Wiem, jak wiele trudności przysparza często wybór idealnych akcesoriów dla psów. Zwłaszcza, gdy do głosu dochodzą dodatkowo kwestie estetyczne. Wybierając szelki dla psa od pewnego czasu kierujemy się przede wszystkim ich funkcjonalnością. W ten sposób zrezygnowaliśmy z norwegów, o czym przeczytacie poniżej, a także staramy się inwestować w produkty, co do których mamy jak najmniej zastrzeżeń. Oczywiście, to zawsze jest nieco ryzyka, bo w końcu coś, co dobrze sprawdza się u kogoś, niekoniecznie musi być dobre dla nas i naszego psa. Szelki dla psa Truelove Front Range przewijały się nam w tych rozważaniach dość często, chwalone przez znajomych psiarzy. Czy faktycznie u nas tak dobrze się sprawdziły?
Dlaczego szelki dla psa TrueLove Front Range?
W zasadzie odpowiedź jest prosta: od dłuższego czasu nie kupujemy szelek codziennych w konstrukcji innej niż guardy. W wielkim skrócie szelki tego typu wyposażone są w dwie pętle – jedną na szyję, drugą na klatkę piersiową za psimi łapami. Te pętle połączone są u góry i u dołu (choć tutaj bywa czasem, że tego łączenia brak) paskami, które uniemożliwiają psu wyjście z nich i wzmacniają konstrukcję. Zawsze uważałam guardy za najlepszy wybór na przykład dla adopciaków czy psów w domach tymczasowych – ryzyka ucieczki z takich szelek, gdy pies nagle się przestraszy, jest w zasadzie znikome. Choć wiadomo, co jakiś czas trafi się Copperfield, na niego nie ma mocnych.
Prócz zabezpieczenia przed ucieczką szelki dla psa o takiej konstrukcji mają jeszcze jedną, ważną zaletę: umożliwiają swobodny ruch. Nie blokują pełnego zakresu ruchu łopatek tak jak robią to szelki siodełkowe czy norwerskie, od których obecnie powoli się już odchodzi. Nie powodują też nacisku na klatkę piersiową na wysokości psiego serca, co może być na dłuższą metę przyczyną wielu problemów zdrowotnych.
Dodatkowo szelki dla psa o takiej budowie są po prostu wszechstronne. Możecie używać je na codziennych spacerach czy treningach – pies czuje się w nich swobodnie i jest mu wygodnie. Bez problemu możecie jednak podczepić je też do amortyzatora i pasa biodrowego, jeśli planujecie bieganie, marszobiegi czy wędrówki po mniej wymagających, górskich szlakach.
Wymiary i dane techniczne
Mały Biały nosi szelki dla psa w rozmiarze S, które oczywiście trzeba było odpowiednio dopasować. Nie jest to trudne zadanie, bo regulację mamy po obu stronach psiego ciała, zarówno na obręczy przedniej, jak i tylnej. Rozmiar dobieramy pod kątem obwodu klatki piersiowej; S-ka jest od 43 do 56 cm.
Szelki mają kolor pomarańczowy (w nomenklaturze producenta: Orange) z dodatkowymi lamówkami odblaskowymi zrobionymi z tkaniny 3M Scotchlite. Na wierzchu szelek mamy wytrzymałą tkaninę sztuczną, odporną na wszelkie zaciągnięcia czy zarysowania. Na spodzie szelek jest siateczka, która trochę dystansuje je od skóry, ułatwiając jej oddychanie i zapobiegając przegrzaniu psa.
Zapięcia w zasadzie mamy trzy. Jedno, podstawowe, znajduje się jak w większości szelek typu guard na psim grzbiecie, mniej więcej w połowie konstrukcji. Drugie przyszyte jest z przodu i sprawia, że szelki mogą być stosowane jako easy-walk. Jeśli nie używa się tego miejsca do przypięcia psa, można schować tam adresówkę. Jest i siateczka, do której wsuniemy kółko. Te dwa zapięcia zrobiono z wytrzymałego stopu cynku w czarnym kolorze. Trzecim miejscem, do którego można zaczepić linkę, jest materiałowa pętla na końcu szelek. Pozwoli to przełożyć cały ciężar podczas psiego ciągnięcia właśnie na ten punkt. Niemniej to opcja dodatkowa, bo rączka ta służy przede wszystkim do wygodniejszego przytrzymania psa, np. gdy jest luzem.
Użytkowanie i kwestie praktyczne
Bardzo żałuję, że nie mieliśmy okazji przetestować szelek w górach – tę część wpisu nadrobimy podczas urlopu za kilka miesięcy. Niemniej Mały Biały chodził w szelkach praktycznie codziennie na dłuższe spacery, niezależnie od pogody i tego, czy robiliśmy szybkie marsze po mieście, czy raczej miał okazję swobodnie biegać po polach.
Przyznam, że nie lubię brudnych psich akcesoriów. Zwłaszcza tych jasnych, takich właśnie jak nasze szelki TrueLove Front Range. Załamała mnie informacja, że nie można prać ich w pralce. Od ich posiadaczy dowiedziałam się jednak, że program prania ręcznego w pralce nie robi im krzywdy i tak też zaryzykowałam, aby je uprać. Opłaciło się, a szelki dla psa nie ucierpiały. Co ważne, zwykłe, ręczne mycie nie jest w stanie doczyścić ciemniejszych, bardziej uporczywych plam zwłaszcza ze spodu szelek. Tutaj trzeba było najpierw zaprać szelki (w moim przypadku – płynem do prania dla dzieci… – stan przed zapraniem widzicie niżej), a potem wrzucić do pralki. Byłam natomiast mile zaskoczona faktem, że błoto dość szybko się z materiału wykrusza, zaś siatka wewnątrz nie jest cała oblepiona psią sierścią.
