Wydawać by się mogło, że spacer to spacer – przesuwamy się do przodu, pies ma czas na węszenie, trochę ćwiczymy. Ale jednak są rzeczy, które robię zupełnie inaczej na spacerze z Jaxem, a inaczej – z Rushem. Bo z uwagi na Jaxa nie chodzimy obecnie na spacery w konfiguracji dwa psy i jeden człowiek. Jakie rzeczy różnią te wyjścia?
Pilnowanie śmieci
Jax to śmieciarz. O ile zawsze był żarty, ale wiedział, że czuwam i raczej sobie nie pozwalał na głupie pomysły, o tyle leki sprawiły, że ignoruje czynnik ludzki podczas spaceru. Potrafi dosłownie celowo kilka razy podbiegać w to samo miejsce, aby w końcu zjeść to, co znajdzie. I nie wybrzydza – zjada wszystko. Niestety. W związku z tym spacer z nim wymaga dużego skupienia, bo ludzie wyrzucają resztki wszędzie. Przez balkon, w krzaki (dla ptaszków…), przez okno, nawet na środku chodnika na skwerze. Mam na nich jedno określenie: brudasy.
Rush z kolei zazwyczaj nie łapie tego, co znajdzie na spacerze. Rzadko kiedy zdarza się, żeby coś go zainteresowało. Musiałoby to chyba być świeże mięso. Za to resztki kebabów, sałatek, głowy ryb, całe bochenki chleba – te rzeczy nie są dla niego istotne. Co więcej, jak coś znajdzie, to najpierw popatrzy na mnie, jeśli go zainteresuje. Jeśli nie, to powącha i pobiegnie dalej.
Kontakty z psami
Jax zawsze był psem zgodnym z innymi czworonogami. Lubił ich towarzystwo, choć nieprzesadnie – potrafił po prostu odejść, kiedy miał jakiegoś psa dość. Do dziś tak jest, choć ma o wiele mniejszą cierpliwość. Dziś nie dałby sobie memłać ucha, tak jak kiedyś pozwolił szczeniaczkowi jamnika. Raczej by go obwarczał i sobie poszedł. Nadal jednak dobrze dogaduje się nawet z psami, które mają średnie nastawienie. Jeśli podbiega pies luzem, to wystarczy powiedzieć mu: piesek, a on już szuka wokół i jest gotów do kontaktu.
Z Rushem jest zupełnie inaczej. Nie jest agresywny do psów, raczej dość nieufny przy pierwszym kontakcie. Nigdy nie zdarzyło się, aby pierwszy obszczekał psa czy na niego nawarczał, pomijając totalnie komunikacyjne warczenie po kontakcie. Nie znosi jednak psów, które na niego szczekają – odpala w kilka chwil i też zaczyna szczekać. Nie przepada też za podbiegaczami i trzyma ich na dystans. Na próby ataku odpowiada adekwatnie, czyli atakiem. Z tego powodu unikamy takich sytuacji. Staram się chodzić tak, abyśmy zawsze mieli dużo przestrzeni wokół i nie musieli iść naprzeciwko psa, zwłaszcza takiego, który wiem, że nie zachowa się odpowiednio. Podbiegaczy likwiduję ja – albo ich omijamy, więc mam oczy dookoła głowy, albo zastępuje im drogę i po prostu rezygnują.
Akcesoria spacerowe
U obu psów totalnie się różnią i wynika to z rozmaitych rzeczy. Jax z uwagi na kręgosłup chodzi jedynie w szelkach typu guard. Obręcze mamy tak wyregulowane, aby nie powodowały u niego dyskomfortu. Na wakacjach ma dodatkowo cienką obróżkę z adresówką, ale nie przyczepiamy do niej smyczy. Na co dzień chodzi na smyczy automatycznej i jest całkowicie sterowalny komendami. Na polach chodzi na cienkiej, lekkiej lince żeglarskiej lub cieniutkiej taśmie z polipropylenu.
