Ile razy spotykał Was specjalista znający wszystkie rasy psów, który już z daleka krzyczał do Was, jakiego to pięknego czworonoga nie macie? No cóż, komplementy zawsze są miłe (choć sposób ich wyrażania też ma znaczenie). A ile razy odczuwaliście co najmniej silną konsternację, próbując odgadnąć, co dany osobnik miał na myśli? No właśnie. Zarówno w świecie rzeczywistym, jak i tym wirtualnym nie brakuje znawców, którzy bezbłędnie – we własnym mniemaniu – rozszyfrowują wszystkie rasy psów. Nawet te, które nie istnieją. Niestety, niektórzy z nich mają w domu psy danych ras (albo przynajmniej tak myślą) tudzież je… rozmnażają! Zapraszam do wpisu, którego cel jest chyba jasny.
1. Szicu
No dobra, wersji jest wiele. Szukając na portalach ogłoszeniowych, forach internetowych, grupach na FB czy w końcu po prostu w sieci znalazłam: shitsu, shit su, szitsu, szitzu, shi-tzu, szicu… Aż chciałoby się rzec legendarne: Shit, Zu! (pozdrówka dla Was!). Mowa oczywiście o niewielkich pieskach rasy towarzyszącej shih tzu. Co prawda to kompletnie nie mój typ psa, ale to jeszcze nie powód, aby wyzywać tak wdzięcznego i niewinnego czworonoga od ekskrementów, i to jeszcze w obcych językach!
2. Ciułała
Ciułała, ciułała, aż uciułała na tego małego pieska, co go Paris Hilton nosi (niestety) w torebuni. Alternatywne wersje nazwy tej rasy psów to: chichuachua (również w wymowie!), cziułała, cziłała, ciułała. Niestety, doszłam do informacji, że znaleźć można też cziłałę miniaturową (na borów leśnych – nie można!). Z tego miejsca pozdrawiamy Czubiego, który z pewnością ma do tego tematu adekwatną mimikę w zapasie.
3. Ten pies z “Maski”
Czyli inna nazwa jack russell terriera. Oczywiście, to jeszcze nie wszystko. Znajdziemy bowiem bardzo popularną zwłaszcza wśród młodych posiadaczy psów tych ras nazwę dżak rasel terier. Alternatywna odmiana to dżak rusel terjer, dżak rusell terrier (!) czy jack rasel terier. Jakby nie można było nauczyć się poprawnej pisowni całości i na dwa z trzech słów nie starczało już pamięci wewnętrznej. Z nazwy wygląda jak zupełnie inny pies. Z wyglądu najczęściej również.
4. Szarik
Ewentualnie: wilczur. Spotkałam się jeszcze z nazewnictwem: owczarek germański. Jak można się spodziewać, chodzi o owczarka niemieckiego. Co ciekawe, ta rasa stanowi dla mnie fenomen. Prócz normalnych jej posiadaczy i wielbicieli zdarzają się jeszcze dwa rodzaje ludzi. Jeden ostatnio na grupę dla właścicieli ON-ków wrzucił post, że jak można lubić tę rasę, skoro Niemcy zrobili nam tyle złego! Drugi zaś uważa, że każdy Szarik to mądry pies jest, więc najlepiej go puścić luzem i hulaj dusza, piekła nie ma! Bo to jedyny słuszny pies. TIP: Czarny owczarek nie jest Szarikiem. Szarik musi być czarny podpalany. Ergo: Czarny owczarek niemiecki nie jest owczarkiem niemieckim, bo nie jest Szarikiem. Magia!
5. Lablador
Również z wersji: rabrador (rabarbar!), blablador (na szczęście żartobliwie), rablador. Jak tylko widzę, że ktoś szuka labladora do dzieci (a jakże, zawsze!), to robi mi się na zmianę słabo i gorąco. Bo wiecie, co myślę o przypisywaniu rasy psów do domu z dziećmi, prawda?
