W ramach małego podsumowania ostatnich miesięcy tego roku pokażemy Wam, gdzie byliśmy – może przyniesie Wam to nieco inspiracji do małego wyjazdu w weekend majowy 🙂
Zamość
W Zamościu bywamy regularnie, ale ostatnio byliśmy tam bardzo często, głównie ze względu na ślub, który zorganizowaliśmy właśnie w tym mieście. Znajdziecie tam bez trudu fajne bary, które wystawiają swoje parasolki na Rynku – połączycie przyjemne z pożytecznym, oglądając zabytki i rozprostowując nogi po dniu zwiedzania. Co więcej, jest to tak zielone miasto, że nawet w jego centrum i nowej części znajdziecie miejsca, po którym można bez trudu chodzić z psem. Szczególnie polecam zrobienie sobie w Zamościu bazy wypadowej do okolicznych miejscowości – Krasnobrodu, Zwierzyńca czy Suśca 🙂
Płaskowyż Suchedniowski
Choć w planach docelowo mamy wyjazdy w pobliskie góry, to jednak czasami trzeba gdzieś dojść pieszo. Szybko okazało się, że bez problemu jesteśmy w stanie zwiedzić Płaskowyż Suchedniowski – choć na nim samym jest tylko kilka wyznaczonych szlaków, to jednak przez długie godziny można robić wycieczki po okolicy, wydeptanymi ścieżkami. Ostatnio zrobiliśmy sobie tam dość długi spacer, jednak pochodzić można również nad zalew, gdzie znajduje się sporo miejsc do posiedzenia dla tych, którzy nie przepadają za przedzieraniem się po lesie. Tutaj też, przy wejściu na szlaki, robimy sobie też zdjęcia na pamiętnej kładce – choćby z naszymi gośćmi.
Mielec
Czyli znów – wyjazd rodzinny. Tym razem pełną rodziną, a więc już po ślubie, a do tego własnym autem. W Mielcu zostawiłam kawałek swojego dzieciństwa, nigdzie indziej nie jest tak fajnie jak tam – nigdzie indziej dom nie skrywa tylu tajemnic. Choć nie zgłębialiśmy jeszcze okolic, to jednak z dzieciństwa pamiętam bardzo wiele miejsc, gdzie można przejechać się na fajną wycieczkę. To również świetne miejsce, w którym można pochodzić po lasach – wystarczy przejechać na nowsze osiedla. Znajdziecie tam choćby trochę historii o duchach, w tym duchu małej dziewczynki, która nawiedza jedną z okolicznych dróg i zatrzymuje kierowców, aby potem przerażać ich nagłym zniknięciem.
Czarnowoda
Tutaj byłam po raz pierwszy – a okazało się, że to zupełnie niedaleko mojego miasta rodzinnego. Doskonałe miejsce na urlop – gospodarze są przeuroczy i serdeczni, mają pełną chatę rozmaitych stworzeń, od koni, przez psy, aż po… świnię! Taką do głaskania rzecz jasna 🙂 Znajdziecie tam wiele miejsc, z których możecie pójść na spacery o najróżniejszej długości. A dla fanów kynologii mamy dobrą informację – śledźcie komunikaty o kolejnych szkoleniach i seminariach, które odbywają się właśnie w tym miejscu! Ja spędziłam tam, dzięki moim przyjaciółkom, “wieczór panieński”, z którego relację znajdziecie na blogu.
Bardzo ciekawe miejsca zwiedziliście:) Ja na razie z Ogim zwiedziłam tylko Łęczycę.