Rush chodzi zawsze na obroży i to na tradycyjną sprzączkę, nie zatrzask. Zawsze nosi adresówkę na cienkiej obróżce (taką samą jak Jax, tylko w innym kolorze). Na co dzień chodzi na smyczy pięciometrowej typu plaster miodu, wodoodpornej. Na spacery w otwartym terenie ma zwykle linkę i wtedy ma też szelki Truelove (tak samo chodzi np. w góry, tylko wtedy przyczepiony do pasa). Jest w większości sytuacji sterowalny komendami, ale przede wszystkim świetnie czyta mowę ciała. Ma jednak zrywy i potrzebuję dla niego smyczy, na której mogę nad nim panować w stu procentach – łatwiej wtedy odczytuje, co mam na myśli. A pięć metrów w mieście jest zupełnie wystarczające.
Długość spacerów
Ta zależy od wielu czynników, ale zasad jest kilka. Z Jaxem nie wychodzimy na długi spacer w trakcie dnia, jeśli jest tak gorąco jak obecnie. Wychodzimy za to co ok. 4 godziny na siku. W takim przypadku długi spacer ma rano i popołudniu, jeśli czuje się na siłach. Rano jednak jest jeden powód, dla którego Jax woli iść na szybką sikupę i wrócić – jedzenie. Jeżeli totalnie nie da się go namówić na dłuższe chodzenie, to po prostu odpuszczam i wychodzimy na dłużej później. Jeżeli jednak chce chodzić, to chodzimy do oporu, czyli do momentu, kiedy widzę, że już ma dość.
Z kolei Rush mógłby zawsze chodzić na długie spacery i właśnie z tego powodu chodzimy różnie. Mieliśmy duży problem z ekscytacją na początku każdego spaceru, bo każdy był dłuższy, a dodatkowo Rush widział nasze przygotowania i już wiedział, co go czeka. Z tego powodu bardzo różnicujemy spacery i pewne jest tylko to, że w soboty i niedziele rano zawsze chodzimy na długi spacer po okolicy. Powód jest bardzo prosty – mniej bodźców oznacza mniej przepełniony kubeczek, a to wpływa bezpośrednio na stres i zachowanie psa. Rush to typowy pies, który dobrze czułby się na dużym, otwartym terenie, z dodatkową opcją biegania przy domu. Miasto go nie zachwyca.
Organizacja czasu na spacerze
Na spacerze z Jaxem człowiek mógłby nie istnieć, no chyba że ma smaczki. Wtedy Jax owszem, węszy i sobie chodzi, ale przede wszystkim patrzy na człowieka. Wystarczy skrzyżować spojrzenia i piesek jest obok. W związku z tym ćwiczymy sobie przywołanie, odwołanie od różnych smrodków, a do tego powtarzamy ćwiczenia, które już zna. Wszystko, aby utrzymać go w dobrej formie. Nie ćwiczymy natomiast na lince, nie ma biegania za piłkami i dynamicznych zmian kierunku itd. Wszystko dzieje się w jaxowym tempie.
Rush potrzebuje na początku spaceru więcej czasu, żeby się załatwić i powęszyć. Po kilkunastu minutach wycisza się i wtedy dopiero zaczynamy jakiekolwiek ćwiczenia. Robimy zwykle jedno powtórzenie i dłuższą przerwę. Dużo nagradzam, również te zachowania, które pies oferuje sam z siebie. Ćwiczymy sporo rezygnacji w różnych sytuacjach, kiedy mam pewność, że Rush sobie poradzi, bo każdy sukces niesamowicie na niego działa. Nie stawiam go przed trudnymi sytuacjami z prostego powodu: radzi sobie z nimi gorzej niż radził sobie Jax. Ma więcej swobodnego węszenia. Ćwiczymy za to np. nosework na różnych powierzchniach, Rush szuka smaczków w trawie i mamy awaryjny szarpak na sytuacje, kiedy psia głowa paruje od zamieszania i potrzebuje to gdzieś wyrzucić.