Dziś będzie o czymś, co moim zdaniem powinien mieć “na sobie” każdy pies, który nie jest w zamkniętym pomieszczeniu. Także taki, który wyszedł “tylko na siku” albo biega sobie po swoim własnym podwórku. Dlaczego? Ano dlatego, że adresówka dla psa jest jednym z elementów, które sprzyjają szybszemu znalezieniu czworonoga, jeżeli ten ucieknie z terenu posesji/zwieje na spacerze/zerwie się ze smyczy i takie tam. Wiem, wiem – teraz znajdzie się grono osób, które stwierdzi, że ich pies nigdy się nie zgubi, bo robią wszystko, a pies sam w sobie jest geniuszem i też będzie zapobiegał zagubieniu. Jednak sytuacje w życiu są różne, nawet najdziwniejsze, o czym należy zawsze pamiętać – dlatego adresówka to podstawa.
Adresówka dla psa – rodzaje
Tutaj wybór jest naprawdę ogromny. Do tego stopnia, że sama dostałam zawrotu głowy. Niestety, duży wybór nie oznacza dobrej jakości, a i tutaj trudno o jakieś konkretniejsze opinie, bo te dzielą się zwykle 50/50. Jeśli więc chodzi o materiały, mamy dostępne adresówki:
- stalowe (np. nieśmiertelniki),
- z laminatu (również w kolorze),
- z pleksi (jak wyżej),
- plastikowe (w tym zakręcane),
- drewniane,
- miedziane,
- materiałowe (na rzep).
I nadal nie jestem przekonana, czy wymieniłam wszystkie. Jak widać adresówka dla psa może być wykonana praktycznie z każdego materiału, który przyjdzie nam na myśl. Trzy pierwsze propozycje zwykle są grawerowane; adresówka dla psa z grawerem jest wytrzymała, o ile nie wybierzemy najtańszej opcji z płytkim grawerowaniem laserowym i nie założymy adresówki aktywnemu psu. Najmniej trwałe są z tej trójki są według wielu opinii adresówki z laminatu, ale to chyba w dużej mierze zależy od jakości tego laminatu. Adresówki stalowe są trwałe, a alternatywą w ich przypadku są napisany wytłaczane zamiast grawerowanych (polecam, bo nam np. adresówka dla psa z grawerem bardzo szybko się starła i napisy były niewidoczne). Adresówka dla psa z pleksi jest moim osobistym faworytem – ale znów, trzeba wybrać produkt o większej grubości, a nie najcieńszy i najtańszy.
Adresówka dla psa z plastiku zazwyczaj dopełniana jest karteczką, na której zapisujemy niezbędne dane. Taką karteczkę wkładamy do zakręcanej tuby albo za specjalną “szybkę” z przezroczystego plastiku. Oba te rozwiązania testowałam u tymczasów – są nietrwałe jak nieszczęście. Co do adresówek zakręcanych – dostępne są też modele metalowe, tylko nieco bardziej trwałe i często nie wykonane ze stali nierdzewnej, przez co podatne na zniszczenia.
Adresówka dla psa z drewna czy miedzi wykonywana jest na zasadzie rękodzieła i kosztuje zwykle więcej. Drewnianych modeli jest chyba najmniej i trudno mi wyobrazić sobie ich użytkowanie na co dzień, ale pewnie się da, zwłaszcza gdy ktoś preferuje bycie “eko”. Miedzianą adresówkę posiadamy i nadal jest w doskonałym stanie – możecie poczytaj o niej w recenzji adresówki od Miedzianki.
Adresówka dla psa z materiału zazwyczaj ma napisy drukowane laserowo (niektóre podobno się ścierają – my mamy obrożę z nadrukiem laserowym od kilku lat i jej jakość jest bez zarzutu) albo haftowane (opcja zwykle nie do zdarcia). Takie adresówki są zapinane na rzep i już dawno spotkałam się z opinią, że są absolutnie nie do zgubienia czy zniszczenia, gdy wybierze się dobry materiał. Mam jednak wrażenie, że jeśli chcemy umieścić np. informację o chipie + dwa numery telefonu, to taka adresówka dla psa sprawdzi się głównie dla większego czworonoga.
