję kształtowania, potem ją przerywamy i wyciszam psa innymi komendami, które zna i umie, potem znów kształtowanie. Długość takiej sesji jest różna, zazwyczaj kilka minut. Tutaj na potrzeby filmu specjalnie wzięłam coś, co już małe białe umiało, żeby pokazać to składnie i z jednej perspektywy. Ale np. dostawianie było robione o wiele wcześniej niż to i w zupełnie inny sposób, a już zupełnie na podstawowym poziomie była robiona świadomość tylnych łap i zadu, ponieważ była to pierwsza kształtowana przez nas rzecz. Z tego powodu, jeśli ktoś z psem jeszcze kształtowania nie ćwiczył, aby robić to tak, jak my na początku: krótkie sesje, łatwe zadania.
Co do stopniowalności zadań stawianych przed psem: zasada jest prosta – do każdego następnego etapu przechodzi wówczas, gdy pies bez problemu wykonuje etap obecny. Jeżeli po przejściu do kolejnego etapu widzimy, że pies ma z nim problem, to cofamy się o krok i szlifujemy to, co było. Taką sesję warto kończyć zawsze czymś super fajnym i psim sukcesem – jeśli pies zrobi coś, czego dotychczas nie robił (np. dotąd jedynie patrzył na przedmiot, a teraz go powąchał czy dotknął), to dajemy super nagrodą, bardzo chwalimy i kończymy sesję, aby pies zapamiętał, że taka zabawa jest fajna, bo się zawsze udaje i zawsze jest fajny wynik. Warto też stawiać przed psem proste zadania – to, co dla nas wydaje się logiczne, niekoniecznie jest takie dla psa. Na pierwszy raz można sobie nawet rozpisać etapy nauki na kartce i zapisywać efekty po każdej sesji – ja tak robiłam, ciekawa rzecz, na której jak na dłoni widać wszelkie pomyłki ze strony człowieka.
U nas doszło do tego, że małe białe praktycznie biega, skacze i merda ogonem, gdy widzi, że biorę kliker i smaki. A to chyba dobry znak, bo klikera używamy jedynie do nauki nowych rzeczy 🙂
Ja do tej pory tylko naprowadzałam psy. Teraz zaczęłam robić z Sonią trochę kształtowania, ale też nie wszystkie sztuczki, bo nie wszystkiego umiem w ten sposób nauczyć. Niezmiernie spodobał mi się ten sposób nauki. Uwielbiam obserwować, jak psinka myśli, kombinuje i cieszy się kiedy usłyszy klik :). Pierwszą rzecz jaką kształtowałyśmy było otwieranie szuflady poprzez ciągnięcie za szarpak przyczepiony do rączki szuflady. Teraz zajmujemy się wchodzeniem do miski, ale powoli szlak mnie trafia jak po wielu sesjach nie widzę poprawy. Wiem, że to za pewne ja coś robię źle. Pewnie za wiele od niej wymagam w zbyt krótkim czasie.
oo człowieki klikera używają! lubię go bo zawsze oznacza smaki 🙂
Pingback: Pies zostaje sam - Biały Jack
Pingback: hercklekoty.pl » Jak nauczyć psa…