Małe białe zaliczyło pierwszą w tym roku kąpiel, nie licząc momentu, gdy zapadło się pod lód, próbując pójść do kaczuszek. Kąpiel trochę wynikała z pociągu do ptactwa, trochę z nieostrożności, a na samym końcu również i pańciowej pomocy. Swoją drogą, nawet w parku jest narzucane pełno chleba i bułek – chyba dla tych biednych kaczek. Jeśli więc dokarmiacze kaczek to czytają – każdego roku bardzo wiele kaczek choruje, ponieważ zatruwa się solą z chleba właśnie. Ba! Częste są również zatrucia pleśnią, bo z niewiadomego mi powodu część osób uważa, że skarmienie kaczki spleśniałym chlebem to super pomysł bez marnotrawienia pieczywa. Pominę, że nieregularne dokarmienie powoduje, że ptaki potem nie mogą przetrwać w trudniejszych warunkach.
Dziś jednak pojechałyśmy do jednego z większych parków w naszym mieście i bawiłyśmy się przednio. Małe białe też – spotkałyśmy kilka przyjaźnie nastawionych psów, małe poszalało w liściach, pobiegało za zabawkami, próbowało uskuteczniać polowania na wiewiórki i kaczki, jednak te zostały mu stanowczo zabronione i udaremnione. W parku nie było jeszcze tylu osób, ilu się obawiałam, więc dało się to wszystko znieść.
W parku również dwie grupy młodzieńców (lubię to słowo!) grały w podchody. Kilkukrotnie mijałyśmy się z nimi w trakcie spaceru. W końcu weszłyśmy na łąkę, żeby się z małym białym pobawić i trochę go skupić na sobie, a tu podchodzi do nas trzech chłopców z pytaniem, czy możemy robić drugiej grupie foty – bo przegrali i będą musieli się nieco upokorzyć. Jeszcze dygresja – swoją drogą, byłyśmy aż takie przerażające młode, chłopięce dusze, że przyszło ich aż trzech?! Ale wracając do tematu. Druga grupa, jako przegrana, miała między innymi przejść główną aleją parku w gaciach. No, w sensie, że w koszulkach też, ale bez spodni. Do tego obejmując się za biodra i śpiewając. Niestety, jak zauważyli, że są robione zdjęcia, to szybciutko się ubrali 🙂 Ale tak czy siak – ubaw był przedni.
Małe białe dziś postanowiło nie mieć za bardzo mózgu, więc skupiało się głównie na bieganiu. Gdy przeszedł pierwszy entuzjazm, mieliśmy przednią zabawę. Muszę przyznać, że fajny z niego pies 🙂 Teraz będziemy pracować nad powrotem do odpowiedniej, wysokiej kondycji. Bieganie, ćwiczenia – wszystko robi się fajniej, gdy można to robić w plenerze. A Wy? Jak tam Wasze pierwsze, wiosenne spacery?
U nas ciepełko gości już od kilku dni! Zdążyliśmy już wybrać się na trening obedience razem z psiakami mojej znajomej, dłuższy spacerek i trochę pobiegaliśmy. A jutro uczcimy nadejście wiosny na seminarium :).
My wczoraj byliśmy na ogromnych polach ze znajomą i jednym z jej psów. Moje łobuzy padły już w tramwaju 🙂
Tez mam JRT 🙂