Dziś z wypiekami na twarzy śledziłam dyskusję na FB. Toczyła się wokół tematu budzącego wiele skrajnych emocji, czyli dzieci wychodzących z psami na spacery. Rozszerzyła się na temat dzieci ogólnie wchodzących w interakcje z obcymi psami. I o ile rozumiem, że czternastolatek może być już dość świadomy, żeby zabrać psa na krótki spacer, o tyle entuzjazm rodziców opiera się chyba jednak głównie na… braku obserwacji. Zamieszczam więc te pięć historii – dla mnie przestróg – wraz z krótkim opisem tego, co, alternatywnie, warto robić w kontaktach dziecka i psa.
1. Pies jako dodatek do zabawy
Nie jest to sprawa wyjątkowa, bo akurat grupki dzieci w różnym wieku z psem jako dodatkiem widuję regularnie. Jasne, pies jest często ekscytującym domownikiem i sporo dzieci chce się pochwalić przed rówieśnikami. Rzadko kiedy jednak odbywa się to z poszanowaniem komfortu psa. Powiem więcej – to, że dziecko zabierze na godzinę psa na taka posiadówę pod blokiem nie wpłynie raczej pozytywnie na formę fizyczną i psychiczną czworonoga. Bo cóż dobrego dla psa może być w siedzeniu w jednym miejscu, ciągnięciu się, ujadaniu i byciu szarpanym na smyczy? W takiej sytuacji pies i dziecko na spacerze to bardzo kiepski pomysł, sposób na budowanie w czworonogu frustracji. Tak, prawdopodobnie pies załatwi swoje potrzeby. Czy dziecko posprząta, zwłaszcza w grupie rówieśników śmieszkujących z jego zachowania?
Sprawdzaj, co Twoje dziecko robi z psem!
Tego rodzaju eskapady mogą skończyć się źle zarówno dla dziecka, jak i dla psa, a Ty nabędziesz podwójny problem. Jeśli nie masz czasu dla psa – nie bierz go. Jeśli chcesz pozwolić dziecku pokazać psa znajomym – zaproś ich do domu i kontroluj warunki. Niech czas zabawy będzie dla dziecka czasem odpoczynku, a nie dla Ciebie sposobem na „odbębnienie” psiego spaceru.
2. Pies i dziecko na spacerze – tryb śledzenia
Gdy w naszym domu był jeszcze tylko Mały Biały, z bloku obok na spacery z małą, ujadającą suczką zaczął wychodzić na oko dziesięciolatek. Suka miała to do siebie, że stawiała się do absolutnie każdego psa, a dorośli z nią wychodzący po prostu starali się nie trafiać na inne czworonogi. Chłopak robił inaczej – potrafił przez pół spaceru iść tuż za nami czy znanymi nam psiarzami z pupilami, mimo upomnień, albo wchodzić w bezpośredni kontakt, na przykład specjalnie cofając się do wąskiego przejścia między blokami.
Choć gdzieś w zanadrzu mam jakieś pokłady cierpliwości i podejmuję próby tłumaczenia po ludzku, dlaczego takie pomysły są złe, to wiem też, jak rozpoznać przypadek beznadziejny. Suka rzucała się na smyczy, podduszała na obroży i nakręcała całą okolicę, a tłumaczenia nie działały. Dla chłopaka i jego (czasami pojawiających się) kolegów było to niezwykle zabawne, zwłaszcza jak drugi pies nie pozostawał dłużny. Zadziałała dopiero sugestia, że może przejdziemy się do matki chłopaka – i choć tego ostatecznie nie zrealizowałam, to młody już z psem nie wychodzi, prawdopodobnie za sprawą jakiegoś bardziej raptownego sąsiada.
Nie traktuj psa jako odpowiedzialności dziecka!
Głównie dlatego, że za psa odpowiedzialny jest opiekun pełnoletni. Jeśli Twój pies zachowuje się agresywnie albo jest trudny do opanowania i zrobi komuś krzywdę, spacerując z dzieckiem, będziesz mieć podwójne problemy. Wychodzenie z psem nie jest sposobem na nauczenie dziecka odpowiedzialności. Wzięcie psa nie jest jego decyzją – tylko Twoją.
3. Atak na psa… i dziecko
Bez względu na to, jak odpowiedzialnymi opiekunami psa jesteśmy, nadal może napaść na niego inny pies. Jasne, wielu dorosłych może spanikować albo nie wiedzieć, co zrobić w takiej sytuacji. Mieliśmy taki przykład, gdy jeszcze byłam w ciąży – po drugiej stronie ulicy biegający luzem owczarek niemiecki rzucił się na kundelka na smyczy i go zagryzł, gryząc przy tym dotkliwie również jego dorosłego opiekuna. Tyle że gdyby z psem wyszło dziecko, to prawdopodobnie trafiłoby do szpitala w bardzo ciężkim stanie.
I nie mówię tutaj tylko o psychicznym przygotowaniu i umiejętności wykorzystania wiedzy na temat tego, jak zachować się w razie ataku psa – choć taka wiedza powinna być znana każdemu psiemu opiekunowi. Mówię o gabarytach, sile fizycznej połączonych z odpowiednią wiedzą. Jaką szansę na ochronę swojego yorka ma chuda dziesięciolatka? Czy, odruchowo biorąc psa na ręce, nie wystawi się sama na atak? Czy w przypadku, gdy dopadnie do niej mniejszy pies – uniesie swojego psa na tyle wysoko, aby w ogóle mu pomóc? Czy będzie miała na tyle siły, aby w ogóle rozdzielić gryzące się psy – i na tyle wiedzy i rozsądku, aby nie wyjść z tego z poważnymi obrażeniami?