Adresówka dla psa – jak zamontować?
Śmiejecie się? Nie ma w tym nic śmiesznego – i mówię to jako ofiara wielu adresówek, przy których montażu połamałam paznokcie. Oczywiście, najprostszą opcją wydaje się właśnie metalowe kółko (najlepiej galwanizowane), problem pojawia się jednak w momencie wyboru miejsca do zaczepienia. Niektóre obroże i szelki, również hand made, posiadają specjalne miejsca do umieszczenia identyfikatora – to rozwiązuje problem. Zawieszenie np. adresówki z laminatu przy kółko, do którego zapinamy smycz, może spowodować szybkie jej unicestwienie; stalowa z kolei będzie dzwonić tak, jakbyśmy prowadzili krowę na smyczy (albo przynajmniej kozę…). Część firm przyszła z pomocą, oferując specjalne holdery ID – sama takie wykonywałam z plecionych sznurków. Ta opcja jest wygodna przy obrożach zapinanych na tradycyjną sprzączkę. Przy reszcie – już średnio. Do szerszych obroży możemy dokupić holdery z niewielkim zatrzaskiem, co jest dobrą opcją, jeśli zatrzask jest dobrej jakości. Inaczej – adresówka zgubiona.
Cóż więc czynić, zapytacie? Ano, wyjść jest kilka. Pierwsze z nich – zainwestować w sprzęt, który ma dodatkowe kółko do doczepienia identyfikatora. Tę opcję wybieramy najczęściej. Opcja nr dwa – zainwestować we wspominaną adresówkę z materiału, którą zamawia się w dopasowaniu do szerokości obroży czy szelek i zaczepia na rzep. Nie do zgubienia – ale koszt już większy, no i adresówka musi być dopasowana do kilku akcesoriów osobno, jeśli posiadamy obroże o różnej szerokości czy nietypowo skonstruowane szelki. Opcja 3 – wybrać produkty hand made, w ramach których możemy wyhaftować bezpośrednio na obroży czy szelkach niezbędne dane. Ta opcja mi osobiście się nie podoba, gdy dotyczy codziennie używanych akcesoriów o znacznej szerokości – pies wygląda trochę jak transparent dla stalkera. Co więcej, jeśli szelki albo smycz zawiodą i się zerwą, to z naszego zabezpieczenia nici. Z drugiej strony, cienka, centymetrowa obroża z grawerem (skóra) albo haftem jako dodatek do codziennej obroży czy szelek (albo np. w teren) jest już fajną opcją. I w sumie chyba jedną, która gwarantuje, że nawet w razie zerwania psa dane pozostaną przy nim. Oczywiście, pomijając chip.
Adresówka dla psa – co napisać?
Zaskakujące, ale na ten temat można by stworzyć cały osobny wpis, przedstawiający naprawdę skrajne stanowiska wielu opiekunów i teorie, o których nawet nie śniliście. Oszczędzę Wam jednak tego i zrobię krótkie zestawienie rzeczy, które ludzie na adresówkach umieszczają. Są to:
- imię psa,
- numer telefonu (albo dwa),
- informację o chipie,
- teksty w stylu “Zgubiłem się”,
- adres domowy.
No dobra, a teraz moim zdaniem: przynajmniej dwa z tych pięciu elementów są zupełnie niepotrzebne. Na pierwszym miejscu mamy adres domowy, który jest raczej bezcelowy, zwłaszcza gdy sporo z psem podróżujemy. Poza tym nie jestem fanką udostępniania tego rodzaju danych. Tekst “Zgubiłem się” czy “Tęsknię” – może i działa na serce – ale zajmuje sporo miejsca. Przy dużym psie nie ma to znaczenia, przy małym – adresówka nie powinna wisieć między łapami 😉 U nas na części adresówek jest imię psa i numer telefonu. Co do imienia – część osób uważa, że to zaproszenie dla złodzieja, bo będzie znał imię psa i wmawiał, że to jego pies.
