Temat smyczy przewijał się na naszym blogu kilkakrotnie w różnych kontekstach. Z jakiegoś powodu smycz dla psa jest powodem wielu nerwowych sytuacji. O ile rozumiem to w razie jej braku, czego efektem jest brykający bez kontroli czworonóg, o tyle wiele emocji wzbudzało zawsze moje stwierdzenie, że smycze automatyczne nie są złe i sama z nich korzystam. Teraz do naszego domu przyszedł drugi pies – większy, o innym temperamencie. Czy zmieniłam zdanie? Sprawdźcie!
Smycz dla psa na codzienne spacery
Od razu zacznę od rozdzielenia przypadków obu psów z bardzo prostego powodu. Moim zdaniem smycz automatyczna doskonale nadaje się do miasta, o ile spełnione są trzy podstawowe kryteria. Po pierwsze, właściciel psa umie jej używać, czyli obsłużyć kciukiem zawrotną ilość dwóch przycisków. Po drugie, pies umie chodzić na smyczy i zna podstawowe komendy, a także je wykonuje (bo to nie zawsze idzie w parze, nie oszukujmy się). Po trzecie, właściciel umie używać również takiego organu zwanego mózgiem. Wtedy automatyczna smycz dla psa to błogosławieństwo, które pozwala raz trzymać pupila krótko przy nodze, a innym razem dać mu obwąchać trawkę bez konieczności wchodzenia na nią, bo zwykle wiąże się to z niezwykle dużą szansą wdepnięcia w cudze gówno. Niestety, niekoniecznie psie.
Z tego też powodu Jax chodzi na spacerach miejskich – czy to u nas, czy u moich rodziców, dziadków albo w górach – na smyczy automatycznej firmy Flexi. To już kolejna nasza smycz, akurat tę musimy wymienić z uwagi na przecierającą się linkę (powiedzmy, że miała wypadek…), ale ogólnie nigdy mnie nie zawiodła i jestem z niej bardzo zadowolona. Wypróbowaliśmy wersję Classic, Neon, teraz mamy Vario i chyba jest najwygodniejsza, głównie z uwagi na stosunkowo dużo miejsca w rączce.
Inaczej sprawa ma się z Rushem, który już-już opanował chodzenie na smyczy, gdy dostał strzała hormonalnego, no i tak jakby udaje, że zapomniał WSZYSTKIEGO, czego go uczyliśmy. Raz udaje mniej i jest ogarnięty, a raz bardziej, zwłaszcza gdy suka z klatki obok ma cieczkę albo jakiś obcy burek podbiega i szczeka. Początkowo Rush chodził na zwykłej smyczy, ale mój kręgosłup powiedział, że nie ma takiej opcji. Potem dostaliśmy amortyzator z TrueLove i to był strzał w dziesiątkę, ale jednak duża liczba karabińczyków (połączenie ze smyczą) była niewygodna. Z tego powodu w DogStyle zamówiłam autorską smycz według własnego projektu, czyli (od karabińczyka): rączka, amortyzator, taśma antypoślizgowa, rączka. Bez przepięć. Bardzo wygodna, mój kręgosłup w niektórych sytuacjach szczególnie ją ceni, a przy tym łatwo nią operować podczas pracy z psem na spacerze.
Smycz dla psa w góry
No tutaj sprawa wygląda bardziej skomplikowanie. Rush jak dotąd nie był z nami w górach i bardzo intensywnie zastanawiam się, czy – jeśli pojedziemy w nie w tym roku – zabierać go na jakieś dłuższe szlaki. Będziemy to jeszcze konsultować z ortopedą podczas wizyty. Niemniej, nawet na mało wymagających górkach nie wyobrażam sobie opcji innej niż pies na amortyzatorze i pas biodrowy.
Obecnie Jax dysponuje pasem biodrowym i amortyzatorem z Hifici, a Rush ma tylko wspomniany amortyzator. Najbardziej prawdopodobną opcją jest to, że dokupię drugi, lżejszy pas, który będzie dobrze mieścił się do plecaka, i przypnę do niego na słabszym amortyzatorze (z TrueLove) Jaxa, bo jego siła uciągu jest znacząco mniejsza (choć zdumiewająca, zwłaszcza na zejściach…). Rush dostanie mocniejszy amortyzator, a osoba go prowadząca szerszy pas, który lepiej rozkłada siłę na biodra. Nie podepnę obu do tego samego pasa, bo nie mam (jeszcze) zapędów samobójczych. Dla przypomnienia, Jax opanował już, a Rush jest w trakcie opanowania podstawowych komend, który przydają się nam w górach, niżej Wam je przedstawiam.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W tej części znajdziecie informacje o komendach kierunkowych oraz zatrzymujących.