Nie puszczaj dziecka z psem na spacer!
Pamiętaj, że drobne dziecko ma niewielkie szanse w starciu z agresywnym psem. A wypadki zdarzają się nawet pod domem. Zabierz młodsze dziecko i psa na wspólny spacer, a nastolatka naucz rozpoznawać zagrożenie. Jeśli spacerujecie wspólnie, nie oddawaj dziecku smyczy automatycznej do trzymania – często jest po prostu za duża i niewygodna, trudna do utrzymania, gdy pies pociągnie.
4. Idź, pogłaskaj pieska…
A teraz historie z innego punktu widzenia. Wiecie, psy często są uważane za dobro narodowe. Z tego powodu pies i dziecko na spacerze mogą spotkać się również przypadkowo. I wielu opiekunów zachowuje się w takiej sytuacji całkiem sensownie – tłumaczy, dlaczego podejście do obcego psa bez pytania jest złym rozwiązaniem i co należy zrobić zamiast. Choć rzadko pozwalam na głaskanie swoich psów, to takim parom rodzic + dziecko zwykle mówię tak. O ile psy tego chcą.
Zobacz, dlaczego pies dla dziecka nie istnieje!
Gdy jeszcze mieszkałam w Lublinie, umówiłam się na placu pod zamkiem na odbiór myszy, która przyjechała do mnie z warszawskiej hodowli. Wiozła ją koleżanka, która również z Warszawy odbierała do adopcji – teraz już swoją – dobermankę. Staliśmy w grupie znajomych z psem – suczka stała przodem do wnętrza okręgu, a więc jej tyłek lekko wystawał między mną a moim znajomym. I nagle słyszę z tyłu „Zobacz, piesek – idź, pogłaskaj!”. Myślę sobie, że żadna babcia przy zdrowych zmysłach nie kazałaby dziecku iść pogłaskać obcego, dużego psa! Aż mój tok myślenia przerwało około trzyletnie dziecko, które z zupełnego zaskoczenia złapało sukę za tyłek. Ta, jak się można domyśleć, skoczyła jak oparzona. Miała kaganiec, ale mogłaby i nim zrobić sporo szkody; z charakteru była łagodna jak baranek. Ja złapałam dziecko pod pachy i z obrotu przeniosłam poza okrąg, wprost w objęcia babci… oburzonej tym, że dotykam jej dziecko i dlaczego ono nie może pogłaskać psa!
Dawaj dobry przykład!
Dzieci świetnie uczą się poprzez obserwację otoczenia, zwłaszcza rodziców, dziadków czy innych opiekunów. Dawaj przykład – tłumacz, jak należy się zachować, nie strasz dziecka psem, ale też nie pozwalaj na samowolkę. Spotkanie z psem traktuj jako okazję do przećwiczenia właściwego zachowania.
5. Nie oceniaj po okładce
Na samym początku, gdy trafił do nas Rush, miałam dość podobne zdarzenie, tyle że z dwójką na oko dziesięcioletnich chłopców. Widząc oba psy, z którymi akurat szłam, przebiegli przez ulicę i… rzucili się do głaskania. Rush był wtedy na etapie gryzienia z radości wszystkiego, co się nawinęło, a kto miał szczeniaka ten wie, jak „przyjemne” są zęby mleczne… Mały Biały był na swoim stałym etapie unikania kontaktu fizycznego, tyle że on z wiekiem traci cierpliwość do takich akcji z zaskoczenia. Zapytałam więc, zanim wyciągnięte, dziecięce ręce dotarły do psów, czy są pewni, że te psy nie gryzą. I chłopcy odskoczyli jak oparzeni. I znów: ja nie jestem od wychowywania obcych dzieci w trakcie każdego spaceru, ale po prostu szkoda mi tego, jak edukacja kynologiczna najmłodszych osiąga dno. Wyjaśniłam więc, że pytać warto, że sympatycznie wyglądający nie znaczy miły pies (albo – miły właściciel) i jak w ogóle do tego głaskania podejść.
Pamiętaj o edukacji dzieci!
Nie licz na to, że szkoła zapewni Twojemu dziecku odpowiednią wiedzę na temat zachowania względem obcych psów. Często zajęcia takie, prowadzone przez osoby bez wyobraźni, jeszcze pogłębiają negatywne wzorce zachowania. Naucz dziecko, aby nie podchodziło do psa, którego nie zna, a właściciela zawsze pytało o zgodę.
Uważam, że wszystko zależy od okoliczności i danego dziecka, jednakże utrzymuję zdanie, ze dzieci z psami wychodzić na spacer nie powinny. Jeśli mieszkamy w okolicy zaludnionej, pełnej psów, ruchliwych ulic i ciekawskich ludzi to puszczanie w to środowisko dziecka samego z psem jest naprawdę poronionym pomysłem. Jest to wygodne i owszem, ale jak napisałaś w punkcie pierwszym – dzieci nie mogą odpowiadać za psa! To zwyczajnie w świecie niebezpieczne dla obu stron.