6. “Ten pies z ryjem”
Tak jedna z pań określiła jakiegoś łamanego pseudo-amstaffa. Takie same określenie padło również w kierunku staffika mojej znajomej. Media robią swoje i “te psy z ryjami” (no bo przecież tylko one mają ryje!!!) tudzież “mordami” (dzięki, Marta!) to, mam wrażenie, wszystkie teriery typu bull. Bullteriery również (tyż ryj, ino inny!), I cane corso. I rottweilery (o nich osobno niżej!). I boksery. I buldogi. Wszystkie to te same, pani droga, zagryzajo! Niestety myślenie ginie w narodzie, choć są też dobre strony tej sytuacji. Ostatnio w kolejce do weterynarza miałam zupełnie wygodne miejsce do siedzenia, bo nikt prócz mnie i Małego Białego nie chciał usiąść obok pana z roczną bullką.
7. Rodwajler
W alternatywnych wersjach ta rasa psów przyjmuje jeszcze formy: rotwajler, rotweiler (prawie, prawie!), rodweiler. Patrząc na zdjęcia w sieci mam wrażenie, że im bardziej przysadzisty pies, tym chętniej w nazwie rasy używa się “d” zamiast “t”. Czyżby pogrubiało?
8. Lessi!
Zakładam, że każdy właściciel owczarka szkockiego czuje mdłości, gdy tylko słyszy “O, Lessi!”. Zasłyszane nazwy: Lassie, Lessi, koli. Zamiast dwóch odmian futrzastych (znaczy się: długowłosy i krótkowłosy) zazwyczaj widuję odmiany rozmiarowe, czyli owczarka szkockiego miniaturowego. Znaczy się – owczarka szetlandzkiego. Właściciele tych ostatnich na pewno słyszą jeszcze, że mają szczeniaki owczarków szkockich. Tak jak ja usłyszałam, że mi szczeniak labradora nie urósł.
9. Jork
Tutaj oczywiście wymieniać można by długo, chciałabym jednak na coś innego zwrócić uwagę. Uprzedzę na początek: mam wśród znajomych właścicieli yorków i te psy są naprawdę fajne, jeśli mają mądrego opiekuna. Niestety, spora część nie ma. I stąd tworzą się dialogi na zasadzie:
- O, jaki piękny yorkshire terrier!
- To nie żaden terier, to jork!
Kiedyś przyprawiłam też chyba o wylew panią, której powiedziałam, że jej wyrywający się z rąk pies wcale nie chce się przywitać (chyba że zębami), a rasa pierwotnie polowała na szczury. Dalej też rozwalają mnie ludzie, którzy mówią, że mają yorki mini (te biedne, skarłowaciałe) albo królewskie (to te po 10 kg).
10. Haski
Wszystko, co jest szare i ma dwoje różnych oczu to siberian husky. Znany również jako: haski, huski, hasky (mój faworyt!). Drżyjcie wilczaki czechosłowackie, alaskan malamuty czy łajki! Wszystkie będziecie haskimi. A jak macie takie same oczy, to dodatkowo mieszańcami!
BONUS 11: Taki sam jak mój!
No dobra, nie mogłam sobie darować. Podczas tych wakacji słyszałam właściwie regularnie najpierw pytanie o rasę, a potem stwierdzenie: “O, to taki sam, jak mój/babci Gieni/sąsiada Henryka!”. A za chwilę “Tylko tamten jest do kolana/waży 20 kg/jest czarny”. Faktycznie, to TA SAMA RASA!
HAhaha. Dobrze się czytało. No moje 2 aussie były już wieloma rasami od Husky po Bernardyny (sic!) Wszystkich nawet nie spamiętam. Ale ja to biorę na miękko. Sam mam kiepską pamięć i przyznaję często pytam się żony np. jak miał na imię ten facet, no wiesz, ten, który ma tego psa z „Maski” 😉