Są jednak rzeczy, z których nie korzystałam. Przede wszystkim jest to przednie zapięcie. Jak widzicie na zdjęciach, nie przypinam tak psa (nie jest to dla mnie dobra metoda do nauki chodzenia na smyczy) ani nie włożyłam tam adresówki. Po pierwsze dlatego, że wolę, aby adresówka była w widocznym miejscu. Po drugie – przy małym rozmiarze szelek i większym identyfikatorze obawiałam się nieco obniżenia komfortu psa.
Drugą rzeczą jest stosowanie rączki materiałowej jako zapięcia do pasów samochodowych. Oczywiście pies powinien jeździć w aucie przynajmniej przypięty pasem (specjalny pas zakończony karabińczykiem). Czy szelki są w stanie podnieść jego bezpieczeństwo w razie wypadku? Nieznacznie, jeśli są zabudowane oraz o ile pas wytrzyma i pies nie przeleci przez całe auto, wypadając przed przednią szybę. Jeśli jednak wozicie psa autem i nie macie miejsca na transporter, to zdecydowanie takie zabudowane szelki w parze z dobrym pasem będą dobrym rozwiązaniem.
Szelki dla psa TrueLove Front Range – opinia
Jedną z podstawowych zalet tych szelek jest to, że się nie przekręcają. Serio, jedynie dobrze wyregulowane szelki dla psa Ruffwear WebMaster posiadły tę umiejętność, ale z oczywistych przyczyn nie nadają się do zakładania na co dzień. TrueLove Front Range nie kręcą się na psie, przez co są po prostu dla niego wygodne.
Zaletą jest możliwość regulacji. Mamy do wyboru cztery miejsca, w których możemy wyregulować szelki. Generalnie regulatory przesuwa się z trudem, dlatego lepiej szelki zdjąć, żeby nie strzelić niechcący w psi pysk przy próbie przesuwania ich na siłę (been there, seen that). To jednak dobra wiadomość, bo dzięki temu nie są w stanie rozregulować się same, gdy pies np. ciągnie albo kica w wodzie. Warto tylko pamiętać, aby sprawdzić, czy regulacja jest symetryczna, inaczej szelki będą kiepsko leżeć i przesuwać się na jedną ze stron.
Plusem są klamry, które znajdują się na materiale. W ten sposób znika ryzyko uszczypnięcia psa podczas zapinania. Same zatrzaski chodzą dość ciężko i czasem ich rozpinanie trzeba wspomóc mało eleganckim słowem. Nie pomoże w rozpinaniu, ale pozwoli zachować równowagę psychiczną. To jednak też plus – szelki ani razu nam się nie rozpięły, pomimo dziwnych rzeczy, które robił Mały Biały.
Z uwagi na zabudowaną konstrukcję pies nie ma jak się z nich wysmyknąć, oczywiście w sytuacji, gdy mówimy o szelkach dobrze wyregulowanych. Zastanawiać może to, czy nie będą grzały psa w upalne dni. Z mojego doświadczenia wynika, że szelki z siateczką nieco dystansują ją od skóry i pies pod nimi nie jest bardziej gorący niż poza nimi. Teraz panują raczej niskie temperatury, dlatego nie jestem w stanie tego stwierdzić w stu procentach. Niemniej – jak dotąd, nawet przy dużej aktywności, pies pod szelkami nie był gorący.
Jeśli szukacie jednak szelek, które będą sprawiały, że pies jest dobrze widoczny, to serio – polecam Wam TrueLove Front Range w wersji kolorystycznej, która rzuca się z oczy, i z dodatkami odblaskowymi. Nawet słońce tworzyło momentami takie odblaski, które wyłapywał obiektyw aparatu! Wieczorem odbija się od nich każde światło, szczególnie światła aut. Jeśli zaś chodzicie po mieście i macie smycz z latarką w zestawie, to poświecenie na psa prawdopodobnie sprawi, że chwilowo stracicie wzrok. Oczywiście przesadzam, ale funkcja widoczności działa rewelacyjnie!
Gdzie kupić szelki dla psa TrueLove Front Range?
Nasze szelki pochodzą dokładnie stąd, ze sklepu Hubuform.pl, gdzie znajdziecie je w różnych rozmiarach oraz rozmaitych kolorach. Na wielbicieli zestawów kolorystycznych czekają tam smycze z amortyzatorami oraz inne modele szelek tej samej firmy.
A na moim Parsonie średnio leżą. Albo są za luźne na szyi, albo przy zapięciach. Dodatkowo taśma z zatrzaskami obciera go pod pachami.
U nas niestety to samo. Zakochalam sie w wyglądzie szelek, naczytałam o funkcjonalnosci i co z tego, jak psu niewygodnie. Dopasowywanie na wszystkie sposoby nie daje efektu, szelki drażnią psa pod pachami, wręcz koślawo chodzi jak ma je założone. Pies ma standardową budowę, jest wielkosci podobnej jak Jack Russell terier, tylko na wyższych łapach, wiec rozmiar S powinien pasować, ale niestety tak nie jest. W dodatku, rzadko je nosił z w/w powodów, a na brzegach szelek widac przerarcia – co by bylo jakby je nosił caly czas? Dla nas niestety rozczarowanie, szkoda, bo robią wrażenie bardzo solidnych i stylistyka też jest super ale u nas nie zdały egzaminu.
Cześć, mam pytanie o te szelki jeśli mogę 🙂 Czy one nie uciskają tchawicy? potrzebuję dla swojego psiaka szelek, w których nacisk na tchawice wynosi równe 0 i zastanawiałam się nad nimi 😉 Czy paski pod szyja są wszyte w materiał czy przechodzą przez taką jakby kieszonkę?
pozdrawiam,
Karolina