Smycz dla psa w podróży
Inną kategorią jest smycz dla psa na czas podróży. Mam tutaj na myśli podróżowanie samochodem (czas postoju w przypadku Jaxa), pociągiem (gdy będzie to bezpieczne), ale też wyjazdy do weta czy groomera. W przypadku Rusha sprawa jest prosta, bo ma swoją smycz bez przepinania, która jest stosunkowo wygodna w takiej podróży. Jax korzysta z jednej ze swoich przepinanych smyczy, albo starej rurowej (która prosi się o wymianę, choć dotychczas żaden wzór mnie nie „kupił”), albo z ModernWolf, wykonanej z BioThane®.
Nadal nie wymyśliliśmy, gdzie sensownie przewozić Rusha na dłuższe dystanse. Póki co jeździł pod moimi nogami, głównie dlatego, że wymiotuje. Docelowo, dopóki nie wymienimy samochodu na większy (powiedzmy, że mam taki plan w głowie na za X czasu), będzie jeździł na tylnej kanapie. Na razie nie może robić tego sam, bo karmienie go chrupkami przez siedzącego tam w foteliku Maksa mogłoby zakończyć się malowniczym, zbiorowym pawiem…
Smycz/linka na długie spacery
Nie tak dawno zakupiłam w niezłej cenie dwie cienkie linki o długości 20 metrów. Oczywiście, w niezłej cenie oznacza również, że przy większych prędkościach psich mogą zrobić bubu w ręce, więc obecnie poszukuję sensownych rękawiczek bez końcówek palców (to ważne – nie całych palców, tylko końcówek – macie może jakieś namiary na takie cuda?).
Zobacz opisy wszystkich szlaków górskich, które przeszliśmy z psem!
Kiedy psy są linkowane? Otóż:
- zawsze w lesie,
- Jax na polach, jeśli na „gorszy” dzień, są ślady dzików (idzie jak w mordę strzelił i parę razy już mnie doprowadził do stada) albo można spotkać młode zwierzątka,
- zwykle w mieście na ogólnodostępnych łączkach, bo ludzi o małym rozumku nie brakuje, a prikaz jest.
Muszę tutaj przyznać, że Rush bardzo pracuje nosem – nawet chyba bardziej niż Jax – ale jednocześnie jest tak mega proludzki, że odwołanie to nie jest dla niego problem. Jax, który wejdzie na trop, wychodzi z trybu współpracy. Dodatkowo Rush bajecznie opanował gwizdek i przywołanie awaryjne, co znacznie mnie uspokaja w głębi serca.
Oto i historia tego, jak smycz dla psa jest traktowana w naszym domu. Jeśli szukacie sprzętu dla siebie, zajrzyjcie do tego wpisu, gdzie zebrałam większość dostępnych na rynku polskim marek, które wykonują akcesoria ręcznie, często na zamówienie.
Co do tych 20-metrowych linek, to zamiast rękawiczek, lepiej kupić jakiś karabinek wspinaczkowy (nawet pomocniczy zakręcany, za kilkanaście zeta). To rozwiązanie będzie najwygodniejsze wraz z pasem biodrowym, ale taki karabinek można mocować też np. do paska plecaka — przepuszczając linkę przez ten karabinek wyhamowujesz “uciąg” zwierzaka (każdy “zawijas” oznacza zmniejszenie działającej siły o 1/2).
My, dla sznaucera olbrzyma używamy głównie sztywnej, 3 m smyczy z gładką obrożą skórzaną. Na treningach 15 m linka i treningówka. Niestety pies ma dopiero 10 miesięcy i jeszcze do końca nie nauczył się grzecznie chodzić, ciągnie ale usilnie działamy aby przestał. Mieliśmy jeszcze ładną, skórzaną, krótką smycz ale trener doradził jej używać jak już pies się nauczy dobrze chodzić.