Tym osobom polecam zachipowanie psa oraz wpisanie go do odpowiedniej bazy, a także wyrobienie oficjalnych dokumentów (np. paszportu), w którym jako ten wół tkwimy jako właściciele. Numer telefonu najlepiej z kierunkowym do Polski, zwłaszcza gdy jeździmy też na zagraniczne wojaże. Informację o chipie zawarliśmy na nowych adresówkach w myśl zasady wykorzystywania małej przestrzeni na najpotrzebniejsze rzeczy; niestety nadal wiele osób nie myśli o tym, aby sprawdzić, czy znaleziony pies ma chip.
jeśli mimo Twoich wysiłków pies zaginął, dowiedz się, co zrobić, aby go odnaleźć.
Super pomysł! Bardzo fajnie to wygląda. Ja mam bardzo dużo różnych obroży, drażni mnie wymienianie adresówek z metalowym kółkiem, źle się nakłada i paznokcie sobie łamię, hehe. Bez adresówki nie wyjdę z domu, to super sprawa, zawsze może się stać nieszczęście i piesek gdzieś się nam zawieruszy a za schroniska nie chciałabym moich histeryków odbierać :(.
Jak coś to ja chcieć testować, pozdrawiamy 🙂
Fajnie, że się podoba – ja też zawsze łamię paznokcie, albo przynajmniej rozdwajam, stąd pomysł 🙂 Agata, jeśli jesteś zainteresowana, to daj mi na maila: bialyjackrussell@gmail.com szerokość obroży w taśmie oraz najszerszym miejscu, kolor oraz adres 🙂
Super!, śliczne dzięki 🙂
Identyfikator to bardzo ważna rzecz. Pierwsze adresówki jakie kupiłam moim psom były z laminatu. Niestety połamały się przy tej dziurce która służy na przyczepienie do niej kółeczka. Jeden pies zgubił adresówkę na spacerze, a drugi w domu. Teraz mają stalowe i na razie nam się grawer nie zdziera.
Zapomniałaj wspomnieć jeszcze o takich podłużnych adresówkach, które przyczepia się nitami do obroży. Jednak jak ktoś często zmienia psu obroże to taki identyfikator nie jest funkcjonalny. Chyba że ma się tyle adresówek ile obroży.
PS. Ja bym mogła się chętnie zgłosić do testowania twojego holdera :). Szkoda tylko, że jest on tylko do obroży rozpinanych, bo jednak w większości mamy półzaciski. Ale do tych naszych klamrowych i szprzączkowych mógłby się przydać.
Passion, na razie takie, bo muszę wypróbować na moim małym jakieś dobre zapięcie do obroży zaciskowej i półzaciskowej. Jeśli jesteś zainteresowana testowaniem, to daj mi na maila: bialyjackrussell@gmail.com szerokość obroży w taśmie oraz najszerszym miejscu, kolor oraz adres 🙂
Ja ostatnio wynalazlem w formie gustownej metalowej kości długości ok. 2 cm z rewersem wykonanym z materiału podobnego do tego używanego do pola na podpis na kartach płatniczych. Wszelkie informacje umieszcza się na tym identyfikatorze mazakiem, który na pewno nie zniknie.
Ciekawą cechą tego pola jest fluoroscencja.
Niestety rąk jak wskazujesz: liche przypiecie do obroży.
Z checia przetestuje Twój wynalazek na swojej pięknej.
Pingback: Zaginął pies - co zrobić, aby go odnaleźć? - Biały Jack
Pingback: Pies w Sylwestra - Biały Jack
Pingback: Psia górska walizka - co zabieramy? – Biały Jack
Pingback: Psi podróżny niezbędnik – Biały Jack